Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr sie 06, 2025 16:37



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 673 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 45  Następna strona
 Piekło nie istnieje! 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57
Posty: 1061
Post 
Aha, wcale nie twierdzę, że wiara jest z gruntu niewłaściwa i niepotrzebna. Wręcz przeciwnie. Zjawisko samoobrony przez samooszukiwanie się też istnieje. I jeśli przynosi korzyści jednostca, nie szkodząc nikomu innemu, to czemu nie ?


Pn lut 05, 2007 20:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
Jonathan Sarkos napisał(a):
Wolność oznacza wolność wyboru i konsekwencje które ponosi za ten wybór tylko i wyłacznie jednostka, która taki wybór podjęła.


Czyli jak odchodzisz od Boga, ignorujesz przykazania, grzeszysz przeciwko Bogu i ludziom to poniesiesz określone konsekwencje.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Wolność nie ma nic wspólnego ze straszeniem "pamiętaj, jeśli odwrócisz się od Boga, czeka na Ciebie szatan, ogarnie Twą duszę i wsączy w nią zło". Wolność nie ma nic wspólnego z manipulowaniem ludźmi w taki własnie sposób, że roztacza się przed nimi wizje przeróznych kar w razie niepostępowania tak, jak sobie życzy tego kościół katechizm, papieże, czy w końcu -podobno - Bóg.


To są ostrzeżenia. Jezus nauczał, że należy napomnieć brata jeśli robi źle. Tak wiec się robi.

Jeśli matka mówi dziecku, że jeżeli wsadzi rękę w ogień to się poparzy to czy jest to manipulacja?

Jonathan Sarkos napisał(a):
Wolność nie jest warunkowa, nie ma nic wspólnego z poczuciem winy. Wolnosć jest pozwoleniem komuś na robienie tego, co chce robić i wierzenie w to co chce wierzyć, tak długo jak nikogo nie krzywdzi.


No własnie Bóg pozwala Ci robić co chcesz. Właśnie taki dar dostałeś. Obojętnie co robisz (nawet jeśli krzywdzisz ludzi) to działa tutaj Twoja własna wolna wola. Jak chcesz to możesz. Po prostu potem musisz liczyć się z ewentualnymi konsekwencjami.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Bez straszenia go złem, piekłem, sztanem, stratą boskiej miłości (wyświechtanemu zwrotowi, co do którego nikt nie wie o co w nim chodzi) i tym podobnym zagrywkom poniżej pasa. Nie ma nic wspólnego z tekstami "bądź miłościw mnie grzesznemu", "przeto błagam Cię, wszystkich aniołów i świętych", czy "moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina". Nie ma nic wspólnego z pomiataniem sobą, upokarzaniem się, padaniem na kolana, czy na twarz, z zależnością od jakiejś instytucji mówiącej "słowami boga". W skrócie: wolność, choć bardzo trudno ją zdefiniować, jest czymś zupełnie innym, niż Ci się wydaje.


Czy ktoś Ci każe wierzyć w Boga? Mnie nikt nie kazał. Jak nie chcesz to nie wierz. Od tego jest wolność. Jeśli nie wierzysz w Boga to i nie wierzysz w kary i nie obchodzi Cię co mówi ksiądz czy Jezus. To jest wyłącznie Twoja sprawa. Masz wybór, możesz zrobić co chcesz. Ja mogę próbować Cię nawrócić, Ty możesz mnie olać. To też jest Twój wybór.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Twój światopogląd nie wytrzymuje konfrontacji właściwie z niczym. Możesz to uznać za zacietrzewiony głos, ale po głębszym zastanowieniu dochoszę do wniosku, że tak jest w istocie. Nie wytrzymuje konfrontacji z nauką, z obecnymi realiami społecznymi.


Tutaj nie skumałem, chodzi o światopogląd chrześcijański? I co z tego że nie wytrzymuje w konfrontacji z obecnymi realiami społecznymi? To nie czyni go złym i nieodpowiednim.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Pamiętasz co stało się zanim przyszedłeś na świat ? Zanim plemnik Twojego ojca połączył się z komórką jajową Twojej matki i stałeś się jednym z nmniejszości zarodków, co do których Bóg nie zadecydował o aborcji ?


Dodam tutaj że to nie Bóg decyduje o aborcji. Człowiek decyduje o aborcji. Znów wolny wybór. Jest wiele osób które się na to decydują.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Jeśli nie pamiętasz, to w czym tkwi Twój problem ?


A słyszałeś o badaniach dotyczących matrycy prenatalnej? Podobno za pomocą hipnozy można dokonać regresji do etapu plemnika/jajeczka. Podaje to jako ciekawostkę ponieważ sam sceptycznie się do tego odnoszę.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Przecież jak umrzesz będzie tak samo. Nic nie będziesz czuł, ani pamiętał. Zapewniam Cię, że nie będzie Ci wtedy źle.


Hm... Ja uważam że będzie inaczej. Tak wiec Twoje słowo przeciw mojemu. Ja powołam się na Jezusa, który mówi, że będzie inaczej. Ty na kogo się powołasz? Kto Ci powiedział, że nic nie czujesz ani nie pamiętasz po śmierci?

Jonathan Sarkos napisał(a):
Kurcze, zapomniałem napisać, że nie wytrzymuje też konfrontacji z psychologią, socjologią i neuroscience, a także z ewolucjonizmem, czy biologią.


A to ciekawe. Podaj jakieś przykłady.

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Pn lut 05, 2007 21:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42
Posty: 4717
Post 
Cytuj:
Hm... Ja uważam że będzie inaczej. Tak wiec Twoje słowo przeciw mojemu. Ja powołam się na Jezusa, który mówi, że będzie inaczej. Ty na kogo się powołasz? Kto Ci powiedział, że nic nie czujesz ani nie pamiętasz po śmierci?

Brakuje dowodów, że coś może być po śmierci czy wręcz jest to sprzeczne z obecnym stanem naszej wiedzy, nie znaleziono dowodów na istnienie duszy która mogłaby gdzieś wedrować po śmierci fizycznego ciała nie mamy też żadnych poważnych powodów by istnienie czegoś takiego podejrzewać.to co wiemy o człowieku pozwala nam stwierdzić, że świadomość kończy się wraz z mózgiem.
Zamiast Jezusa możesz wpisać Mahometa, Budde, Zoroastra na tej zasadzie wszyscy mogą mieć racje słowa Jezusa przeciw słowom Buddy sprzeczne z sobą teorie do śmierci nie dojdziesz kto ma racje dlatego załorzenie, że po śmierci niema nic jest najbardziej logiczne.


Pn lut 05, 2007 21:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
No napisał(a):
Brakuje dowodów, że coś może być po śmierci czy wręcz jest to sprzeczne z obecnym stanem naszej wiedzy, nie znaleziono dowodów na istnienie duszy która mogłaby gdzieś wedrować po śmierci fizycznego ciała nie mamy też żadnych poważnych powodów by istnienie czegoś takiego podejrzewać.to co wiemy o człowieku pozwala nam stwierdzić, że świadomość kończy się wraz z mózgiem.
Zamiast Jezusa możesz wpisać Mahometa, Budde, Zoroastra na tej zasadzie wszyscy mogą mieć racje słowa Jezusa przeciw słowom Buddy sprzeczne z sobą teorie do śmierci nie dojdziesz kto ma racje dlatego załorzenie, że po śmierci niema nic jest najbardziej logiczne.


Ok. Zgadzam się z tym że każda religia inaczej widzi życie po śmierci. Ja zaufałem Jezusowi ale to mój własny wybór. Jednak nie zgodzę się z tym, że założenie iż po śmierci nic nie ma jest logiczne. Równie logiczne było założenie ludzi z dawnych czasów, że ziemia kończy się wodospadem. Po prostu biorąc pod uwagę obecny stan wiedzy nie jesteśmy w stanie tego poznać i zapewne nigdy do tego nie dojdziemy więc założenie że nic tam nie ma jest równie logiczne jak założenie że coś tam jednak jest.

Jeśli zaś chodzi o duszę. Fakty psychiczne takie jak określone myśli są również nieobserwowalne w sposób obiektywny. Czy uważasz, że one nie istnieją?

Spotkałem się też z poglądem, że nie możemy jej odnaleźć ponieważ ma cztery wymiary więc jest nieobserwowalna przez nas ograniczonych w trzech wymiarach. Akurat to traktuję jako ciekawostkę.

Tutaj kręcimy się w obrębie pewnych spraw, których nie jesteśmy w stanie zbadać. Tak więc jeśli chodzi o wiedzę naukową nie możemy powiedzieć że dusza czy życie po śmierci istnieje. Ale jednoznaczne stwierdzenie że nie istnieje ponieważ nie jesteśmy w stanie go dostrzec czy zbadać jest według mnie nadurzyciem.

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Pn lut 05, 2007 22:09
Zobacz profil

Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57
Posty: 1061
Post 
snafu napisał(a):
A to ciekawe. Podaj jakieś przykłady.


Polecam np. ksiązkę Cricka "Nauka w poszukiwaniu duszy", gdzie razem z Damasio lokalizuja siedzibę tego, co zwiecie "wolną wolą". No ale może oni nie są dla Ciebie autorytetami.

Pewna moja znajoma napisała dwa lata temu prace magisterską z filozofii, o wolnej woli własnie. Konkluzja była taka, że wolna wola nie istnieje. Jesli chcesz zapytam dlaczego tak uznała. Miała propozycję robienia doktoratu i pracy w jakimś bardzo renomowanym instytucie w kanadzie zajmującym się neuroscience. Zastrzegam, że jest ona buddystką i może nie być dla Ciebie żadnym autorytetem.

Co do ewolucjonizmu i biologii to chyba jest to oczywiste. To Kościół rozpaczliwie stara się dostosować do ich odkryć tworząc jakieś teorie inteligentnego projektu, nie na odwrót.

Psychologia to całe morze pisania. Chociażby o mechanizmach obronnych chroniących stabilność "ja". Nie mogę Ci opisać mechanizmu obronnego, jakim jest wiara, chcociażby z tego prostego powodu, że zaprzeczysz jego istnieniu u siebie. Albo użyjesz wyrafinowanych racjonalizacji, któe są kolejnym z mechanizmów. Robi tak zdecydowana większość ludzi, jeśli chodzi o ich własne mechanizmy obronne. Jest to oczywiste i adaptacyjne.

Dusza jest Waszym ostatnim bastionem. Przypomina on puszczanie "zajączka" lusterkiem i mówienie komuś, żeby go "łapał". Ale z każdą dekadą będziecie spychani coraz bardziej na pozycje, w których tylko takie archaiczne, niemierzalne pojęcia pozostaną Wam na obronę swoich racji. Kiedyś też twierdziliście, że świat stworzono w 7 dni i braliście to dosłownie. Dziś twierdzicie, że to jeno metafora i jakoś to nikomu nie przeszkadza.


Pn lut 05, 2007 22:35
Zobacz profil
Post 
Wiadomo, ze dusza nie istnieje, a zycie po smierci to brednia.
Dusza to niematerialny nosnik swiadomosci, wiec zeby wykazac jej nieistnienie musimy np wykazac zwiazek przyczynowo-skutkowy pomiedzy stanem biochemicznym mozgu, jego pobudzeniem, uszkodzeniami, a wystepowaniem swiadomosci. I tak np ludzie traca przytomnosc kiedy zasypiaja, a aktywnosc mozgu spada, gdyby istniala dusza, nie tracilimysmy swiadomosci spiac, tracimy swiadomosc przy silnym wstrzasie mozgu, wywolanym uderzeniem, tracimy swiadomosci po spozyciu okreslonej ilosci alkoholu itd
Jezeli tracimy przytomnosc w sytuacji gdy struktura mozgu nie zostaje zniszczona to twierdzenie, ze zachowamy ja po smierci gdy mozg ulega np zgnieceniu czy kompletnemu zniszczeniu jest wg mnie ponurym zartem.
Analogicznie funkcja mozgu jest osobowosc, inteligencja, odbieranie bodzcow itd itp i analogicznie ze zmianami biochemicznymi, fizycznymi (np uszkodzenia mechaniczne) itd te funkcje sie zmieniaja, w medycynie odnotowane sa przypadki ludzi, ktorzy po wypadkach w ktorych uszkodzili swoj centralny uklad nerwowy zmienili sposob zachowania, postrzegania, stracili umiejetnosc pisania itd dysponujemy lekami wplywajacymi na samopoczucie, postawy, reakcje, wewnetrzne pobudzenie czlowieka itp

Nie bredzcie wiec, ze nauka nie jest w stanie poznac/jeszcze nie zna odpowiedzi na to zagadnienie.


Pn lut 05, 2007 22:50

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
Jonathan Sarkos napisał(a):
Polecam np. ksiązkę Cricka "Nauka w poszukiwaniu duszy", gdzie razem z Damasio lokalizuja siedzibę tego, co zwiecie "wolną wolą". No ale może oni nie są dla Ciebie autorytetami.

Pewna moja znajoma napisała dwa lata temu prace magisterską z filozofii, o wolnej woli własnie. Konkluzja była taka, że wolna wola nie istnieje. Jesli chcesz zapytam dlaczego tak uznała. Miała propozycję robienia doktoratu i pracy w jakimś bardzo renomowanym instytucie w kanadzie zajmującym się neuroscience. Zastrzegam, że jest ona buddystką i może nie być dla Ciebie żadnym autorytetem.


Nie jestem w stanie ocenić tego czy są dla mnie autorytetami jeśli nie znam ich prac. Ktoś nie odpada dla mnie jako autorytet tylko dlatego że jest innej religii niż ja. Nie staje się dla mnie autorytetem też tylko dlatego że napisał książkę lub zaproponowali temu komuś jakąś intratną posadę na uniwersytecie. Jeśli chodzi o książkę którą zaproponowałeś to niestety w najbliższym czasie nie trafi w moje ręce – obecnie mam sesje i spory zapas zaległej lektury. W każdym razie postaram się zapamiętać o niej.

I mam do Ciebie pytanie odnośnie tego co napisałeś. Teraz chcesz mi udowodnić że nie ma wolnej woli? Jasne że jest.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Co do ewolucjonizmu i biologii to chyba jest to oczywiste. To Kościół rozpaczliwie stara się dostosować do ich odkryć tworząc jakieś teorie inteligentnego projektu, nie na odwrót.



O biologię to chodzi Ci o to, że człowieka rozkroili i duszy nie znaleźli?
Jeśli chodzi o ewolucjonizm to pytanie tak naprawdę brzmi czy (oczywiście przy założeniu, że istnieje Bóg) jesteśmy w stanie odróżnić działanie zgodne z jego myślą od działania przypadkowego. Teoria inteligentnego projektu jest, moim skromnym zdaniem, dość pokraczna gdyż zakłada, że Bóg jakoś specjalnie ingerował w niektórych etapach rozwoju życia na ziemi.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Psychologia to całe morze pisania. Chociażby o mechanizmach obronnych chroniących stabilność "ja". Nie mogę Ci opisać mechanizmu obronnego, jakim jest wiara, chcociażby z tego prostego powodu, że zaprzeczysz jego istnieniu u siebie. Albo użyjesz wyrafinowanych racjonalizacji, któe są kolejnym z mechanizmów. Robi tak zdecydowana większość ludzi, jeśli chodzi o ich własne mechanizmy obronne. Jest to oczywiste i adaptacyjne.


Mechanizmy obronne to ciekawa konstrukcja. Tak jak kompleks Edypa. Wiedziałeś że Freud jest mistrzem wiedzy spekulatywnej? To on stworzył pojęcie mechanizmów obronnych. Po czym poznajesz że one istnieją? Jedynie po tym, że obserwujesz ich działanie. Po czym poznajesz że smok zżarł słońce? Po tym że tego słońca nie ma. Po czym poznajesz że Bóg stworzył człowieka? Po tym że przecież człowiek jest.
Mechanizmy obronne przyjmujesz „na pałę” a Boga nie chcesz? Dlaczego? Czyżby Bóg wydawał Ci się mniej oczywisty? To już tylko kwestia Twojej własnej opinii.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Dusza jest Waszym ostatnim bastionem. Przypomina on puszczanie "zajączka" lusterkiem i mówienie komuś, żeby go "łapał". Ale z każdą dekadą będziecie spychani coraz bardziej na pozycje, w których tylko takie archaiczne, niemierzalne pojęcia pozostaną Wam na obronę swoich racji. Kiedyś też twierdziliście, że świat stworzono w 7 dni i braliście to dosłownie. Dziś twierdzicie, że to jeno metafora i jakoś to nikomu nie przeszkadza.


1. Scjentyzm już tak twierdził i nie ma scjentyzmu, religia trzyma się nadal.
2. Tutaj dla ścisłości: fundamentalistyczne odłamy chrześcijaństwa nadal tak twierdzą.

Stationary Traveller napisał(a):
Dusza to niematerialny nosnik swiadomosci, wiec zeby wykazac jej nieistnienie musimy np wykazac zwiazek przyczynowo-skutkowy pomiedzy stanem biochemicznym mozgu, jego pobudzeniem, uszkodzeniami, a wystepowaniem swiadomosci.
I tak np ludzie traca przytomnosc kiedy zasypiaja, a aktywnosc mozgu spada, gdyby istniala dusza, nie tracilimysmy swiadomosci spiac, tracimy swiadomosc przy silnym wstrzasie mozgu, wywolanym uderzeniem, tracimy swiadomosci po spozyciu okreslonej ilosci alkoholu itd
Jezeli tracimy przytomnosc w sytuacji gdy struktura mozgu nie zostaje zniszczona to twierdzenie, ze zachowamy ja po smierci gdy mozg ulega np zgnieceniu czy kompletnemu zniszczeniu jest wg mnie ponurym zartem.
Analogicznie funkcja mozgu jest osobowosc, inteligencja, odbieranie bodzcow itd itp i analogicznie ze zmianami biochemicznymi, fizycznymi (np uszkodzenia mechaniczne) itd te funkcje sie zmieniaja, w medycynie odnotowane sa przypadki ludzi, ktorzy po wypadkach w ktorych uszkodzili swoj centralny uklad nerwowy zmienili sposob zachowania, postrzegania, stracili umiejetnosc pisania itd dysponujemy lekami wplywajacymi na samopoczucie, postawy, reakcje, wewnetrzne pobudzenie czlowieka itp


Wywód padłby od razu gdyby moja religia nie uznawałaby wogóle świadomości duszy (są takie religie).
Chrześcijaństwo wskazuje na istnienie świadomej duszy, lecz nigdy nie przyrównywało jej do świadomości.

Stationary Traveller napisał(a):
Nie bredzcie wiec, ze nauka nie jest w stanie poznac/jeszcze nie zna odpowiedzi na to zagadnienie


Jeśli chodzi o duszę, to tutaj akurat uważam, że może być problem z jej poznaniem. Otóż jest ona niematerialna tak więc ciężko będzie ją poznać w sposób materialny. Podobnie Bóg. Pozostanie to zapewne do końca świata jedynie kwestią światopoglądową. Różnica pomiędzy nami polega na tym, że wy stoicie na stanowisku „nie ma i basta” a ja na „wierzę że jest”. Możecie twierdzić, że to wiara jest naiwnością ale tak naprawdę jest nią twierdzenie, że wszystko można rozkroić, rozłożyć i poznać w stu procentach. Najgorzej jest gdy równocześnie odrzucacie duszę czy Boga jako brednie a równocześnie wskazując na mechanizmy obronne ego czy różne koncepcje fizyki teoretycznej jako jak najbardziej prawdopodobne i naukowe.

P.S.
Właśnie doszliśmy do impasu, ponieważ ani wy mi ani ja wam nie udowodnię istnienia/nieistnienia duszy. Zarówno wy jak i ja będziecie dalej gadać swoje święcie przekonani do swoich racji. Dyskusje na ten temat toczą się już od wielu lat i nikt nie doszedł do porozumienia. Będą się też toczyć dalej.

Tak więc sądzę, że moglibyśmy wrócić do meritum tego wątku.

Czyli do opini Jonathan Sarkosa, że Kościół Katolicki zafałszowuje wolność człowieka, czy też ją ogranicza.
I jak ma się to do faktu, że można z Kościoła Katolickiego odejść?

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Wt lut 06, 2007 0:48
Zobacz profil
Post 
snafu napisał(a):
Stationary Traveller napisał(a):
Dusza to niematerialny nosnik swiadomosci (...)


Wywód padłby od razu gdyby moja religia nie uznawałaby wogóle świadomości duszy (są takie religie).
Chrześcijaństwo wskazuje na istnienie świadomej duszy, lecz nigdy nie przyrównywało jej do świadomości.


Zdefiniowalem dusze i wykazalem jej nie istnienie. Jezeli dusza to cos innego, to czekam na informacje co nazywasz dusza a wykaze, ze to bzdura.

snafu napisał(a):
Jeśli chodzi o duszę, to tutaj akurat uważam, że może być problem z jej poznaniem. Otóż jest ona niematerialna tak więc ciężko będzie ją poznać w sposób materialny. Podobnie Bóg.


Jezeli dusza ma wplyw (a z definicji ma) na czlowieka, a konkretnie na jego centralny uklad nerwowy to da sie o niej wnioskowac, badajac ten wplyw. Nikt nigdy nie badal wplywu duszy na czlowieka nie dlatego, ze jest ona niematerialna, tylko dlatego, ze nigdy nikt go nie zaobserwowal.

Ale to zaniedbywalne, gdyz cala osobowosc czlowieka, zbior jego reakcji na bodzce, zdolnosci do rozumienia, odczuwania, czynnosci celowych, myslenia abstrakcyjnego, mowy itd jest uwarunkowana istnienie mozgu, wiec po jego zniszczeniu czlowiek traci te funkcje.


Wt lut 06, 2007 1:06

Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57
Posty: 1061
Post 
Nie pamietam już za dobrze o czym była zasada snafu, ale chyba należała raczej do niedorzecznych. Z przyjemnością odpowiem, ale jutro. Na tą chwilę zabawne jest stwierdzenie o tym, że smok zżarł słońce i że Bóg stworzył człowieka, bo człowiek jest. Słońce nawiasem mówiąc jest również. Co do mechanizmów obronnych masz absolutną rację: istnieją dlatego, że obserwuję ich działanie. Nawet mi przez myśl nie przejdzie, że odpowiada za nie jakiś anioł, czy diabeł powiedzmy :).


Wt lut 06, 2007 1:08
Zobacz profil

Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57
Posty: 1061
Post 
Ale mam snafu pytanie. Może odpowiesz zanim jutro wstanę.

1. Czym jest dusza ?
2. Do czego jest potrzebna ?
3. Za co odopwiada za życia ?

Przed dalszą dyskusją należy to chyba sprecyzować.

Crick to odkrywca podwójnej helisy (choć za kulisami mówi się, że było to trochę inaczej) i laureat nagrody Nobla. Damassio jest jednym z najwybitniejszych neurofizjologów.


Wt lut 06, 2007 1:16
Zobacz profil

Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57
Posty: 1061
Post 
Snafu, trochę odszedłem od zasady, którą wyznaje, czyli odpowiadania na wszystkie wątki ipytania adwersarzy. Niniejszym nadrabiam.


snafu napisał(a):
Czyli jak odchodzisz od Boga, ignorujesz przykazania, grzeszysz przeciwko Bogu i ludziom to poniesiesz określone konsekwencje.


Mylisz bardzo istotne sprawy. Konsekwencje, które są terminem ogólnym i słowem nie posiadającym desygnatu, z "utratą miłośi", "smażeniem się w piekle", "czynieniem zła", które to są zwrotami niosącymi ze sobą wyobrażenia i emocje. Zatem jeszcze raz powtórze: tego rodzaju konsekwencje to destruktywna gra na poczuciu winy we wszystkich jego odmianach. Jeśli trafia to na jednostkę, u której poczucie winy występuje (a jest takich niemało), efekt jest chyba jasny - może to prowadzić nawet do nerwicy. Choć oczywiście nie twierdzę, że tylko to samo w sobie, bo proces powstawania nerwicy jest uwarunkowany wieloma innymi czynnikami.


snafu napisał(a):
To są ostrzeżenia. Jezus nauczał, że należy napomnieć brata jeśli robi źle. Tak wiec się robi.

Jeśli matka mówi dziecku, że jeżeli wsadzi rękę w ogień to się poparzy to czy jest to manipulacja?


Snafu, jeśli wsadzisz rękę w ogień, poparzysz się. Jeśli będziesz grzeszył o się nie wyspowiadasz, to czy pójdziesz do piekła ? Cała Twoja wypowiedź sprowadza się do tego rodzaju konsekwencji z gatunku spekulacji. Przykład jest kompletnie nietrafiony.


snafu napisał(a):
No własnie Bóg pozwala Ci robić co chcesz. Właśnie taki dar dostałeś. Obojętnie co robisz (nawet jeśli krzywdzisz ludzi) to działa tutaj Twoja własna wolna wola. Jak chcesz to możesz. Po prostu potem musisz liczyć się z ewentualnymi konsekwencjami.


Dopóki nie doświadczyłem żadnego Boga, wolę zdeycydowanie twierdzić, że to ja pozwalam sobie robić wiele rzeczy. Bardzo często nie są to rzeczy, które chciałbym robić. Jeśli krzywdzisz ludzi to absolutnie nie działa tutaj Twoja wolna wola, lecz szereg uwarunkowań, które można zdefiniować i opisać. Które są już dawno zdefiniowane i opisane.


snafu napisał(a):
Czy ktoś Ci każe wierzyć w Boga? Mnie nikt nie kazał. Jak nie chcesz to nie wierz. Od tego jest wolność. Jeśli nie wierzysz w Boga to i nie wierzysz w kary i nie obchodzi Cię co mówi ksiądz czy Jezus. To jest wyłącznie Twoja sprawa. Masz wybór, możesz zrobić co chcesz. Ja mogę próbować Cię nawrócić, Ty możesz mnie olać. To też jest Twój wybór.


Co to znaczy "kazał" snafu ? Ktoś stanął nad Tobą i pwoeidział Ci, że od dziś masz wierzyć ? Nie badzmy śmieszni. Takie zmuszanie skutkuje niczym innym jak oporem i postępowaniem na odwrót do nakazu. Każdy inteligentny praktyk znający się na wpływie i zmianie postaw wie, że takich zmian dokonuje się zupełnie inny sposób. O paradoksie autokreacji, bardzo ważnym pojeciu pschologii rozwojowej już nie wspomnę. W tm kontekście prawie całe srodowisko wokół kazało mi wierzyć. jeśli nie wierzysz poczytaj Cialdiniego. Reguła autorytetu i reguła słuszności społecznej sa niezwykle silne i uniwersalne dla wszystkich społeczeństw i społeczności. A konformizm jest zdecydowanie najpowszechniejszym sposobem adaptacji społecznej. Wynika z tego prosty obraz: społeczeństwo katolickie będzie w oczywisty sposób kształtowało nowych katolików, tak jak muzułmańskie muzułmanów itp. i w pośredni, znacznie skuteczniejszy sposób "zmuszało ich" do integracji poprzez konformizm.

snafu napisał(a):
Tutaj nie skumałem, chodzi o światopogląd chrześcijański? I co z tego że nie wytrzymuje w konfrontacji z obecnymi realiami społecznymi? To nie czyni go złym i nieodpowiednim.


Nie czyni go złym nie odpowiednim. To Twój wniosek. Czyni go trochę przestarzałym, tak jak oświetlanie domu lampą naftową, czy jeżdzenie na bicyklu z ogromnym przednim kołem. W mojej opinii oczywiście.

snafu napisał(a):
Dodam tutaj że to nie Bóg decyduje o aborcji. Człowiek decyduje o aborcji. Znów wolny wybór. Jest wiele osób które się na to decydują.


Myślę, że Bóg, zważywszy na liczbę poronień we wczesnych okresach ciąży, która to liczba jest ogromna.

snafu napisał(a):
A słyszałeś o badaniach dotyczących matrycy prenatalnej? Podobno za pomocą hipnozy można dokonać regresji do etapu plemnika/jajeczka. Podaje to jako ciekawostkę ponieważ sam sceptycznie się do tego odnoszę.


Nie słyszałem. Nie za bardzo w to wierzę. Tak jak w poprzednie wcielenia. To najprawdopodobniej ogromna plastyczność mózgu pozwala na wytworzenie się takich stanów, a inna, niezlaeżna jego "sekcja" przypisuje takie właśnie wytłumaczenie tym stanom. Choć oczywiście ta sfera jest bardzo ciekawa - np. mózg przechowuje zapis bólu jakiego doświadczyła jednostka i ten zapis może być przywołany z równą intensywnością.

snafu napisał(a):
Hm... Ja uważam że będzie inaczej. Tak wiec Twoje słowo przeciw mojemu. Ja powołam się na Jezusa, który mówi, że będzie inaczej. Ty na kogo się powołasz? Kto Ci powiedział, że nic nie czujesz ani nie pamiętasz po śmierci?


Przecież Ty snafu nie masz nawet pewności, że Jezus tak właśnie powiedział. Po prostu chcesz w to wierzyć. W to co napisałi inni ludzie, o których nie wiadomo, czy byli np. wiarygodni, czy nie cierpieli na zaburzenia osobowości, stany maniakalno-depresyjne itp.

"Powiedziały" mi to miliardy zmarłych i ich przeróżnego rodzaju czuciowe receptory, które odeszły wraz z nimi.


Wt lut 06, 2007 10:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
Generalnie jeśli chodzi o duszę to dyskusja toczy się tutaj:
viewtopic.php?t=9281&postdays=0&postorder=asc&highlight=dusza&start=45

Jeśli zaś chodzi o istnienie wolnej woli to:
hm... tutaj akurat jest tego sporo, w różnych odcieniach, łatwo znaleźć, trudniej to wszystko ogarnąć


Jeśli zaś chodzi o mechanizmy obronne to dowcip polega na tym, że są one nieświadome. Można nimi uzasadniać każdą czynność człowieka nadając jej zupełnie wykręcony sens. Na przykład jeśli kupisz jajka i zrobisz sobie jajecznicę mogę powiedzieć że tak naprawdę tutaj łapiesz się pod kompleks Edypa. Jeśli będziesz zaprzeczał lub usiłował tłumaczyć że chciałeś po prostu zjeść to tutaj pojawiają się kolejne mechanizmy obronne, które nie pozwalają Ci zobaczyć prawdy. Oczywiście nie wierzę w kompleks Edypa a same mechanizmy obronne traktuje z olbrzymim sceptycyzmem, tak więc proszę, nie czuj się urażony tym przykładem. Chodzi mi o to, że ich istnienie jest równie naukowe jak istnienie duszy czy Boga w obojętnie jakiej formie. Dostrzegasz je tam gdzie chcesz je dostrzegać, po prostu. Pewną koncepcję traktujesz jako absolutną i oczywistą prawdę, ale jest to tylko koncepcja i to dość wadliwa u swojej podstawy. Ja natomiast wierzę w dusze i Boga w opraciu o pewne objawienia i dogmaty i to jest tylko (i aż) wiara.

Zrobiliśmy wielkiego offtopa (tutaj mechanizmy obronne w moim wykonaniu) a poza tym dublujemy wątki już od długiego czasu istniejące.

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Wt lut 06, 2007 10:55
Zobacz profil

Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57
Posty: 1061
Post 
snafu napisał(a):
Nie jestem w stanie ocenić tego czy są dla mnie autorytetami jeśli nie znam ich prac. Ktoś nie odpada dla mnie jako autorytet tylko dlatego że jest innej religii niż ja. Nie staje się dla mnie autorytetem też tylko dlatego że napisał książkę lub zaproponowali temu komuś jakąś intratną posadę na uniwersytecie. Jeśli chodzi o książkę którą zaproponowałeś to niestety w najbliższym czasie nie trafi w moje ręce – obecnie mam sesje i spory zapas zaległej lektury. W każdym razie postaram się zapamiętać o niej.

I mam do Ciebie pytanie odnośnie tego co napisałeś. Teraz chcesz mi udowodnić że nie ma wolnej woli? Jasne że jest.


Nie ma. Możesz dokonać wyboru w oparciu o swoje doświadczenie, zdolnosci, w pewnym stopniu możliwości. Ale jeśli mamy dyskutować dalej o wolnej woli, najlepiej będzie skonkretyzować to pojęcie. Zejść z mętnego poziomu ogólnego. Prosiłbym Cię o podani bardzo konkretnego przykładu na istnienie/działanie wolnej woli.


snafu napisał(a):
O biologię to chodzi Ci o to, że człowieka rozkroili i duszy nie znaleźli?
Jeśli chodzi o ewolucjonizm to pytanie tak naprawdę brzmi czy (oczywiście przy założeniu, że istnieje Bóg) jesteśmy w stanie odróżnić działanie zgodne z jego myślą od działania przypadkowego. Teoria inteligentnego projektu jest, moim skromnym zdaniem, dość pokraczna gdyż zakłada, że Bóg jakoś specjalnie ingerował w niektórych etapach rozwoju życia na ziemi.


No ba, snafu. Właśnie - czemuż to jej nie znaleźli ? "działanie zgodne z jego myśla" i "działanie przypadkowe" to konstrukty, które zawsze będą tłumaczone przez wierzących tak samo. Cud - z pewnością Bóg. Niecud - może Szatan, może Bóg tak chciał. Bogu nie podskoczysz. Cokolwiek by się stało i tak będzie po jego myśli. Wszak "Bóg tak chciiał" obejmuje wszystkie możliwe zdarzeia na ziemi. Czyż nie ?

snafu napisał(a):
Mechanizmy obronne to ciekawa konstrukcja. Tak jak kompleks Edypa. Wiedziałeś że Freud jest mistrzem wiedzy spekulatywnej? To on stworzył pojęcie mechanizmów obronnych. Po czym poznajesz że one istnieją? Jedynie po tym, że obserwujesz ich działanie. Po czym poznajesz że smok zżarł słońce? Po tym że tego słońca nie ma. Po czym poznajesz że Bóg stworzył człowieka? Po tym że przecież człowiek jest.
Mechanizmy obronne przyjmujesz „na pałę” a Boga nie chcesz? Dlaczego? Czyżby Bóg wydawał Ci się mniej oczywisty? To już tylko kwestia Twojej własnej opinii.


Freud był bardzo madrym człowiekiem. Nie przeszkodziło to Eysenckowi napisać bardzo ciekawej ksiązki "Zmierzch i upadek imperium Freuda". Freud nie był mistrzem tylko wiedzy spekulatywnej, a jesłi dla niektórych tak jest, to czy zaprzeczasz, że wiedza spekulatywna prowadzi do ustalenia pewnych zależnosci i faktów ? Jeśli był mistrzem widzy spekulatywnej to wciąż jest to mistrzostwo i lata świetlne odległości od "mistrzostwa" tysiećy wiernych w kosciele, bezrefleksyjnie padajcych na kolana i klepiących pacierze.

Mechanizmy obronne istnieją własnie dlatego, że je obserwuję. Już to napisałem. W tym kontekście twierszenie, że przyjmuję je "na pałę" jest ogromnym nadużyciem.


snafu napisał(a):
1. Scjentyzm już tak twierdził i nie ma scjentyzmu, religia trzyma się nadal.
2. Tutaj dla ścisłości: fundamentalistyczne odłamy chrześcijaństwa nadal tak twierdzą.


Nie rozumiem, ale podtrzymuję to co powiedziałem wcześniej.


snafu napisał(a):
P.S.
Właśnie doszliśmy do impasu, ponieważ ani wy mi ani ja wam nie udowodnię istnienia/nieistnienia duszy. Zarówno wy jak i ja będziecie dalej gadać swoje święcie przekonani do swoich racji. Dyskusje na ten temat toczą się już od wielu lat i nikt nie doszedł do porozumienia. Będą się też toczyć dalej.


To nie jest kwestia porozumienia :). Nie widzę żadnej płaszczyzny tegoż.

snafu napisał(a):
Tak więc sądzę, że moglibyśmy wrócić do meritum tego wątku.

Czyli do opini Jonathan Sarkosa, że Kościół Katolicki zafałszowuje wolność człowieka, czy też ją ogranicza.
I jak ma się to do faktu, że można z Kościoła Katolickiego odejść?


Meritum jest w sumie piekło. Kolejny relikt, który przetrwał z czasów, kiedy "poza granicami świata" rysowało się na mapach straszliwe potwory. Tylko niejak się tego reliktu pozbyc z koncepcji, bo gdyby to zrobić cała religia katolicka upada jak domek z kart.

Można odejść z kościoła. I na papierze, i w zyciu. Myślisz, że było to możliwe np. 400 lat temu ?


Wt lut 06, 2007 11:01
Zobacz profil

Dołączył(a): So lut 18, 2006 9:57
Posty: 1061
Post 
snafu napisał(a):
Generalnie jeśli chodzi o duszę to dyskusja toczy się tutaj:
viewtopic.php?t=9281&postdays=0&postorder=asc&highlight=dusza&start=45

Jeśli zaś chodzi o istnienie wolnej woli to:
hm... tutaj akurat jest tego sporo, w różnych odcieniach, łatwo znaleźć, trudniej to wszystko ogarnąć


Jeśli zaś chodzi o mechanizmy obronne to dowcip polega na tym, że są one nieświadome. Można nimi uzasadniać każdą czynność człowieka nadając jej zupełnie wykręcony sens. Na przykład jeśli kupisz jajka i zrobisz sobie jajecznicę mogę powiedzieć że tak naprawdę tutaj łapiesz się pod kompleks Edypa. Jeśli będziesz zaprzeczał lub usiłował tłumaczyć że chciałeś po prostu zjeść to tutaj pojawiają się kolejne mechanizmy obronne, które nie pozwalają Ci zobaczyć prawdy. Oczywiście nie wierzę w kompleks Edypa a same mechanizmy obronne traktuje z olbrzymim sceptycyzmem, tak więc proszę, nie czuj się urażony tym przykładem. Chodzi mi o to, że ich istnienie jest równie naukowe jak istnienie duszy czy Boga w obojętnie jakiej formie. Dostrzegasz je tam gdzie chcesz je dostrzegać, po prostu. Pewną koncepcję traktujesz jako absolutną i oczywistą prawdę, ale jest to tylko koncepcja i to dość wadliwa u swojej podstawy. Ja natomiast wierzę w dusze i Boga w opraciu o pewne objawienia i dogmaty i to jest tylko (i aż) wiara.

Zrobiliśmy wielkiego offtopa (tutaj mechanizmy obronne w moim wykonaniu) a poza tym dublujemy wątki już od długiego czasu istniejące.


Na takim forum zawsze będą offtopy. I na nic tu trudy moderatorów.

Traktujesz mechanizmy obronne skrajnie. A chodzi tu tylko o sytuacje w jakiś sposób zagrażające "ja". I tylko one powinny być tu brane pod uwagę. W przypadku robienia jajecznicy "ja" nie jest w żaden sposób zagrożone. Co innego, gdy robisz ją np. nieudolnie na oczach osób, na których Ci zależy, a ktoś obcy się z Ciebie nasmiewa. Nie znam żadnej pracy negującej ich istnienie. Żadnego psychologa, który by je negował. Więcej - tak Vaillant ułożył je hierarchicznie w 4 poziomy w zależności od stopnia rozowju osobowości i dość dokładnie to wszystko pobadał. Jeśli Ty znasz taką pracę, podeślij link. Z tego co wiem, to nawet uznają je behawioryści tacy jak wspomniany Eysenck.

Co do komplesu Edypa to zgadzam się. Jest on spekulatywny. Ale seksualność jest jedną z 3,4 najważniejszych sfer życia człowieka.


Wt lut 06, 2007 11:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
Jonathan Sarkos napisał(a):
Mylisz bardzo istotne sprawy. Konsekwencje, które są terminem ogólnym i słowem nie posiadającym desygnatu, z "utratą miłośi", "smażeniem się w piekle", "czynieniem zła", które to są zwrotami niosącymi ze sobą wyobrażenia i emocje. Zatem jeszcze raz powtórze: tego rodzaju konsekwencje to destruktywna gra na poczuciu winy we wszystkich jego odmianach. Jeśli trafia to na jednostkę, u której poczucie winy występuje (a jest takich niemało), efekt jest chyba jasny - może to prowadzić nawet do nerwicy. Choć oczywiście nie twierdzę, że tylko to samo w sobie, bo proces powstawania nerwicy jest uwarunkowany wieloma innymi czynnikami.


Ludzie odchodzą od Kościoła z tego powodu, że nie mogą zrozumieć dlaczego ktoś twierdzi że grzeszą skoro oni nie odczuwają tego jako grzech czy cokolwiek złego. Wbrew pozorom Kościół tak bardzo nie skupia się na karze za grzechy jakbyś chciał. Ja jeszcze w kościele nie słyszałem żeby ktoś mnie straszył piekłem. Podobnie większość nauki Kościoła opiera się na drodze do zbawienia a nie na straszeniu piekłem. Poczucie winy, jasne, u niektórych pojawia się. Nawet ksiądz Twardowski pisał o tym w swojej książce "Jak żyć" spotkałem się także z wypowiedziami różnych osób o takim właśnie problemie. Otóż oni nie rozumieją istoty wiary katolickiej. Pan przyjdzie po to aby zbawiać ludzi a nie karać. Każdy ksiądz ma obowiązek na to zwrócić uwagę. Jest to oczywiście problem który występuje wśród wiernych, czasem pojawia się i tu na forum, ale jest to problem z którym staramy się konforntować a nie ciągnąć z niego korzyści.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Snafu, jeśli wsadzisz rękę w ogień, poparzysz się. Jeśli będziesz grzeszył o się nie wyspowiadasz, to czy pójdziesz do piekła ? Cała Twoja wypowiedź sprowadza się do tego rodzaju konsekwencji z gatunku spekulacji. Przykład jest kompletnie nietrafiony.


Grzeszę, nie oszukujmy się, że nie. Nie wiem czy trafię do piekła czy do nieba. Bóg mnie oceni.


Jonathan Sarkos napisał(a):
Dopóki nie doświadczyłem żadnego Boga, wolę zdeycydowanie twierdzić, że to ja pozwalam sobie robić wiele rzeczy. Bardzo często nie są to rzeczy, które chciałbym robić. Jeśli krzywdzisz ludzi to absolutnie nie działa tutaj Twoja wolna wola, lecz szereg uwarunkowań, które można zdefiniować i opisać. Które są już dawno zdefiniowane i opisane.


Czyli twierdzisz, że zachowanie każdego człowieka można przewidzieć. Ciekawe. Jeśli tak to dlaczego stosujemy chociażby probabilistykę w psychologii?


Jonathan Sarkos napisał(a):
Co to znaczy "kazał" snafu ? Ktoś stanął nad Tobą i pwoeidział Ci, że od dziś masz wierzyć ? Nie badzmy śmieszni. Takie zmuszanie skutkuje niczym innym jak oporem i postępowaniem na odwrót do nakazu. Każdy inteligentny praktyk znający się na wpływie i zmianie postaw wie, że takich zmian dokonuje się zupełnie inny sposób. O paradoksie autokreacji, bardzo ważnym pojeciu pschologii rozwojowej już nie wspomnę. W tm kontekście prawie całe srodowisko wokół kazało mi wierzyć. jeśli nie wierzysz poczytaj Cialdiniego. Reguła autorytetu i reguła słuszności społecznej sa niezwykle silne i uniwersalne dla wszystkich społeczeństw i społeczności. A konformizm jest zdecydowanie najpowszechniejszym sposobem adaptacji społecznej. Wynika z tego prosty obraz: społeczeństwo katolickie będzie w oczywisty sposób kształtowało nowych katolików, tak jak muzułmańskie muzułmanów itp. i w pośredni, znacznie skuteczniejszy sposób "zmuszało ich" do integracji poprzez konformizm.


W kształtowaniu się mojej wiary nie zadział żaden autorytet (no może Jezus). Nie została mi narzucona. Nie została mi zabroniona. Nie jest skutkiem konformizmu czy nonkonformizmu. Nie zadziałała zasada społecznej słuszności. Bardzo mi przykro. Mój wybór jest moim własnym, świadomym wyborem.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Nie czyni go złym nie odpowiednim. To Twój wniosek. Czyni go trochę przestarzałym, tak jak oświetlanie domu lampą naftową, czy jeżdzenie na bicyklu z ogromnym przednim kołem. W mojej opinii oczywiście.


Czyżby etyka chrześcijańska była przestarzała? Czyli nie powinniśmy nadstawiać drugiego policzka i przebaczać innym? Jakbyś powiedział utopijna to mógłbym się z tobą zgodzić, ale na pewno nie jest przestarzała.
Czy chodzi Ci też o samą wiarę w Boga?

Jonathan Sarkos napisał(a):
Myślę, że Bóg, zważywszy na liczbę poronień we wczesnych okresach ciąży, która to liczba jest ogromna.


Poronienia te są głównie mechanizmem naturalnym, najczęściej te płody są wyjątkowo niezdatne do życia. Oczywiście jako że jest to mechanizm naturalny to według mnie istnieje "z inspiracji" Boga. O czym to świadczy? O tym że jest zły czy dobry?

Jonathan Sarkos napisał(a):
Nie słyszałem. Nie za bardzo w to wierzę. Tak jak w poprzednie wcielenia. To najprawdopodobniej ogromna plastyczność mózgu pozwala na wytworzenie się takich stanów, a inna, niezlaeżna jego "sekcja" przypisuje takie właśnie wytłumaczenie tym stanom. Choć oczywiście ta sfera jest bardzo ciekawa - np. mózg przechowuje zapis bólu jakiego doświadczyła jednostka i ten zapis może być przywołany z równą intensywnością.


Tutaj się zgodzę z Tobą. Podałem to tylko jako ciekawostkę, że są ludzie z tytułami naukowymi którzy twierdzą że tak jednak jest.

Jonathan Sarkos napisał(a):
Przecież Ty snafu nie masz nawet pewności, że Jezus tak właśnie powiedział. Po prostu chcesz w to wierzyć. W to co napisałi inni ludzie, o których nie wiadomo, czy byli np. wiarygodni, czy nie cierpieli na zaburzenia osobowości, stany maniakalno-depresyjne itp.


Wiem z Ewangelii. Chyba, że uważasz, że Jezus zgromadził wokół siebie ludzi (przecież nie tylko Dwunastu) i wszyscy mieli różnego zaburzenia psychiczne, lub nagle po Jego śmierci zaczęli głosić coś zupełnie innego niż On i wszyscy którzy wsześniej Go słyszeli i tak przełkneli to od razu.
I to nie jest tak, że chcę wierzyć. Ja w to wierzę.

Jonathan Sarkos napisał(a):
"Powiedziały" mi to miliardy zmarłych i ich przeróżnego rodzaju czuciowe receptory, które odeszły wraz z nimi.


A może to jest dowód na to, że właśnie coś tam istnieje? Po prostu nikt nie wrócił z reklamacją. ;)


Trafiamy tutaj na różne mielizny, które nie pozwalają nam na porozumienie. Wiara i religia bez wątpienia nalerzą do dziedziny wiedzy irracjonalnej ponieważ opierają się na pewnych objawieniach i dogmatach. Jeśli Ty je odrzucasz to raczej się nie dogadamy.

Nie chcę, żebyś tutaj uzasadniał czy Ewangelie są wiarygodne i czy istnieje zmiartwychwstanie. To nie o to tutaj chodzi. Proszę Cię tylko, żebyś uszanował moje zdanie tak jak ja szanuje Twoje. Nie zmuszam Cie do tego abyś nagle stał się wierzący praktykujący. Nie mówię Ci że pójdziesz do piekła, ponieważ nie leży w moich kompetencjach decydowanie kto będzie zbawiony a kto nie, a Ty i tak w piekło nie wierzysz to i tak Cię nie wystraszę.

Temat jest taki:
Czy kościół ogranicza wolną wole człowieka?

Odpowiadam, że nie. Kościół w swoim nauczaniu nie żeruje na poczuciu winy, ale działa w oparciu na nadzeję na zbawienie. Co ciekawe akurat Kościół Katolicki jest dość liberalny w poglądach na możliwość zbawienia w porównaniu z takim np. Kościołem Zielonoświątkowców.

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Wt lut 06, 2007 11:45
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 673 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5 ... 45  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL