Autor |
Wiadomość |
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
killing-joke napisał(a): czy uzywajac slowa "komplementarnosc" masz na mysli dopasowanie członka do pochwy??  Trochę to uprościłeś - jak zwykle zresztą. Tu chodzi o to, ze kobieta i mężczyna są w stanie stworzyć nowego człowieka. Wzajemnie się uzupełniają i razem tworzą nową jakość. Tak bardzo różnią się miedzy sobą ale zachwycają się tą swoja innością. killing-joke napisał(a): poza tym nudzisz...pokonywanie trudnosci zyciowych gotowanie obiadow itp.... ja to widze troche inaczej mieszkamy razem i duzo czasu spedzamy na rozrywce zabawie, spotkaniach ze znajomymi i wyglupach oczywiscie obiady sprzatanie, rowniez pokonujemy razem ale najwspanialsze rzeczy jakie pamietamy to te ze wspolnych wypadow imprez, wypraw to jest najpiekniejsze i najfajniejsze a nie gotowanie obiadow i zmywanie garow... Ja nie mam nic przeciwko rozrywce i zabawom ale w końcu kiedyś trzeba się ustatkować i nauczyć się czerpać radość z czegoś innego - w przeciwnym razie czeka was żałosne wieczne imprezowanie dziadków po pięćdziesiątce. Cytuj: Tak więc małżeństwo i to co cytowałeś nie dotyczy wszystkich ludzi - pasuje to również do homoseksualistów ze względu na to, że oni się sami nie uczynili homoseksualistami.
Tak więc sam dostrzegasz, że związek homoseksualny nie jest równorzędny ze związkiem mężczyzny i kobiety. Przede wszystkim chodzi właśnie o to rozróżnienie, bo i tak nikt nikomu nie zabroni być ze sobą razem.
|
Pn lip 02, 2007 20:40 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
To ja specjalnie trochę kontrowersyjnie:
Cytuj: Trochę to uprościłeś - jak zwykle zresztą. Tu chodzi o to, ze kobieta i mężczyna są w stanie stworzyć nowego człowieka. Wzajemnie się uzupełniają i razem tworzą nową jakość. Tak bardzo różnią się miedzy sobą ale zachwycają się tą swoja innością.
1] A jak mężczyzna i kobieta nie są w stanie stworzyć nowego człowieka, bo na przykład któreś z małżonków jest bezpłodne? Niczym się już nie różni ta para od pary homoseksualnej w kwestii wydania potomstwa. Albo więc uznajemy, że ten argument nie ma znaczenia zasadniczego, albo powinniśmy zakazać łączenia się par, które nie są w stanie wydać potomstwa.
2] Myślę, że współpartnerzy homoseksualni również się uzupełniają i tworzą nową jakość i niczym się tu nie różnią od par homoselualnych. Ale ja nie jestem homoseksualistą, więc killing-joke i derek będą wiedzieli lepiej.
3] Współpartnerzy homoseksualni też się różnią między sobą i równie dobrze mogą zachwycać się swoją odmiennością.
Więc w czym problem?? 
|
Pn lip 02, 2007 22:07 |
|
 |
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
JakubN napisał(a): 1] A jak mężczyzna i kobieta nie są w stanie stworzyć nowego człowieka, bo na przykład któreś z małżonków jest bezpłodne? Niczym się już nie różni ta para od pary homoseksualnej w kwestii wydania potomstwa. Albo więc uznajemy, że ten argument nie ma znaczenia zasadniczego, albo powinniśmy zakazać łączenia się par, które nie są w stanie wydać potomstwa. Sam właśnie wskazujesz, że związek homoseksualny jest ułomny pod tym względem właśnie, że nie jest płodny(przynajmniej potencjalnie), bo porównujesz go do związku heteroseksualnego z wadą wrodzoną lub nabytą jaką jest bezpłodność. Jeżeli chodzi o bezpłodne małżeństwo to mogą oni jeszcze adoptować dziecko - oczywiście zaraz napiszesz, że małżeństwo homoseksualne też może - tutaj widzę przeciwskazania o których pisałem trochę wcześniej. JakubN napisał(a): 2] Myślę, że współpartnerzy homoseksualni również się uzupełniają i tworzą nową jakość i niczym się tu nie różnią od par homoselualnych. Ale ja nie jestem homoseksualistą, więc killing-joke i derek będą wiedzieli lepiej. Jeżeli chodzi o nową jakość to miałem na myśli stworzenie rodziny, wychowanie potomstwa. Jeżeli chodzi o uzupełnianie się to w jakimś zakresie się uzupełniają bo są różnymi ludźmi ale jednak tej samej płci - z tego względu nie jest to takie samo uzupełnianie się jak w związku heteroseksualnym. JakubN napisał(a): 3] Współpartnerzy homoseksualni też się różnią między sobą i równie dobrze mogą zachwycać się swoją odmiennością.
Na pewno nie cielesną odmiennością(chociaż piszę to jako osoba heteroseksualna) ale może nawet nie o to chodzi - kobiety i mężczyźni różnią się pod względem fizycznym, psychicznym, emocjonalnym i dlatego jest to zafascynowanie tą odmiennością, tą innością.
No i jeszcze jedna ważna sprawa - w związku heteroseksualnym jest pragnienie stworzenie rodziny(wcześniej czy później)i jeżeli myśli się poważnie o związku to zaczynasz się zastanawiać - jaką matką będzie ta kobieta dla moich dzieci, czy jakim ojcem będzie ten mężczyzna dla moich dzieci. Co w tej sytuacji myślą pary homoseksualne? W sytuacji pary homoseksualnej jak dla mnie świadomość, że będę miał relację seksualną z zerowym skutkiem jeżeli chodzi o prokreację byłaby odpychająca - bo po co to wszystko, po co cały ten związek. Przez jakiś czas można się fascynować sobą ale jak nie będzie "owoców" tej fascynacji związek umrze śmiercią naturalną. Z tego względu nie bardzo rozumiem podejście homoseksualistów do tej sprawy.
|
Pn lip 02, 2007 23:17 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Perseus napisał(a): Sam właśnie wskazujesz, że związek homoseksualny jest ułomny pod tym względem właśnie, że nie jest płodny(przynajmniej potencjalnie), bo porównujesz go do związku heteroseksualnego z wadą wrodzoną lub nabytą jaką jest bezpłodność. Tak naprawdę, to jest chyba to dla Ciebie jest jakaś wielka przeszkoda, bo dla mnie nie. Dla mnie na przykład nie jest, bo nie zamierzam mieć w ogóle dzieci, mimo że z moją orientacją i płodnością wszystko jest ok. Lesbijki mogą pokusić się o sztuczne zapłodnienie. Natomiast homoseksualiści o adopcję i Twoje przeciwwskazania mnie nie przekonują. [I uwaga prywatna na marginesie - 100x bardziej wolałbym być wychowywany przez rodziców homoseksualnych niż przez dom dziecka.] Aha, w kwestii niepełności i ułomności - co zrobić z kobietami samotnie wychowującymi dzieci? Odebrać im je? No bo jakie wzorce [dajmy na to męskie] może przekazać taka kobieta? Pod tym względem podział ról u par homoseksualnych jest znacznie lepszy, niż w przypadku samotnych rodziców. Cytuj: Jeżeli chodzi o uzupełnianie się to w jakimś zakresie się uzupełniają bo są różnymi ludźmi ale jednak tej samej płci - z tego względu nie jest to takie samo uzupełnianie się jak w związku heteroseksualnym. Takie samo nie jest, ale nie takie samo, nie znaczy gorsze. Cytuj: Na pewno nie cielesną odmiennością(chociaż piszę to jako osoba heteroseksualna) ale może nawet nie o to chodzi - kobiety i mężczyźni różnią się pod względem fizycznym, psychicznym, emocjonalnym i dlatego jest to zafascynowanie tą odmiennością, tą innością. Podobnie jak homoseksualiści. Chyba, że myślisz są podobni, nie różnią się zbytnio i w związku z tym nie mogą się fascynować swoją innością. Cytuj: No i jeszcze jedna ważna sprawa - w związku heteroseksualnym jest pragnienie stworzenie rodziny(wcześniej czy później)i jeżeli myśli się poważnie o związku to zaczynasz się zastanawiać - jaką matką będzie ta kobieta dla moich dzieci, czy jakim ojcem będzie ten mężczyzna dla moich dzieci. Co w tej sytuacji myślą pary homoseksualne? W sytuacji pary homoseksualnej jak dla mnie świadomość, że będę miał relację seksualną z zerowym skutkiem jeżeli chodzi o prokreację byłaby odpychająca - bo po co to wszystko, po co cały ten związek. No właśnie, jak dla Ciebie. Po pierwsze, nie każdy związek, jest, musi czy nawet powinien być nakierowany na wydanie potomstwa. Po drugie, niemożność wydania potomstwa nie musi być wcale powodem frustracji - co najwyżej u Ciebie by tak było. A po co taki związek? No proszę, to pytanie jest trochę niesmaczne: 1] dla miłości 2] dla czułości 3] dla poczucia bezpieczeństwa 4] dla przyjaźni 5] dla dobrego seksu Myślę, że tych 5 powodów jest w zupełności wystarczających. Cytuj: Przez jakiś czas można się fascynować sobą ale jak nie będzie "owoców" tej fascynacji związek umrze śmiercią naturalną. Z tego względu nie bardzo rozumiem podejście homoseksualistów do tej sprawy.
I znów to samo. To Tobie się tak wydaje i może i Ciebie by się tak skończyło, ale nie masz najmniejszego prawa do podobnych uogólnień.
|
Pn lip 02, 2007 23:37 |
|
 |
Perseus
Dołączył(a): Pt kwi 20, 2007 21:23 Posty: 186
|
JakubN napisał(a): Tak naprawdę, to jest chyba to dla Ciebie jest jakaś wielka przeszkoda, bo dla mnie nie. Dla mnie na przykład nie jest, bo nie zamierzam mieć w ogóle dzieci, mimo że z moją orientacją i płodnością wszystko jest ok. Oczywiście gdy planujesz związek bezdzietny to nie jest to żadna przeszkoda a nawet bezpłodność może być smutną zaletą, bo nie trzeba się martwić o antykoncepcję. Mogę zrozumieć jakieś obiektywne przyczyny, przeciwskazania zdrowotne do nieposiadania dzieci ale zastanów się nad swoim podejściem - gdyby Twoi rodzicie takie mieli podejście jak Ty nie pisałbyś teraz na tym forum, nie znalazłbyś swojej przyszłej żony gdyby jej rodzice mieli takie podejście. Sam fakt, że tu jesteśmy oznacza, że ktoś podjał trud naszego wychowania - trochę egoistyczne jest więc takie zaparcie się, że ja to nie będę mieć dzieci. Ostatnio znajomi mówili mi o parze, która też tak się zapierała, że oni to na pewo nie będą mieć dzieci. Zabezpieczali się jak mogli zawsze i przytrafił się ten jeden jedyny raz, że się nie zabezpieczyli i poczęło się dziecko. Aborcję wykluczyli już wcześniej i będą mieli dziecko - tak więc różnie to bywa  . Oczywiście w przypadku pary homoseksualnej to jest niemożliwe. JakubN napisał(a): Lesbijki mogą pokusić się o sztuczne zapłodnienie. Natomiast homoseksualiści o adopcję i Twoje przeciwwskazania mnie nie przekonują. [I uwaga prywatna na marginesie - 100x bardziej wolałbym być wychowywany przez rodziców homoseksualnych niż przez dom dziecka.] A czytałeś te przeciwskazania? Co do tego wychowywania przez homoseksualistów - żaden argument dla mnie to, że Ty coś byś wolał. JakubN napisał(a): Aha, w kwestii niepełności i ułomności - co zrobić z kobietami samotnie wychowującymi dzieci? Odebrać im je? No bo jakie wzorce [dajmy na to męskie] może przekazać taka kobieta? Pod tym względem podział ról u par homoseksualnych jest znacznie lepszy, niż w przypadku samotnych rodziców. Pisałem już o tym wcześniej - samotne matki, samotni ojcowie wychowujacy dzieci to są sytuacje niepożądane. Nie ma więc sensu mnożenia sytuacji niepożądanych w majestacie prawa dla zadowolenia pewnej "grupy społecznej". JakubN napisał(a): Cytuj: Jeżeli chodzi o uzupełnianie się to w jakimś zakresie się uzupełniają bo są różnymi ludźmi ale jednak tej samej płci - z tego względu nie jest to takie samo uzupełnianie się jak w związku heteroseksualnym. Takie samo nie jest, ale nie takie samo, nie znaczy gorsze. Kwestia gustu  . JakubN napisał(a): Cytuj: No i jeszcze jedna ważna sprawa - w związku heteroseksualnym jest pragnienie stworzenie rodziny(wcześniej czy później)i jeżeli myśli się poważnie o związku to zaczynasz się zastanawiać - jaką matką będzie ta kobieta dla moich dzieci, czy jakim ojcem będzie ten mężczyzna dla moich dzieci. Co w tej sytuacji myślą pary homoseksualne? W sytuacji pary homoseksualnej jak dla mnie świadomość, że będę miał relację seksualną z zerowym skutkiem jeżeli chodzi o prokreację byłaby odpychająca - bo po co to wszystko, po co cały ten związek. No właśnie, jak dla Ciebie. Po pierwsze, nie każdy związek, jest, musi czy nawet powinien być nakierowany na wydanie potomstwa. Po drugie, niemożność wydania potomstwa nie musi być wcale powodem frustracji - co najwyżej u Ciebie by tak było. Paradoksalnie dla niektórych niemożność wydania potomstwa jest zaletą. Być może do rodzicielstwa trzeba dojrzeć w sensie zacząć pragnąć mieć rodzinę, mieć dzieci. To jest w ogóle pytanie o to jak przeżyć życie. Chodzi o to, żeby przeżywać je nie dla siebie tylko dla innych. To jest właśnie miłość. JakubN napisał(a): A po co taki związek? No proszę, to pytanie jest trochę niesmaczne: 1] dla miłości 2] dla czułości 3] dla poczucia bezpieczeństwa 4] dla przyjaźni 5] dla dobrego seksu Myślę, że tych 5 powodów jest w zupełności wystarczających. .
Och jak to pięknę, no i ten seks na końcu a nawet jakby jego nie było to i tak jest te cztery punkty wczesniej... i można żyć z kimś przez całe życie w wierności, miłości.
Ale zastanówmy się poważnie. Ja bym może inaczej patrzył na związki homoseksualne gdyby były one wzorcem wierności, stałości. Tylko na podstawie tego co pisze Derek, który jest teraz w "związku" opartym na seksie - ma "przyjaciela" od seksu lub na podstawie tego co zasugerował
killing-joke w innym miejscu forum, żeby małżeństwo zaprosiło do siebie jeszcze jedną parę w celu rozwiązania swoich problemów seksualnych - to ja nie wiem jak to jest z tą miłością z tym poczuciem bezpieczeństwa w związkach, z wiernością. Zresztą to samo dotyczy par heterseksualnych o podobnym podejsciu.
To wszystko tak pięknie wygląda jak napisałeś w tych punktach - tylko, żeby tak rzeczywiście było. Skoro "miłość nigdy nie ustaje" związki powinny być trwałe - jeżeli nie są oznacza, to że nie są oparte na miłości czyli inny jest punkt pierwszy w tym co napisałeś.
|
Wt lip 03, 2007 1:12 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Oczywiście gdy planujesz związek bezdzietny to nie jest to żadna przeszkoda a nawet bezpłodność może być smutną zaletą, bo nie trzeba się martwić o antykoncepcję. Ja bym powiedział, że całkiem ża ani wesołą ani smutną, po prostu zaletą w takim wypadku i już.  A wsyzstkie określniki typu "wesoła", "smutna", "super", "cacy", "fuj" to już sobie tylko każdy indywidualnie może nadać. Rozumiem, że dla Ciebie smutna i na tym poprzestań. Cytuj: zastanów się nad swoim podejściem - gdyby Twoi rodzicie takie mieli podejście jak Ty nie pisałbyś teraz na tym forum, nie znalazłbyś swojej przyszłej żony gdyby jej rodzice mieli takie podejście. To jakiś logiczny koślawiec, gdyby mnie w ogóle nie było, to nie miałbym jak i czego żałować, bo nigdy bym nie wiedział, że mogłem istnieć a nie zaistniałem. Podobnie też stwarzasz sytuacja taką, że nagle nikt nie chce się rozmnażać, a to również zupełnie nieuprawnione założenie. Cytuj: Sam fakt, że tu jesteśmy oznacza, że ktoś podjał trud naszego wychowania - trochę egoistyczne jest więc takie zaparcie się, że ja to nie będę mieć dzieci. Czy ja negują trud wychowania podjęty przez np. moich rodziców?  Mówię tylko, że ja nie chcę mieć dzieci i że mam do tego pełne prawo, podobnie jak Ty do chęci posiadania dzieci. I w NICZYM twoja postawa nie jest mniej egoistyczna od mojej. Cytuj: Ostatnio znajomi mówili mi o parze, która też tak się zapierała, że oni to na pewo nie będą mieć dzieci. Zabezpieczali się jak mogli zawsze i przytrafił się ten jeden jedyny raz, że się nie zabezpieczyli i poczęło się dziecko. Aborcję wykluczyli już wcześniej i będą mieli dziecko - tak więc różnie to bywa . Żeby mieć dzieci, to trzeba współżyć. Ja ze swoją partnerką nie współżyję, a w niepokalane poczęcie póki co nie wierzę. Ani dziś ani 2000 lat temu.  Poza tym czymś innym jest mówić intencjonalnie, że się nie zamierza mieć dzieci, a czym innym, że się NA PEWNO dzieci mieć nie będzie. Dostrzegasz subtelną różnicę? Cytuj: A czytałeś te przeciwskazania? Co do tego wychowywania przez homoseksualistów - żaden argument dla mnie to, że Ty coś byś wolał. A to już Twój problem, nie mój.  A przeciwwskazania te są dość oklepane i wcale nieoryginalne. Cytuj: Pisałem już o tym wcześniej - samotne matki, samotni ojcowie wychowujacy dzieci to są sytuacje niepożądane. Nie ma więc sensu mnożenia sytuacji niepożądanych w majestacie prawa dla zadowolenia pewnej "grupy społecznej". Czyli zgadzasz się, że samotnym matkom powinno się zabronić posiadania dzieci przynajmniej w takim samym stopniu, jak homoseksualistom? Bo inaczej staniesz się w nieuprawniony sposób dyskryminującym osobnikiem. Cytuj: To jest w ogóle pytanie o to jak przeżyć życie. Chodzi o to, żeby przeżywać je nie dla siebie tylko dla innych. To jest właśnie miłość. 1] Przeżycie życia dla innych nie oznacza automatycznie koniecnzości wydania potomstwa. Skąd ten bzdurny pomysł? W takim przypadku choćby wszystkich księży i zakonnikó uważasz za egoistów. 2] Podobnie jak miłość nie musi się manifestować wydaniem potomstwa - to też kolejna bajka. Cytuj: Ale zastanówmy się poważnie. Ja bym może inaczej patrzył na związki homoseksualne gdyby były one wzorcem wierności, stałości. No i proszę, po kłopocie. Powiem Ci, że nie musisz, bo to niczego nie zmienia. Napisałem te punkty nie dlatego, że tak jest we wszystkich związkach [również w związkach hetero], ale dlatego, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby one takimi były. Ty zadałeś pytanie, po co taki związek, ja Ci podałem 5 przykładów, że związek nie musi opierać się na wydaniu na świat ludzkich szczeniąt. I musisz je przyjąć jako całkiem rozumne powody albo narazić się na śmieszność. Cytuj: killing-joke w innym miejscu forum, żeby małżeństwo zaprosiło do siebie jeszcze jedną parę w celu rozwiązania swoich problemów seksualnych - to ja nie wiem jak to jest z tą miłością z tym poczuciem bezpieczeństwa w związkach, z wiernością. Zresztą to samo dotyczy par heterseksualnych o podobnym podejsciu. Bardzo ładnie chciałeś tutaj dokonać generalizcaji, że niby wszystkie pary homo tak robią, co jest oczywiście bzdurą. I wiem to ze swojego doświadczenie z homoseksualistami. Cytuj: Skoro "miłość nigdy nie ustaje" związki powinny być trwałe[...] A kto Ci takich bzdur naopowiadał?  Trochę więcej rzeczywistości a mniej "Hymnu o miłości" bym polecał. Oczywiście, że miłość ustaje, każdego dnia. Jest to niemal tak powszechne, jak podatki i oddychanie. Cytuj: [...]jeżeli nie są oznacza, to że nie są oparte na miłości czyli inny jest punkt pierwszy w tym co napisałeś.
Kolejna nieścisłość wynikająca z poprzedniej. Nietrwałość związku nie oznacza braku miłości. Poczytaj sobie może trochę książek z psychologii miłości [może być Wojciszke na przykład]....
No, to dobranoc wszystkim,
ja idę spać,
<zieeeeeeeewa>
j.
|
Wt lip 03, 2007 4:39 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Perseus napisał(a): Ale zastanówmy się poważnie. Ja bym może inaczej patrzył na związki homoseksualne gdyby były one wzorcem wierności, stałości. Tylko na podstawie tego co pisze Derek, który jest teraz w "związku" opartym na seksie - ma "przyjaciela" od seksu lub na podstawie tego co zasugerował killing-joke w innym miejscu forum, żeby małżeństwo zaprosiło do siebie jeszcze jedną parę w celu rozwiązania swoich problemów seksualnych - to ja nie wiem jak to jest z tą miłością z tym poczuciem bezpieczeństwa w związkach, z wiernością. Zresztą to samo dotyczy par heterseksualnych o podobnym podejsciu.
Przepraszam, że się wtrącę do waszej polemiki, ale poczułem się "wywołany do tablicy".
Otóż to co zrobił powyżej z moimi wcześniejszymi słowami perseus jest nagięciem i manipulacją. Oczywiście, że pisałem o tym, iż mam (a raczej już teraz miałem) faceta na seks. Od początku jednak było wiadomo, że nie jest to miłość ani żaden "związek". Nie widzę najmniejszych przeciwskazań do spotykania się na seks, jeśli jestem singlem. Co innego jakbym byłw związku - tutaj jestem monogamistą. Nie wiem zatem czemu teraz perseus o tym pisze. To, że miałem kogoś na seks układ wcale nie oznacza, że nie pragnę miłości i że docelowo nie chcę stworzyć związku. Tak się właśnie składa, że ostatnio poznałem fajnego chłopaka i od niemal 3 tyg spędzamy full czasu ze sobą i mogę napisać, że chyba się w nim zakochałem, on zresztą we mnie też
Wogóle nie popieram takiego podejścia jakie propaguje perseus. Co to ma w ogóle być? Czy on wyznacza jakieś wartości, którymi wzwiązki muszą się odznaczać? Odpowiedź brzmi NIE. Nie widzę najmniejszego powodu, żeby "weryfikować", czy w danym związku czy relacji jest miłość, czy jej nie ma i oceniać to moralnie. To jest prywatna sprawa samych zainteresowanych. Jest wiele osób, dla których miłość się nie liczy i pragną tylko co najwyżej przyjacielskich układów na seks i co taki perseus ma ich z tego powodu dyskryminować? On ma już z góry ułożoną teoryjkę o gejach i sam sobie pod ową teoryjkę tworzy przeróżne "fakty", tak aby ją usprawiedliwić w swoim mniemaniu. Przekonywanie go do czegokolwiek jest pozbawione sensu.
|
Wt lip 03, 2007 9:04 |
|
 |
Paschalis
Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24 Posty: 3666
|
derek napisał(a): Paschalis napisał(a): Przemo, ja z kolei odnoszę wrażenie, że nie rozróżniasz moralnej oceny skłonności od moralnej oceny czynu. Wnioskuję tak z tego, że jako kontrargument wobec uznania grzeszności czynów, piszesz o skłonnościach. Tymczasem Kościół i Biblia nie oceniają moralnie skłonności, ale działania.
Doskonale to rozróżniam i to krytykuję i potępiam. Homoseksualizm nie jest widzimisiem, ani żadną fanaberią. Jest orientacją seksualną, nierozerwalnie wpisaną we własne "ja", w tożsamość każdego geja i lesbijki. Ocena moralna jak to zwiesz "czynów", które wynikają z owej naturalnej i niezbywalnej orientacji, jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu i wysoce krzywdząca dla samych gejów i lesbijek. To tak jakby negatywnie oceniać oddychanie, albo że ktoś ma zielony kolor oczu a nie niebieski. To jest ta sama kategoria i ten sama "mądrość" dokonywania ocen. Piszesz, że uznajesz rozróżnienie, a następnie tworzysz wywód, który zupełnie temu przeczy. Świadczy o tym choćby porównanie do koloru oczu i oddychania. Cytuj: W związku z czym nie da się powiedzieć wierzącemu gejowi czy lesbijce (zakładam, że tylko tacy będą skłonni słuchać), że "czyny" wynikające z ich naturalnej orientacji są złe, ponieważ to co oni robią to jest ich płciowa, naturalna z ich preferencjami realizacja potrzeb seksualnych, przynależnych każdemu człowiekowi, gdyż człowiek jest istotą seksualną. "Zakazywanie" im seksu jest de facto "nakazywaniem" walki samych ze sobą, niszczenia siebie samych, głównie psychicznie. Nie znam doświadczeń autora tych słów, ale z własnych doświadczeń i doświadczeń wielu moich znajomych wiem, że nazywanie abstynencji seksualnej "niszczeniem siebie samych" i "walki samych ze sobą" nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Cytuj: Każda osoba ma prawo do miłości, do szczęscia i do spełnienia w partnerskim związku. Dokonując krytyki tego wszystkiego, tylko dlatego, że owa osoba pragnie to wszystko realizować z osobą tej samej płci, przeczysz tak naprawdę wartościom propagowanym w samej Biblii, której jak mniemam jesteś gorącym zwolennikiem i propagatorem. Nie podzielam przekonania, że bez seksu człowiek traci prawo do szczęścia i miłości. A "prawo do spełnienia w partnerskim związku" na pewno nie wynika z wartości biblijnych. Cytuj: Paschalis napisał(a): Natomiast to czy "homoseksualistą" nazwiemy osobę praktykującą homoseksualizm (notabene nigdzie nie pisałem, że praktykującą tylko raz)
Tak logicznie wywnioskowalem z tego to pisałeś. Dla Ciebie wszystkie wymienienione przez Filipiarza przypadki to byli homoseksualiści (co oczywiście jest nieprawdą). Żeby logika miała sens to najpierw trzeba wyjść od prawdziwej przesłanki, a nie fałszywej. Cytuj: Paschalis napisał(a): , czy posiadającą skłonności homoseksualne naprawdę nie ma znaczenia dla meritum dyskusji.
Ma kolosalne znaczenie. Rozumiem, że dla ciebie meritum dyskusji jest podejście biblijne w kontekście homoskeusalizmu (co tak naprawdę wcale nie jest meritum dyskusjii tego tematu, a jedynie jak widać ty chcesz uczynić z tego tematu biblijne podejście jako główny wątek). Wracając do znaczenia - zupełnie inny walor oceny moralnej ma krytyka samych aktów homoseksualnych, np objawiających się jako seks w więzieniu przez samych heteroseksualistów, jako zwierzęce zaspokojenie rząd i chęć dominacji, a zupełnie inny walor ma ocena związku dwóch kochających się gejów, którzy obdarzają się troską, opieką i miłością. Nie odniosłeś się do powyższych tez, być może dlatego, że uciąłeś zdanie w połowie. Postawiłem dwie tezy: a) semantyka nie ma znaczenia dla meritum b) czyny są istotniejsze od skłonności Cytuj: I teraz, ty dokonujesz jednakowej oceny i potępienia obu powyższych jakże różnych przypadków, na podstawie swojej prywatnej jakże radosnej twórczości interpretacyjnej z biblii. Ja opieram się na tym co pisze Biblia, i jak interpretuje ją większość teologów. Nie na sztucznych podziałach i rozróżnieniach, o których w Biblii nie ma ani słowa. Cytuj: Paschalis napisał(a): Ciężko jest również uznać argumentację odwołującą się do współczesnej wiedzy o homoseksualizmie przy interpretacji znaczenia jakie tekstu biblijnemu nadali jego autorzy parę tysięcy lat temu.
Cytuj: Co ty z tą bibliąś? Jakie ma dla ciebie znaczenie biblia w tym temacie i czemu o niej notorycznie gadasz? Co mnie obchodzi jakaś biblia? Postawiłem to pytanie również innym gejom, którzy śledzą ten temat i/lub w nim uczestniczą. I co? I nic, jakoś nikt szczególnie przejęty podejściem biblii do homosksualizmu się nie znalazł (abstrahując już od tego, czy twoja radosna twórczość jest prawidłowa, czy też nie). Nie wiem zatem czemu chcesz tu gadać o biblii. Piszesz o współczesnej wiedzy w kontekście biblii a ja ani nikt inny wcale nie muszę brać biblii pod uwagę. I nie biorę, obojętnie jaki by miała stosunek do homoskeusalizmu - wysoce potępiający, czy też wychwalający. Tak samo mnie to interesi  Skoro cię nie interesuje co Biblia mówi o praktykach homoseksualnych to nie rozumiem czemu w tej sprawie z takim zaangażowaniem polemizujesz. Filippiarz postawił tezę, że Biblia nie uznaje za grzech praktyk homoseksualnych, ja się z tym głęboko nie zgadzam. Jest to zasadniczo związane z tematem wątku. Zwłaszcza po rozszerzeniu jego profilu. Możesz dyskutować z kimś innym o innych aspektach homoseksualizmu. To nie jest powód byś utrudniał tą dyskusję. Cytuj: Paschalis napisał(a): Jedno to oceniać słuszność tez zawartych w Biblii, a drugie to interpretować jej treść, nadaną przez jej autorów w Starożytności. O ile w pierwszym przypadku odwoływanie się do współczesnych teorii i wiedzy jest wskazane, o tyle w drugim przypadku jest pozbawione sensu. W pierwszym przypadku jaki opisujesz mamy do czynienia (współcześnie) z obaleniem wielu mitów, prymitywnego stopnia wiedzy tamtejszych ludzi, zakłamań i nieprawd zawartych w biblii. W drugim przypadku (interpretacyjnie), mamy do czynienia z radosną twórczością w twoim wykonaniu w tym temacie.
Czyli obalasz "zakłamania" w Biblii (jak określasz potępienie praktyk homoseksualnych), a jednocześnie nie zgadzasz się z uznaniem tego, że ten obraz rzeczywiście w Biblii obowiązuje. Tak daleko posunąłeś się w negacji, że popadłeś w sprzeczność.
_________________ www.onephoto.net
|
Wt lip 03, 2007 9:54 |
|
 |
Ssollex
Dołączył(a): N cze 17, 2007 10:50 Posty: 33
|
Cytuj: Piszesz, że uznajesz rozróżnienie, a następnie tworzysz wywód, który zupełnie temu przeczy. Świadczy o tym choćby porównanie do koloru oczu i oddychania.
Chyba derkowi chodziło o to, że dyskryminowanie homo za samą orientacją jest takim samym grzechem ( tak tak homofoby, popełniacie ciężki grzech) jak gnębienie kogoś tylko za to, że ma taki, a nie inny kolor oczu, skóry, leć itp. Albo o to, że nie można zmienić swojego koloru skóry, i tak samo nie można zmienić orientacji. Cytuj: Nie znam doświadczeń autora tych słów, ale z własnych doświadczeń i doświadczeń wielu moich znajomych wiem, że nazywanie abstynencji seksualnej "niszczeniem siebie samych" i "walki samych ze sobą" nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
a) Nie możesz nakazać komuś abscynencji. PO prostu nie możesz. Zrozum to. b) Nie chodzi o samą abstynencję. Kościół nie dość, że zakazuje homozwiązków, to jeszcze karze zmienić swoją orientację seksualną. I nie wypowiadaj się, dopóki nie poznasz tego bólu. Myślisz, że to takie przyjemne, jak wszędzie robią sobie żarty z homo, obsmarowują ich itp. a ty musisz tego słuchać? Nie? To powiedz, że jesteś gejem i poznaj reakcję innych osób. Jak poznasz tą nienawiść, to może wtedy zrozumiesz swoją homofobię i to, że jest ona naganna. Cytuj: Nie podzielam przekonania, że bez seksu człowiek traci prawo do szczęścia i miłości. A "prawo do spełnienia w partnerskim związku" na pewno nie wynika z wartości biblijnych.
Nie chodzi tylko o seks. Ty odbierasz homo prawo do związku. To tak, jakby tobie ktoś nie pozwolił się ożenić ( a to, co będziesz robił z żoną w łóżku to twój interes). Cytuj: Żeby logika miała sens to najpierw trzeba wyjść od prawdziwej przesłanki, a nie fałszywej.
Czy chodzi ci o to, że homo to osoba, która "zaliczyła" seks homoseksualny? Jesteś w błędzie, jeśli o to chodzi. Ja jestem homo, a nie miałem za sobą ani jednego zbliżenia. Zapoznaj się z faktami, zamiast snuć pseudonaukowe teorie. Cytuj: Ja opieram się na tym co pisze Biblia, i jak interpretuje ją większość teologów. Nie na sztucznych podziałach i rozróżnieniach, o których w Biblii nie ma ani słowa.
Co nazywasz sztucznym? Współczesną wiedzę naukową? Więc wyrzuć komputer, bo Biblia o tym nie wspomina. Przeczytaj mój wcześniejszy post, by dowiedzieć się prawdy o tej książce. Cytuj: Skoro cię nie interesuje co Biblia mówi o praktykach homoseksualnych to nie rozumiem czemu w tej sprawie z takim zaangażowaniem polemizujesz. Filippiarz postawił tezę, że Biblia nie uznaje za grzech praktyk homoseksualnych, ja się z tym głęboko nie zgadzam. Jest to zasadniczo związane z tematem wątku. Zwłaszcza po rozszerzeniu jego profilu. Możesz dyskutować z kimś innym o innych aspektach homoseksualizmu. To nie jest powód byś utrudniał tą dyskusję.
a) To ty utrudniasz dyskusję.
b) Filippiarz ma rację.
c) Biblia kłamie/klerycy źle ją interpretują/jest "skażona" z upływem czasu ( i zmianami dokonanymi przez KK w dawnych latach). Tak więc nie jest ważne dla tego tematu. Jak chcesz, to załóż temat "Homoseksualizm a Biblia".
Na resztę argumentów się nie wypowiem, bo:
a) Nie są kierowane do mnie (jak cały tekst)
b) O czym wy mówicie? Taka prosta i łatwa do zrozumienia prawda, a niektórym się nie podoba i dają skomplikowane argumenty z księżyca na poparcie ultrakatolickich kłamstw.
|
Wt lip 03, 2007 12:37 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Ssollex napisał(a): (...) niektórym się nie podoba i dają skomplikowane argumenty z księżyca na poparcie ultrakatolickich kłamstw.
Paschalis ani nauka Krk nie są "kłamliwe" - po prostu doktryna katolicka powstała i ewoluowała w czasach gdy natura homoseksualizmu nie była znana i dlatego jej nie uwzględnia, traktując seks jednopłciowy jako grzech i odstępstwo od zasady, że każdy powinien współżyć wyłącznie z własną żoną 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Wt lip 03, 2007 13:25 |
|
 |
Paschalis
Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24 Posty: 3666
|
Ssolix, jeśli nie widzisz sensu w dyskutowaniu o stosunku Biblii do aktów homoseksualnych to nikt cię nie do tego zmusza. Ale to, że ty w tym nie widzisz sensu nie znaczy, że inni nie mogą o tym rozmawiać. Zwłaszcza, że po to profil tego wątku został poszerzony by nie takie dyskusje również mogły w nim się odbywać.
Filippiarz, to właśnie w źródle tych interpretacji, czyli Biblii jest potępienie takich aktów. Nie ma tam żadnego rozróżnienia, na rzekomo dobre akty gdy jest wrodzona skłonność, i niedobre gdy takiej skłonności brak. To jest właśnie nadinterpretacja. I wciąż nie odpowiedziałeś jak można interpretować znaczenie słów napisanych w Biblii parę tysięcy lat temu na podstawie współczesnej teorii i wiedzy.
_________________ www.onephoto.net
|
Wt lip 03, 2007 13:37 |
|
 |
Ssollex
Dołączył(a): N cze 17, 2007 10:50 Posty: 33
|
Filippiarz Homoseksualizm nie jest grzechem. Każdy, kto twierdzi inaczej, jest kłamcą
Paschalis Dobrze. Sformułuję to inaczej. Dlaczego Biblia jest dla ciebie tak ważna? To stek bzdur. Miłość dwóch kochających się osób jest tam złem, ale niewolnictwo i wojna już są dobre. Więc nie mów mi, że zamierzasz się kierować takimi wartościami, bo to godne wyśmiania. A co do wypowiedzi przeznaczonej dla FP, to czy ciągle uważasz, że wszystkie akty homoseksualne są złe? W cielesności i seksie nic nie jest złe i dobre. Po prostu jest. Sam seks jest neutralny. Dobra jest miłość i partnerstwo, a złe gwałty itp. To chyba jasne i nawet ty się z tym zgodzisz. Więc i seks homoseksualny jest z natury nijaki, a gdy dwaj homo mają takie zbliżenie, to dochodzi miłość i mamy dobry związek. To proste.
|
Wt lip 03, 2007 15:31 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Ssollex napisał(a): Filippiarz Homoseksualizm nie jest grzechem. Każdy, kto twierdzi inaczej, jest kłamcą
Ale Kościół (a za nim zapewne Paschalis) nie nazywa homoseksualizmu grzechem, tylko sam seks jednopłciowy, ale za to bez względu na jego przyczynę. W końcu wedle Krk każdy seks nieprokreacyjny jest grzechem, nawet w małżeństwie, poza którym każdy seks jest również grzechem. Seks kochających się i szanujących wzajemnie homoseksualistów podpada pod obie kategorie grzesznego seksu - tak naprawdę w Biblii mogło by nawet nie być pojedynczego słowa o seksie jednopłciowym - wedle Krk byłby to i tak grzech.
Nie wiedząc nic o homoseksualizmie i homoseksualistach, nie uwzględniono ich w etyce kościelnej. Zarówno Żydzi, jak i Krk od zawsze uważali, że na świecie żyją wyłącznie "zdrowi" heteroseksualiści i heteroseksualiści-zboczeńcy 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Wt lip 03, 2007 16:03 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Paschalis napisał(a): Piszesz, że uznajesz rozróżnienie, a następnie tworzysz wywód, który zupełnie temu przeczy. Świadczy o tym choćby porównanie do koloru oczu i oddychania.
Nie widzę związku i nie dostrzegam powodu, dla którego przyłlad z kolorem oczu i oddychaniem miałby przeczyć moim wcześniejszym słowom. Paschalis napisał(a): Nie znam doświadczeń autora tych słów, ale z własnych doświadczeń i doświadczeń wielu moich znajomych wiem, że nazywanie abstynencji seksualnej "niszczeniem siebie samych" i "walki samych ze sobą" nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
Manipulacja. Spłyciłeś moje słowa tylko do kwestii seksu, a to nie jest tylko kwestia seksu. Miłość partnerska, umacnianie więzi, bliskość to są kwestie związane z seksem, ale same w sobie nie są seksem, a są jakże potrzebne dla bardzo wielu ludzi, szczególnie tych, którzy mają w sobie silną potrzebę i pragnienie miłości i bliskości drugiego człowieka w wymiarze partnerskim. To, że jak widać ty nie masz takiej w sobie potrzeby nie oznacza, że inni jej nie mają i nie daje ci moralnego prawa do krytykowania ich, tylko dlatego, że pragną się realizować w miłości i partnerstwie. Paschalis napisał(a): Nie podzielam przekonania, że bez seksu człowiek traci prawo do szczęścia i miłości.
Również nie podzielam takiego przekonania. I nigdy o powyższym nie pisałem, że tak uważam. Miłość istnieje w wielu płaszczyznach - jest miłość rodzicielska, wynikająca z przyjaźni itp. Tutaj poruszyłem kwestii miłości partnerskiej, z którą seks jest powiązany, a nawet jak nie seks to fizyczna fascynacja, pożądanie. Ty nie dostrzegasz tej płaszczyzny i/lub ją negujesz. Paschalis napisał(a): A "prawo do spełnienia w partnerskim związku" na pewno nie wynika z wartości biblijnych.
Nie wiem czy wynika. Raz, że po tym jak ładnie Filipiarz zdemaskował twoją radosną twórczość interpretacyjną o biblii nie wierzę już w ani jedno słowo z twoich ust mówiące o biblii, a dwa, że niewiele mnie ta literatura interesuje. Zostawiając biblię na boku nie da się nie stwierdzić oczywistego faktu, że ludzie (przepraszam nie mówię teraz o tobie) mają w sobie potrzebę partnera i realizowania się z nim życiowo. Paschalis napisał(a): Żeby logika miała sens to najpierw trzeba wyjść od prawdziwej przesłanki, a nie fałszywej.
I ty kierujesz się fałszywą przesłanką. Ja tylko wyciągnąłem logiczny wniosek (wynikający z konsekwencji) w obrębie błędu, w jakim się znajdujesz. Nigdzie nie uznałem, że to co piszesz jest prawdziwą przesłanką. Paschalis napisał(a): Postawiłem dwie tezy: a) semantyka nie ma znaczenia dla meritum b) czyny są istotniejsze od skłonności
Semantyka nie ma tu nic do rzeczy, bo tu nie chodzi o semantykę, lecz o proste błędy, które popełniasz nazywając kogoś kimś kim nie jest. To raz. Dwa, napisałem wyraźnie, że ty nie rozróżniasz np gwałtu dokonanego na więźniu przez współwięźnia od seksu wynikającego z partnerskiej miłości między gejami. Dla ciebie to jest jedno i to samo, jedne i te same "skłonności". Relacja seksualna wynikająca z gwałtu to dla ciebie to samo t=co relacja seksualna wynikająca z miłości. Istotne jest dla ciebie, że są to relacje homoseksualne (i nie ma przy tym wg ciebie żadnego znaczenia, czy w relacje owe zaangażowani są homosekusaliści, heteroseksualiści, czy wynikają one z obopólnej zgody, troski, miłości, czy też z np dominacji i zwykłej żądzy seksu). Dokonujesz identycznej oceny wszystkich powyższych przytoczonych przeze mnie przypadków. I na tym polega błąd, w którym tkwisz, a przede wszystkim nie zrozumienie pewnych zjawisk. Masz awersję na homoseksualizm i obojętnie co by nie było, czy wynikało ze zła czy dobra, to i tak będziesz to potępiał (w swoim prywatnym światku "radosnej twórczości"). Paschalis napisał(a): Ja opieram się na tym co pisze Biblia, i jak interpretuje ją większość teologów. Nie na sztucznych podziałach i rozróżnieniach, o których w Biblii nie ma ani słowa.
Filipiarz też sie opiera na tym co pisze Biblia, a jednak obaj dochodzicie do odmiennych wniosków. Mnie biblia niewiele interesuje, jednak na podstawie tego co napisał Fiflipiarz (a w przeciwieństwei do Ciebie opiera się on na logicznych wnioskach i przytacza dowody) skłaniam się ku jego "wersji interpretacyjnej". W Biblii nie ma ani słowa o związkach homoseksualnych znanych w wymiarze obecnym we współczesnym świecie. Potępione jest to tam tylko w wymiarze, jaki dokładnie opisał Filipiarz. Zrównywanie owego wymiaru potępienia ze związkiem np kochającej się i obdarzającej szacunkiem ,troską i miłością gejowskiej pary jest nieporozumieniem i wysokim nadużyciem interpretacyjnym. Już nawet nie chodzi o samą biblię, tylko o fakt, że potępienie takich relacji, które oparte są na ogólnie przyjętych w świecie wartościach dobra jest niesłuszne i pozbawione sensu. Paschalis napisał(a): Skoro cię nie interesuje co Biblia mówi o praktykach homoseksualnych to nie rozumiem czemu w tej sprawie z takim zaangażowaniem polemizujesz.
Ponieważ widzę z jaką podnietą szerzysz tutaj kłamstwo i naginasz fakty. Pisałem już o tym wcześniej, że Filipiarz cię w tym względzie ładnie rozpracował i skompromitował zarazem. Siejesz po prostu fetor i kłamstwa, dlatego nie pozostaję na to obojętny. Paschalis napisał(a): Filippiarz postawił tezę, że Biblia nie uznaje za grzech praktyk homoseksualnych, ja się z tym głęboko nie zgadzam. Jest to zasadniczo związane z tematem wątku. Zwłaszcza po rozszerzeniu jego profilu.
Przez kogo rozszerzeniu? Temat o homoskeusalizmie w kontekście biblii istnieje już na tym forum. Paschalis napisał(a): Możesz dyskutować z kimś innym o innych aspektach homoseksualizmu. To nie jest powód byś utrudniał tą dyskusję.
Ja ci nieczego nie utrufniam. Z radością obserwuję twoją kompromitację. Jeśli chcesz tu pisać o biblii to sobie pisz, a ja mam prawo stwierdzać fakt, z czego to wynika i jaki masz w tym interes  Paschalis napisał(a): Czyli obalasz "zakłamania" w Biblii (jak określasz potępienie praktyk homoseksualnych),
Określam w takim wymiarze owe "potępienie" w jakim Filipiarz to nakreślił. Z twoją wersją interpretacyjną się wysoce nie zgadzam i uważam ją za przejaw twojej radosnej twórczości, o czym już pisałem. Ponadto biblia jest pełna absurdów i niedorzeczeń nie tylko w kontekście seksualności, ale w bardzo wielu innych sprawach. Paschalis napisał(a): a jednocześnie nie zgadzasz się z uznaniem tego, że ten obraz rzeczywiście w Biblii obowiązuje.
Jak już pisałem, zgadzam się tutaj z Filipiarzem, nie z tobą, gdyż przedstawiasz fałszywy obraz.
|
Wt lip 03, 2007 16:38 |
|
 |
Paschalis
Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24 Posty: 3666
|
Ssolex, wybacz, ale nie mam zamiaru tłumaczyć na portalu Wiary dlaczego Biblia jest dla mnie ważna. Bez przesady.
Przemo, znowu, tak jak dawniej, zapraszasz mnie do chocholego tańca w tym samym tonie. Dziękuję nie podejmę.
filippiarz napisał(a): Ssollex napisał(a): Filippiarz Homoseksualizm nie jest grzechem. Każdy, kto twierdzi inaczej, jest kłamcą Ale Kościół (a za nim zapewne Paschalis) nie nazywa homoseksualizmu grzechem, tylko sam seks jednopłciowy, ale za to bez względu na jego przyczynę. W końcu wedle Krk każdy seks nieprokreacyjny jest grzechem, nawet w małżeństwie, poza którym każdy seks jest również grzechem. Seks kochających się i szanujących wzajemnie homoseksualistów podpada pod obie kategorie grzesznego seksu - tak naprawdę w Biblii mogło by nawet nie być pojedynczego słowa o seksie jednopłciowym - wedle Krk byłby to i tak grzech. Zgadza się. Nawet gdyby w Biblii nie było wzmianki potępiającej akty homoseksualne, uznanie takowych za grzech i tak miałoby zapewne miejsce. A to dlatego, że w Biblii wyraźnie jest wykazane, że to ślub między kobietą, a mężczyzną jest tym rodzajem związku, który błogosławi Bóg. Wspominał o tym już Perseus przytaczając fragment z Kazania na Górze. Co do drugiej kwestii to choćby historia Onana, który miał przerywany stosunek wskazuje, że seks powinien nie zamykać się na dar płodności. Cytuj: Nie wiedząc nic o homoseksualizmie i homoseksualistach, nie uwzględniono ich w etyce kościelnej. Zarówno Żydzi, jak i Krk od zawsze uważali, że na świecie żyją wyłącznie "zdrowi" heteroseksualiści i heteroseksualiści-zboczeńcy  To akurat zupełna nieprawda. Zacytuję KKK: KKK napisał(a): 2358 Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i - jeśli są chrześcijanami - do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji.
2359 Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one - stopniowo i zdecydowanie - do doskonałości chrześcijańskiej.
Jest więc wyraźnie wspomniane, że istnieją osoby z głęboko osadzoną, niezależną od swej woli skłonnością homoseksualną. Zarzut o podział ludzi przez KK na "zdrowych heteroseksualistów" i "heteroseksualistów-zboczeńców" jest więc chybiony.
_________________ www.onephoto.net
|
Wt lip 03, 2007 20:35 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|