Jak już pisałem: możesz w ramach pewnej osobistej gorliwości powstrzymywać się też od wykwintniejszych ryb.

Nie ma tu absurdu.

Jest zakaz jedzenia mięsa, ale nie ma nakazu jedzenia ryb czy innych owoców morza.

Nie wiem jak to jest dokładnie w nauce Koscioła, ale moi znajomi powstrzymujący się od mięsa jedzą w piątki np: pasztety, kaszanki, podroby - niby w czystej postaci to mięso nie jest, ale są to produkty pochodzące bezpośrednio od zwierząt. Bo chyba nie mówimy tutaj o zakazie spożywania wyłącznie tkanki mięśniowej?

Hmm.. a np wieloryby albo delfiny, tzn ogólnie te z rodziny waleni? Można je jeść? Są to 'prawie' ryby:)

Nie można jeść niczego co zawiera mięso.

Bardzo proszę nie pytać co można czego nie można. Nie tutaj tego szukajcie.

Nie jeść mięsa- ktoś chce nie jeść żadnego mięsa, proszę bardzo nikt nie zabrania.

Jako student rybactwa, uwazam jednak, ze ryby zawieraja w sobie mieso:)

A pytam o walenie, bo nigdzie nie znalazlem takiej odpowiedzi, i sadzilem, ze jest to odpowiednie miejsce. Wg mnie dosc istotne pytanie, bo pomoze okreslic granice, 'gdzie zaczyna sie mieso', czyli czego nie mozna jesc.

Gdzies tam wczesniej cos bylo o owocach morza, i ze je wolno, a przciez to nie ryby.

Przypominam, że mówimy o tradycji sięgającej zarania chrześcijaństwa!
Wówczas nie kierowano się składem chemicznym mięsa, ale obserwacją przyrody.

Początkowo zakazywano także jedzenia ryb, później utrwaliła się praktyka wyłączenia z tego zakazu ryb- jako "niezwierząt". Oczywiście biologowie nie oburzajcie się na nich. Co innego zwierze biegające po lasach, czy żyjące w wodzie- oni mieli prostsze rozstrzygnięcia.

Co do walenia: nie proponuję jeść. Nie ma oficjalnego spisu mięs które są zakazane. Jest jedynie pozwolenie ma jedzenie mięsa ryb. A zatem wszystko inne co jest zwierzęciem, a nie jest rybą jet zakazane. Ustalmy tak, będzie chyba logicznie

A jak ktoś się nie zgadza niech napisze do Konferencji Episkopatu, by znieśli ten zapis w prawie i pozwolili nam jeść co sobie chcemy.

1. Ryba jest symbolem chrześcijaństwa i Chrystusa. Spożywanie ryby w piątek wręcz przypomina o ofierze, jaką złoył Chrystus. On sam karmił ludzi rybami.

2. Dawniej nie znano współczesnej systematyki. zakaz jedzenia ryb pochodzi z tradycji żydowskiej i podziału na zwierzęta zimnokrwiste i ciepłokrwiste (zmiennocieplne i stałocieplne) - zabronione było spożywanie białego mięsa zwierząt zimnokrwistych.


http://www.echo.siedlce.net/?p=23&id=57

3. Piątkowa abstynencja od pokarmów mięsnych ma charakter lokalny- narodowy. Np we Francji nie obowiązuje.

Myślę, że nie tylko we Francji. Mój mąż jest górnikiem - nie ważne jego stanowisko, ważne to, że pracuje pod ziemią. I gdyby przed pracą na dole nie zjadł porządnego obiadu lub innego dania mięsnego na pewno zemdlał by z głodu. Wierzcie mi lub nie, górnik przed "szychtą" musi porządnie zjeść. Inaczej nie zarobi na rodzinę, bo zemdleje. Ta praca wymaga od niego zaspokojenia głodu, ale też wymaga od jego żony ugotowania porządnego, mięsnego jednego posiłku chociażby, uwierzcie. Może nie wiele osób do tego się przyznaje, jednak tak właśnie jest.

I bardzo słusznie bobo, wszak post jest dla człowieka, a nie człowiek dla postu- parafrazując słowa Jezusa.

Jednak należy pamiętać, że niedotrzymanie tego zalecenia - słusznie niedotrzymanego - wymaga jednak jakiejś innej formy pokutnej, np. modlitwy.

Tak samo jest w krajach zachodnich, bo nie tylko Francja takiej wstrzemięźliwości nie ma, ale większość (wszystkie?) kraje Europy zachodniej i w Ameryce też nie mają, z tego co się orientuję. Zapewne Australia też je mięso w piątki.

Obawiam się, że nie ma takiego wyjaśnienia,
a na pewno nie w oficjalnym dokumentach.
Znaleźć możesz jedynie opinie i prywatne wyjaśnienia, takie jak to:
http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/jacek_salij/poszukiwania_w_wierze/034.php
(O Zabijaniu zwierząt i jedzeniu mięsa; o. Jacek Salij OP - "Poszukiwania w wierze")

Brrr... a nikomu nie przyszło do głowy, iż mięso jest po prostu z czujących, żywych istot...? Przeraża mnie trochę traktowanie mięsa jak zwykły produkt fabryczny... Coś musi wpierw zginąć. Pewnie że geneza, iż kiedyś mięso było towarem bardziej luksusowym zapewne jest prawdziwa, nie mniej... ja do tej pory zawsze tak myślałem i muszę przyznać... że ta moja wersja bardziej mi się podobała, bo była z szacunku do życia... a tu ci niestety...

Pytanie tylko: jeśli miałoby to być z szacunku dla życia zwierząt, to dlaczego miałby być taki szacunek tylko jeden dzień w tygodniu?
Przez sześć dni można zabijać zwierzęta i szacunek ich życiu się nie należy, ale jednego dnia nie możesz zabić, bo zwierzęta to istoty żywe i należy im się szacunek...


Chyba jest to nie do utrzymania.

W piatki obowiązuje wstrzemieźliwość od pokarmów mięsnych. Dlaczego mięsnych. Ponieważ mięso jest synonimem siły i źródłem siły organizmu . Natomist na znak soldarności z Jezusem umeczonym i słabym, my tez z milości do Niego tego dnia spożywamy pokarmy delikatne aby ciało osłabić/wyciszyć a skoncetrować się na Jezusie i sile miłości ,a nie sile mięśni . Zatem w piątek nie pościmy a zachowujemy wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych . Nigdy kawioru nie jadłem i innych wykwitnych owoców moża , ale przypuszczam , że nie są super smaczne, pomimo tego , że są drogie . Po za tym , tu nie chodzi o liste 100 punktową co wolno jeść a czego nie wolno, tylko o relacje ja i Chrystus a nie ja i przepisy lub ja i jedzenie . Moim zdaniem zjedzenie łososia, kawioru, homara zamiast schabowego lub mortadeli lub zwyczjnej będzie zachowaniem pobożnym w piatek dla osoby zamożnej . Lososia nie je sie kilogramami, tak samo kawioru i innych dań. Jest to danie skromne , smaczne i pożywne .

Świetna uwaga, zgadzam się w pełni Sam lubię mięso, ale coraz częściej zdaję sobie sprawę jakim kosztem je jem i coraz mniej chętnie je jem.. Bo naprawdę należy im się szacunek jak każdej innej żywej, czującej istocie. Punktem wyjścia był piątek, bo kiedyś byłem katolikiem. Ale jak się okazuje, piątek jednak z innej przyczyny jest bezmięsny

Trochę zmienię nurt w tym wątku.
Co sądzicie o częstym poście - powiedzmy dwa-trzy razy w tygodniu.
Post podjęty w jakiejś intencji + modlitwa, to ogromna siła. Korzystacie z niej?
Ja od jakiegoś czasu poszczę kilka razy w tygodniu, zawsze z jakąś intencją i zauważam dobre tego skutki.

Oczywiście to nie jest dla każdego. Choroby (cukrzyca, refluks, wrzody, bulimia, anoreksja itd.), ciężka fizyczna praca, zdecydowanie eliminują możliwość poszczenia. Post, który niszczy zdrowie jest grzechem.

Ale jeśli wszystko jest w porządku?
Więc jak, uważacie, że to dobre?