Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
patryk84 napisał(a): @-Vi- A Ty powiesz nam co robisz na forum na temat wiary skoro nie wierzysz? (tylko nie idź na łatwiznę i nie pisz tego samego co atheist). Nie pójdę na łatwiznę i nie napiszę tego samego co Atheist  , bo ja w przeciwieństwie do niego wierzę. Tyle że nie w to samo co Wy  Ale forum jest dla wszystkich, nie tylko dla wierzących. Więc i ateiści mają tu prawo bytu 
|
Pt wrz 21, 2012 22:58 |
|
|
|
 |
atheist
Dołączył(a): So kwi 07, 2012 20:58 Posty: 575
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
patryk84 napisał(a): @atheist Jak się to dzieje? Cóż, czczę ojca swego i matkę swoją, nie zabijam, nie cudzołożę, nie kradnę, nie mówię fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, nie pożądam żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy która jego jest. Czy gdyby nie wiara, biegałbyś po ulicy z nożem albo włamywał się do mieszkań? Czy to tylko wiara w to, że ktoś na Ciebie patrzy i da Ci za dobre sprawowanie wieczne życie po śmierci powstrzymuje Cię od łamaniem podstawowych zasad współżycia między ludźmi? Czy gdyby pewnego dnia ktoś Cię przekonał, że Boga nie ma to masz wewnętrzne przekonanie, że byłby to początek Patryka-bandziora? Czy gwałcisz kobiety? Bo na liście 10 przykazań brakuje "Nie gwałć" (być może dlatego, że sam Jahwe zachęcał do gwałcenia kobiet). Czy uznajesz niewolnictwo? Bo przecież Biblia nie tylko go nie zabrania, ale wręcz daje wskazówki jak powinno postępować się z niewolnikami. patryk84 napisał(a): Poza tym wiara pomaga mi hamować te złe emocje które są we mnie, takie jak agresja, zazdrość, chęć zemsty, a rozwija te dobre, współczucie, miłość do bliźniego, chęć pomocy, miłosierdzie. Przede wszystkim dzięki wierze CHCĘ być lepszym człowiekiem a to już pierwszy krok aby się nim stać:) Dlaczego dzięki wierze CHCESZ być lepszym człowiekiem? Co Tobą kieruje?
|
So wrz 22, 2012 7:07 |
|
 |
patryk84
Dołączył(a): Śr cze 09, 2010 8:49 Posty: 994
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
@Vi mnie pouczasz, że przyklaskuje pod postami pod adresem jakiegoś użytkownika, a sama masz obraźliwy podpis pod kątem jednego z forumowiczów? Nie wspomnę już o Twoich postach gdzie w pogardliwy sposób mówisz o naszej wierze przez co pokazujesz tym samym brak szacunku dla wierzących forumowiczów. Ale wtedy jest wszystko ok, tylko jak ktoś powie słowo o ateistach wtedy wielkie oburzenie. No cóż, skrytykowałaś wypowiedz Val, a sama potwierdzasz co tam było napisane. Widzisz igłę w cudzym oku a nie widzisz belki w swoim. @atheist Wiedziałem atheist, że tak skomentujesz mój post  Czy biegałbym z nożem? Pewnie nie, bo niby po co? Ale nie miałbym bodźca aby być bardziej miłosiernym, pomocnym, aby przebaczać bliźniemu i miłować go jak siebie samego. Poza tym musiałbym być wielkim smutasem, gdyż żył bym ze świadomością, że w każdej chwili może mi pęknąć jakaś żyłka w mózgu, przewale się, umrę i... koniec. A tak to żyję ze świadomością, że nawet jeśli pęknie mi ta żyłka i umrę to tak na prawdę moje życie nie skończy się ale zacznie. Na dodatek lepsze życie gdyż twarzą w twarz z moim ukochanym Bogiem. A czemu chcę być lepszym, co mną kieruję? Na pewno nie strach przed piekłem jak pewnie przeszło Ci przez myśl. Masz może dziewczynę/żonę? Jeśli tak to na pewno ją kochasz a co za tym idzie nie chcesz zadawać jej bólu tylko sprawiać radość. To samo jest z wiarą, kocham Jezusa więc chcę mu sprawiać radość a nie zadawać ból moimi grzechami. Dlatego chcę żyć według Jego nauki i nie grzeszyć i tym sprawiać Mu radość a nie ból. Oczywiście jestem tylko słabym człowiekiem i grzeszę każdego dnia, jednak Jezus jest miłosierny i przebacza mi moje upadki. To sprawia, ze moja miłość jest jeszcze większa. Ach jak wiara jest wspaniała! 
_________________ http://www.pompejanka.info
|
So wrz 22, 2012 10:31 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
patryk84 napisał(a): @Vi mnie pouczasz, że przyklaskuje pod postami pod adresem jakiegoś użytkownika, a sama masz obraźliwy podpis pod kątem jednego z forumowiczów? Obraźliwy?  Napisałam szczerą prawdę, znaną większości nie od dziś. A w dodatku wykazałam dużo dobrej woli i zrobiłam to w niezbyt mocnych słowach. Zazwyczaj nie bywam aż tak subtelna kiedy mówię o jego donosicielstwie patryk84 napisał(a): Nie wspomnę już o Twoich postach gdzie w pogardliwy sposób mówisz o naszej wierze przez co pokazujesz tym samym brak szacunku dla wierzących forumowiczów. Ale wtedy jest wszystko ok, tylko jak ktoś powie słowo o ateistach wtedy wielkie oburzenie. W pewnym momencie coś we mnie pękło, i zaczęłam mówić w dokładnie taki sam sposób, jak wy mówicie o ateistach lub różnych innowiercach. Jeśli widzisz w tym pogardę lub brak szacunku, to teraz wiesz co często wyczytują ci "inni" w wypowiedziach katolików patryk84 napisał(a): No cóż, skrytykowałaś wypowiedz Val, a sama potwierdzasz co tam było napisane. A co konkretnie potwierdzam? patryk84 napisał(a): Widzisz igłę w cudzym oku a nie widzisz belki w swoim. W swoim oku to ja widzę i 10 belek  Tyle tylko, że ja nigdy nie twierdziłam, że ich tam nie ma Wam wynajduję igły (belki częściej  ), bo ciągle czytam o waszej religii miłości..., umiłowaniu bliźniego..., i o tym jak to jesteście ponoć lepsi dzięki wierze... 
|
So wrz 22, 2012 11:09 |
|
 |
patryk84
Dołączył(a): Śr cze 09, 2010 8:49 Posty: 994
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
"Obraźliwy? Napisałam szczerą prawdę, znaną większości nie od dziś. A w dodatku wykazałam dużo dobrej woli i zrobiłam to w niezbyt mocnych słowach. Zazwyczaj nie bywam aż tak subtelna kiedy mówię o jego donosicielstwie "
No nie wiem. Co prawda nie znam sprawy i być może masz rację pisząc że donosi choć może robi to w dobrej wierze, aby na forum był porządek? Poza tym, może lepiej odpuścić sobie i nie prowokować okazji do kłótni? (oho głos wiary).
Co do sposobu pisania postów to i po jednej stronie i po drugiej zdarzają się uszczypliwe posty i nie potrzebne słowa. Pewnie dlatego, że jestem uczulony dlatego widzę większą ilość uszczypliwości po stronie ateistów. Jeśli kiedyś napisałem coś co Cię obraziło to wybacz, nie było to moim zamiarem, szacunek należy się każdemu.
_________________ http://www.pompejanka.info
|
So wrz 22, 2012 12:41 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
patryk84 napisał(a): No nie wiem. Co prawda nie znam sprawy i być może masz rację pisząc że donosi choć może robi to w dobrej wierze, aby na forum był porządek? Poza tym, może lepiej odpuścić sobie i nie prowokować okazji do kłótni? (oho głos wiary). Tych spraw to trochę było, i nie mam wątpliwości, że jeszcze sporo ich będzie Jeśli chodzi o mnie, to dla szpicli nie ma zmiłuj  A już na pewno nie dla tych, którzy donoszą na "moich" patryk84 napisał(a): Co do sposobu pisania postów to i po jednej stronie i po drugiej zdarzają się uszczypliwe posty i nie potrzebne słowa. Pewnie dlatego, że jestem uczulony dlatego widzę większą ilość uszczypliwości po stronie ateistów. Punkt widzenia zależy zazwyczaj od punktu siedzenia  Ja widzę więcej różnych rzeczy po stronie katolików  patryk84 napisał(a): Jeśli kiedyś napisałem coś co Cię obraziło to wybacz, nie było to moim zamiarem, szacunek należy się każdemu. Nie masz za co mnie przepraszać, bo nic złego mi nie napisałeś  Nie pisałam o Tobie, tylko ogólnie o katolikach. Generalizowałam podobnie jak i Ty, nie mając konkretnej osoby na myśli.
|
So wrz 22, 2012 13:07 |
|
 |
atheist
Dołączył(a): So kwi 07, 2012 20:58 Posty: 575
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
patryk84 napisał(a): Czy biegałbym z nożem? Pewnie nie, bo niby po co? Ale nie miałbym bodźca aby być bardziej miłosiernym, pomocnym, aby przebaczać bliźniemu i miłować go jak siebie samego. Zwróć uwagę, co napisałeś. Dzięki wierze, kochasz, jak piszesz, innych ludzi i to nawet jak siebie samego. Ale jednocześnie przyznajesz, że nie kochałbyś ich ("nie miałbyś bodźca, żeby ich kochać"), gdybyś wiedział, że Jezus nie istnieje. Hmmm, czy miłość przypadkiem nie jest bezwarunkowa? Nazywasz to co czujesz do innych miłością i w tym samym zdaniu przyznajesz, że gwizdałbyś na nich, gdyby się okazało, że nie istnieje jakiś Jezus, którego też podobno kochasz i z którym staniesz twarzą w twaz po śmierci. Ja nie twierdzę, że kocham bliźnich jak samego siebie, ale tych których kocham, kocham niezależnie od tego, czy istnieje Jezus czy Allah. I wolałbym spotykać na swojej drodze ludzi, którzy wyznając mi miłość nie robią tego dla Jezusa. Nawet jeśli by istniał. patryk84 napisał(a): Poza tym musiałbym być wielkim smutasem, gdyż żył bym ze świadomością, że w każdej chwili może mi pęknąć jakaś żyłka w mózgu, przewale się, umrę i... koniec. A tak to żyję ze świadomością, że nawet jeśli pęknie mi ta żyłka i umrę to tak na prawdę moje życie nie skończy się ale zacznie. Oczywiście, pewnie latwiej radzić sobie z perspektywą śmierci wierząc, że po niej coś jest. Zapewniam Cię jednak, że mi daleko do smutasa. Raczej za smutne uważam, że kogoś trzyma na duchu tylko wiara w wyimaginowanego Boga. patryk84 napisał(a): A czemu chcę być lepszym, co mną kieruję? Na pewno nie strach przed piekłem jak pewnie przeszło Ci przez myśl. Masz może dziewczynę/żonę? Jeśli tak to na pewno ją kochasz a co za tym idzie nie chcesz zadawać jej bólu tylko sprawiać radość. To samo jest z wiarą, kocham Jezusa więc chcę mu sprawiać radość a nie zadawać ból moimi grzechami. Myślałem, że kochasz bliźnich. Jeśli kochasz bliźnich to "nie chcesz zadawać im bólu tylko sprawiać radość". Jeśli naprawdę kochasz bliźnich to nie potrzebujesz Jezusa, aby być dobrym człowiekiem. A skoro potrzebny Ci Jezus i dobre uczynki tłumaczysz wiarą w Jego istnienie, poddaje to w wątpliwość Twoją miłość do bliźnich. Nie twierdzę, że jesteś złym czowiekiem, nie twierdzę nawet, że wiara rzeczywiście nie skłania Cię do dobrych uczynków. Chce tylko powiedzieć, że jeżeli naprawdę jesteś dobrym człowiekiem to mógbyś być nim bez wiary. Co więcej - jeśli ktoś w darze miłości oddaje cząstkę siebie drugiej osobie wiedząc, że nie spotka go za to żadna nagroda po śmierci, że robi to tylko dla niej a nie dla Jezusa, poświęca drugiej osobie czas, siły i zdrowie wiedząc, że nikt mu tego nie zwróci w zaświatach, że rzeczywiście oddaje mu część swojego krótkiego życia, wydaje mi się dużo bardziej cenne i godne podziwu niż miłość podyktowana wiarą w Jezusa, którego spotkasz w zaświatach i bez którego - jak sam piszesz - nie miałbyś bodźca, aby kochać ludzi. Nie sądzisz? patryk84 napisał(a): Oczywiście jestem tylko słabym człowiekiem i grzeszę każdego dnia, jednak Jezus jest miłosierny i przebacza mi moje upadki. To sprawia, ze moja miłość jest jeszcze większa. Ach jak wiara jest wspaniała!  Rożnica między wierzącymi a niewierzacymi polega na tym, że jeśli wierzący skrzywdzi drugiego człowieka to martwi się tym, że... zranił Jezusa. A potem się cieszy, że ten mu - jak wierzy - przebaczył po wyspowiadaniu grzechów. I znów czuje się świetnie. Niewierzący wie, że jeśli kogoś skrzywdził, to tylko zadośuczynienie pokrzywdzonemu i jego przebaczenie jest istotne. Oczywiście wiem, że warunkiem dobrej spowiedzi jest też zadośćuczynienie bliźnim. Jednak ten element może ginąć i śmiem twierdzić, że zwykle ginie w otoczce religijnych rytuałów i wiary, że Jezus mi przebaczył i świat jest piękny. Ten sposób patrzenia przebija się też przez Twoje słowa. U spowiedzi nie byłem ze 20 lat, ale jak sięgam pamięcią nigdy nie zdarzyło się, aby ksiądz spytał mnie czy zadośćuczyniłem bliźnim albo nakazał mi zadośćuczynienie. Pokuta sprowadza się prawie zawsze do wypowiedzenia mantry do pozaziemskich istot a nie do uczynienia dobra wobec żyjących ludzi. Oczywiście wszystko co napisałem nie oznacza, że uważam, że niewierzący są lepszymi ludźmi niż wierzący. Uważam tylko, że religia nie tylko nie pomaga być ludziom lepszymi, ale nawet przeszkadza, dając ułudę bycia dobrym, bo przecież kocha się Jezusa i wyspowiadało się z grzechów.
|
So wrz 22, 2012 19:47 |
|
 |
homo_homini_canis_est
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt lip 13, 2012 12:36 Posty: 963
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
atheist napisał(a): Uważam tylko, że religia nie tylko nie pomaga być ludziom lepszymi, ale nawet przeszkadza, dając ułudę bycia dobrym, bo przecież kocha się Jezusa i wyspowiadało się z grzechów. Dobrze napisałeś, że to ułuda. Bo to magiczne myślenie to jest ułuda. Na szczęście przywiązana głównie do osób niewierzących, które i tak się nie spowiadają, więc szkody wielkiej z tego nie ma. 
_________________ Jezus Chrystus jest Panem Świata i Wszechświata, jest Królem Polski, mojej ukochanej Ojczyzny. Króluj nam, Chryste !!
|
So wrz 22, 2012 20:01 |
|
 |
patryk84
Dołączył(a): Śr cze 09, 2010 8:49 Posty: 994
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
atheist napisał(a): Zwróć uwagę, co napisałeś. Dzięki wierze, kochasz, jak piszesz, innych ludzi i to nawet jak siebie samego. Ale jednocześnie przyznajesz, że nie kochałbyś ich ("nie miałbyś bodźca, żeby ich kochać"), gdybyś wiedział, że Jezus nie istnieje. Hmmm, czy miłość przypadkiem nie jest bezwarunkowa? Nazywasz to co czujesz do innych miłością i w tym samym zdaniu przyznajesz, że gwizdałbyś na nich, gdyby się okazało, że nie istnieje jakiś Jezus, którego też podobno kochasz i z którym staniesz twarzą w twaz po śmierci. Ja nie twierdzę, że kocham bliźnich jak samego siebie, ale tych których kocham, kocham niezależnie od tego, czy istnieje Jezus czy Allah. I wolałbym spotykać na swojej drodze ludzi, którzy wyznając mi miłość nie robią tego dla Jezusa. Nawet jeśli by istniał. Słuchaj, swoich bliskich podobnie jak Ty kocham niezależnie, to jest normalnie. Ale co z obcymi? Kochasz mnie? Kochasz ludzi których mijasz na ulicy? Masz ich głęboko w du..pie bo niby czemu miałbyś się nimi przejmować a co dopiero kochać. Każdy sobie rzepkę skrobie jak to mówią. Oczywiście nie znam Ciebie i może pałasz miłością do każdego ale wiem, że ja miałbym wszystkich gdzieś. Na szczęście Jezus nauczył mnie aby kochać każdego, nawet swoim wrogów. Kochasz złodzieja który ukradł Ci portfel? Tylko nie pisz, że tak  A widzisz, przez wiarę staram się kochać nawet jego i modle się aby Bóg mu wybaczył. Czy ta miłość jest jakaś gorsza od tej Twojej? Przecież i w jednym przypadku i w drugim chodzi o chęć czynienia drugiej osobie dobrze. W Twoim przypadku spowodowanej reakcjami chemicznymi w mózgu potocznie zwanej zakochaniem, u mnie wiarą i miłością do Jezusa. Bodziec inny ale miłość ta sama. atheist napisał(a): Oczywiście, pewnie latwiej radzić sobie z perspektywą śmierci wierząc, że po niej coś jest. Zapewniam Cię jednak, że mi daleko do smutasa. Raczej za smutne uważam, że kogoś trzyma na duchu tylko wiara w wyimaginowanego Boga. Widzisz, dla mnie nie jest to wyimaginowany bóg tylko Żywy Bóg. Smutne jest to, że ludzie odpychają Jego miłość. Uwierzą dopiero po śmierci, wtedy jednak będzie za późno. atheist napisał(a): Myślałem, że kochasz bliźnich. Jeśli kochasz bliźnich to "nie chcesz zadawać im bólu tylko sprawiać radość". Jeśli naprawdę kochasz bliźnich to nie potrzebujesz Jezusa, aby być dobrym człowiekiem. A skoro potrzebny Ci Jezus i dobre uczynki tłumaczysz wiarą w Jego istnienie, poddaje to w wątpliwość Twoją miłość do bliźnich.
Nie twierdzę, że jesteś złym czowiekiem, nie twierdzę nawet, że wiara rzeczywiście nie skłania Cię do dobrych uczynków. Chce tylko powiedzieć, że jeżeli naprawdę jesteś dobrym człowiekiem to mógbyś być nim bez wiary. Co więcej - jeśli ktoś w darze miłości oddaje cząstkę siebie drugiej osobie wiedząc, że nie spotka go za to żadna nagroda po śmierci, że robi to tylko dla niej a nie dla Jezusa, poświęca drugiej osobie czas, siły i zdrowie wiedząc, że nikt mu tego nie zwróci w zaświatach, że rzeczywiście oddaje mu część swojego krótkiego życia, wydaje mi się dużo bardziej cenne i godne podziwu niż miłość podyktowana wiarą w Jezusa, którego spotkasz w zaświatach i bez którego - jak sam piszesz - nie miałbyś bodźca, aby kochać ludzi. Nie sądzisz? Tak jak napisałem wyżej Twoja miłość jest podyktowana reakcjami w mózgu (może się mylę ale ateiści lubią takie naukowe wyjaśnienia), moja miłość dyktowana jest wiarą w Boga. Miłość jednak jest ta sama i tak samo cenna i warta podziwu. atheist napisał(a): Rożnica między wierzącymi a niewierzacymi polega na tym, że jeśli wierzący skrzywdzi drugiego człowieka to martwi się tym, że... zranił Jezusa. A potem się cieszy, że ten mu - jak wierzy - przebaczył po wyspowiadaniu grzechów. I znów czuje się świetnie. Niewierzący wie, że jeśli kogoś skrzywdził, to tylko zadośuczynienie pokrzywdzonemu i jego przebaczenie jest istotne. Oczywiście wiem, że warunkiem dobrej spowiedzi jest też zadośćuczynienie bliźnim. Jednak ten element może ginąć i śmiem twierdzić, że zwykle ginie w otoczce religijnych rytuałów i wiary, że Jezus mi przebaczył i świat jest piękny. Ten sposób patrzenia przebija się też przez Twoje słowa. U spowiedzi nie byłem ze 20 lat, ale jak sięgam pamięcią nigdy nie zdarzyło się, aby ksiądz spytał mnie czy zadośćuczyniłem bliźnim albo nakazał mi zadośćuczynienie. Pokuta sprowadza się prawie zawsze do wypowiedzenia mantry do pozaziemskich istot a nie do uczynienia dobra wobec żyjących ludzi. No tutaj to już zależy jak kto podchodzi do spowiedzi. Jeśli ktoś zna warunki dobrej spowiedzi i z wiarą idzie do konfesjonału to nie ma tego problemu o którym mówisz. atheist napisał(a): Oczywiście wszystko co napisałem nie oznacza, że uważam, że niewierzący są lepszymi ludźmi niż wierzący. Uważam tylko, że religia nie tylko nie pomaga być ludziom lepszymi, ale nawet przeszkadza, dając ułudę bycia dobrym, bo przecież kocha się Jezusa i wyspowiadało się z grzechów. Widzisz ktoś kto nie ma wiary w sercu może stawiać takie tezy. Jednak jeśli ktoś prawdziwie wierzy to wie, że kochać Jezusa to nie są tylko puste słowa gdyż za tym idzie cała postawa życiowa która to właśnie zmienia wszystko na lepsze.
_________________ http://www.pompejanka.info
|
N wrz 23, 2012 13:28 |
|
 |
atheist
Dołączył(a): So kwi 07, 2012 20:58 Posty: 575
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
patryk84 napisał(a): Słuchaj, swoich bliskich podobnie jak Ty kocham niezależnie, to jest normalnie. Ale co z obcymi? Kochasz mnie? Kochasz ludzi których mijasz na ulicy? Masz ich głęboko w du..pie bo niby czemu miałbyś się nimi przejmować a co dopiero kochać. Oczywiście, że nie kocham wszystkich ludzi. Jest to niemożliwe, niezgodne z naturą i w ogóle ze zdrowym rozsądkiem. Nie można kochać każdego. patryk84 napisał(a): Na szczęście Jezus nauczył mnie aby kochać każdego, nawet swoim wrogów. Kochasz złodzieja który ukradł Ci portfel? Tylko nie pisz, że tak  Nie znam Cię i nie chcę Cię urazić, ale to nonsens. Miłość jest bezwarunkowa, jeśli kochasz kogoś ze względu na Jezusa to tak naprawdę kochasz swoje emocje związane z tym, że przebaczasz komuś kto zrobił Ci krzywdę i odczuwasz z tego powodu dumę, radość czy religijne uniesienie. Twoje emocje nie mają nic wspólnego z miłością. Czy kiedy złodziej ukradnie Ci portfel idziesz do niego i pytasz dlaczego to zrobił a jeśli dowiesz się, że nie miał pieniędzy to pomagasz mu wychowywać jego dzieci? Czy też po prostu modlisz się za jego grzeszną duszę i odczuwasz z tego powodu bliskość z Jezusem? Przypuszczam, że to drugie a to nic z miłością do tego złodzieja wspólnego nie ma. I zwróć uwagę, jeśli już mówimy o złym wpływie religii, jaką postawę przyjmujesz. Jest to postawa pt. "jestem lepszy, bo wierzę w Jezusa". Masz taką swiadomość, że ateiści nie mogą kochać wszystkich (co akurat jest prawdą) a Ty, dobry uczeń Jazusa Chrystusa, jesteś do tego zdolny. W czym jeszcze jesteś lepszy od ateistów? Wreszcie, żeby oddać sprawiedliwość - nie twierdzę, że religia nie może być dla kogoś imperatywem do czynienia dobra. Tyle, że znacznie częściej staje się przyczyną wywyższania się, ksenofobii i usprawiedliwiania zła - wystarczy przekonać innych lub samego siebie, że czynimy coś w imię umiłowanego Chrystusa czy też ku chwale Allaha.
|
N wrz 23, 2012 23:07 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
Szablony mode on: Cytuj: jeśli kochasz kogoś ze względu na Jezusa to tak naprawdę kochasz swoje emocje związane z tym, że przebaczasz komuś kto zrobił Ci krzywdę i odczuwasz z tego powodu dumę, radość czy religijne uniesienie. Twoje emocje nie mają nic wspólnego z miłością. Bo to przygłup. Szczęśliwy?Cytuj: Czy kiedy złodziej ukradnie Ci portfel idziesz do niego i pytasz dlaczego to zrobił a jeśli dowiesz się, że nie miał pieniędzy to pomagasz mu wychowywać jego dzieci? Czy też po prostu modlisz się za jego grzeszną duszę i odczuwasz z tego powodu bliskość z Jezusem? Przypuszczam, że to drugie a to nic z miłością do tego złodzieja wspólnego nie ma. Bo to idiota.szablony mode off. Cytuj: I zwróć uwagę, jeśli już mówimy o złym wpływie religii, jaką postawę przyjmujesz. Jest to postawa pt. "jestem lepszy, bo wierzę w Jezusa". Masz taką swiadomość, że ateiści nie mogą kochać wszystkich (co akurat jest prawdą) a Ty, dobry uczeń Jazusa Chrystusa, jesteś do tego zdolny. W czym jeszcze jesteś lepszy od ateistów? Oczywista, bo wszyscy wierzący są wyrachowanymi gangsterami, którzy bez wiary w Boga byliby potworami. Atheist to wie, w końcu tylko ateiści są prawdziwie dobrzy, szczerzy i miłujący ludzi. Nie ma to jak się dowartościowywać kosztem innych. Zresztą-Patrykowi chodziło nie o porównanie do innych, tylko o to, że jest lepszy w sensie, czyni więcej dobra, a tego by nie czynił gdyby nie był wierzącym. Sam zresztą piszesz, że ateista nie potrafi wyjść poza pewne ograniczenia: Cytuj: Jest to niemożliwe, niezgodne z naturą i w ogóle ze zdrowym rozsądkiem. Nie można kochać każdego.
Dlatego Patryk jest wierzącym, że wtedy niemożliwe staje się możliwym. Ale to nie pasuje do teorii o złych wierzących, co to są potworami spuszczeni ze smyczy. PS. Zastosowałam Twoje techniki dyskusji.
|
Pn wrz 24, 2012 8:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
atheist napisał(a): Oczywiście, że nie kocham wszystkich ludzi. Jest to niemożliwe, niezgodne z naturą i w ogóle ze zdrowym rozsądkiem. Nie można kochać każdego. Atheist – W pełni się z Tobą zgadzam. Myślę i odczuwam podobnie, jeśli chodzi o mnie, i w taki sam sposób jak Ty postrzegam to u innych. Miłość do wszystkich jest czymś niemożliwym, zupełnie nienaturalnym. Kocham wyłącznie niektórych, bliskich mi ludzi. Jakąś część ludzi bardzo lubię lub po prostu lubię, ale cała większość jest mi totalnie obojętna. Są też tacy ludzie, których wcale nie lubię, lub tacy, których uważam za złych, i w żaden sposób im niczego dobrego nie życzę, a bywa, że wręcz przeciwnie. Mam w sobie całą gamę uczuć i emocji, wśród których przeważa stosunek neutralny, obojętny. Nie wierzę też w chrześcijańską miłość do bliźniego. To polega właśnie na tym, jak napisałeś: atheist napisał(a): Nie znam Cię i nie chcę Cię urazić, ale to nonsens. Miłość jest bezwarunkowa, jeśli kochasz kogoś ze względu na Jezusa to tak naprawdę kochasz swoje emocje związane z tym, że przebaczasz komuś kto zrobił Ci krzywdę i odczuwasz z tego powodu dumę, radość czy religijne uniesienie. Twoje emocje nie mają nic wspólnego z miłością.
Czy kiedy złodziej ukradnie Ci portfel idziesz do niego i pytasz dlaczego to zrobił a jeśli dowiesz się, że nie miał pieniędzy to pomagasz mu wychowywać jego dzieci? Czy też po prostu modlisz się za jego grzeszną duszę i odczuwasz z tego powodu bliskość z Jezusem? Przypuszczam, że to drugie a to nic z miłością do tego złodzieja wspólnego nie ma. Oprócz mówienia o tej rzekomej miłości, większość chrześcijan nie ma absolutnie nic swoim bliźnim, obcym sobie ludziom, do zaoferowania. Jak przychodzi co do czego i trzeba coś konkretnego zrobić, chętnych nie ma. A własnej inicjatywy w ogóle trudno się doszukać. Chrześcijanie chętnie się modlą, bo to nic nie kosztuje, a za to poprawia ich samopoczucie. Oczywiście są wyjątki, jak wszędzie, którym dobro innych, również obcych, leży na sercu. Ale to działa niezależnie od wyznawanej wiary, i nie ma nic wspólnego z Jezusem, tylko z odczuciami i przekonaniami konkretnego człowieka. Taką osobą może być i chrześcijanin, i innowierca, i ateista. Ale, jak napisałam, tacy miłujący i angażujący się w innych ludzie, to rzadkość.
|
Pn wrz 24, 2012 12:59 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
atheist napisał(a): Oczywiście, że nie kocham wszystkich ludzi. Jest to niemożliwe, niezgodne z naturą i w ogóle ze zdrowym rozsądkiem. Nie można kochać każdego. Nauka chrześcijańska wyróżnia kilka typów miłości i dla osoby niewierzącej - która rozróżnia co najwyżej dwa takie typy - są one całkowitą abstrakcją co mnie w żadnym wypadku nie dziwi. W ogóle wiara, treść Biblii czy choćby zwykła homilia na coniedzielnej mszy jest dla człowieka nieuduchowionego nonsensem, "nieżyciowym" i czczym gadaniem i nie mówię tu tylko o ateistach ale nawet o wierzących, którzy sami nie bardzo wiedzą w co wierzą (w myśl częstego tłumaczenia "no ja wiem że Jezus tak mówił ale sam Pan wie jakie jest życie no i trzeba sobie radzić bo to przecież niemożliwe stosować się w pełni do ewangelii). Także dajcie atheistowi spokój i tak mu nie wytłumaczycie. Pamiętam, że ja - nie tak znowu dawno temu - byłem jeszcze letniakiem i poza "chodzeniem do kościoła" nie robiłem w sumie nic i czytając wówczas wypowiedzi osób uduchowionych czy choćby słuchając kazań kiwałem tylko głową z pobłażaniem - Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek 
|
Pn wrz 24, 2012 13:49 |
|
 |
patryk84
Dołączył(a): Śr cze 09, 2010 8:49 Posty: 994
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
"W czym jeszcze jesteś lepszy od ateistów?"
Pokaż gdzie napisałem, że jestem lepszy? Równie dobrze ja mogę wymyślać i mówić to samo o Tobie. Przykład: Wywyższasz się w swoich postach gdyż Twoje wypowiedzi sugerują, że wierzący to głupcy którzy wierzą w jakieś głupoty. Co więcej są tak łatwowierni i bezrefleksyjni, że aż wręcz jesteś nimi zafascynowany! Nie możesz się temu nadziwić i patrzysz się na nich jak na jakieś głupie zwierzątka w zoo które wierzą w średniowieczne bajki (wszystko to sam napisałeś w jednym ze swoich postów). A ateiści? No ci to są tymi lepszymi bo zrozumieli że to głupoty, nie są łatwowierni i przede wszystkim umieją używać mózgu w przeciwieństwie do naiwnych wierzących. Więc kto tu się tak na prawdę uważa, za lepszego od innych? Prawda jak łatwo pisać o innych?
"tak naprawdę kochasz swoje emocje związane z tym, że przebaczasz komuś kto zrobił Ci krzywdę i odczuwasz z tego powodu dumę, radość czy religijne uniesienie.Twoje emocje nie mają nic wspólnego z miłością."
Hmmm może wytłumacz mi co rozumiesz pod słowem MIŁOŚĆ, bo chyba coś jest nie tak. Dla mnie miłość to tak jak napisałem wcześniej chęć czynienia dla drugiej osoby dobra. U Ciebie Miłość, spowodowana przypadkową reakcją chemiczną w mózgu, dla mnie spowodowaną czystą wiarą i miłością do Jezusa. Co widzisz tu nie prawdziwego? Bezwarunkowość? Wystarczyłoby, że dana reakcja w Twoim mózgu zaszła by na widok innej osoby i kochał byś zupełnie kogoś innego. Miłość bezwarunkowa? Tak dla wyjaśnienie, to właśnie ateiści bardzo mocno tłumaczą miłość właśnie reakcjami chemicznymi oraz przypadkiem.
"...znacznie częściej staje się przyczyną wywyższania się..."
No wiesz? Przecież wiara chrześcijańska nawołuje do czegoś zupełnie odwrotnego. "Kto się wywyższa będzie poniżony". Dlatego prawdziwy katolik nie będzie się wywyższał. Skąd u Ciebie takie podejście do ludzi wierzących? Chyba spotkałeś w swoim życiu tylko osoby "pseudo wierzące", ale nie buduj na nich obrazu całej wspólnoty wierzących.
_________________ http://www.pompejanka.info
|
Pn wrz 24, 2012 15:35 |
|
 |
atheist
Dołączył(a): So kwi 07, 2012 20:58 Posty: 575
|
 Re: Cud w Kanie Galilejskiej
patryk84 napisał(a): "W czym jeszcze jesteś lepszy od ateistów?"
Pokaż gdzie napisałem, że jestem lepszy? Równie dobrze ja mogę wymyślać i mówić to samo o Tobie. Przykład: Wywyższasz się w swoich postach gdyż Twoje wypowiedzi sugerują, że wierzący to głupcy którzy wierzą w jakieś głupoty. Co więcej są tak łatwowierni i bezrefleksyjni, że aż wręcz jesteś nimi zafascynowany! Nie możesz się temu nadziwić i patrzysz się na nich jak na jakieś głupie zwierzątka w zoo które wierzą w średniowieczne bajki (wszystko to sam napisałeś w jednym ze swoich postów). A ateiści? No ci to są tymi lepszymi bo zrozumieli że to głupoty, nie są łatwowierni i przede wszystkim umieją używać mózgu w przeciwieństwie do naiwnych wierzących. Widzę Patryku, że się zdenerwowałeś. Wybacz, ale odnoszę wrażenie, że tak Cię ubodły moje słowa, bo burzą budowany w Twojej głowie wizerunek siebie jako pilnego ucznia Chrystusa kochającego cały świat i wszystkich ludzi. A Twoja odpowiedź raczej nie jest nadstawianiem drugiego policzka. Mówiłem Ci, że nie można kochać wszystkich i z tego co czytam jestem pierwszą osobą na świecie, której nie kochasz  . A co do uznawania siebie za lepszego to przeczytaj te swoje słowa: patryk84 napisał(a): Słuchaj, swoich bliskich podobnie jak Ty kocham niezależnie, to jest normalnie. Ale co z obcymi? Kochasz mnie? Kochasz ludzi których mijasz na ulicy? Masz ich głęboko w du..pie bo niby czemu miałbyś się nimi przejmować a co dopiero kochać. Każdy sobie rzepkę skrobie jak to mówią. Oczywiście nie znam Ciebie i może pałasz miłością do każdego ale wiem, że ja miałbym wszystkich gdzieś. Na szczęście Jezus nauczył mnie aby kochać każdego, nawet swoim wrogów. Sens jest taki - ateiści nie potrafią kochać wszystkich, mają obcych - jak się wyraziłeś - głęboko w d... , ale Ty - na szczęście - jesteś inny: Ciebie Jezus nauczył kochać każdego. Według mnie jest to, świadome lub nie, ale wywyższanie się. patryk84 napisał(a): "tak naprawdę kochasz swoje emocje związane z tym, że przebaczasz komuś kto zrobił Ci krzywdę i odczuwasz z tego powodu dumę, radość czy religijne uniesienie.Twoje emocje nie mają nic wspólnego z miłością."
Hmmm może wytłumacz mi co rozumiesz pod słowem MIŁOŚĆ, bo chyba coś jest nie tak. Dla mnie miłość to tak jak napisałem wcześniej chęć czynienia dla drugiej osoby dobra. U Ciebie Miłość, spowodowana przypadkową reakcją chemiczną w mózgu, dla mnie spowodowaną czystą wiarą i miłością do Jezusa. Co widzisz tu nie prawdziwego? Bezwarunkowość? Wystarczyłoby, że dana reakcja w Twoim mózgu zaszła by na widok innej osoby i kochał byś zupełnie kogoś innego. Miłość bezwarunkowa? Tak dla wyjaśnienie, to właśnie ateiści bardzo mocno tłumaczą miłość właśnie reakcjami chemicznymi oraz przypadkiem. Nie wiem co Ty z tymi reakcjami w mózgu, czy ja gdzieś o nich pisałem? Dla mnie miłość to postawa wobec drugiego człowieka oznaczająca tyle, że dla czyjegoś dobra CHCĘ zrezygnować z części własnego. I czynię tak nie dlatego, że tak wypada, nie dlatego, że za to pójdę do Nieba, nie dlatego, że kocham Jezusa i dobrze się czuję jak spełniam Jego oczekiwania, nie dlatego, że tak każe święta księga, nie dlatego, że będę miał z tego tytułu jakiekolwiek korzyści w tym lub przyszłym świecie, ale dlatego, że ... go kocham właśnie. patryk84 napisał(a): "...znacznie częściej staje się przyczyną wywyższania się..."
No wiesz? Przecież wiara chrześcijańska nawołuje do czegoś zupełnie odwrotnego. "Kto się wywyższa będzie poniżony". Dlatego prawdziwy katolik nie będzie się wywyższał. Skąd u Ciebie takie podejście do ludzi wierzących? Chyba spotkałeś w swoim życiu tylko osoby "pseudo wierzące", ale nie buduj na nich obrazu całej wspólnoty wierzących. Do czego nawołuje wiara chrześcijańska to długi temat. Wiesz, komuniści nazywali kraje zależne od ZSRR i autorytarnie rządzone "krajami demokratycznymi" (w odróżnieniu od kapitalistycznych). A partię, która kazała strzelać do robotników, którzy zresztą wreszcie ją obalili: "partią robotniczą". Hasła mają małe znaczenie: "po czynach ich poznacie". Tymczasem religie (nie tylko katolicyzm) uważają się za "jedynie słuszne", "wybrane przez Boga", itd. A to zasiewa w ludziach (wiernych) przekonanie, że muszą są lepsi, bo wierzą we właściwego Boga. Pamiętam jak kiedyś, kiedy jeszcze byłem studentem i mieszkałem w akademiku, przyszli do mnie jacyś nawiedzeni nawracacze z jakiejś chrześcijańskiej wspólnoty. Zapytali czy nie chciałbym być zbawiony. Zapytałem, że skąd wiedzą, że znają dobrą drogę do zbawienia i że oni sami będą zbawieni na co odpowiedzieli z wyraźną duma w głosie: "My już jesteśmy zbawieni". Cóż, skoro już jesteś zbawiony przez Boga, to wszystko co możesz jeszcze zrobić to nieść światło maluczkim, oświecać ociemniałych i współczuć, że nie wszyscy są tak blisko "Szefa" co Ty. Znów przypomina mi się niezapomniana scena z Alem Pacino: "Pycha / próżność to zdecydwanie mój ulubiony grzech".
|
Wt wrz 25, 2012 0:17 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|