To nie jest analogiczny przykład, bo dłubanie w nosie jest kwestią wyboru, a homoseksualizm nie i to nawet jeśli homoseksualizm jest nabyty a nie wrodzony. Poza tym i Twój przykład jest nie do końca udany, bo dzieci w wcześniej czy później zorientowaliby się, że dłubanie w nosie wcale nie jest przyjemne, a w najlepszym przypadku jest zaledwie neutralne dla poczucia przyjemności. Tak samo byłoby w przypadku homopropagandy. Dzieci by się dowiedziały, że homoseksualizm jest normalny, że jeśli są homo, to nie powinni się tego wstydzić, że homoseksualistom należy się tolerancja, ale nic by z tego nie wynikło. Żadne dziecko by sobie nie pomyślało: "homoseksualizm jest normalny, więc zostanę w przeszłości homo". Nie byłoby też tak, że jakieś dziecko wyrosłoby na homoseksualistę tylko dlatego, że uwierzyłoby, że homoseksualizm jest normalny, bo co innego uważać coś za normalne, a co innego chcieć to robić.

Kto ma być homo, ten będzie, a kto nie, to nie. I to nawet bez względu na to, czy homoseksualizm jest nabyty czy wrodzony.


Z całym szacunkiem dla Ciebie, ale chyba sam odczuwasz co najmniej lekkie skłonności bi-/homoseksualne, skoro potrafisz uwierzyć, że da się wypromować zachowania homoseksualne. Prawda jest taka, że jeśli ktoś jest hetero, to będzie się totalnie brzydził zachowań homoseksualnych, więc nie będzie nawet eksperymentował w tej dziecinie. Obrzydzenia zachowań homoseksualnych nie jest wstanie zmniejszyć nawet wiara, że homoseksualizm jest normalny. Heteroseksualista może sobie najwyżej pomyśleć, że homoseksualizm jest normalny, ale dla niego samego obrzydliwy, bo jest hetero. To by nawet pasowało do teorii, że najwięksi homofoby to homoseksualiści. Z góry przepraszam, jeśli Cię to uraziło.


A dlaczego tak uważasz? Wątpię, by wiedza o tym, że homoseksualizm jest normalny, zdeterminowała do zostania homoseksualistą. Więc jeśli homopropaganda ma jakieś złe psychiczne skutki, to prędzej takie.


Na wzajem i też wszystkiego najlepszego wszystkim

Czy uważasz, że to zmieniłoby cokolwiek w jego nauce?

Z pewnością.

Zwłaszcza tej dotyczącej małżeństwa. A także w nauce Jezusa wyrażonej przez Apostołów w innych tekstach nowotestamentalnych, np. nauce św. Pawła o homoseksualizmie.

No i zmieniłoby to wówczas cała optykę widzenia relacji mężczyzna-kobieta, bo Chrystus jako wzór człowieka, byłby i w tym względzie dla nas wzorem.

No, ale Jezus przedstawiony w Biblii przecież nie był z nikim związany, więc nie mógł być wzorem w tych sprawach. Gdzie Jezus mówi coś o małżeństwie w Ewangeliach? Nie pytam, ponieważ nie wierzę, ale dlatego, że jestem ciekaw.

Np. Mt 19, 3-12 i paralelne.

Jezeli 100% homoseksualne spoleczenstwo nie moze trwac - TO HOMOSEKSUALIZM TO CHOROBA SPOLECZNA. Przy jakiej intensywnosci choroby homoseksualnej spoleczenstow umiera?
Czy przy 50%? 23% czy 10% zawartosci homoseksualistow?

norman43, Twoje pytanie jest bez znaczenia, bo homoseksualiści byli, są i będą mniejszością, więc co nam zależy ich nie prześladować? Jedynie meritus próbuje przeforsować pogląd, że homopropaganda zwiększy liczbę homoseksualistów, ale ja w to nie wierzę i to bez względu na to, czy homoseksualizm jest nabyty czy wrodzony. Homoseksualiści byli od zawsze i jakoś nic złego się nie stało - ludzkość nadal nie wyginęła, wbrew temu co próbują nam wmówić homofoby.

Jeszcze raz powtarzam pytanie. Co nam zależy ich nie prześladować?

No to nie jest ucziwe stawianie sprawy. Bo jezeli homoseksualizm jest choroba tak jak np. cholera, to nie mozemy sie pocieszac , ze na razie zakaza ona tylko 10% ludzkosci. Trzeba to leczyc a nie przesladowac.

Norman43,
przyganiał kocioł garnkowi.

A Ty gdzie i na co się leczysz, powiesz nam?
i w jakim % występuje Twoja choroba w populacji?

Nie wiesz co piszesz. Homoseksualizm jest tak stary jak świat. Jak na razie nie stwierdzono związku między homoseksualizmem a przyrostem naturalnym. I nie wydaje mi się aby taki związek można było w ogóle wykazać. Homoseksualizm nie jest chorobą zakaźną.

Ja zadaje uczciwe pytania. Czy spoleczenstwo w 100% homoseksualne mogloby przetrwac?
Prosze o uczciwa odpowiedz.

Mogłoby, istnieje coś takiego jak zabieg in vitro. Poza tym gdyby wszyscy ludzie byli homoseksualni to pewnie ewoluowali by w kierunku odpowiedniego do swojej orientacji rozmnażania się. Pomijając to wszystko, miłość wcale nie jest potrzebna do rozmnażania.
Poza tym homoseksualizm nie jest chorobą.



Dziękuję. Nie ma tu co prawda wzmianki o homoseksualiźmie, ale podtrzymuję moją teorię, że bez względu na orientację nauka Jezusa nie różniłaby się. Sam Jezus nie był w żadnym związku. Tak przynajmniej mówi Biblia. Nie twierdzę, że był czy nie był gejem. Po prostu myślę, że w świetle jego życia i nauki nie ma to żadnego znaczenia, bo i tak nie dawał podstaw do określenia jego orientacji.

Mam pytanie odnośnie Jezusa, ale raczej nie na temat... No dobrze, zadam je ;p Ponieważ katolicy wierzą, że Jezus jest Bogiem, ale wierzą też, ze Bóg nie ma określonej płci (kiedyś coś takiego czytałem, że chociaż mówi się o nim jako o Ojcu to jest też podkreśla się czasem jego matczyną funkcję, np. w niektórych Psalmach). Czy w takim wypadku Jezusa należy rozpatrywać tylko jako mężczyznę, czy -skoro jest Bogiem- należy również zwrócić uwagę na kobiecy, matczyny aspekt w nim (jako Bogu, ponieważ katolicy wierzą, że wszystkie Osoby Boskie są tym samym Bogiem)?

Stwierdzenie , ze nie ma zwiazku miedzy przyrostem naturalnym a homoseksualizmem jest ABSURDALNE.
1) Homoseksualista nie tworzy trwalych zwiazkow z kobieta w celu splodzenia i WSPOLNEGO wychowania potomstwa.
2) Homoseksualisci nie moga osiagnac erekcji umozliwiajacej im kopulacje z kobieta.
3) Jest nie do pomyslenia aby kobieta dala sie zaplodnic homosekualiscie odczywajacemu do niej wstret fizyczny i brak milosci.
Czyli zagrozenie katastrofy demograficznej spoleczenstwa jest wprost proporcjonalne do liczby homoseksualistow w spoleczenstwie.

Kopulowac to swinie tez potrafia. Ale aby wychowywac potomstwo ludzkie przez 20 lat, to potrzebna jest milosc kobiety i hetero-seksualnego mezczyzny do ich biologicznego potomstwa. Bez takiej motywacji heteroseksualnego mezczyzny - cywilizacja upadnie.

1. Ale, żeby spłodzić potomka nie trzeba mieć stałych związków. Poza tym, jak pisałem: in vitro.
2. In vitro. Chociaż czytałem, że większość ludzi jest w zasadzie biseksualnych, ale rozumiem, że zakładasz społeczeństwo czysto-homoseksualne?
3. Dlaczego. Jesteś kobietą, by to stwierdzić? Zresztą nawet gdybyś nią był to nie byłbyś WSZYSTKIMI kobietami, by móc to stwierdzić.
W zasadzie na wszystkie 3 punkty właściwa odpowiedź brzmi: In vitro.



Zakładasz, że kobieta może być lesbijką czy też, że homoseksualizm dotyczy tylko mężczyzn?