jafo, to tak niby prosto wyglada, ale takie nie jest, Ty mówisz komuś, że kradzież jest zła, a np. ktoś inny wpajał mu od urodzenia, że dobra, jakie on ma podstawy uwierzyć akurat Tobie, dla nas może to logiczne, bo wiemy, że kradzież jest zła, ale moze istnieć ktoś, kogo to zadziwi.

ja nie twierdze że coś przychodzi łatwo.
I ten ktoś nie musi mi wierzyć.
ale nie może potem się usprawiedliwić że nikt go nie ostrzegał.
tak jak ktoś kto nie uwierzy że jakieś jedzenie jest zatrute.
Nie musi wierzyć ale jak zje to się otruje.
i tez nie mógłby powiedzieć że nikt go nie ostrzegł.
Może przecież wszystko co ktoś mówi najpierw sprawdzić

uuu ostrzegam Cię, Krk jest zły a księża są be. Nie mów, że nie ostrzegałem.
A sprawdź sobie w Faktach i mitach albo w Nie.
ale nie musisz mi wierzyc. Ale jedzenie jest zatrute

Właśnie porównywanie czegoś czego wymiernych efektów nie da się doświadczyć z czymś czego wymierne efekty są widziane natychmiast jest po prostu manipulacją.

jafo - muszę tłumaczyć dlaczego?

Jafo, napisałes, że ktoś wcale nie musi ci wierzyć. Wygląda na to, że ostrzegasz troszkę egoistycznie z myslą o sobie, żeby nie było, że nie ostrzegałes, Ty swoj obowiązek wypełniłeś, a że ktoś nie uwierzył, to już jego problem.
Czasem mam wrażenie, że w każdej religii, czy wyznaniu wszyscy ochoczo działają ratując własną d... /w sensie ja swoje zrobiłem, wiec jestem w porządku/, tylko gdzie w tym ta miłość, jako najważniejsze z przykazań?

Sprawdziłem i wiem.
zgadzam sie z tym

jeśli bym ostrzegał to :

1 właśnie z miłości ostrzegałbym . nie chce mi sie poleżałbym sobie w domu i pooglądał telewizje ale wiem, że tzreba ostrzec to szedłbym .Z miłości aby ludzie mogli się uratować

2 taki jest nakaz boży wiec tylko go "wypełniałbym".nie żeby się pochwalić jaki to ja dobry ale tak nakazał Bóg.

3 normalny człowiek jeśli widzi że ktoś jest zagrożony to by mu pomógł .inaczej miałby wyrzuty sumienia że mógł coś zrobić a nie zrobił.

(17) Synu człowieczy: Na stróża domu izraelskiego cię powołałem! Ilekroć usłyszysz słowo z moich ust, ostrzeż ich w moim imieniu. (18) Jeżeli powiem do bezbożnego: Na pewno umrzesz, a ty go nie ostrzeżesz i nic nie powiesz, aby bezbożnego ostrzec przed jego bezbożną drogą tak, abyś uratował jego życie, wtedy ten bezbożny umrze z powodu swojej winy, ale Ja uczynię cię odpowiedzialnym za jego krew. (19) Lecz jeżeli ty ostrzeżesz bezbożnego, a on nie odwróci się od swojej bezbożności i od swojej bezbożnej drogi, wtedy on umrze z powodu swojej winy, a ty uratujesz swoją duszę. (20) Gdy zaś sprawiedliwy odwróci się od swojej sprawiedliwości i popełni bezprawie - a Ja doprowadzę go do upadku i on umrze, to jeżeli nie ostrzeżesz go, wtedy on umrze z powodu swojej winy, i nie będzie się pamiętało jego sprawiedliwych czynów, których dokonał, lecz ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew.

No właśnie dokładnie mi o to chodzi. Po pierwsze ja nie usprawiedliwiam siebie, ja usprawiedliwiam innych. Po drugie, według Twojej wiary w ogóle nie jest istotne co kto przeżywa, jakie miał życie, jak się nie podporządkuje prawom, to jest skazany i koniec. Jest to bardzo bezduszne i jak wspomniałem, nie ma nic wspólnego z miłością. Jeśli tego nie rozumiesz, nie rozumiesz znaczenia słowa miłość, czyli nie rozumiesz najważniejszego przykazania Bożego. Cała reszta jest mniej istotna.



A skąd przekonanie że potrafię nic więcej niż Ty potrafisz i moje umiejętności mieszczą się w ramach Twoich? Jesteśmy różni, bardzo różni, każdy z nas dostał inny dar od Boga. Mój... To przede wszystkim empatia i to często zbyt duża do uniesienia. Ale przynajmniej dzięki niej wiem co czują ludzie, wiem jak są świadomi, jak patrzą na świat i jak wielu z nich sobie w tym świecie nie radzi. Otóż, jeśli mówisz komuś że kradzież jest zła, nie jesteś świętą krową która zawsze ma rację, bo przede wszystkim nie masz pojęcia co ta osoba w danym życiu przeżywa. Nie masz pojęcia siły emocji, strachu, lęków. Beznadziejności pewnych sytuacji. Żyjesz w kraju w którym żyje się stosunkowo naprawdę dobrze, nie masz pojęcia nawet o części problemów które trapi państwa 3 świata, a mimo to oceniasz i wystawiasz jedną opinię - złodziej jest zły! Kłamca jest zły! Alkoholik to dno życia! Nie mam wątpliwości iż życie mogło by się ułożyć tak, iż sam byś został alkoholikiem. Ale Twoje święte przekonanie iż niezależnie od tego gdzie byś się urodził, w jakich warunkach, kto by Cię wychował, założę się że i tak uważasz że stałbyś się cudownie Świadkiem Jehowy... A ponieważ akurat mi zostało dane poznanie jak wychowanie/emocje/życie potrafi wpłynąć na człowieka, wiem że to wynika tylko i wyłącznie z braku zrozumienia. Z resztą, ja nie mam wątpliwości że dane będzie Ci to jeszcze zrozumieć, tyle że najpewniej w innym życiu.

Ależ chcę - i właśnie dlatego zostaję przy swojej wierze

Jafo, czekam dalej na wyjaśnienie, jak mam sam sprawdzić to, że jest tak, jak mówisz.

Zapomniałem jeszcze o bardzo istotnym cytacie do tego tematu:

.....Ja was nie dzielę, dzieci, na dobrych i złych, niewierzących i wierzących, katolików i wyznawców buddyzmu, „czarnych", „żółtych" czy „białych". Wszystkich was pragnę uszczęśliwić, wszystkich mieć w Domu Moim.

Ten jest najbliżej mnie, który w każdym człowieku (niezależnie od różnic) widzi brata, bowiem na braci sobie wzajem was przeznaczyłem. Dlatego nie ten, kto woła „Panie, Panie", a ludziom złorzeczy, krzywdzi ich, poniża, segreguje i skłóca, lecz ten, który miłuje ich, chociażby nigdy o Mnie nie słyszał, jest prawdziwie Synem Moim. Do niego przyznam się, a od obłudników odwrócę.....

Cytaty z "Boże Wychowanie "-autorki Anny zamieszczone dzięki użytkownikowi body.

Zauważ że w pierwszym zdaniu tego cytatu jest napisane iż sam Bóg nie dzieli nas na dobrych/złych, co jest logiczne, Bóg jest miłością, czego to jest właśnie konsekwencją, a są to bezpośrednie słowa Boga do ludzi.

A drugi cytat mówi również o Tobie... (segregacja na dobrych z którymi chcesz żyć w niebie oraz złych, niegodnych nieba i życia z Tobą w nim...)

nie odnoś wszystkich moich wypowiedzi bezpośrednio do siebie .
nie znam cie i nie mam prawa cie osadzać.
dyskutuje tylko z twoimi pogladami.


bardzo ważne jest jakie kto miał życie i co przezywa.
i ja tego nie neguje.
jak zje zatrute jedzenie to i tak ..umrze.
I nie ma znaczenia jakie prowadził wcześniej życie.
Musi nie zjeść aby sie uratować.

rozumiem słowo miłość.
Miłość nie jest jednoznaczna z tym ze nie ponosimy konsekwencji swego postępowania.
Jezus o tym wyraźnie mówił . Musicie się zmienić aby przeżyć.

rozumiem
ale to co robisz to znów usprawiedliwienie trudnego dzieciństwa.
a nawet trudne zycie nie usprawiedliwia morderstwa i kradziezy.

znam alkoholików którzy przestali pić.
i nie usprawiedliwiali sie ze mieli trudne dzieciństwo.
Po prostu to nie jest żadne usprawiedliwienie

weź do reki Biblię i sprawdź.

Jafo, dzięki za wyjaśnienie, cieszy mnie, że tak to widzisz. To ja odniosłam mylne wrażenie.

Ja nie rozważam co rożni ludzie piszą tylko co Bóg nakazał spisać w Biblii.
Dla mnie to jest istotne, ponieważ to nie autorka tego zdania ma moc i władzę tylko Bóg


Ja nie segreguję nikogo.
Ludzie swoimi uczynkami sie sami segregują.
A to że chciałbym żyć bez morderców, złodziei i oszustów to raczej normalne zachowanie

A co z samobójcami, dostąpią oni zbawienia? Chciałbyś z nimi żyć w niebie?