Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Marek_Piotrowski napisał(a): [*]Synod w Sardyce (343): „Jeżeli biskup, który został zdjęty ze swego urzędu decyzją biskupów znajdujących się w okolicy, odpowie, że należy mu się wyrok wyższej instancji dla obrony, nie należy powoływać na opróżniony przez niego tron nowego biskupa, zanim biskup Rzymu, zbadawszy sprawę, wyda orzeczenie. Wydaje się rzeczą dobrą i najbardziej wskazaną, aby ze wszystkich prowincji kapłani zwracali się do głowy, to jest stolicy apostoła Piotra”. [/list] "Przedstawiciele Zachodu obradowali w swoim gronie (…) przyjęto zapis, że biskupi, którzy zostali złożeni z urzędu przez synod, mogą jeszcze zwrócić się do biskupa rzymskiego. Jeśli ów uznałby, że wydano niesprawiedliwy wyrok, to powinien zarządzić nowe badanie sprawy w obecności biskupów najbliższej prowincji (…) Ściśle rzecz biorąc, Rzym nie jest tu jeszcze właściwą instancją apelacyjną, ponieważ to nie biskup rzymski jest tym, kto na nowo rozstrzyga o sprawie. Jest on tylko instancją rewizyjną, która troszczy się o to, aby rozpoczęła się apelacja (skierowana do innego synodu).
Decyzja podjęta w Sardyce nie została bezpośrednio uznana nawet na Zachodzie, nie mówiąc już w ogóle o Wschodzie. Wydawane w Rzymie kanony sardyckie, od początku V wieku mylnie uznawane za „nicejskie” [chodzi o Sobór Powszechny w Nicei], są zalążkiem procesu [kształtowania się idei prymatu], który potrwa jeszcze blisko 1000 lat, a zostanie zakończony około 1200 roku, [a więc już po wielkiej schizmie zachodniej w której kościół Rzymski odłączył się od Kościoła powszechnego], za czasów papieża Innocentego III Później, kiedy rozwój prymatu wyszedł daleko poza granice przyjęte podczas synodu w Sardyce, a ,,pseudoizydoriańskie Dekretalia” z IX Wieku wprowadziły wiele bezpośrednich praw ingerencji Stolicy Apostolskiej, Sardyka stalą się; dowodem na raczej pomocnicze i wbudowane w ustrój synodalny ujmowania prymatu. Od XI Wieku kanony sardyckie praktycznie popadły w zapomnienie. Niewyraźne uzasadnienie prymatu w świetle późniejszej teorii, jego charakter widziany jako tworzenie nowego prawa (a nic uznanie prawa opierającego się na ustanowieniu przez Chrystusa), a wreszcie fakt, że ani razu nie ma w nich mowy o właściwej apelacji, kazały postrzegać Synod w Sardyce jako bardzo nieodpowiednie świadectwo tradycji. Sardyka została ponownie odkryta w XVII wieku i zyskała na Wartości, ponieważ Pseudo-Izydora uznano za nieautentycznego. To przewartościowanie rangi Sardyki widoczne jest u Bellarmina, dla którego wręcz ma ona wartość soboru ekumenicznego. Przede wszystkim jednak autorzy gallikańscy opierają się na kanonach sardyckich, dla uzasadnienia swego raczej subsydiarego widzenia prymatu".Fragment z książki Prymat papieski od początków do współczesności. Autorstwa Klausa Schatz SJ, profesor historii Kościoła, znawca zagadnień dotyczących papiestwa i soborów Pierwsze, fundamentalne opracowanie prymatu papieskiego, dokonane przez jednego z najwybitniejszych znawców problemu. (Wydanie Rzymsko-katolickie z cenzurą kościelną NIHIL-OBSTAT NIC-BŁĘDNEGO)
|
Pn gru 12, 2016 14:26 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
sapper napisał(a): Nie bronie pedofilow i innych, tylko nie dajmy sie zwariowac. No cóż... Nie interesują mnie grzechy Kościoła, lecz prawda. A bezsprzecznie prawdą jest, że KRK jest wytworem człowieka, a nie Jezusa. Tak samo jak protestantyzm, czy prawosławie. Zatem nadal nie ma odpowiedzi na pytanie dlaczego?
|
Pn gru 12, 2016 17:37 |
|
 |
chwat
Dołączył(a): N lis 08, 2015 16:27 Posty: 4393
|
 Re: Dlaczego...?
Odpowiedzi było dość dużo, to raczej Ty nie odniosłaś się do nich.
_________________ Jeżeli Boga nie ma, to co jest?
|
Pn gru 12, 2016 18:03 |
|
|
|
 |
krzysiekniepieklo
Dołączył(a): Pn sie 22, 2016 14:36 Posty: 1802
|
 Re: Dlaczego...?
Odniosę się tylko do tekstu źródłowego. Wieżę, że najbliżej jest do Boga z KRK, ponieważ wierzę w sukcesję piotrową. Pan Jezus powiedział do Piotra "I tobie dam klucze królestwa niebieskiego, cokolwiek zwiążesz na ziemi.........." . Pozostałe kościoły powstakły z buntu przeciwko prawowitej władzy. Pan Jezus przyjął niesprawiedliwy wyrok Piłata i się nie zbuntował, chociaż prawda była po jego stronie. Ziarno obumarło i przyniosło owoc zbawienia. Nawet się zgadzam z niektórymi tezami, które były przyczyną buntu. Temu ziarnu nie pozwolono jednak obumrzeć, a owoce były opłakane. Po owocach poznacie. Ojcem buntu jest szatan. To jemu zależało aby podzielić Kościół. Jeśli nie pozwolimy ukrzyżować swoich racji to ziarno nie może obumrzeć. Jeśli ziarno obumrze to wzrost takiemu ziarnu daje sam Bóg. Możemy się spierać, krytykować ale nie mamy prawa stać się przyczyną podziałów.
|
Pn gru 12, 2016 19:20 |
|
 |
Marek_Piotrowski
Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48 Posty: 3265
|
 Re: Dlaczego...?
Whispernight - z kilkunastu zapisów wybrałeś jeden i skonfrontowałeś go z... czym? Z dokumentem z epoki? Nie. Z poglądem współczesnego historyka - jednego z tysięcy. Ot Twój "dowód" - współczesne jednostkowe spojrzenie wybrane z wielu spojrzeń (zawsze znajdziesz historyka, które wesprze DOWOLNE twierdzenie). Cytuj: Więc nawet temu jednemu z kilkunastu cytatów z epoki nie zaprzeczyłeś świadectwem z epoki. (Wydanie Rzymsko-katolickie z cenzurą kościelną NIHIL-OBSTAT NIC-BŁĘDNEGO)
Nie rozśmieszaj mnie - zarówno imprimatur jak i Nihil Obstat odnoszą się do tego, że tekst nie jest sprzeczny z nauką katolicką (z dogmatami). Z natury rzeczy żadna hipoteza historyczna (poza może skrajnymi typu "Jezus nie istniał" itd nie jest sprzeczna z dogmatami katolickimi. W żadnym wypadku nie oznacza to potwierdzenia tez historycznych przez Kościół - bowiem Kościół takiej kompetencji duchowej sobie nie przyznaje. Kolejny raz napisałeś o czymś, o czym nie masz pojęcia. Magda Magdalena napisał(a): A bezsprzecznie prawdą jest, że KRK jest wytworem człowieka, a nie Jezusa. Aha, "bezsprzecznie". Po cóż zawracać sobie głowę argumentacją merytoryczną, świadectwami z epoki itd - wystarczy napisać "bezsprzecznie" i już, sprawa załatwiona, nie? 
_________________ pozdrawiam serdecznie Marek
|
Pn gru 12, 2016 21:18 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Alus napisał(a): Co nie zmienia faktu, że to nie czarni przepłynęli wpław ocean aby służyć wiekami za niewolników.
Arabowie zapoczątkowali niewolnictwo, handel czarnymi niewolnikami.
|
Pn gru 12, 2016 21:47 |
|
 |
Marek_Piotrowski
Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48 Posty: 3265
|
 Re: Dlaczego...?
Alus napisał(a): Co nie zmienia faktu, że to nie czarni przepłynęli wpław ocean aby służyć wiekami za niewolników. Zaraz zaraz, czy sugerujesz że Kościół wspierał niewolnictwo?! Było wręcz przeciwnie. Świeccy osadnicy mieli wiele pretensji do papieża, który wydał w 1537 roku orzeczenie papieskie Sublimis Deus, jednoznacznie uznające Indian za ludzi ( „wszyscy Indianie są prawdziwymi ludźmi, zdolnymi nie tylko pojąć katolicką wiarę, ale (...) z wielkim upragnieniem oczekującymi chwili jej przyjęcia” ). W encyklice Pastorale oficjum, papież napisał: „Indianie ci, chociaż żyją poza łonem Kościoła nie są – i nie mogą być – pozbawieni wolności i prawa do posiadania własności, ponieważ są istotami ludzkimi”. Stanowiło to jaskrawe przeciwieństwo poczynań protestanckich (protestanci nie uważali Indian za ludzi). Papież przeciwstawił się tu autorytetom naukowym z Oxfordu i Salamanki głoszącym: „Indianie nie są istotami w pełni ludzkimi i dlatego nie posiadają praw naturalnych przyznawanych zazwyczaj ludziom”.Niestety nie oznacza to, że osadnicy w Południowej Ameryce zachowywali się przyzwoicie. Trudno nie być wstrząśniętym czytając opisy rzezi i popełnianych przez nich okrucieństw. Jakąż ironią jest fakt, że zbrodnie te „tramwajowy antyklerykalizm” przypisuje zwalczającym takie postawy misjonarzom–zakonnikom! Pod wpływem papieskiego nauczania, w 1541 roku ustalono prawa Leye Nuevae de Las Indias. Ustanawiały one pełne równouprawnienie Indian i Hiszpanów . Zabroniono niewolnictwa, wprowadzono godziwą zapłatę oraz równe opodatkowanie. Indianie uzyskali takie same prawa jak inni poddani korony hiszpańskiej . Dla kontrastu ciekawostka z protestanckiego terytorium Stanów Zjednoczonych: Zgodnie z uchwałą Kongresu z 10 sierpnia 1956 roku, florydcy Indianie Seminole nie są obywatelami USA i zamieszkują stan Floryda bezpodstawnie. Ponieważ edykt papieski dotyczył także Murzynów, generalnie w koloniach katolickich ustało niewolnictwo (Celem była likwidacja niewolnictwa w ciągu jednego pokolenia. Posłużono się prostą konstrukcją prawną: zabroniono dziedziczenia niewolników.) Smutnym wyjątkiem pozostała Brazylia, Kuba i Karaiby , ale nawet tam wyzwolony niewolnik zostawał automatycznie pełnoprawnym obywatelem – przeciwnie niż w Stanach Zjednoczonych jeszcze w latach 50. XX wieku. Nie było czarnoskórych niewolników w koloniach hiszpańskich : Argentynie, Chile, Peru, Boliwii czy Meksyku. Nawet dziś przybyszowi z Północy Stanów Zjednoczonych do Kalifornii rzuca się w oczy minimalna liczba Murzynów (Afroamerykanów) na ulicach. Dzieje się tak dlatego, że ziemie te były długo pod panowaniem Hiszpanii (USA przejęły je dopiero w 1850 roku). Na Indeks Ksiąg Zakazanych wpisano dzieło Juana de Sepulveda uważającego, iż Indian należy zmuszać siłą do chrztu i wolno ich traktować jak przeznaczonych do niewolnictwa Hiszpańskie państwo teokratyczne, pomawiane przez lewicową prasę o ignorancję, zabobon, nieudolność i głupotę dopięło tego, co nie udało się żadnym innym „cywilizowanym” państwom: ani Anglii w Indiach, ani Francji wśród Arabów, Murzynów i Berberów, ani Holandii w Malezji, ani wreszcie Stanom Zjednoczonym Ameryki z Murzynami i rdzennymi Indianami. Hiszpanie włączyli do swojej cywilizacji wszystkie tubylcze rasy. Zupełnie inaczej było w środowisku niekatolickim - ważnym czynnikiem była kalwińska doktryna o predystynacji (czyli o tym jakoby człowiek z góry, w momencie urodzenia przeznaczony był przez Boga do zbawienia bądź potępienia). Wprawdzie pierwotnie predystynacja dotyczyła jednostek, jednak powszechne przekonania były inne; doktrynę postrzegano jako dotyczącą całych narodów, przeznaczonych do potępienia bądź zbawienia. Przez wyznawców tego podejścia (głównie kolonie brytyjskie w Ameryce Północnej, ale zjawisko powtórzyło się w przypadku kolonizacji Afryki Południowej przez holenderskich Burów) koloniści byli „nowym Izraelem”, a Indianie „nowymi Filistynami”, których można było wymordować, gdyż i tak byli przeznaczeni do potępienia. Może taka opinia nie jest poprawnym politycznie stwierdzeniem, ale zwracam uwagę na to, że pomysły segregacyjne (apartheid, segregacja rasowa w USA) były zazwyczaj dziełem protestantów. Oparte zostały na naturalnym dla protestantyzmu założeniu o niższości ludów nieeuropejskich. Portugalczycy i Hiszpanie chętnie mieszali się z ludnością miejscową. Protestanci nie czynili tego niemal nigdy.
_________________ pozdrawiam serdecznie Marek
|
Pn gru 12, 2016 22:58 |
|
 |
Małgosiaa
Moderator
Dołączył(a): Śr lis 16, 2016 17:40 Posty: 9098
|
 Re: Dlaczego...?
Maria-Magdalena napisał(a): sapper napisał(a): Nie bronie pedofilow i innych, tylko nie dajmy sie zwariowac. No cóż... Nie interesują mnie grzechy Kościoła, lecz prawda. A bezsprzecznie prawdą jest, że KRK jest wytworem człowieka, a nie Jezusa. Tak samo jak protestantyzm, czy prawosławie. Zatem nadal nie ma odpowiedzi na pytanie dlaczego? Mario-Magdaleno. W kwestii czym jest KrK (dlaczego KrK a nie KK?): dlaczego uważasz, że KrK to wytwór czlowieka? Kościół - ustanowiony przez Jezusa Chrystusa763 Urzeczywistnienie w pełni czasów zbawczego planu Ojca jest zadaniem Syna; taki jest motyw Jego "posłania" 134 . "pan Jezus bowiem zapoczątkował Kościół swój, głosząc radosną nowinę, a mianowicie nadejście Królestwa Bożego obiecanego od wieków w Piśmie" 135 . Aby wypełnić wolę Ojca, Chrystus zapoczątkował Królestwo niebieskie na ziemi. Kościół jest "Królestwem Chrystusa obecnym już w tajemnicy" 136 . 764 "Królestwo to zaczyna jaśnieć dla ludzi w słowie, czynach i obecności Chrystusa" 137 . Przyjąć słowo Jezusa - to przyjąć "samo Królestwo Boże" 138 . Zalążkiem i początkiem Królestwa jest "mała trzódka" (Łk 12, 32) tych, których Jezus przyszedł zwołać wokół siebie i których On sam jest pasterzem 139 . Stanowią oni prawdziwą rodzinę Jezusa 140 . Tych, których zgromadził wokół siebie, nauczył nowego sposobu postępowania, a także swojej modlitwy 141 . 765 Pan Jezus nadał swojej wspólnocie strukturę, która będzie trwała aż do całkowitego wypełnienia Królestwa. Przede wszystkim dokonał tego przez wybór Dwunastu z Piotrem jako ich głową 142 . Reprezentując dwanaście pokoleń Izraela 143 , są oni fundamentami nowego Jeruzalem 144 . Dwunastu 145 oraz inni uczniowie 146 uczestniczą w posłaniu Chrystusa, w Jego władzy, a także w Jego losie 147 . Przez wszystkie te działania Chrystus przygotowuje i buduje swój Kościół. 766 Przede wszystkim jednak Kościół narodził się z całkowitego daru Chrystusa dla naszego zbawienia, uprzedzonego w ustanowieniu Eucharystii i zrealizowanego na krzyżu. "Znakiem tego początku i wzrastania [Kościoła] jest krew i woda wypływające z otwartego boku Jezusa ukrzyżowanego" 148 . "Albowiem z boku umierającego na krzyżu Chrystusa zrodził się przedziwny sakrament całego Kościoła" 149 . Jak Ewa została utworzona z boku śpiącego Adama, tak Kościół narodził się z przebitego serca Chrystusa, który umarł na krzyżu 150 http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkI-2-3.htm
_________________ Pomoc dla UKRAINY https://www.siepomaga.pl/ukraina?utm_medium=email&utm_source=newsletter
|
Wt gru 13, 2016 7:48 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Maria-Magdalena napisał(a): sapper napisał(a): Nie bronie pedofilow i innych, tylko nie dajmy sie zwariowac. Cytuj: No cóż... Nie interesują mnie grzechy Kościoła, lecz prawda. A bezsprzecznie prawdą jest, że KRK jest wytworem człowieka, a nie Jezusa. Tak samo jak protestantyzm, czy prawosławie. Zatem nadal nie ma odpowiedzi na pytanie dlaczego? Chcesz powiedzieć, że gdyby Chrystus się nie narodził, nie został ukrzyżowany i zmartwychwstał ludzie te stworzyliby Kościół i nazwali go Chrystusowym? [quote="equuleuss"Co nie zmienia faktu, że to nie czarni przepłynęli wpław ocean aby służyć wiekami za niewolników. Cytuj: Arabowie zapoczątkowali niewolnictwo, handel czarnymi niewolnikami. Nie pisałam aby wskazywaćkto zapoczątkował niewolnictwo. Chodziło mi, że wieloletnie reperkusje rasowe w USA zafundowali sobie biali mieszkańcy kupując niewolników i do połowy XX w traktując czarnych jako podgatunek człowieka.....o tyle lepiej, bo Australijczycy Aobrygenów do lat 70 tych traktowali jako faune i florę.
|
Wt gru 13, 2016 8:01 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Dlaczego...?
Marek_Piotrowski napisał(a): Dla kontrastu ciekawostka z protestanckiego terytorium Stanów Zjednoczonych: Zgodnie z uchwałą Kongresu z 10 sierpnia 1956 roku, florydcy Indianie Seminole nie są obywatelami USA i zamieszkują stan Floryda bezpodstawnie.
A to bardzo interesujące, biorąc pod uwagę, że jako Seminole Tribe of Florida sa plemieniem uznanym federalnie od roku 1957 i mają na Florydzie sześć rezerwatów. Pomijajac, że obywatelstwo wszystkim amerykańskim Indianom (tj. tym, którzy jeszcze go nie posiadali) nadano w 1924. Marek_Piotrowski napisał(a): Nie było czarnoskórych niewolników w koloniach hiszpańskich : Argentynie, Chile, Peru, Boliwii
A w morderczych kopalniach i mennicach Potosi to dobre duszki pracowały. Marek_Piotrowski napisał(a): Meksyku
To ten głupi Gaspar Yanga/Nyanga w 1570 jakieś rewolty urządzał z nudów pewnie? Marek_Piotrowski napisał(a): Hiszpanie włączyli do swojej cywilizacji wszystkie tubylcze rasy. A ci dranie Pueblo jak im się odwdzięczyli? Powstanie w 1580 urządzili, wyrzynając i wyganiajac wszystkich Hiszpanów, którzy po 12 latach dopiero powócili. Czarna niewdzieczność, prawda? W ogóle ciekawe, że nie wspominasz o katolickim Nowym Meksyku, gdzie niewolnictwo Indian kwitło, jak mało gdzie... Marek_Piotrowski napisał(a): ważnym czynnikiem była kalwińska doktryna o predystynacji (czyli o tym jakoby człowiek z góry, w momencie urodzenia przeznaczony był przez Boga do zbawienia bądź potępienia). Wprawdzie pierwotnie predystynacja dotyczyła jednostek, jednak powszechne przekonania były inne; doktrynę postrzegano jako dotyczącą całych narodów, przeznaczonych do potępienia bądź zbawienia. Przez wyznawców tego podejścia (głównie kolonie brytyjskie w Ameryce Północnej, ale zjawisko powtórzyło się w przypadku kolonizacji Afryki Południowej przez holenderskich Burów) koloniści byli „nowym Izraelem”, a Indianie „nowymi Filistynami”, których można było wymordować, gdyż i tak byli przeznaczeni do potępienia. Tu piszesz prawdę. Rzeczywiście, Hiszpanie, Portugalczycy czy Francuzi mieli znacznie mniej uprzedzeń rasowych i generalnie postrzegali Indian jako ludzi i materiał na chrześcijan, a nie coś w rodzaju niebezpiecznych zwierząt lub wcielonych diabłów, jak protestanci.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Wt gru 13, 2016 9:27 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Dlaczego...?
aha, jeszcze w kwestii Marek_Piotrowski napisał(a): Nie było czarnoskórych niewolników w koloniach hiszpańskich : Argentynie, Chile, Peru, In 1587 the first slaves arrived in Buenos Aries from Brazil. From 1580 to 1640, the main commercial activity for Buenos Aires was the slave trade. More than 70 percent of the value of all imports arriving in Buenos were enslaved Africans. Slaves came primarily from Brazil via the Portuguese slave trade from Angola and other Western states in Africa. Once arriving in Buenos Aires, they could be sent as far as Lima, Peru; slaves were provided to Mendoza, Tucuman, Salta Jujuy, Chile, Paraguay, and what is today Bolivia and southern Peru. Córdoba functioned primarily as a redistribution center for this slave transfer until 1610. In 1610 the Society of Jesus founded the Coliseum Maximum for students of the order in Córdoba. This would become the precursor to the University of Córdoba. By the mid-17th century, the Jesuits, along with other religious orders, had brought forth a prominent slave population that labored on their ranches, university, and churches. http://www.oxfordbibliographies.com/vie ... 1-0157.xmlTrzeba przetłumaczyć?
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Wt gru 13, 2016 10:55 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Dlaczego...?
Acha, jeszcze jedna głupotka: Marek_Piotrowski napisał(a): Nawet dziś przybyszowi z Północy Stanów Zjednoczonych do Kalifornii rzuca się w oczy minimalna liczba Murzynów (Afroamerykanów) na ulicach. Dzieje się tak dlatego, że ziemie te były długo pod panowaniem Hiszpanii (USA przejęły je dopiero w 1850 roku).
Bardzo interesujące, biorąc pod uwagę, że spośród wszystkich stanów Kalifornia posiada jedną z największych populacji czarnoskórych, co prawda 29 co do wielkości pod względem udziału procentowego, ale bodaj piątą w liczbach bezwzględnych.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Wt gru 13, 2016 12:16 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Dlaczego...?
Errata: powstanie Pueblo miało oczywiście miejsce 100 lat później, niż napisałem, literówka.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Wt gru 13, 2016 13:05 |
|
 |
Marek_Piotrowski
Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48 Posty: 3265
|
 Re: Dlaczego...?
JedenPost napisał(a): Marek_Piotrowski napisał(a): Dla kontrastu ciekawostka z protestanckiego terytorium Stanów Zjednoczonych: Zgodnie z uchwałą Kongresu z 10 sierpnia 1956 roku, florydcy Indianie Seminole nie są obywatelami USA i zamieszkują stan Floryda bezpodstawnie.
A to bardzo interesujące, biorąc pod uwagę, że jako Seminole Tribe of Florida sa plemieniem uznanym federalnie od roku 1957 i mają na Florydzie sześć rezerwatów. ...czyli wszystko się zgadza. Dla Twojej informacji - rok 1957 był później niż 1957 Cytuj: Pomijajac, że obywatelstwo wszystkim amerykańskim Indianom (tj. tym, którzy jeszcze go nie posiadali) nadano w 1924. Po pierwsze - jak widać z poprzedniej informacji, Seminoli to nie dotyczyło. Po drugie - nie sądzisz, że nawet gdybyś miał rację, to rok 1924 to "trochę" późno? Po trzecie - pełnię praw obywatelskich Indianie (podobnie jak Murzyni) uzyskali po II Wojnie Światowej. Seminole są zresztą bardzo wymownym świadectwem różnic w podejściu do Indian; póki Floryda była hiszpańska, żyli stosunkowo spokojnie bez zatargów z białymi. Po przejściu tych terenów pod zarząd USA rozpoczęła się masakra. ]Jeśli idzie o Hiszpanię, Meksyk itd - może powinienem był napisać, że nie było legalnych niewolników. Zarówno władze królewskie, jak i kościelne zabraniały niewolnictwa (podawałem konkretne akty). Oczywiscie, korona nie panowała w pełni nad wszystkim. Ale skoro napisałeś tyle, to widzę że muszę opowiedziec sprawę od początku. Wybacz przy tym, że dla ciągłości wywodu powtórzę pewne treści: 1.Krzysztof KolumbSiegfried Fischer–Fabian w swojej książce Krzysztof Kolumb cytuje wypowiedź słynnego odkrywcy: „Nie mamy prawa zabierać ludziom wolności i obracać ich w niewolników. Bóg także Indian stworzył na swoje podobieństwo". Pokazuje to, jak inny stosunek do „dzikich” mieli Hiszpanie w odróżnieniu do protestanckich osadników w Ameryce Północnej. Gwoli prawdy przyznać trzeba, iż Kolumb nie od początku tak uważał; w 1496 roku wysłał on do Hiszpanii grupę Indian przeznaczonych do niewoli. Oburzona królowa Izabela Katolicka nakazała… odwieźć ich z powrotem do Ameryki! Wraz z Indianami wyprawiła specjalnego wysłannika, Francisco de Bobadilli, który uwięził Kolumba i odesłał go do Hiszpanii. Ta sama monarchini w 1504 roku wydała dokument, w którym napisała, że [color=blue] „intencją Kastylii w związku z odkryciem nowych lądów było (…) nawrócenie tych ludów na naszą Świętą Wiarę Katolicką”. Dalej zaś dodaje: „Na koniec proszę, by nie pozwolono, aby Indianie doznali jakiejkolwiek szkody na swych osobach czy dobrach.”. Co więcej, królowa dodała „Czyńcie to, co konieczne, aby byli traktowani sprawiedliwie i humanitarnie, a jeśliby zostali w czymś skrzywdzeni, niech to zostanie naprawione”.2.Inkwizycja wobec IndianJedną z zasadniczych informacji na temat hiszpańskiej inkwizycji jest to, iż nie miała ona prawa zajmować się nie–chrześcijanami– nie mogła więc również ścigać nieochrzczonych Indian. Nic zatem dziwnego, że kiedy spojrzymy do zachowanych dokumentów (mamy dość dokładne dane na obszar Meksyku z lat 1574–1715) zobaczymy obraz znacznie różniący się od malowanego przez „czarną legendę”, gdzie okrutna inkwizycja towarzyszy zdobywcom i z krzyżem w ręku dokonuje na Indianach krwawych masakr i pali ich na stosie. We wspomnianym okresie (niemal półtora wieku) wykonano łącznie 39 egzekucji (należy przypuszczać że w większości na kolonialistach hiszpańskich). Sumaryczna liczba wyroków śmierci wydanych przez hiszpańską inkwizycję w Ameryce nie sięga 100 osób . Trzeba przy tym pamiętać, że inkwizycja zajmowała się tam także częścią przestępstw pospolitych (przykład z Peru; trybunał w Limie w ciągu trzech wieków badał Aby umiejscowić owe 39 wyroków w odpowiednim kontekście epoki przypominam, że jest to czas, w którym prawo magdeburskie pozwala ławie złożonej z przypadkowych osób wymierzyć 21 rodzajów śmierci „kwalifikowanej” (połączonej z torturami). W Strasburgu w samym tylko październiku 1582 roku skazano (bez udziału Inkwizycji – był to wszak obszar jurysdykcji ewangelickiej) na stos 134 kobiety uznane za czarownice. Co więcej, Inkwizycja wyjęła spod prawa i nakazała spalić dzieła zakonnika Luisa Sepulvedy próbującego bronić tezy, iż wolno podbijać oraz ewangelizować Indian siłą.3.Winy wobec IndianPrzy omawianiu win wobec Indian, zanim zacznie się epatować brutalnymi scenami, ważne jest precyzyjne określenie sprawcy – bowiem (podobnie jak w sprawie „palenia czarownic”) nierzadko winowajcy przypisują swoje winy innym, głośno krzycząc o zbrodni. Zasadne jest zatem oddzielenie poczynań trzech zupełnie różnych grup: protestanckich osadników, kolonistów hiszpańskich oraz katolickich misjonarzy. - Misjonarze i koloniści/żołnierze w Ameryce Południowej
Na Południu działali zarówno misjonarze–ewangelizatorzy, jak i świeccy zdobywcy. Choć ci drudzy także powoływali się na hasło ewangelizacji, nierzadko w praktyce wygodniej im było, by Indianie pozostali poganami (w momencie gdy zostawali chrześcijanami, znikał doskonały pretekst do podbojów). Przytoczone w zarzucie opisy tortur wobec Indian pochodzą ze skargi dominikanina Bartłomieja de Las Casasa (biskupa diecezji Chiapa) Krótka relacja o wyniszczeniu Indian skierowanej przeciw działaniom świeckich zdobywców. Wywołała ona szok moralny w Hiszpanii i intensyfikację (skutecznych) działań dla zdyscyplinowania kolonistów, została jednak także podchwycona przez antykatolicką propagandę (podobnie jak w zarzucie, zbrodnie przypisano misjonarzom). Determinację zakonników zwiększył jeszcze w roku 1545 Sobór Trydencki potwierdzając, że nawrócenie musi być wolnym aktem woli i nie może być wymuszone. Misjonarze nie zmuszali Indian do nauki hiszpańskiego – przeciwnie, sami uczyli się miejscowych języków. Stworzyli słowniki i opisali gramatykę wielu narzeczy, w tym najważniejszych: nahuatl, guarani i tarasque, quechua . Wydano ponad 10 000 tytułów książek. Hiszpańskie misje uczyły Indian zasad nowoczesnego rolnictwa i rzemiosła, utrzymywano też szpitale i bezpłatne szkoły elementarne. Wkrótce tubylcy – dzięki równouprawnieniu – poczęli sięgać po godności świeckie i zakonne. Na przykład w 1677 roku generałem zakonu dominikanów został Antoni Monroy e Hijar, meksykański Metys. Jak daleko jezuiccy misjonarze utożsamiali się z Indianami świadczy fakt, iż zostali oni wyrzuceni z kolonii portugalskich z powodu opowiedzenia się po stronie tubylców w czasie powstania tych ostatnich w 1758 roku. Niezależnie od powyższego, sami koloniści i zdobywcy wikłali się w liczne, krwawe konflikty („Należy wszakże pamiętać, że przemoc, obecna w dzie¬jach podboju Peru, większą rolę niż w stosunku do Indian odgrywała w relacjach między samymi Hiszpanami.” Andrzej Tarczyński Cajamarca 1532, Wydawnictwo Bellona 2006.). Szacuje się, że 9 na 10 bitew stoczonych w Peru w latach 30–tych i 40–tych XVI wieku było wewnętrznymi konfliktami pomiędzy Hiszpanami (co nie znaczy, że nie uczestniczyli w nich także Indianie).
Niezależnie od sporu na linii misjonarze–koloniści, nawet działania tych drugich różniły się w sposób zasadniczy od postępowania protestantów w Ameryce Północnej (Niestety nie oznacza to, że osadnicy w Południowej Ameryce zachowywali się przyzwoicie. Trudno nie być wstrząśniętym czytając opisy rzezi i popełnianych przez nich okrucieństw. Jakąż ironią jest fakt, że zbrodnie te „tramwajowy antyklerykalizm” przypisuje zwalczającym takie postawy misjonarzom–zakonnikom!)
Istotną różnicę stanowiło (wydane jeszcze przed Soborem Trydenckim, w 1537 roku) orzeczenie papieskie Sublimis Deus, jednoznacznie uznające Indian za ludzi („wszyscy Indianie są prawdziwymi ludźmi, zdolnymi nie tylko pojąć katolicką wiarę, ale (...) z wielkim upragnieniem oczekującymi chwili jej przyjęcia” ). W encyklice Pastorale oficjum, papież napisał: „Indianie ci, chociaż żyją poza łonem Kościoła nie są – i nie mogą być – pozbawieni wolności i prawa do posiadania własności, ponieważ są istotami ludzkimi”.
Pod wpływem papieskiego nauczania, w 1541 roku ustalono prawa Leye Nuevae de Las Indias. Ustanawiały one pełne równouprawnienie Indian i Hiszpanów . Zabroniono niewolnictwa, wprowadzono godziwą zapłatę oraz równe opodatkowanie. Indianie uzyskali takie same prawa jak inni poddani korony hiszpańskiej . (co, niestety, nie znaczy że osadnicy się zawsze do tego stosowali - o czym dalej).,
Jednym z objawów tego podejścia było fakt, że katolicy integrowali się z tubylcami wchodząc w związki małżeńskie. O ile na „protestanckich” terenach USA, małżeństwo mieszane było właściwie nie do pomyślenia, o tyle w Ameryce Południowej biali mieszali się z tubylcami bez większych oporów . Na początku XVI wieku kilkuset hiszpańskich kolonistów zostało ekskomunikowanych za złe obchodzenie się z Indianami
Ponieważ edykt papieski dotyczył także Murzynów, generalnie w koloniach katolickich ustało niewolnictwo . Smutnym wyjątkiem pozostała m.in. Brazylia , ale nawet tam wyzwolony niewolnik zostawał automatycznie pełnoprawnym obywatelem – przeciwnie niż w Stanach Zjednoczonych jeszcze w latach 50. XX wieku . Nie było czarnoskórych (zgoda - legalnych) niewolników w koloniach hiszpańskich : Argentynie, Chile, Peru, Boliwii czy Meksyku. Nawet dziś przybyszowi z Północy Stanów Zjednoczonych do Kalifornii rzuca się w oczy minimalna liczba Murzynów (Afroamerykanów) na ulicach. Dzieje się tak dlatego, że ziemie te były długo pod panowaniem Hiszpanii (USA przejęły je dopiero w 1850 roku). (wybacz, ale twierdzenie że jest ich dużo w liczbach bezwzględnych jest śmieszne - liczy się wartość względna).
Jest smutnym faktem że zawleczone przez konkwistadorów choroby (na które w ciągu wieków Europejczycy się uodpornili i powodowały one u nich stosunkowo niegroźne dolegliwości) dosłownie dziesiątkowały Indian (90% zmarłych na przywleczone przez kolonizatorów choroby Indian nigdy nie zobaczyło na własne oczy żadnego Europejczyka. Największe żniwo zbierały odra, ospa i różyczka.) . Co prawda „odwdzięczyli się” oni chorobami południowoamerykańskimi – Europa została zarażona m.in. syfilisem (kiłą), który zbierał tragiczne żniwo przez kilka wieków (jeszcze XIX wieczne niemieckie statystyki mówią, że co dziesiąty pacjent szpitala leżał tam zarażony kiłą lub rzeżączką). Nie ma żadnych dowodów na to, jakoby owe epidemie były świadomie wywoływane przez którąkolwiek ze stron . Co do liczb, to nie ma żadnych pewnych danych co do określenia początkowej liczby Indian. Są badacze którzy podają liczby sporo wyższe od wymienionych w zarzucie (15, a nawet 20 milionów osób), są jednak i tacy którzy twierdzą, że Indian od początku było jedynie 1,3 miliona.
Nie potwierdziły się twierdzenia, jakoby konkwistadorzy świadomie zarażali Indian; w ogóle jedyny stwierdzony przypadek takiej praktyki dotyczy Ameryki Północnej i roku 1763, kiedy to brytyjski pułkownik Henry Bouquet, za namową jednego ze swoich oficerów (Jeffreya Amhersta) rozkazał dostarczyć Indianom zarażone ospą koce.
- Konkwistadorzy, Aztekowie itp.
a) Hiszpański zdobywca Hernan Cortez wraz z towarzyszami dotarł do stolicy Azteków- Tenochtitlan w roku 1519. Początkowy zachwyt szybko zastąpiła odraza i groza, kiedy stali się świadkami krwawych praktyk Azteków, którzy brali do niewoli tysiące mieszkających w pobliżu ich ziem Indian, aby złożyć ich w krwawej ofierze. Okazało się, że piękne piramidy to ołtarze ofiarne, na których pojmanym dziewczętom i chłopcom wyrywano serca oraz rzucano je w ogień ofiarny – (ciałom pozwalano spaść w dół). Kultywowano także rytualny kanibalizm – zamordowani jeńcy byli zjadani (spożywano głównie ręce i nogi). Sposoby składania ofiar nie ograniczały się do śmierci na ołtarzu – piramidzie. Bogu ognia poświęcano jeńców, wiążąc ich i wrzucając w ogień – po czym, jeszcze żywe i straszliwie poparzone ofiary wyciągano hakami z płomieni, aby wyrwać im serce.
W oczekiwaniu na złożenie w ofierze, jeńcy byli przetrzymywani w specjalnych klatkach. W ostatnich dniach przed ceremonią zmuszano ich do nieustannego czuwania, by ani na chwilę nie zapominali o mającym ich spotkać losie. Skala tych ofiar bywała ogromna – np. podczas wielkiego święta związanego z inauguracją świątyni Huitzilopochtli w roku 1487 złożono w ofierze 20 000 (dwadzieścia tysięcy) jeńców.
W jaki sposób Cortezowi, którego oddział liczył zaledwie 500 osób (i tylko 16 koni), udało się podbić wielomilionowe państwo? (Oczywiście jeśli założyć, że populacja Azteków była rzeczywiście wielomilionowa (zob. wcześniejsze rozważania na temat pierwotnej liczby Indian).) Tajemnica zwycięstwa Corteza jest prosta, choć skrupulatnie pomijana przez jego krytyków. Uzyskał on olbrzymie wsparcie od „zwykłych” Indian, którzy znajdowali się pod krwawą okupacją swoich władców. Widzieli oni w Cortezie nie agresora, lecz wyzwoliciela. Faktycznie był kimś w rodzaju wodza rewolucji – dowodził armią tubylców wielokrotnie przewyższającą jego własne siły (armia aztecka liczyła 200 tysięcy osób). Bez rzesz Indian, nienawidzących krwawego reżimu z Tenochtitlan konkwista takimi siłami w ogóle nie byłaby możliwa. Tylko dzięki pomocy miejscowej ludności oburzeni Hiszpanie mogli tak szybko i skutecznie obalić ten krwiożerczy system. Hiszpańskie państwo teokratyczne, pomawiane przez lewicową prasę o ignorancję, zabobon, nieudolność i głupotę dopięło tego, co nie udało się żadnym innym „cywilizowanym” państwom: ani Anglii w Indiach, ani Francji wśród Arabów, Murzynów i Berberów, ani Holandii w Malezji, ani wreszcie Stanom Zjednoczonym Ameryki z Murzynami i rdzennymi Indianami. Hiszpanie włączyli do swojej cywilizacji wszystkie tubylcze rasy./Ramiro de Maeztu, Defensa de la Hispanidad, Buenos Aires 1942, s. 112/
- Osadnicy protestanccy w Ameryce Północnej
Przyjrzyjmy się teraz przez chwilę poczynaniom protestantów – miały one miejsce na terenach niemal całej Ameryki Północnej (z wyjątkiem północnego Quebecu i Meksyku).
Dziś powoli zaczyna się mówić o eksterminacji Indian w okresie po Wojnie Secesyjnej (wojny z Siouxami pod wodzą Szalonego Konia i Apaczami pod dowództwem Geronimo). Jednak prawdziwa Zagłada rozegrała się wcześniej, w okresie, o którym historycy amerykańscy niemal milczą. Na północ od Rio Grande żyły wówczas rzesze Indian w dwu rodzajach społeczności; koczownicy (na wielkich równinach) oraz wyżej rozwinięte społeczności rolnicze (w Appalachach i w dolinie Missisipi). Zostały one niemal całkowicie wybite – a był to okres kiedy jeszcze w USA praktycznie nie było katolików (mniej więcej do połowy XIX wieku). Dość powiedzieć, że na wschód od Missisipi (poza Seminolami z bagien Florydy) nie ocalał ani jeden Indianin . Warto wspomnieć, że papież Leon X protestował przeciw postępowaniu amerykańskich zdobywców.
b) Najbardziej niezwykły był pewien dualizm podejścia osadników protestanckich (zwłaszcza purytanów) do tubylców. Chętnie chrzcili Indian (a nawet niekiedy powierzali im funkcję pastora – oczywiście tylko dla nauczania innych Indian), a jednocześnie nie uznawali „czerwonych” za ludzi. W chwili eksterminacji plemiona północne w części były chrześcijańskie – co nie przeszkadzało władzom stanowym płacić „myśliwym” za skalpy Indian! (W 1726 roku władze stanu Pensynwalia wydały uchwałę , na mocy której płaciły 130 dolarów za skalp wojownika, zaś 50 dolarów za głowę Indianki.) Nie było oczywiście wolno strzelać do Indian zamkniętych w rezerwatach, ale nawet wówczas zabójca nie odpowiadał za morderstwo tylko za coś w rodzaju kłusownictwa . Jeszcze w XIX wieku, czczony do dziś w USA (jego imieniem nazwano słynny amerykański czołg) generał, Wiliam Tecumseh Sherman mawiał „Dobry Indianin to martwy indianin”.
Właśnie z powodu tego odmawiania człowieczeństwa Indianom w krajach kolonizowanych przez protestantów (USA, Kanada anglosaska, Australia, RPA) nie istniały praktycznie małżeństwa mieszane, co stanowi silny kontrast w stosunku do kolonii katolickich .
Może taka opinia nie jest poprawnym politycznie stwierdzeniem, ale zwracam uwagę na to, że pomysły segregacyjne (apartheid, segregacja rasowa w USA) były zazwyczaj dziełem protestantów. Oparte zostały na naturalnym dla protestantyzmu założeniu o niższości ludów nieeuropejskich. Portugalczycy i Hiszpanie chętnie mieszali się z ludnością miejscową. Protestanci nie czynili tego niemal nigdy.
Dodatkowym czynnikiem była kalwińska doktryna o predystynacji (czyli o tym jakoby człowiek z góry, w momencie urodzenia przeznaczony był przez Boga do zbawienia bądź potępienia). Wprawdzie pierwotnie predystynacja dotyczyła jednostek, jednak powszechne przekonania były inne; doktrynę postrzegano jako dotyczącą całych narodów, przeznaczonych do potępienia bądź zbawienia. Przez wyznawców tego podejścia (głównie kolonie brytyjskie w Ameryce Północnej, ale zjawisko powtórzyło się w przypadku kolonizacji Afryki Południowej przez holenderskich Burów) koloniści byli „nowym Izraelem”, a Indianie „nowymi Filistynami”, których można było wymordować, gdyż i tak byli przeznaczeni do potępienia.
To wszystko wydaje nam się nierzeczywiste – jednak warto pamiętać, iż jeszcze w połowie XX wieku (po II wojnie światowej!), Murzyni i Indianie byli w Stanach Zjednoczonych obywatelami drugiej kategorii, a nawet stosowano w mocy prawa pewne formy apartheidu (np. osobne sale szkolne) . Był to jednak i tak olbrzymi postęp w stosunku do początku wieku – wszak Kongres USA uznał Indian jako ludzi dopiero w 1921 r. (przypominam – papież zrobił to już w roku 1537). Należy pamiętać, że do połowy XX wieku w USA rządzili niepodzielnie protestanci. Prezydent, który ostatecznie zniósł apartheid w USA był… pierwszym katolikiem na tym stanowisku.
Sprawą pokazującą w jaskrawy sposób stosunek władz amerykańskich do czarnych obywateli USA jest tzw. Badanie Tuskegee. Badanie rozpoczęto w 1932 roku – objętych nim było m.in. 399 chorych na kiłę murzyńskich farmerów z Alabamy. Powiedziano im, że uczestniczą w badaniach nad terapią – tymczasem nie zastosowano wobec nich żadnego leczenia i pozwolono, by choroba rozwijała się w ich ciele – chodziło o poznanie przebiegu nieleczonej kiły. „Badanie” kontynuowano przez 40 lat – nawet wówczas, gdy była już dostępna lecząca kiłę penicylina.
Nieprzypadkowo jedyni Indianie, którzy ostali się w Ameryce Północnej w dobrej formie zachowując swój język, to mieszkańcy północnego Quebecu (ewangelizowani przez jezuitów z Francji).
_________________ pozdrawiam serdecznie Marek
|
Wt gru 13, 2016 19:27 |
|
 |
Marek_Piotrowski
Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48 Posty: 3265
|
 Re: Dlaczego...?
Warto powiedzieć jeszcze parę słów o misjach jezuickich w Ameryce Południowej i o błopgosławionym José de Anchieta, którego pomawia się o zbrodnie na Indianach.
Każdy, kto kiedykolwiek zainteresował się bliżej jak przebiega proces beatyfikacyjny, jak głęboko prześwietlane jest życie kandydatów szybko domyśli się, iż powyższy zarzut jest całkowicie bezzasadny. Przypisywanie bł. José de Anchieta czynów zbrodniczych jest absolutnie bezpodstawne – to zwykłe pomówienie. Za to wiemy doskonale, że przez 44 lata służył Brazylii jako misjonarz. W tym czasie opanował miejscowy język (Tupi - znajomość miejscowego języka wśród jezuitów była zresztą powszechna – tego wymagała od misjonarzy ich reguła zakonna.) , opracował podręcznik jego gramatyki i słownik, a także przetłumaczył na niego szereg książek. Założył też kilka szkół dla Indian, a nawet teatr. Był autorem pieśni (także w miejscowym języku) i sztuk teatralnych zawierających elementy miejscowej kultury. Założył kilka miejscowości (w tym Sao Paulo), uczestniczył w misji, dzięki której powstało Rio de Janeiro. Doszedł do urzędu przełożonego prowincji, po czym przekazał go by do śmierci pracować jako misjonarz. I to wszystko uczynił sam będąc człowiekiem niepełnosprawnym .
Poświęcił się całkowicie tamtej ziemi i jej mieszkańcom. Jest uważany za ojca literatury brazylijskiej, za pierwszego dramaturga i pierwszego człowieka który opisał lokalne języki Indian amerykańskich. Pod koniec 1553 został wysłany - wraz z współbraćmi - w góry Sierra do Mar, gdzie jezuici stworzyli małą osadę misyjną (dzisiejsze miasto São Paulo). Bracia rozpoczęli ewangelizację, którą godzili z przekazywaniem Indianom podstawowego wykształcenia. Z drugiej strony uczyli się języka Indian. Warunki były bardzo trudne, zakonnicy sami sporządzali podręczniki. Brakowało ubrań - Anchieta chodzi ubrany w pomalowanyna czarno kawałek żagla. Anchieta i Manuel da Nobrega (prowincjał jezuitów) mieli zupełnie inną koncepcję stosunku do Indian niż portugalscy osadnicy - z tego powodu weszli nawet w poważny konflikt z gubernatorem generalnym Brazylii, Duarte sa Costa (trzeba przyznać, że praktyki kolonistów portugalskich nie przynosiły chwały Europie). Anchieta napisał nawet dramę w skierowaną przeciwko występkom i wadom europejskich kolonistów; miała ona fragmenty portugalskie i napisane w języku Indian. Misjonarze nie godzili się na niewolnictwo Indian, więc stawali się obiektem nienawiści kolonizatorów – byli wypędzani, a kościoły palone. Manuel da Nóbrega, szef pierwszej misji jezuitów do Brazylii pisał: „Jeśli miałbym ponieść śmierć męczeńską to z ręki naszych portugalskich chrześcijan, a nie Indian”. Zbliżenie z władzami nastąpiło dopiero podczas wojen z Francuzami.
Myliłby się ten, kto kojarzyłby jezuickie ośrodki z przymusem wobec Indian. „(…) trzeba stanowczo stwierdzić, że brak jest dokumentów twierdzących, że Indian siłą trzymano w wioskach przeznaczonych dla katechumenów. Wręcz przeciwnie, znajdujemy wzmianki o Indianach, którzy zniechęcili się na drodze do wiary i odeszli do niewierzących. Indian przyciągała do nowej nauki nie siła, a świadomość, że jezuici stają w obronie ich prawa do wolności. Oni jedyni sprzeciwiali się porywaniu Indian do niewoli, która to stanowiła coraz poważniejsze zagrożenie dla nich. Próbą obrony Indian miała być także papieska bulla "Veritas ipsa" wydana 2 VI 1537 r. przez Pawła III, gdzie papież występował w niej przeciw braniu Indian do niewoli. Niestety, papieskie zakazy wskutek fałszywej interpretacji omijano aż nadto skutecznie, dlatego jezuici byli jedyną szansą ochrony dla tubylców. Indianie pozostawali z nimi nie tylko dobrowolnie, lecz nawet ryzykowali swe życie w obronie wiary, tej wiary przyniesionej z Europy, która stała się ich własną. Przykładem są walki w obronie gubernatorów Men de Sá oraz Estácio de Sá oraz wydarzenia, jakie miały miejsce w czasie walk o twierdzę Villegaignon w Rio de Janeiro czy o kolegium Sao Paulo położonym na płaskowyżu Piratininga, jakie toczono z Kalwinami.”/Carlos C. Damaglio: Misja José de Anchiety, apostoła Brazylii. Łośgraf, 2002, s. 47/
Europejczycy byli jednak zaszokowani praktykami Indian z głebi lądu (Tupinambas, Potiguaras, Tabajaras, Caetes, Carijos, Tapuyas). Trwały one w stanie permanentnej wojny, obfitującej w akty zbiorowej zemsty. Pojmanych jeńców zabijano podczas uroczystości plemiennych i zjadano. Właśnie te zwyczaje (w połączeniu z napadami na zakładane wioski) miał na mysli Anchieta pisząc przytoczony w zarzucie list o mieczu i żelaznym pręcie - uważał, że podobne praktyki należy przerwać - nawet siłą. Dodatkowo ewangelizacji (a także edukacji) Indian sprzeciwiali się Kalwini i niejednokrotnie występowali zbrojnie (patrz historia 40 męczenników brazylijskich napadniętych i zamordowanych po torturach przez kalwińskiego korsarza Jacquesa Soury). W 1555 roku wojownicze plemiona z głębi lądu (w sojuszu z Francuzami) sprzymierzyły się w tzw. Konfederację Tamoyo i poczęły napadać na Portugalczyków i plemiona z nimi zaprzyjaźnione (Tupi). Mimo kilkukrotnych ataków na Sao Paulo miasto pozostało niezdobyte. Jose de Anchieta prowadził negocjacje pokojowe z Indianami Tamoyo - zgodził się nawet na kilka miesięcy zostać ich zakładnikiem. Negocjacje te udało mu się uwieńczyć powodzeniem (kluczowa okazała się jego znajomość języka). Z okresu tej niewoli pochodzą jego najbardziej wartościowe utwory poetyckie. Zakonnik jednak bronił również Tanoyo, wymawiając osadnikom im rozpoczęcie przeciw nim działań wbrew zawartym układom a także wykorzystywanie do niewolniczej pracy. Niestety, pokój nie trwał długo, wkrótce wybuchła wojna portugalsko-francuska. Anchieta służył portugalczykom jako chirurg i tłumacz. Po ponownym zawarciu pokoju, misjonarz wykładał na kolegium jezuickim w Rio. W 1577 roku został prowincjałem jezuitów na teren Brazylii. Jako przełożony brazylijskich jezuitów powołał do życia tzw. redukcje jezuickie - ośrodki w których koncentrowano działania cywilizacyjne - szkoły dla dzieci, szkoły rzemiosła dla dorosłych, uczono też zasad gospodarowania, tkactwa, budownictwa a nawet sztuk pięknych i medycyny. Z czasem w redukcjach zaczęły też powstawać tzw. Case di Misericordia (szpitale). Zmarł w Reritibie w 1597 roku, opłakiwany przez ponad 3000 Indian, którzy przenieśli jego ciało 40 mil aż do Villa de Victoria. Uważany jest za założyciela Brazylii. Pozostawił po sobie szczegółowe raporty etnograficzne, opracowania gramatyczne i językoznawcze (jego słownik jest do dziś uważany za jeden z najlepszych). Był także zapalonym biologiem i botanikiem (był pionierem w zakresie zastosowania chininy), a także geografem. Tworzył w języku rdzennej ludności sztuki teatralne, poematy, podręczniki i opracowania teologiczne. Jego przedstawienia teatralne miały na celu powolne kształtowanie Indian - przedstawiano w nich zło kanibalizmu i zemsty itp. Już za życia był postacią niemal legendarną - po Brazylii do dzis krążą opowiadania przypominające nieco "Kwiatki Świętego Franciszka" (jak to o uspokojeniu atakującego jaguara). Najlepszym dowodem roli, jaką odegrali Jezuici w tym kraju, jest fakt, że wzmożone prześladowanie Indian rozpoczęło się z chwilą wypędzenia zakonu z Brazylii (1760 rok).
_________________ pozdrawiam serdecznie Marek
|
Wt gru 13, 2016 19:32 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|