A skąd wzięłaś tę "wiedzę"? To, w co wierzysz, to zwykłe przesądy, w dodatku szkodliwe. Nie mają one nic wspólnego z wiedzą. Wiedza to zbiór wiarygodnych informacji o rzeczywistości, które daje się racjonalnie uzasadnić (wiedza a priori) lub zweryfikować zmysłowo (wiedza a posteriori). Halucynacje nie zaliczają się da żadnego z rodzajów wiedzy, nawet jeśli doświadczający je człowiek jest absolutnie przekonany o ich realności.

Znów popisy podwórkową wiedzą encyklopedyczną? Nie wszystko da się zweryfikować doświadczalnie mędrcze...A halucynacje są możliwe do zdiagnozowania. Jeśli lekarz nie potrafi tego uczynic to odpowiada- jest to doświadczenie, którym nie zajmuje się medycyna...i takie diagnozy padają z ust profesjonalistów.
Atheist w takim przypadku wrzuca do psychiatrii to co wybitni lekarze eliminują...

kredka111
__________________________
Mój obecny problem polega na tym, że 4 lata temu poznałem na czacie swój ideał dziewczyny. Nigdy nie chciała sie spotkać, ale ja liczyłem że jednak kiedyś do takiego spotkania dojdzie. Miałem nadzieję że to "nagroda" od Boga itp. Wychodzi jednak na to że baaaardzo sie pomyliłem, chciałbym ją poznać w realu, ale za nic w świecie nie chce się zgodzić pomimo tego że bardzo mnie lubi (i wzajemnie). W dodatku Bóg Ojciec dał jej teraz wspaniałego chłopaka, i już raczej zostanie z nim na zawsze. Dla mnie to już koniec, nawet nie wiem co mam zrobić, bo nie wiem pod jakim względem się jej nie podobam Jak pojade do niej do domu to sie na mnie obrazi.
Mam od tygodnia myśli samobójcze, jeszcze nigdy nie czułem się tak źle. Nie mam już siły żyć, Bóg mi nie chce pomóc, może jesli się jutro wyspowiadam, to dostąpię łaski uświęcającej i jakaś nadzieja nadejdzie...

Harry,
skoro ona Cię nie chce, to nie była ta dziewczyna.
Zostaw ją jak najprędzej i uświadom sobie, ze trzeba uszanować i jej uczucia (nie sprzyjające związkowi z Tobą) i jej decyzje.
To co przeżywasz aktualnie, wypływa z Ciebie.
Niektórym pomoże modlitwa, innym Eucharystia, komuś medytacja a jeszcze komuś sporty ekstremalne.

Życzę Ci uwolnienia i szczęścia.

Nie poznamy człowieka, nie przebywając z nim osobiście. Masz prawdopodobnie wyobrażenie osoby, którą ona nie jest. Gdyby chciała Cię poznać nie szukałaby gdzie indziej. Masz w wobraźni ideał i musisz to przepracować. To nie ta osoba, masz też doświadczenie i to jest w tym wszystkim najcenniejsze. Wiesz kogo (jaki typ osobowoścowy) szukać w realnym świecie. I nie ciągnij tak długo znajomości w necie mając na uwadze chęć poznania jej osobiście.

A więc rozumiem nie jesteś w stanie powiedzieć skąd bierzesz tę, jak nazywasz, wiedzę? Podaję definicje słów, bo sprzeciwiam się wypaczaniu ich znaczenia przez Tobie podobnych. Jeżeli nie potrafisz podać źródła wiedzy, sama przyznajesz, że jest ona nieweryfikowalna doświadczalnie i nie potrafisz przytoczyć żadego ciągu logicznego rozumowania, który do tej wiedzy prowadzi, to to co mówisz jest zwykłym wytworem wyobraźni. A jeśli Ty twierdzisz, że ten wytwór wyobraźni jest dla Ciebie realny to jest to halucynacja. Zresztą religijne doznania doskonale wypełniają definicję halucynacji. Z halucynacjami mamy do czynienia wtedy, kiedy ktoś uznaje za prawdziwe doznania, które nie pochodzą od bodźców rejestrowanych przez zmysły. Skoro sama przyznajesz, że to o czym piszesz jest nieweryfikowalne doświadczalnie (czyli tym bardziej nie jest rejestrowane zmysłowo, bo wtedy było doświadczalnie weryfikowalne) a jednocześnie twierdzisz, że "odczuwanie" Boga czy złych duchów jest realne to nie można tego traktować inaczej niż halucynacje. Przykro mi.

Zupełnie nie rozumiem Twych emocji. Biblia jest dla Ciebie bajką dla bezmógowców, bo racjonalni ludzie wiedzą, że to mity a Jezusów to było na pęczki. Literatura dotycząca tematyki religijnej ma tę samą ocenę. Możesz uderzając skrzydełkami w klawiaturkę krzyczeć, że Boga nie ma. Ja i tak będę czytała owe mity opatrzone imprimatur lub zgodą władz kościelnych, by mądrzej żyć i próbować analizować emocje i postawy ( te z innej literatury), pokusy i natchnienia. Owa 'bajkowa' literatura podaje mi interesujące mnie wskazówki...
Atheist chciałby ducha złapać za kołnierz, prześwietlić i poddać analizie psychologicznej? Sądzę, że....

Nie ducha -tylko Lizę-a ma ku temu słuszne powody Liza twierdzi,że doswiadcza czegoś czego nie mozna doświadczyć:
Osobowy zły duch istnieje. Namawia do tzw 'dobrego' i ma swoje metody docierania do człowieka. -tutaj sugeruje,że doświadcza działania jakiegoś "ducha"...

Po czym twierdzi:Atheist chciałby ducha złapać za kołnierz, prześwietlić i poddać analizie psychologicznej?- tutaj sugeruje z kolei,że to czego ona dośwadcza, nie mozna doświadczyć.

A mogłabyś wskazać mi post, w którym napisałam, że doświadczam jakiś objawień? Pokusy i natchnienia są opisywane w literaturze, można przeczytać o ich specyfice. Katolik musi umieć odróżniać pokusy od grzechu i opierać się pokusom, to podstawa życia duchowego, no i różnicować emocje i pokusy... Nie rozumiesz, nie wypowiadaj się...Też doświadczasz pokus, ale nie masz o tym zielonego pojęcia, kiedy się to dzieje....

Nigdzie , ty tylko piszesz,że:Osobowy zły duch istnieje. Namawia do tzw 'dobrego' i ma swoje metody docierania do człowieka., czyli sugerujesz możliwośc doświadczenia jego obecności, po czym kompletnie temu zaprzeczasz( tej mozliwości doświadczenia):Atheist chciałby ducha złapać za kołnierz, prześwietlić i poddać analizie psychologicznej?
mało tego... w ostatnim poście sugerujesz jeszcze mi, że ja również doswiadczam tych omamów:Nie rozumiesz, nie wypowiadaj się...Też doświadczasz pokus, ale nie masz o tym zielonego pojęcia, kiedy się to dzieje....
Zapewniam cie , że ja nie mam żadnych tego typu doświadczeń.

Popieram. Różne mitologie niosą ze soba wiele przemyśleń dawnych pokoleń i warto je czytać. Tak jak baśnie Andersena, które czytam dzieciom. Ważne tylko, żeby z baśni o Królowej Śniegu wyciągnąć naukę, jaką Andersen chciał w niej zawrzeć a nie zacząć wierzyć, że Zła Królowa istnieje i może Cię porwać do krainy śniegu.

Kiedy idziesz do lekarza to zadaje Ci wiele pytań, często wydają się nie związane ze stanem podgorączkowym i osłabieniem, które Cię zaprowadziły do lekarza. Dziwisz się jednocześnie jak on mógł dostrzec objawy anemii bez badań krwi.
Jak nie wiesz czego szukać to wiesz, że masz stan podgorączkowy, nie nowotwór.

Tyle, że Ty nie namawiasz do chodzenia do lekarzy, ale do szamanów. Jak masz stan podgorączkowy to szaman nie powie Ci, że masz nowotwór, tylko, że to zły duch wdarł się do Twojego zeribu. Nowotwór lekarz może pokazać np. na zdjęciach, zły duch istnieje tylko w wyobraźni szamana i tych, którzy mu uwierzą.

Lizo zapytam Cię tak: Ilu znasz ateistów u których Kościół stwierdził fakt np. opętania prze złego, po czym ich egzorcyzmował?

A zajmuje się nimi?