Źle rozumiesz. Nie wiem skąd takie wnioski. Ja po prostu nie byłem indoktrynowany

Indoktrynacja, to może mocne słowo.
Ale byłeś uczony przez rodziców, na lekcjach religii o Bogu, Maryi, świętych, duchach, aniołach itp.

Podobnie jak ciebie uczono tysiące ludzi w Polsce.

Jeżeli pojawi nam się jakieś objawienie, to możemy być pewni, że będzie o charakterze religijnym, bo religijnymi informacjami mają naładowane głowy Polacy.
Wyjątkiem mogą być jakieś odmienne kierunki zainteresowań, jak np. kosmici. Wtedy takim osobom nie objawia się np. Matka Boska, ale kosmici go porywają i np. gwałcą, lub robią na nim doświadczenia.

Mówimy oczywiście o znikomym odsetku ludzi o odpowiednich ku temu predyspozycjach.
To co się nam będzie objawiało albo co nas będzie prześladowało lub opętywało, jest mniej więcej na tej zasadzie - co mówimy jak się uderzymy młotkiem w palec lub przestraszymy.
Większość powie "o Jezu" - nie powiedzą tak na pewno osoby, które religii chrześcijańskiej nie poznały.

Objawienia można na tej podstawie między bajki włożyć.

Wcale nie. To nie jest podstawa, aby objawienia uznać za bajki. Poza tym - są osoby, które doświadczyły Bożej obecności kiedy jeszcze nie wierzyły - te przypadki obalają Twoją teorię

Może nie wierzyły, ale wiedziały o istnieniu takiego Boga.
Na potwierdzenie tej tezy jest fakt, że potrzebni są misjonarze.
Bóg, ani Maryja nigdy nie objawili się tam,
gdzie nie dotarły wcześniej misje,
gdzie nie uświadomiono ludzi o istnieniu tego Boga.

Wiedziały też o istnieniu innych bogów i bóstw. Bardzo pobożne życzenia, ale nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością

Tak, ale to co mówisz nie ma nic do rzeczy.

Ludziom, którzy wiedzą o istnieniu dziesiątków bóstw, jedno z nich się czasem objawia.
Ludziom, którzy nie wiedzą o istnieniu konkretnego bóstwa, nigdy się ono nie objawi.

Cała Ameryka tkwiła w takiej niewiedzy, dopóki nie popłynęli tam chrześcijanie.

Naprawdę, a skąd te rewelacje?

Stąd, że nie znamy, żadnego objawienia Jezusa ani Maryi,
z terenów, gdzie chrześcijaństwo nie dotarło,
z okresu poprzedzającego jego dotarcie, chrześcijaństwa.

Wszystkie objawienia w Meksyku, Francji, Hiszpanii czy Polski,
są z okresu gdy chrześcijaństwo zdążyło się już dobrze zakorzenić.

Sam fakt że nie znamy, jeszcze niczego nie dowodzi. Że tak spytam - co jest do udowodnienia w tym temacie?

Czyli chodzi konkretnie o ludzi wierzących, którym objawił się np. Anioł, w czym zatem problem? A czy Bóg musi robić fajerwerki dla każdego? Sam by sobie zaprzeczył, bo po co wysyłał Apostołów i ich następców na cały świat? Nie widzę tu problemu.

Dowodzi tego, że wszelkie objawienia niekoniecznie pochodzą od Boga, ale są urojeniami umysłu w zależności od terenu zamieszkiwania.

A porwania przez kosmitów, operacje medyczne i akty seksualne z kosmitami, dowodzą, że te doświadczenia można stawiać na równi z objawieniami.

Zwróćmy uwagę na to, że osoby opętane przez diabła, zazwyczaj kobiety, często mówiły że są przez niego gwałcone. To samo mają opanowani przez kosmitów.

Coś mi tu nie gra. Chyba chodzi po prostu o chorobę umysłową.

Choroba umysłowa to pierwsza rzecz jaką się sprawdza w przypadku rozpoznawania domniemanych objawień. Wiele osób okazywało się chorymi, ale również u wielu z nich psychiatrzy wykluczyli chorobę psychiczną