KK wierzy w słowa Jezusa
a nie to "co jest logiczne dla każdego dziecka".
.
Jezus powiedział TO JEST ciało moje, to jest krew moja.
A nie TO ZNACZY (oznacza, symbolozuje) ciało moje, krew moją.


Akurat tutaj KK trzyma się bardzo dokładnie słow Pisma św.
Niczego nie interpretuje - traktuje słowa Jezusa dosłownie.

To ty interpretujesz stosując
filozofię "dziecka" (sam to tak nazwałeś)
gdy mówisz o znaczeniu symbolicznym.

Oto właśnie greko-pogańśka teologia katolicka
Jezus znany był i jest między innymi ze stosowania w swym nauczaniu licznych przykładów i obrazów słownych łatwych do zrozumienia dla prostych ludzi, z którymi się stykał(przypowieści o glebach, owacach i kozach, przenicy i chwastach, mam wymieniać dalej?). Prostych, bo nawiązujących do dobrze znanych im rzeczy, czynności. Takie coś uczyniło go Największym Nauczycielem w dziejach. Ale katolicy w tym jednym miejscu wolą postrzegać słowa Jezusa jednak dosłownie
Jaki ma to sens? Żaden. Wychodzi na to, że Chrystus - jak wspomniałem wcześniej - zachęcił uczniów do kanibalizmu i złamania bardzo ważnego prtzepisu Prawa Mojżeszowego, mianowicie zakazu spożywania krwi, jednego z nielicznych, które nakazano dalej przestrzegać na kartach tzw. Nowego Testamentu.
Poziom forum okazał się - nie pierwszy raz - żenujący. Ale czegóż się spodziewać po forum katolickim?... Klapki na oczach, "zasłona niewiedzy", o której pisał Paweł. Tu podstawą jest pogańska filozofia, przez pryzmat której patrzy się tu na Biblię. Cóż, proroctwa się spełniają. Jak jest napisane w Apokalipsie, Szatan ciągnie za sobą większą część ziemi, nalęzącą do "Babilonu Wielkiego" - zbioru religii fałszywych. Ilościowo KK i jego odłamy pasują. A argumenty nie działają, bo jak mają działać tam, gdzie nie ma ducha Bożego?
Szkoda czasu, "żegnałem" się już post wcześniej, ale ten powyższy jeszcze mnie "zmusił" do ostatniego wpisu.
Szerokości! - Mt 7:13

Zgadza się. Nakazał złamać bardzo ważne prawo. Dlatego wielu mówiło "trudna jest ta mowa" i "już z Nim nie chodziło". To nie jedyny tego typu detal. W innym miejscu dowiadujemy się, że człowiek powieszony na drzewie jest przeklęty przez Boga. (Pwt 21,22). Ale "My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan" (1 Kor 1,23)

Ot, Jezus jest gorszycielem.

Zaś jeśli chodzi o dosłowność a przypowieści. Zwracam uwagę na to, że Apostołowie byli inaczej traktowani niż tłumy: "W wielu takich przypowieściach głosił im naukę, o ile mogli [ją] rozumieć. A bez przypowieści nie przemawiał do nich. Osobno zaś objaśniał wszystko swoim uczniom. " (Mk 4,33)

Rozumiem, że Kościół Katolicki nie jest dla Ciebie autorytem.
Natomiast nie wiem jak można interpretować tekst Biblijny na zasadzie
"dla każdego dziecka jest oczywiste" czy w ogóle "jest oczywiste".

Zarzut kanibalizmu jest bez sensu.
Jakbyś rozumiał istotę dogmatu o transsubstancji
(WIST dobrze wytłumaczył) to byś wiedział, że o żadnym "zjadaniu"
ciala czy piciu krwi w jego aspekcie fizycznym nie ma tu mowy.

Z takimi argumentami już w starożytności rozprawili się teologowie. M. in. Justyn męczennik, pisał o tym do cesarza, po tym, jak mu doniesiono, że chrześcijanie jedzą jakiegoś Jezusa podczas swoich tajnych spotkań.

Jednak rację miał Kohelet, pisząc: "Nic zgoła nowego nie ma pod słońcem" (1,9).

Ateiści dziś często powtarzają stare argumenty Celsusa, Porfiriusza i innych. Nie obchodzi ich ten fakt iż już dawno wypracowano odpowiedzi na takie argumenty. Niestety, ale ostatnio przekonuję się, iż chyba nie zależy im na prawdzie. Gdyby im zależało, zapoznali by się z historią chrześcijaństwa z myślą ojców Kościoła i apologetów i przeszli by do rzetelnej dyskusji. To jednak co obserwuję w internecie nie ma nic wspólnego z rzeczową dyskusją. Jest to ciągle klepanie tego samego, bez refleksji byle "dokopać" wierzącym.

A nie przeszło ci przez myśl, że te wypracowane odpowiedzi nie są zadowalające? Że potrafią przekonać tylko przekonanych?

A co takiego cię nie przekonuje? Nie przekonuje cię iż podczas mszy chrześcijan nikt nie ginie? Chrystusowi się również żadna krzywda nie dzieje. On sam się ofiaruje aby mógł substancjalnie w nas przebywać, byśmy mogli stać się jego świątynią. Co takiego strasznego dzieje się na mszy? Uważasz iż Bogu sprawiamy cierpienie mszą świętą?
Myślę, że każdy kto pomyśli o tym rozsądnie powinien być przekonany.

A gdzie ja cokolwiek takiego powiedziałem?

Kto pomyśli o tym rozsądnie, twierdzi, ze to stek bredni. Kanibalizm, ale "na niby", bo z opłatkiem nic się nie dzieje, dalej jest opłatkiem.

Cóż, ja się odnosiłem właśnie do tego, co pisał "Fischer".


Szumi odpowiedział, następnie ja rozwinąłem nieco jego odpowiedź, dodając iż nie widzę w takim zarzucie szukania prawdy ale powtarzanie głupich ataków osób, które nie rozumieją chrześcijaństwa. Dodałem też, iż już dawno zostały na takie zarzuty udzielone odpowiedzi. A ty napisałeś iż te odpowiedzi nie przekonują. Chyba oczywiste jest iż broniłeś Fischera, nieprawdaż?

Śmieszy mnie stawianie obok siebie tych zarzutów, to tak jakby powiedzieć: był kanibalem a oprócz tego używał brudnych sztućcy

Tak, broniłem Fischera. A ty odparłeś zarzuty, które sam sobie wymyśliłeś, a nie te, które on wysunął.
On mówi o kanibalizmie, ty o zabijaniu i czynieniu krzywdy. To nie są tożsame rzeczy. Jeden przykład - zjadanie zmarłego (nie zamordowanego) członka swojego plemienia - to też kanibalizm. Rytuał analogiczny do pogrzebu.

Kanibalizm to spożywanie ludzkiego ciała. Opłatek jest ludzkim ciałem. Spożywanie opłatka to kanibalizm.
Alternatywnie, to tylko metafory albo brednie.

no to wygląda na to, że masz problem
- nie widzisz innej opcji

chciałam zauważyć, że nikt, absolutnie nikt (katolicy też)
nie jest winien temu, że nie jesteś w stanie przyjąć innych,
że przyjmujesz tylko te dwie

Ja nie mam problemu. Próbuję wam tylko uświadomić, ze to w co wierzyMY, nie jest rozsądne. Jest głupstwem dla świata. Dlatego zwyczajną arogancją jest twierdzić, że

Więcej pokory wobec tajemnicy wiary i niedowiarstwa świata.

Przepraszam, coś namieszałam - połączył mi się podczas czytania Twój post z postem kogoś innego
i w efekcie odpowiedziałam .... sama już nie wiem komu