Jeśli nie będziesz czytał moich argumentów (linki) to ja nie będę z tobą rozmawiał.

To wiedziałbyś, że nie ma w czasie takiego momentu kiedy istnieje NIC.

Wiec jeśli to dzięki czasowi zaistniały zdarzenia, czyli rozwój przestrzeni i materia, to dzieki czemu zaistniał czas?

Musi to byś stwórca, ktory jest niematerialny i nie podlega zmianom, był zawsze i wszystko stworzyl.

Jeśli przyjmniemy to że moze coś pojawić się samo (Fluktracje kwantowe) to należy zapytać w jakim wymiarze jest to możliwe.

Czy jest to mozliwe w ośrotku gdzie nie ma przestrzeni?

Czy jest to możliwe gdzie nie ma czasu?

Jeśli chcecie obalić mój dowód, musicie wykazać jak jest to możliwe bez udziału stwórcy w tych określonych warunkach.

Bo mozliwe że coś takiego jest, ale czy jest to także mozliwe w innym ośrodku tnz. brak czasu i przestrzeni?

Chyba nie. Bo jak może zachodzić jakakolwiek zmiana gdzie nie ma czasu?

Znowu uznanie Stwórcy to najlepsze wyjście.

Odwrotnie. Poza tym czas nie 'istnieje' . Czas jest atrybutem towarzyszącym zdarzeniom. Konwencją percepcji.

Nie. Wystarczy wszechświat, którego elementy podlegają zmianom podlegając czasowi, ale skoro cały czas jest wewnątrz wszechświata, sam w sobie wszechświat jest zawsze i jest niezmienny.

No to chyba mamy sprzeczność.

Jak może być jednocześnie niezmienny i samoczynie powstać bez pomocy Boga?

Od kilkunastu stron wypowiadam się na ten temat jednoznacznie (oprócz ostatnich postów,w których przyjmowałem Twoje zalożenia stwórcy,by dowieżć ,zę wcale nie musi być on Bogeim): wszechświat nie powstał. Istnieje, bo istnienie jest jego właściwością.

Jak Ty to sobie tłumaczysz - kiedy wg. Ciebie wszechświat miał nie istnieć?

20 mld lat temu czy nawet wcześniej nie było niczego. Czasu, przestrzeni i energi.

I dobry Bóg swoją nieskończoną mocą stworzył wszystko co widzimy.

Takie jest moje zdanie.

Poza tym napisałeś że istnienie jest cechą wszechświata.

Chcesz więc powiedzieć że istota wszechświata jest tym samym co jego istnienie?

Jeśli mówisz że wszechswiat był zawsze to co z efektem Dooplera i z badaniami Edwina P. Hublego?

Jeśli zaś to przyjmniecie to czy możliwe jest powstanie fluktracji kwantowych:

Czy jest to mozliwe w ośrotku gdzie nie ma przestrzeni?

Czy jest to możliwe gdzie nie ma czasu?

Jeśli chcecie obalić mój dowód, musicie wykazać jak jest to możliwe bez udziału stwórcy w tych określonych warunkach.

Jeśli uznacie że nie ma "powstawania z niczego" to co z obserwowanymi zjawiskami rozrostu przestrzeni?

Tak więc krótko mówiąc ateiści są między młotem a kowadłem.

Chcę jasnych odpowiedzi na te pytania.

Waszjudaszu. Ciągle piszesz że wszechświat nie miał początku, jego istnienie to jego właściwośc, ale nie dajesz odpowiedzi na to dlaczego zatem obserwujemy takie zmiany. Jak przesunięcia widm fali w stronę czerwieni co sugeruje powiększanie się wszechświata/

No to kiedy w końcu?

jeżeli piszesz - 20 mld, chodzi Ci o to,że 20 mld lat był np. Wielki Wybuch, tak?

wiec było coś - właśnie wielki wybuch. Ja będe pisał - Pierwsze Zdarzenie.

a 'wcześniej' ?

nie ma żadnego 'wcześniej'. nie ma czegoś takiego jak 'godzina przed Pierwszym Zdarzeniam' . nie ma 'nanosekunda przed Pierwszym Zdarzeniem'. nie ma, bo wobec braku zdarzeń nie ma czasu.

Kiedy zatem?

Kiedy 'nie było niczego' ?


Przyczynowość jest związana z czasem, a ty cudujesz próbując wcisnąć ją tam, gdzie czasu nie ma.

Nic. Rozrost, przemieszczanie, zmiana przedmiotów - nie mogą być żadną analogią do ich postawania z niczego.

Jeśli nie powstał to znaczy że go nie ma . Jest wiele rzeczy materialnych które nie powstały np. krasnale .Czy to według ciebie oznacza, że one istnieją?

a czemu musiał powstać????
może był zawsze.
albo faktycznie nie ma...
a to co wokoło to ściema...

Bóg nie powstał to wynika z tego że go nie ma. Ogłaszam koniec teizmu.

Na Ziemi raczej krasnale nie istnieją. W innych miejscach - nie wiadomo.