Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 07, 2025 3:27



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
 Dekalog 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 21, 2009 13:54
Posty: 326
Post 
Cytuj:
Zdecydowana większość z nas, w 95% polskich katolików, do wiary jest przysposabiana katechezą i to tę wersje dekalogu kuliśmy na pamięć, aby w nagrodę dostać rower lub zegarek.


Katolicy, ufundujcie pomnik temu panu bo dzięki jego bystrości juz wiecie po co wierzycie ;)

A tak serio...

olila napisał(a):
Bóg...nie po to przypomina ludziom o wyświadczonych dobrodziejstwach, żeby domagać się wdzięczności, lecz uzasadnia w ten sposób, dlaczego powinni Mu ufać i być Mu wierni


A gdzie tu miejsce na łaskę wiary skoro to wszystko jest takie oczywiste i logiczne? To pierwsze zdanie dekalogu (Jam jest Pan Bóg twój...) kojarzy mi się z historią o niedowierzającym Tomaszu.

I pytam się, czy to za dużo chcieć takich samych przekonujących dowodów jak Tomasz? Mam wrażenie że w katolicyźmie jest pewne "szydzenie" z niewierzących, które objawiaja się choćby w takim pojęciu jak "zawiniona niewara" (czy jakoś podobnie)?

Czemu miłujący Bóg jednym daje dotknąć się a innych zmusza tylko do "uwierzenia bez zobaczenia". Czy to sprawiedliwe? Czy to przekracza jego możliwości? Czy jak podpisujecie kredyt na mieszkanie to wierzycie miłej pani z banku na słowo czy może bardziej cenicie sobie zapisaną umowę? Ja oczekuję umowy a Biblia jest dla mnie "miłą panią"...


So sie 01, 2009 23:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post 
kaloryfer napisał(a):
Czemu miłujący Bóg jednym daje dotknąć się a innych zmusza tylko do "uwierzenia bez zobaczenia". Czy to sprawiedliwe? Czy to przekracza jego możliwości? Czy jak podpisujecie kredyt na mieszkanie to wierzycie miłej pani z banku na słowo czy może bardziej cenicie sobie zapisaną umowę? Ja oczekuję umowy a Biblia jest dla mnie "miłą panią"...


A kto mógłby być gwarantem umowy której stroną jest Bóg?

Poza tym, myślę, że taki a nie inny sposób postępowania Boga wiąże się z koniecznością doprowadzenia człowieka do odpowiedniego stanu ducha. Jak z dziećmi, gdy nie zawsze postępuje się z nimi tak jak one by chciały, dla ich własnego dobra i właściwego wychowania.

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


N sie 02, 2009 10:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 15, 2003 23:13
Posty: 1790
Post 
Cytuj:
http://kontrowersje.net/node/3625
Moja droga do ateizmu wiodła przez kolejne przystanki logicznego tłumaczenia sobie tego, co należało powierzyć wierze, bo tak jest, być musi i nie ma co myśleć odmiennie. Zacząłem analizować kondycję własnej wiary w wieku oponowanym przez gromy hormonów. Cóż banał, ale kiedy jeśli nie wówczas? W banalnym wieku zacząłem analizować co mam wspólnego z wiarą katolicką i w jakim stopniu dotycz mnie to, co się wydarzyło tysiące lat temu na egzotycznej dla mnie ziemi…


No cóż, każdy pretekst jest dobry aby zostać ateistą. Taka „logiczna” i zdrowo rozsądkowa analiza tekstów biblijnych niechybnie musi prowadzić do zanegowania Boga, zresztą to dość typowe dla osób których wiedza o Bogu zatrzymała się jeszcze w przedszkolu. Aby móc cokolwiek powiedzieć o Bogu trzeba przestudiować nie jedną religię, filozofię, a także umiejętnie połączyć to wszystko ze współczesną wiedzą na temat świata. Żadne objawienie nie może być sprzeczne z wiedzą naukową, jeśli tak jest, to albo źle interpretuje się symbole w objawieniach albo wiedza na temat świata jest niepełna.

kaloryfer napisał(a):
[Czemu miłujący Bóg jednym daje dotknąć się a innych zmusza tylko do "uwierzenia bez zobaczenia". Czy to sprawiedliwe? Czy to przekracza jego możliwości? Czy jak podpisujecie kredyt na mieszkanie to wierzycie miłej pani z banku na słowo czy może bardziej cenicie sobie zapisaną umowę? Ja oczekuję umowy a Biblia jest dla mnie "miłą panią"...


A komu niby Bóg dał się dotknąć, niewiernemu Tomaszowi? A tak w ogóle czy można dotknąć Boga? Czy można dotknąć Nieskończoność?
Aby Tomasz mógł „dotknąć” Boga wpierw musiał uznać - zobaczyć Boga w Jezusie, aby później powiedzieć: „Pan mój i Bóg mój”. Tomaszowy dotyk to dotyk (mimo wszystko) poprzez wiarę, czemu więc zazdrościsz :) Tomaszowi, że „dotknął” Boga, czy aby nie zazdrościsz mu wiary? No tak, wiara obecnych czasach to towar deficytowy. Czy Tomasz był w bardziej uprzywilejowanej sytuacji niż my obecnie?
Czy gdyby w obecnych czasach działał Jezus taki dotyk byłby dla nas tak samo przekonujący co 2 tys. lat temu? Wątpię.
Oczywiście Boga nie można dotknąć, bo Bóg to nie Ktoś, kto jest, lecz To co jest. Chodzi o to, że Boga można dotknąć jedynie poprzez jego „stworzenie”, czyli jest to zawsze dotyk (poznanie) pośredni, inaczej się nie da. Z tego wynika, że w tej materii nie dostaniesz umowy na piśmie, pozostaje Ci tylko miła pani. :)

_________________
Nie wierzę w Boga którego istnienia można by dowieść


N sie 02, 2009 20:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 05, 2009 8:45
Posty: 232
Post 
kaloryfer napisał(a):
Cytuj:
Zdecydowana większość z nas, w 95% polskich katolików, do wiary jest przysposabiana katechezą i to tę wersje dekalogu kuliśmy na pamięć, aby w nagrodę dostać rower lub zegarek.


Katolicy, ufundujcie pomnik temu panu bo dzięki jego bystrości juz wiecie po co wierzycie ;)

A tak serio...

olila napisał(a):
Bóg...nie po to przypomina ludziom o wyświadczonych dobrodziejstwach, żeby domagać się wdzięczności, lecz uzasadnia w ten sposób, dlaczego powinni Mu ufać i być Mu wierni


A gdzie tu miejsce na łaskę wiary skoro to wszystko jest takie oczywiste i logiczne? To pierwsze zdanie dekalogu (Jam jest Pan Bóg twój...) kojarzy mi się z historią o niedowierzającym Tomaszu.

I pytam się, czy to za dużo chcieć takich samych przekonujących dowodów jak Tomasz? Mam wrażenie że w katolicyźmie jest pewne "szydzenie" z niewierzących, które objawiaja się choćby w takim pojęciu jak "zawiniona niewara" (czy jakoś podobnie)?

Czemu miłujący Bóg jednym daje dotknąć się a innych zmusza tylko do "uwierzenia bez zobaczenia". Czy to sprawiedliwe? Czy to przekracza jego możliwości? Czy jak podpisujecie kredyt na mieszkanie to wierzycie miłej pani z banku na słowo czy może bardziej cenicie sobie zapisaną umowę? Ja oczekuję umowy a Biblia jest dla mnie "miłą panią"...



Bóg nikogo do niczego nie zmusza. Przecież dał nam wolną wolę, również w kwestii wiary.
Myślę, że to wcale nie jest za dużo chcieć równie przekonujących dowodów jak Tomasz. Myślę, że wszyscy wierzący posiadają takie przekonujące dla nich dowody, inaczej by nie wierzyli. Tyle że te dowody są dla każdego inne, bo każdemu co innego wydaje się przekonujące. Podejrzewam, że gdyby dzisiejszym ateistom Jezus ukazał się w takiej postaci jak Tomaszowi, wielu z nich i tak by Go odrzuciło, uznałoby Go za oszusta.

Bardzo lubię aforyzmy. Jest piękna strona: Zamyślenie.pl, gdzie można znaleźć cytaty na każdą okazję. Na przykład coś takiego: "Bóg może uczynić w naszym kierunku tysiąc kroków, ale ten jeden w Jego kierunku - ten musimy zrobić sami." (Karl Rahner)

Jeśli ktoś chce znaleźć Boga, musi go szukać, ale poważnie, prawdziwie. Bóg do nikogo nie będzie się pchał na siłę, kiedy ten ktoś Go nie chce.

Wyobraźmy sobie, że chcesz dostać kredyt w banku. Wita Cię miła pani, oprowadza po wszystkich działach, przedstawia współpracowników, opowiada o zasadach, na jakich bank funkcjonuje. W odpowiedzi krytykujesz i kpisz sobie ze wszystkiego i wszystkich, stwierdzasz, że tego rodzaju instytucja właściwie nie ma sensu, jej pracownicy są głupi, a dyrektora nie widziałeś, więc pewnie go wcale nie ma. Tymczasem dyrektor przechodził akurat w pobliżu, nie rozpoznany przez Ciebie i wszystko słyszał. Jak sądzisz, czy zaakceptuje twój wniosek o kredyt?


Wt sie 04, 2009 16:11
Zobacz profil
zbanowany na stałe

Dołączył(a): Pn cze 22, 2009 11:19
Posty: 230
Post 
olila napisał(a):
Wyobraźmy sobie, że chcesz dostać kredyt w banku. Wita Cię miła pani, oprowadza po wszystkich działach, przedstawia współpracowników, opowiada o zasadach, na jakich bank funkcjonuje. W odpowiedzi krytykujesz i kpisz sobie ze wszystkiego i wszystkich, stwierdzasz, że tego rodzaju instytucja właściwie nie ma sensu, jej pracownicy są głupi, a dyrektora nie widziałeś, więc pewnie go wcale nie ma. Tymczasem dyrektor przechodził akurat w pobliżu, nie rozpoznany przez Ciebie i wszystko słyszał. Jak sądzisz, czy zaakceptuje twój wniosek o kredyt?


Tak, tylko ta opowieść trochę nie pasuje do realiów.
Naprawdę wygląda to tak:

Dyrektor banku - Bóg,
sprecyzował w swoim regulaminie,
że nie możesz go zobaczyć na własne oczy, bo umrzesz.
może jedynie zobaczysz go po założeniu konta.
Czy założysz konto w takim banku? :-)

Czy zaczniesz wpłacać pieniądze osobom, które jasno definiują, że ich szefa, odpowiedzialnego za te pieniądze, nie da się zobaczyć ? Że istnieje, tylko nie może ci się pokazać, bo nie chce ?


Cz sie 06, 2009 14:55
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL