A ja sobie siedzę i lecę... to znaczy, w tym momencie, akurat orbituję. Od czasu do czasu wypuszczam się na wędrówkę po planecie. Tu sobie wybiorę jakiś kamyczek, tam skubnę ciekawą roślinę do zielnika, czasem się jakiś dinozaur głodny trafi - wtedy dinozaura bęc. Gwiazda dzienna grzeje całkiem przyjemnie. Potem wracam do promu, zapinam pasy i lecę na mój gwiazdolot, katalogować zbiory.

Jak mi się planeta znudzi, odpalę silniki i poszukam sobie następnej. Oczywiście, lot przez próżnię to nieciekawa sprawa, jak się coś zepsuje, mogę liczyć tylko na siebie. Ostatnim razem... no, nie wyglądało to za ciekawie. Ale poradziłem sobie.

Ciekawi mnie tylko, czy komuś się kiedyś na coś ta moja wędrówka przyda. Na Ziemi każdy teraz siedzi w wirtualce, tam nie takie rzeczy potrafią artyści-kreatywi wyrenderować. "Awatara" na przykład. Kogo dziś jeszcze obchodzą loty do prawdziwych gwiazd? A przecież nie lecę do nich sam... i nie tylko w mojej okolicy są podróżnicy... niektórzy zapuścili się naprawdę daleko, w takie rejony, do których ja nie dolecę nigdy...

Dlaczego mielibyśmy się w ogóle odnosić do kolejnych wizji Boga wymyślanych przez ateistów? Jesteście śmieszni.

A więc to byłeś TY! Oddawaj mućkę!

Przepraszam, ale po wszyciu dopalacza inteligencji Mućka stanowczo twierdzi, że nie chce mieć więcej z wami do czynienia...

Alebokiedy tu się wszystko zgadza. I z perspektywy chrześcijańskiej, i, nazwijmy to - a co się będę - niezałganej.

Z perspektywy chrześcijańskiej, im szybciej człowiek zejdzie z tego świata, tym dla niego lepiej, byle nie w grzechu śmiertelnym. Czeka go przecież wieczność w obecności samego Pana Boga. A żywot doczesny to tylko padół łez i nieustanna walka z najzawziętszym i najpodstepniejszym wrogiem, jakiego można sobie wyobrazić. Dlatego dobrze powiedział Fizjolog o dudku.

Rzeczywistość natomiast, która wyziera spod złotych koron i sukien złogołowiowych, jest nieco przerażająca: otóż jak świat światem, od Eire po Sumer, w naszym zakątku Ziemi wojną zajmowały się BOGINIE. Z wyjątkiem cywilizacji klasycznej, gdzie był to akurat Mars/Ares. Ale nawet oni mieli swoją dziewicę-wojowniczkę, Minerwę/Atenę. Ba, również Słowianie za opiekunkę swoich zastępów uznali Marzannę, kobietę. Trudno więc się dziwić, że Maryja wybrała sobie taką, a nie inną drogę do zawiązania kultu na swoją cześć.

Z perspektywy katolickiej. Wątpię, czy zgadza się cokolwiek z perspektywy innych chrześcijan. Z mojej perspektywy jest to "trójca" którą opisuje koran, a nie ewangelia.
To takze nie jest prawda. Życie na tym świecie ma sens i wartość. Sama koncepcja "grzechu śmiertelnego" i cała związana z tym kazuistyka to specyfika tylko i wyłącznie KK, pozostali chrześcijanie nie mają z tym nic wspólnego.
Jestem pewien, ze Maria nie ma z tym nic wspólnego.

No...


Przepraszam - masz rację. Uogólniłem za szybko i niesprawiedliwie.


A tutaj się uprę i wprowadzę rozróżnienie między Marią (pewną konkretną Izraelitką, matką Jezusa) i Maryją (postacią odbierającą cześć "paraboską", będącą katolicką pozłotką na wcześniejszych kultach rozmaitych bogiń). Być może powinienem w ogóle użyć liczby mnogiej?

Wizja Boga sprawiedliwego aczkolwiek Miłosiernego ponad swoją sprawiedliwość gdyż daje nam Nabożeństwo Pierwszych Sobót Miesiąca. Tak, taka wizja Boga podoba mi się. Choć zasługujemy na karę, Bóg znowu daje nam ratunek.

Bóg juz dał nam ratunek krzyzujac Jezusa.

Pięć pierwszych sobót mięsiąca to przepis na zbawienie od kogoś podającego się za Marię. Owa "Maria" obiecuje zbawiac ludzi ("W godzinę śmierci obiecuję przyjść na pomoc z łaskami potrzebnymi do zbawienia ..."), którzy będą oddawali jej cześć. To "ratunek" dla tych, którzy uważają, że potrafią sami się zbawić, że potrafią zasłużyć na zbawienie.

Nie, dziękuję.

To po co wpychasz swojego ryjka tam, gdzie nie ma dla Ciebie miejsca?

Tak, Bóg dał ukrzyżować samego siebie dla nas, tylko to znaczy że nie ma piekła? Niestety ale jest i to jest pełne dusz biednych grzeszników. Dlatego właśnie Maryja daje nam pierwsze soboty żebyśmy mogli również w taki sposób przebłagać sprawiedliwość Boga i uniknąć zasłużonej kary.

Rzucasz perły przed wieprze. Wpadli tutaj, aby nieudolnie, zgodnie z ich mizerią umysłową, nabijać się z wiary a nie jej szukać.

To prawda, wszyscy zasługujemy na potępienie. I własnie dlatego Jezus umarł na krzyżu za nasze grzechy aby dopełnić sprawiedliwości, aby Bóg w swoim miłosierdziu mógł uznać nas za czystych i zbawić.

Niczym i nigdy nie zasłużysz na zbawienie. Dziwię się, że tego nie wiesz!

@patryk84
Polecam Katechizm Kościoła Katolickiego rozdział trzeci "ZBAWIENIE BOŻE: PRAWO I ŁASKA"

Prawdopodobnie nie wyczerpuje to tematu, a czytać KKK za ciebie nie będę (az tak mnie nie interesuje).
Polecam tobie tekst źródłowy : Nowy Testament. NT możesz ściągnąć legalnie w formacie mp3 ze strony benedyktynów tynieckich i słuchac chociazby w czasie drogi do/z pracy.

Ale bez współpracy z łaską Boga, jaka jest np. modlitwa, nigdy nie "zasłużymy" na zbawienie.