Cytuj:
Dla mnie udowodnienie istnienia lub nie istnienia Boga jest sprawą drugorzędną, najważniejsza jest sama argumentacja oraz ciekawość odkrywania rzeczy nieznanych, podobnie jak w tej piosence „nie o to chodzi aby dogonić króliczka ale gonić go”

Ja podobnie uważam, udowodnienie istnienia Boga jest sprawą drugorzędną.
Jest wiele rzeczy baśniowych, krasnoludki, jakieś tam inne stwory. I nikt jakoś nie próbuje udowadniać ich istnienia. Po co wogóle poszukiwać (gonić króliczka) Boga, skoro najprostsze przesłanki mówią, że go nie ma. Nauczono na "boga" tak samo jak "świętego mikołaja", tylko z jednego żeśmy wyrośli a z drugiego nie.
Cytuj:
Tok rozumowania ateisty wygląda mniej więcej tak; na samym początku stwierdza kategorycznie że „coś” nie istnieje bo nie ma na to coś wystarczających dowodów a skoro nie ma dowodów według z góry przyjętego i ogólnie akceptowalnego wzorca rezygnuje z poszukiwań tego czegoś.
W moim przypadku tak jest. Nie mam żadnych racjonalnych przesłanek aby przypuszczać, że Bóg jest więc po co go szukać.
Znowóż pytanie gdzie szukać ? Czytać księgi mniej lub bardziej prymitywnych religii, mniemając, że posiadają niewiarygodną wiedzę ?
Już bardziej wolę poszukiwać sensu istnienia wszechświata, lub sensu istnienia człowieka itp. A jeżeli natknę się przy okazji tych poszukiwań na boga do OK.
Cytuj:
Stwierdza że nie musi udowadniać czegoś co nie istnieje np. krasnoludków (jesteś pewien że krasnoludki nie istnieją?

) Przypomina mi to zawodnika który przed startem stwierdził że nie wieży w istnienie mety, a skoro metanie nie istnieje to po co biec.....biegnę aby to sprawdzić...nawet gdyby na końcu miało się okazać że rzeczywiście meta nie istnieje
Dokładnie to co wcześniej mówiłem. Wiele religii, wyznań podsuwa tobie różnych krasnoludków, różne mety - tylko po to aby zwrócić swoje zainteresowanie. Gdybyś miał biegać od mety do mety w dzisiejszym świecie to zabiegał byś się na śmierć
Po drugie, łatwo stwierdzić, że religie podsuwają swoim zawodnikom taką metę, do której nigdy nie dobiegną - przyznasz. (czyli nigdy nie sprawdzą, czy Bóg naprawdę istnieje)
[quote]Jeśli na samym początku zanegujesz istnienie czegokolwiek to tym samym zamykasz sobie drogę do poznania prawdy, bo kto nie wieży w cel ten go nie szuka [/qoute]
Ja np. nie neguję tak drastycznie tych rzeczy. Po prostu na etapie na jakim jestem, bardziej uważam, że coś nie istnieje niż istnieje. Jednak, wydaje mi się, nie zamykam się na poznanie nowych faktów, nowych przesłanek mówiących że jest inaczej.
A z tą prawdą to jest tak, że prawie każda religia obiecuje, że poznasz ją po śmierci, no więc najlepiej chyba podążać własną ścieżką, zbytnio nie szukająć.
Jest jeszcze jedna sprawa. Nasze zmysły, które są jedynym "pośrednikiem" w komunikacji z otaczającym nas światem, w żaden sposób nie wskazują bezpośrednio na istnienie jakiejkolwiek istoty duchowej. Bardziej odbieramy wymysł innych ludzi niż nasz. Nikt sam nie dochodzi do wniosku, że Bóg istnieje na podstawie obserwacji przyrody, powiedzmy. Wszystko to zostaje podane nam gotowe, już urobione.
Wiemy, że istnieje, że ma syna, synową-dziewicę, że on jest trzech, itp. To są rzeczy, których nie doświadczasz bezpośrednio lecz pośrednio z książek lub przez przekaz ustny. Lepiej więc na początku założyć, że to nieprawda.