Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 07, 2025 13:06



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 63 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Dlaczego prawda? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
wieczny_student napisał(a):
Jak sama nazwa wskazuje, w pewnym momencie potrzebny jest pewien "osąd", który jest niemożliwy bez określonego systemu wartości. To co w jednym przypadku jest rozsądne, nie musi takie być przy założeniu innego.


Dlatego, aby ruszyć z miejsca, konieczne jest założenie istnienia systemu wartości uniwersalnych, absolutnych. Inaczej, jeśli każdy system miałby być równorzędny, to tak jakby żadnego nie było.

Pozostaje problem, jak ustalić wartości uniwersalne. Teiści mogą się tu odwoływać do sumienia czy Prawa Naturalnego. Ateistom pozostaje chyba tylko oparcie w strategiach ewolucyjnych, czyli np. system wartości, który przetrwał N lat i doprowadził do stworzenia stabilnie rozwijającej się cywilizacji jest lepszy od systemu, któremu taki sukces ewolucyjny się nie udał (co i dla teistów może być miarodajne).

Tak czy inaczej, w którymś punkcie dochodzimy do miejsca, w którym subiektywnie musimy wybrać kryteria pozwalające na odróżnienie systemu dobrego od złego czy też pozytywnego od negatywnego. Przynajmniej ja innego rozwiązania nie widzę.

I wracając do rozsądku - miałem tu na myśli kierowanie się całym pozytywnym systemem wartości, a nie tylko jedną należącą do niego zasadą. Zgadzam się też, że w przypadkach szczególnie złożonych trudno jest "w czasie rzeczywistym" przeprowadzić pełną analizę sytuacji w oparciu o cały system wartości. Wówczas pozostaje analiza uproszczona, którą można chyba nazwać podejściem emocjonalno-intuicyjnym.

Są też przypadki, gdzie nawet po dłuższym czasie i szczegółowej analizie trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Gdyby system wartości zdefiniować jako poszczególne zasady z przypisanymi im wagami i wyliczać na tej podstawie ocenę moralną danego zachowania, to czasami niestety bilans oscyluje koło zera.


Pt lut 27, 2009 12:43
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post 
SweetChild napisał(a):
I wracając do rozsądku - miałem tu na myśli kierowanie się całym pozytywnym systemem wartości, a nie tylko jedną należącą do niego zasadą. Zgadzam się też, że w przypadkach szczególnie złożonych trudno jest "w czasie rzeczywistym" przeprowadzić pełną analizę sytuacji w oparciu o cały system wartości. Wówczas pozostaje analiza uproszczona, którą można chyba nazwać podejściem emocjonalno-intuicyjnym.

Są też przypadki, gdzie nawet po dłuższym czasie i szczegółowej analizie trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Gdyby system wartości zdefiniować jako poszczególne zasady z przypisanymi im wagami i wyliczać na tej podstawie ocenę moralną danego zachowania, to czasami niestety bilans oscyluje koło zera.

Odnoszę wrażenie, że traktujesz to podejście emocjonalno intuicyjne jako "mniejsze zło" do którego jesteśmy zmuszeni poprzez własne ograniczenia (niemożność odpowiednio szybkiej analizy racjonalnej). Tymczasem wydaje mi się że świat w pełni analityczny byłby światem pozbawionym uczuć, uboższym. Czyli to, co uważamy za ograniczenia, może przyczyniać się do większego dobra.

Przypomina mi się tu stwierdzenie zwane "etycznym twierdzeniem Gödla". W analogii do jego prawdziwego twierdzenia (matematycznego, mówiącego, że w każdym dostatecznie złożonym niesprzecznym systemie logicznym istnieją nierozstrzygalne zdania logiczne) głosi ono, że dla każdego skodyfikowanego systemu etycznego istnieje sytuacja, w którym system ten albo nie potrafi ocenić danego czynu/postawy, albo daje sprzeczne wskazania.

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


Pn mar 02, 2009 13:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
wieczny_student napisał(a):
Odnoszę wrażenie, że traktujesz to podejście emocjonalno intuicyjne jako "mniejsze zło" do którego jesteśmy zmuszeni poprzez własne ograniczenia (niemożność odpowiednio szybkiej analizy racjonalnej). Tymczasem wydaje mi się że świat w pełni analityczny byłby światem pozbawionym uczuć, uboższym. Czyli to, co uważamy za ograniczenia, może przyczyniać się do większego dobra.


Nie uważam, aby świat w pełni analityczny miał być światem pozbawionym uczuć. Zakładam tu, że uczucia mogą być zarówno pozytywne jak i negatywne, a rozsądek powinien pomóc nad nimi zapanować, a nie zupełnie je stłumić. Powiedziałbym, że to podobnie jak z ogniskiem - nie chodzi o to, aby całkiem je zgasić i potem marznąć, ale też nie należy zostawiać go bez kontroli, bo istnieje spore ryzyko pożaru.

wieczny_student napisał(a):
Przypomina mi się tu stwierdzenie zwane "etycznym twierdzeniem Gödla". W analogii do jego prawdziwego twierdzenia (matematycznego, mówiącego, że w każdym dostatecznie złożonym niesprzecznym systemie logicznym istnieją nierozstrzygalne zdania logiczne) głosi ono, że dla każdego skodyfikowanego systemu etycznego istnieje sytuacja, w którym system ten albo nie potrafi ocenić danego czynu/postawy, albo daje sprzeczne wskazania.


Ładne ujęcie :)


Pn mar 02, 2009 14:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post 
SweetChild napisał(a):
Nie uważam, aby świat w pełni analityczny miał być światem pozbawionym uczuć. Zakładam tu, że uczucia mogą być zarówno pozytywne jak i negatywne, a rozsądek powinien pomóc nad nimi zapanować, a nie zupełnie je stłumić. Powiedziałbym, że to podobnie jak z ogniskiem - nie chodzi o to, aby całkiem je zgasić i potem marznąć, ale też nie należy zostawiać go bez kontroli, bo istnieje spore ryzyko pożaru.

Wciąż uważam, że gdyby uczucia i emocje były możliwe do całkowitego zrozumienia (w czasie rzeczywistym) to de facto przestałyby istnieć. To co zostałoby to analiza. Można myśleć, że powinno być inaczej, ale to "inaczej" wydaje mi się niemożliwe. I tak jak jest obecnie jest najlepiej. Złoty środek pomiędzy racjonalnością i emocjonalnością.

Wracając do tematu prawdy i jej znajomości, chciałbym rozważyć sytuacje, gdy ktoś mówi np. "Wolałbym tego nie wiedzieć" lub "Wolałbym o tym nie pamiętać". Czy faktycznie niewiedza lub niepamięć mogą być błogosławieństwem? Czy raczej takie wypowiedzi są jedynie samooszukiwaniem się, dla jakiś (być może nieświadomych) celów?

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


Pn mar 09, 2009 11:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
wieczny_student napisał(a):
Wciąż uważam, że gdyby uczucia i emocje były możliwe do całkowitego zrozumienia (w czasie rzeczywistym) to de facto przestałyby istnieć. To co zostałoby to analiza. Można myśleć, że powinno być inaczej, ale to "inaczej" wydaje mi się niemożliwe. I tak jak jest obecnie jest najlepiej. Złoty środek pomiędzy racjonalnością i emocjonalnością.


Jak najbardziej, też jestem zwolennikiem złotego środka pomiędzy racjonalnością i emocjonalnością :) Chociaż "złoty środek " to dość ogólne określenie, a sposoby jego wyznaczania mogą być różne ;)

wieczny_student napisał(a):
Wracając do tematu prawdy i jej znajomości, chciałbym rozważyć sytuacje, gdy ktoś mówi np. "Wolałbym tego nie wiedzieć" lub "Wolałbym o tym nie pamiętać". Czy faktycznie niewiedza lub niepamięć mogą być błogosławieństwem? Czy raczej takie wypowiedzi są jedynie samooszukiwaniem się, dla jakiś (być może nieświadomych) celów?


Moim zdaniem mogą być jednym i drugim (błogosławieństwem i samooszukiwaniem), zależnie od konkretnego przypadku.


Pn mar 09, 2009 16:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post 
SweetChild napisał(a):
wieczny_student napisał(a):
Wracając do tematu prawdy i jej znajomości, chciałbym rozważyć sytuacje, gdy ktoś mówi np. "Wolałbym tego nie wiedzieć" lub "Wolałbym o tym nie pamiętać". Czy faktycznie niewiedza lub niepamięć mogą być błogosławieństwem? Czy raczej takie wypowiedzi są jedynie samooszukiwaniem się, dla jakiś (być może nieświadomych) celów?


Moim zdaniem mogą być jednym i drugim (błogosławieństwem i samooszukiwaniem), zależnie od konkretnego przypadku.


Rozumiem, że chodzi ci o to, że niepamięć może być samooszukiwaniem się. Temu nie przeczę, ale chodziło mi raczej o to, czy wola niepamięci może być szczera.

Rozmaite przypadki świadczą o tym, że wspomnienia mogą być bolesne, w pewnych przypadkach bardziej, niż człowiek może znieść. Takie sytuacje kończą się zazwyczaj szaleństwem (lub inną chorobą psychiczną) lub odcięciem się umysłu od tych wspomnień i częściową amnezją. Taka amnezja jest odruchową reakcją ochronna umysłu. Pamięć jednak czasem wraca, a rany psychiczne często pozostaja jedynie ukryte, a nie zagojone. I tu pytania:
- czy taki stan amnezji, jeżeli z innych powodów nie prowadzi do jakiś trudności, można uznać za stan pozytywny, czy raczej należy (oczywiście w sposób kontrolowany i ostrożny) pomóc rzeczonej osobie wydostać owe wspomnienia i poradzić sobie z nimi, aby wyleczyć ukrytą ranę?
- czy jeżeli ktoś nie potrafi pozbyć się wspomnień które przysparzają jej cierpienia, należy wyeliminować same wspomnienia (ukryć ranę), czy raczej spróbować ją zaleczyć (mając świadomość, ze może po niej zostać, metaforycznie mówiąc, brzydka blizna)?
- czy słusznie jest nie pamiętać czyiś win (wybaczyć i zapomnieć) czy lepiej jest wybaczyć i nie zapominać? A może są winy, których nie należy wybaczać?

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


Pn mar 09, 2009 17:29
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
wieczny_student napisał(a):
- czy taki stan amnezji, jeżeli z innych powodów nie prowadzi do jakiś trudności, można uznać za stan pozytywny, czy raczej należy (oczywiście w sposób kontrolowany i ostrożny) pomóc rzeczonej osobie wydostać owe wspomnienia i poradzić sobie z nimi, aby wyleczyć ukrytą ranę?


Jeśli potrafimy pomóc wyleczyć tę ranę to uważam, że należy podjąć trud terapii. Jeśli nie potrafimy pomóc, to nie widzę sensu w dręczeniu kogoś prawdą.

wieczny_student napisał(a):
- czy jeżeli ktoś nie potrafi pozbyć się wspomnień które przysparzają jej cierpienia, należy wyeliminować same wspomnienia (ukryć ranę), czy raczej spróbować ją zaleczyć (mając świadomość, ze może po niej zostać, metaforycznie mówiąc, brzydka blizna)?


Myślę, że nie ma tu uniwersalnej recepty, generalnie skłaniałbym się do leczenia nawet kosztem brzydkich blizn.

wieczny_student napisał(a):
- czy słusznie jest nie pamiętać czyiś win (wybaczyć i zapomnieć) czy lepiej jest wybaczyć i nie zapominać? A może są winy, których nie należy wybaczać?


Trudno mi odpowiedzieć, bo za bardzo potrafię sobie wyobrazić, jak można zapomnieć... Ale nawet jeśli przyjmiemy, że zapomnienie jest możliwe, to moim zdaniem lepiej pamiętać. Starać się wybaczyć - tak, zapomnieć - raczej nie.
Czy należy wybaczać zależy w dużej mierze od samego winowajcy, jego szczerym żalu i chęci zadośćuczynienia. Bez takiej postawy uważam, że poważniejszych win wybaczać nie należy.


Wt mar 10, 2009 0:24
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06
Posty: 2184
Post 
Sądze , że prawda jest wartością dającą szczęście .

Szczęście może wynikać też z kłąmstwa [ samookłamywania ] .

Z dążenia do prawdy wynika jednak , że daje ona szczęście większe niż cokolwiek innego .

Pnieważ nasze instynkty [ których zaspokojenie jest źródłem szczęścia ] powstały na drodze weolucyjnej jako przystosowanie do kryterium dostosowawczego [ przeżywalności ] istnienie instynktu poszukiwania prawdy [ stanu faktycznego/rzeczywistego ] wskazuje jedynie na to , że przyroda promuje znających prawdę/rzeczywistość i postępujących w zgodzie z nią .
Co cyba nikogo nie dziwi .

_________________
-p => [ p => q ]


Wt mar 10, 2009 13:37
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post 
danbog napisał(a):
Z dążenia do prawdy wynika jednak , że daje ona szczęście większe niż cokolwiek innego .

Z licznych przykładów (niektóre były tu zaprezentowane) wynika, że ludzie często porzucają owo dążenie do prawdy na rzecz innych wartości. I nie są to jakieś przypadki patologiczne, ale powszechnie akceptowany stan rzeczy. Jeżeli więc środowisko, ukształtowane w ewolucyjny sposób, akceptuje takie zachowania, to odejście od prawdy może mieć pozytywne, w sensie ewolucyjnym, skutki.

Dotyczy to zarówno kłamania innym (dla wierności innym wartościom lub dla tzw. większego dobra) jak i sobie (samousprawiedliwienia, odruchowa amnezja w przypadku szoku psychicznego).

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


Wt mar 10, 2009 17:34
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 20, 2005 21:06
Posty: 2184
Post 
Nie przecze , że ludzie niekiedy porzucają dążenie do prawdy .

Uważam jednak , że kłamstwo , amnezja czy kłamliwe samousprawiedliwienie zasługuje na miano patologii .
Patologii skutkującej ludzkim cierpieniem .

Każde działanie rodzi swoje skutki . Każde kłamstwo "wraca " do nas w postaci wywołującej nasze cierpienie [ w mniejszym lub większym stopniu ] .
Oczywiście istnieje możliwość chwilowego szczęścia opartego na kłamstwie - jednak w ostatecznym rozrachunku wszyscy na tym tracimy [ może poza osobami które zakończą żywot , zanim doświadczą skutku swego kłamstwa ] .

Kwestią dyskusyjna jest czy porzucenie dążenia do prawdy jest skutkiem , czy przyczyną cierpienia . W każdym jednak przypadku uważam je za głupotę nie pozwalającą osiągnąć takiego poziomu szczęścia jaki był by dla danej jednostki osiągalny w oparciu o prawdę .

_________________
-p => [ p => q ]


Śr mar 11, 2009 11:12
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 15, 2003 23:13
Posty: 1790
Post 
danbog napisał(a):
Uważam jednak , że kłamstwo , amnezja czy kłamliwe samousprawiedliwienie zasługuje na miano patologii .
Patologii skutkującej ludzkim cierpieniem .


Jak najbardziej. Zgodnie z nadrzędną zasadą, że tylko „prawda” wyzwala, to skutkiem każdego kłamstwa świadomego lub nie (czyli amnezji lub celowego samousprawiedliwienia się) będzie cierpienie, czyli jak pisałeś:

Cytuj:
Każde działanie rodzi swoje skutki . Każde kłamstwo "wraca " do nas w postaci wywołującej nasze cierpienie [ w mniejszym lub większym stopniu ] .


Ale należałoby zadać pytanie, dla czego to wraca? Ponieważ wszystkim (dosłownie wszystkim, myślami i uczuciami także) rządzą jakieś prawa (mam tu na myśli przede wszystkim prawa wewnętrzne – ezoteryczne). A kłamstwo to nic innego jak zaprzeczanie tym prawom, i nie ma znaczenia czy sprzeciw ten jest świadomy czy nie, prawo to prawo i nikt od niego nie ucieknie nawet w amnezję czy śmierć. :)
Chodzi o to, że niektórzy z nas jeszcze nie dorośli do tego aby przyjąć na siebie pełną odpowiedzialność za swoje decyzje, a takim unikiem jest właśnie samookłamywanie się albo wypchnięcie przykrych wspomnień (doświadczeń) do głębokiej podświadomości.
Oczywiście to taki chwilowy zabieg, bo prawa nie da się zatrzymać lub oszukać i prędzej czy później prawo to da o sobie znać (prawo przyczyny i skutku) uderzając w nas, bo wszystko we wszechświecie zdąża do wewnętrznej równowagi – „co zasiejesz to i zbierzesz”

_________________
Nie wierzę w Boga którego istnienia można by dowieść


Śr mar 11, 2009 14:51
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29
Posty: 2342
Post 
SweetChild napisał(a):
Trudno mi odpowiedzieć, bo za bardzo potrafię sobie wyobrazić, jak można zapomnieć... Ale nawet jeśli przyjmiemy, że zapomnienie jest możliwe, to moim zdaniem lepiej pamiętać. Starać się wybaczyć - tak, zapomnieć - raczej nie.

Znam osobę, która faktycznie zapomina urazy: po pewnym czasie (nie tak nawet długim) nie jest w stanie sobie przypomnieć, czego przykrego doświadczyła od innej osoby. Pozostaje niejasne przeświadczenie, że coś takiego miało miejsce, albo i to nie, ale żadnych szczegółów. Oczywiście dotyczy to tylko drobniejszych uraz. Osoba ta wydaje się zadowolona z takiego stanu rzeczy.

danbog napisał(a):
Uważam jednak , że kłamstwo , amnezja czy kłamliwe samousprawiedliwienie zasługuje na miano patologii .
Patologii skutkującej ludzkim cierpieniem .

Czyli uważasz za patologię coś, co powstało w drodze ewolucji? Ukształtowane w procesie ewolucji kulturalnej społeczeństwo nie jest generalnie rzecz biorąc tak radykalne w sądach i akceptuje kłamstwo w pewnych sytuacjach (np. ukrywanie niesprawiedliwie prześladowanych), a amnezja i zapomnienie drastycznych wydarzeń jest naturalną reakcją obronną organizmu, także postrzegana jest często jako błogosławieństwo.

_________________
"Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."


Śr mar 11, 2009 15:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
wieczny_student napisał(a):
Znam osobę, która faktycznie zapomina urazy: po pewnym czasie (nie tak nawet długim) nie jest w stanie sobie przypomnieć, czego przykrego doświadczyła od innej osoby. Pozostaje niejasne przeświadczenie, że coś takiego miało miejsce, albo i to nie, ale żadnych szczegółów. Oczywiście dotyczy to tylko drobniejszych uraz. Osoba ta wydaje się zadowolona z takiego stanu rzeczy.


Co do drobnych urazów to zgadzam się, nie ma sensu zaprzątać sobie nimi głowy. Mi chodziło o poważne winy - takie, co do których istnieją wątpliwości, czy należy je wybaczać (nawet przy założeniu żalu i zadośćuczynienia przez winowajcę).


Śr mar 11, 2009 17:51
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3852
Post 
Wieczny_student napisał(a):
Dlatego pytam się: dlaczego dla tak wielu ludzi argument "bo taka jest prawda" jest argumentem ostatecznym podczas gdy w praktyce z ich szczerością i umiłowaniem prawdy bywa różnie? Jak w końcu jest: czy prawda jest mniej ważna od tego co dla nas dobre (więc dlaczego taką wagę przywiązujemy do dowodów?) czy należy poświęcać własne dobro dla prawdy (ale dlaczego wtedy dopuszczamy małe kłamstwa i sekrety?)
A cóż to jest prawda ? - Zapytał Piłat - I Jezus nie dał odpowiedzi , milczał . Piłat nawet nie nalegał , wiedział że nikt nie wie , pewnie nie pierwszy raz już oto pytał . Prawda jest pewnie zgodnością wydażeń z rzeczywistością , jest wszystkim tym co miało miejsce w rzeczywistości , wydażenia które nie miały miejsca w rzeczywistości prawdą nie są . Kłamstwo również jest prawdziwe . Każdy chciałby poznać prawdę , choć spotkałem się już z tym , że niektórzy woleli by jej nie poznać , bo jest bolesna . Filozof jest nawet miłośnikiem prawdy i całe życie będzie się o nią potykał , choć jestem przekonany , że w chwili wyboru miedzy prawdą , a dobrem własnym wybierze właśnie tą drugą opcję . Z jednej strony prawda jest jedna , jest rzeczywistością , której nikt nie zdoła ogarnąć , a z drugiej strony słyszałem , że prawda jest jak (censored) , każdy ma swoją . Przepraszam oczywiście za wyrażenie , ale ono dokładnie oddaje istotę rzeczy , to brzydkie wyrażenie jest antidotum dla argumentu prawdy .


Śr mar 11, 2009 19:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lut 07, 2009 22:15
Posty: 139
Post 
Inny_punkt_widzenia napisał(a):
Wieczny_student napisał(a):
Dlatego pytam się: dlaczego dla tak wielu ludzi argument "bo taka jest prawda" jest argumentem ostatecznym podczas gdy w praktyce z ich szczerością i umiłowaniem prawdy bywa różnie? Jak w końcu jest: czy prawda jest mniej ważna od tego co dla nas dobre (więc dlaczego taką wagę przywiązujemy do dowodów?) czy należy poświęcać własne dobro dla prawdy (ale dlaczego wtedy dopuszczamy małe kłamstwa i sekrety?)
A cóż to jest prawda ? - Zapytał Piłat - I Jezus nie dał odpowiedzi , milczał . Piłat nawet nie nalegał , wiedział że nikt nie wie , pewnie nie pierwszy raz już oto pytał . Prawda jest pewnie zgodnością wydażeń z rzeczywistością , jest wszystkim tym co miało miejsce w rzeczywistości , wydażenia które nie miały miejsca w rzeczywistości prawdą nie są . Kłamstwo również jest prawdziwe . Każdy chciałby poznać prawdę , choć spotkałem się już z tym , że niektórzy woleli by jej nie poznać , bo jest bolesna . Filozof jest nawet miłośnikiem prawdy i całe życie będzie się o nią potykał , choć jestem przekonany , że w chwili wyboru miedzy prawdą , a dobrem własnym wybierze właśnie tą drugą opcję . Z jednej strony prawda jest jedna , jest rzeczywistością , której nikt nie zdoła ogarnąć , a z drugiej strony słyszałem , że prawda jest jak (censored) , każdy ma swoją . Przepraszam oczywiście za wyrażenie , ale ono dokładnie oddaje istotę rzeczy , to brzydkie wyrażenie jest antidotum dla argumentu prawdy .
O jasne, a co to jest rzeczywistość ? No i całą tą twoją prawdę .... :D

_________________
Jesus Christ Superstar | Związek Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej | Gyps Punks


Śr mar 11, 2009 23:14
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 63 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL