Ja tam jestem optymistą, i wierzę w powszechne zbawienie. A Kościół nie zabrania mieć takiej nadziei

Ale wtedy tracisz przyjemność straszenia innych piekłem.
Nie możesz już do nikogo mówić "Diabeł cię pokara", "piekło ciebie pochłonie" itp...by poczuć sie lepiej.

Bóg może być sprawiedliwy bez skazywania dusz na wieczne męki, żadna dusza na to nie zasługuje. 100 lat ciężkich robót oraz czasu na refleksję i poprawę to w zupełności wystarczy, nawet dla największych grzeszników

Poza tym nie odczuwam przyjemności ze straszenia innych piekłem.

A gdy grzesznik nie zechce??.....człowiek wybiera i decyduje.

Sumienie kształtujemy całe życie. Nie zmieni się przed śmiercią, jeśli jest wadliwe. Przed śmiercią taka osoba może jedynie liczyć na nadzwyczajny akt łaski ze strony Boga pozwalający na żal doskonały za grzechy. Jeśli nie dostąpi takiej łaski wybierze realizację swych pragnień, nie Bożą Miłość.

A Ty umiesz kochać?

Napisałam ponad 1000 postow. Powina wynikać z nich jakaś osobowość z określonymi postawami. Jeśli potrafisz to odczytać?

Wejdż w wątek Jestem homo z przegranym życiem tam zobaczysz ta jej chrzescijanską "miłość"

Jeżeli macie rację to o karze nie może być mowy, skoro ktoś świadomie i dobrowolnie wybierze wieczność bez Boga. Pisałem już o tym:



Btw. ale namolna reklama wyskakuje tu co chwila. Co za idiota wymyślił te chamskie internetowe reklamy, ja ich nawet nie czytam tylko czym prędzej szukam zamykającego krzyżyka. A jak przypadkiem taką przeczytam to obiecałem sobie nie kupować produktów czy usług tak reklamowanych.

Z wolną wolą, to jest tak, że i jest i jej nie ma.
TO znaczy, w ogólnym znaczeniu nie mamy wolnej woli ale mamy ją po pewnym ograniczeniu.

Podam przykład.
Człowiek zamknięty w klatce ma wolną wolę, bo może się przemieszczać w każdy róg klatki, nawet wyjść na sufit. Ale nie ma wolnej woli, jeżeli chodzi o wyjście z klatki lub przemieszczenie się poza nią.

Tak samo jest z Bogiem, gdyby istniał. Ponakładał na nas masę ograniczeń. Poza te ograniczenia nasza wolna wola nie sięga. Np. nie możemy nie chorować, żyć wiecznie, itp. Niektórzy nie mogą chodzić na nogach, bo takie ograniczenie mają nałożone.
Ale w tych ograniczeniach jak najbardziej mają wolną wolę. Mogą robić co chcą, do pewnych granic.
Najgorsze jest to, że Bóg niesprawiedliwie obdzielił tą wolną wolą. Bo jeden musi leżeć pół martwy z podłączoną kroplówką i jego wolna wola ogranicza się do mrugnięcia lewą powieką lub prawą. A inny może jeździć po świecie i ta jego wolna wola może mieć bardziej wszechstronne działania.

Dla mnie wolna wola/zdolność czynienia dobra albo zła/ to taki kompromis między potencjalnymi możliwościami a potrzebami człowieka.Jeżeli ktoś ma duże potrzeby a np. małe możliwości intelektualne lub jest leniwy albo sytuacja gospodarcza jest zła, często czyni zło.Gdy potrzeby odpowiadają możliwościom,człowiek prowadzi bardziej stateczny tryb życia i jest z niego częściej zadowolony.Generalnie, nastawienie konsumpcyjne społeczeństwa nasila występowanie niekorzystnych zjawisk/generowanie grzechu/

Z jednej strony uważam, że w każdej chwili mojego życia najlepsze, co mogę zrobić, to postępować zgodnie z wolą Bożą. Jakie korzyści płyną z wolnej woli, jeśli i tak najlepsza możliwa decyzja, to podporządkowanie się Bogu? Trudno by mi więc było, w pełnej zgodzie z samym sobą, zagłosować za "błogosławieństwem".
Z drugiej strony ufam Bogu, że wiedział co robi, dając mi ją Skoro Bóg mi ją dał, to jak mógłbym ją uważać za przekleństwo?
Dlatego też nie zagłosowałem.

Ja też mam nadzieję (nie mylić z pewnością) na powszechne zbawienie. Bardzo bym chciał, żeby tak było