Czy to istotne ilu będzie Zbawionych?
Autor |
Wiadomość |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Ja nie mam żadnych wymagań pozatymi, które obowiązuje w każdej dyskusji. Rozumiem że pytanie tyczy się pewnego punktu widzenia. Skoro pytasz o zbawienie to znaczy że musisz przyjąc jako założenie że takowe jest. Za tym idą konsekwentnie inne rzeczy. A tutaj nagle wyskakujecie że bez ciała nie ma uczuć. I wedle biologii to prawda, ale my tutaj nie o biologii ale o wierze mówimy, a wiara zakłada właśnie coś takigo niepojętego jak życie po śmierci, ze wszelkimi tego konsekwencjami. Śmierć to odzielenie się duszy od ciała, a ta jest nieśmiertelna. Nie widze związku między śmiercią ciała fizycznego, a tym co "czuje" dusza po śmierci. Pozatym ja chyba nie pisałem niż o uczuciach wyższych. Przecież chyba jasnym jest że pisze o uczuciach takich jak miłość, tych samych które są podstawą w świecie duchowym, nie tego czy czujesz jak Cie ktoś dotyka, lub uderza.
Problem w tym że odrzucacie to, co jest założeniem wynikającym z samego faktu założenia tego tematu. Nie wierzysz - nie ważne, zakładasz temat, uznaj założenia które ten temat wymaga.
|
Pn lip 28, 2008 2:15 |
|
|
|
 |
WaszJudasz
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 7:05 Posty: 1600
|
szumi napisał(a): Lepiej mieć przy sobie znajomych i rodzinę czy nie? Lepiej by byli razem, bo jak ich nie będzie to będą miejsca puste...
A mi się właśnie zdaje,że w Niebie miejsc przygotowanych przez Pana winno być dokladnie tyle ile trzeba, więc żadne puste nie pozostanie. W kwestii znajomych/rodziny i ich ewentualnej nieobecności w Niebie - czyli inaczej mówiąc ich trafieniu do Piekła - pamiętam,że w jakims innym watku była o tym mowa i ustalono, moim zdaniem rozsądnie, że ich krewni nie bedą odczuwać za nimi żalu, ponieważ doskonale rozumiejac dlaczego stan rzeczy jest taki jaki jest będą szczerze wychwalać nieomylną Bożą sprawiedliwość.
Czy nie tak?
_________________ O ile Roland się orientował, religia krzyża jako kolejna nauczała, że miłość i morderstwo są ze sobą nierozerwalnie związane, a koniec końców Bóg i tak zawsze pije krew.
|
Pn lip 28, 2008 8:59 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wiście!
Skąd wiesz że dusza po odłączeniu o ciała cokolwiek czuje?
to założenie jest dość mocne i nie ma uzasadnienia.
można tak twierdzić ale nie można udawać, że to coś oczywistego.
|
Pn lip 28, 2008 12:16 |
|
|
|
 |
trade
Dołączył(a): N lis 19, 2006 23:14 Posty: 202
|
WaszJudasz napisał(a): W kwestii znajomych/rodziny i ich ewentualnej nieobecności w Niebie - czyli inaczej mówiąc ich trafieniu do Piekła - pamiętam,że w jakims innym watku była o tym mowa i ustalono, moim zdaniem rozsądnie, że ich krewni nie bedą odczuwać za nimi żalu, ponieważ doskonale rozumiejac dlaczego stan rzeczy jest taki jaki jest będą szczerze wychwalać nieomylną Bożą sprawiedliwość.
Czy nie tak?
Jestem zdania, że zbawieni w niebie nie będą cierpieć (smucić się, być nieszczęśliwi) z powodu potępienia się ich krewnego. Co do powodów ich "niecierpienia" to się nie wypowiadam bo byłyby to czyste domysły z mojej strony.
|
Pn lip 28, 2008 20:34 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Kolejny raz zatem napisze. Temat jasno związany z wiarą. Oczywistym jest przyjęcie zatem założeń tej wiary. A jasnym jest wniosek że dusza po śmierci oczkująca na sąd jak i po nim jest zdolna do tego samego do czego była za życia. Oczywiście chodzi mi tutaj o zachowanie pamięci i świadomości, a także niewątpliwie jakiegoś współczucia, dla cierpiących i radości z bycia blisko Boga. Skoro tego nie przyjmujesz to po co się wypowiadasz w tym temacie. To tak jakbyś teraz zaczął podważać moźliwość zbawienia, co nijak ma się do tematu który zakłada właśnie prawdziwość tego i pyta o pewien punkt widzenia. A skąd wiem, przecież to element wiary, to co to za pytanie?
|
Pn lip 28, 2008 20:51 |
|
|
|
 |
trade
Dołączył(a): N lis 19, 2006 23:14 Posty: 202
|
WIST napisał(a): A skąd wiem, przecież to element wiary, to co to za pytanie?
Też mnie to irytuje kiedy ludzie pytają zanim pomyślą.
|
Pn lip 28, 2008 20:57 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Wist napisał(a): ... niewątpliwie jakiegoś współczucia
Ale przecież współczucie wiąże się ze smutkiem a czy ludzie w niebie mogą się smucić?
|
Pn lip 28, 2008 22:38 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
To jest ciekawe pytanie. Nie wiem, ale biorąc pod uwagę wszystko co wiemy, ludzie w niebie nie są oderwani od rzeczywistości, dlaczego mieliby nie wykazywać się współczuciem, co nie znaczy że notorycznie ze wszystkiego są nieszczęśliwi. Podobnie my tutaj na ziemi, nie powiemy że przeżywamy katorgi z powodu sytuacji w Tybecie, czy Palestynie. Oczywiście to inna rzeczywistość niż w tym przykładzie ale coś pokazuje. Był już zresztą wątek o tym zdaje się.
|
Pn lip 28, 2008 22:42 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: Był już zresztą wątek o tym zdaje się. O ile pamiętam to wnioski były takie, że w niebie niema miejsca na smutek zresztą to dość logiczne bo smutek oznacza cierpienie a to zacierało by granice między niebem a czyśccem czy nawet piekłem. Cytuj: Podobnie my tutaj na ziemi, nie powiemy że przeżywamy katorgi z powodu sytuacji w Tybecie, czy Palestynie.
Niebo jest raczej takim miejscem do którego często trafiają ludzie wrażliwi na cierpienie innych misjonarze, wolontariusze, pracownicy hospicjów itd.
|
Pn lip 28, 2008 23:17 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Żaden człowiek chcąc pozostać przy zdrowych zmysłach, zatem szczególnie misjonarz, czy lekarz, nie może się przejmować do przesady całym złem świata. To właśnie ci ludzie muszą wykazać się szczególnym rozsądkiem, co nie wyklucza oczywiście współczucia. Ale to był jedynie przykład.
Natomiast nie jestem pewny co do tego że współczucie oznacza cierpienie. Owszem, czujemy przykrość, czasem nawet smutek, ale to nie nasze cierpienie i nie może ono nas całkowicie pochłonąć. Zatem nie mogę się zgodzić z tym że współczucie duszy, sprawia że nie może byc ona szczęśliwa. To raczej dopełnienie tego co dusza ta czuje.
|
Pn lip 28, 2008 23:26 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
WIST napisał(a): Żaden człowiek chcąc pozostać przy zdrowych zmysłach, zatem szczególnie misjonarz, czy lekarz, nie może się przejmować do przesady całym złem świata. To właśnie ci ludzie muszą wykazać się szczególnym rozsądkiem, co nie wyklucza oczywiście współczucia. Ale to był jedynie przykład. Co to znaczy "do przesady"? To, że większość ludzi się tym nie przejmuje nie znaczy, że taka postawa jest czymś dobrym czy zgodnym z wolą Bożą. Na ziemi możemy sobie tłumaczyć, że trzeba się skoncentrować na własnych problemach których w niebie już niema. Ale nie chodziło mi koniecznie o cierpienie całego świata każdy z nas zna ludzi którzy cierpią, niektórzy z racji wykonywanego zawodu itp. znają ich znacznie więcej mogą mieć też poważne obawy czy ich cierpienie kiedykolwiek się skończy bo ludzie w takich sytuacjach często schodzą na złą drogę do współczucia dochodzi więc strach. Z resztą zwykłych ludzi też to dotyczy wyobraź sobie, że umarłeś i nie masz już żadnych zmartwień podczas gdy twoi bliscy cierpią i nie wiadomo co się z nimi stanie jak byś(będziesz?) się z tym czuł? A co z ludźmi których najbliżsi trafili do piekła, jak mogą być szczęśliwi? Świadomość w niebie to jednak same kłopoty. Cytuj: Natomiast nie jestem pewny co do tego że współczucie oznacza cierpienie. Owszem, czujemy przykrość, czasem nawet smutek, ale to nie nasze cierpienie i nie może ono nas całkowicie pochłonąć. Zatem nie mogę się zgodzić z tym że współczucie duszy, sprawia że nie może byc ona szczęśliwa. To raczej dopełnienie tego co dusza ta czuje.
Nie może nas całkowicie pochłonąć bo w niebie jesteśmy egoistami i naprawdę obchodzi nas tylko własne szczęście?
|
Wt lip 29, 2008 16:03 |
|
 |
trade
Dołączył(a): N lis 19, 2006 23:14 Posty: 202
|
No napisał(a): Ale przecież współczucie wiąże się ze smutkiem a czy ludzie w niebie mogą się smucić?
Raczej mogą się smucić ale to chyba bardziej dotyczy tego co sie dzieje na ziemi. W objawieniach Maryi uznanych przez Kościół często wyraża swój smutek i troskę o losy ludzi a przecież Ona jest najszczęśliwszą ze stworzeń.
|
Wt lip 29, 2008 19:50 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Jak napisałem, to był jedynie przykład i nie ma się nad nim co rozwodzić. Moźliwe że trudno jest przekazać moją myśl. A chodzi w niej tylko o to że są zawody takie jak lekarz, czy żołnierz, lub powołania jak misjonarz gdzie dla właśnego dobra, a także i dla dobra inncyh ludzi, musisz panować nad emocjami, współczuciem. Jakby lekarz się rozwodził i opłakiwał każdego pacjenta który zmarł, lub cały czas cierpi to by zwariował i nie dotrwał do emerytury. To proste, ludzie narażeni na sporą dawke zła, przykrości i bulu muszą wypracowac w sobie pewną powściągliwośc. Nie brak współczucia, ale utrzymanie go na takim poziomie aby można było funckjonować. Nie ma tutaj wielkiej filozofii, to jest poprostu zdrowe i tyle.
A reszta tak jak napisał powyżej trade. Widocznie No mylisz poczucie współczucia, z prawdziwym i nieodpaertym żalem lub czystym smutkiem.
|
Wt lip 29, 2008 21:26 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|