Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga
Autor |
Wiadomość |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
equuleuss napisał(a): akruk napisał(a): I nie za czyjekolwiek grzechy. Ale to tylko Twoja prywatna opinia. Jednak miliony ludzi na tej planecie wyznają inną wiarę. Przeczytaj jeszcze raz o kim mowa. equuleuss napisał(a): Czy ktokolwiek wyznaje dzisiaj azteckiego boga który stał się słońcem? Tak. Niewiele osób, owszem. Może mieć to jakiś związek z faktem, że wyznawcy Jezusa napadli na wyznawców Nanahuatzina, zagarnęli ich kraj i narzucili swoją religię, jak sądzisz?
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Śr gru 16, 2015 8:56 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
Maria-Magdalena napisał(a): Whispernight napisał(a): Nawet Indianie mieli Boga, który poświecił własne życie, i spłonął na stosie, za grzechy innych... A czy też zmartwychwstał? To nie ma znaczenia moja droga, bo to tylko mit. W rzeczywistości ludzie nie zmartwychwstają, nie chodzą po wodzie, i nie zmieniają wody w wino. Takimi rzeczami parają się iluzjoniści. akruk napisał(a): I nie za czyjekolwiek grzechy. Aztecki Nanahuatzin poświęcił swoje życie, by stać się słońcem. Jeśli chodzi o "tego" boga, to nie umarł tylko po to, aby stać się słońcem (pięknie to spłyciłeś, gratuluję), ale po to, aby zaistniało życie. To poświęcenie, dla powstania życia, a nie dla siebie. Natomiast mnie konkretne chodziło o "Pierzastego węża" czyli boga Quetzalcoatl. "Uważany był za współtwórcę świata oraz Słońce Wiatru w drugiej epoce świata. Według wierzeń Indian był bogiem wiatru, nieba i ziemi. Uznawany był także za bóstwo wody i płodności, opiekuna. Urodzony przez boginię-dziewicę Coatlicue. Walczył z bogiem Tezcatlipocą (Dymiącym Zwierciadłem) i jego zwolennikami, gdyż sprzeciwił się praktykom składania ofiar z ludzi i był zwolennikiem samodoskonalenia moralnego. Zmuszony do opuszczenia Tuli, udał się wraz ze swoimi zwolennikami do Choluli, gdzie nauczał przez dwadzieścia lat. Opuścił to miasto w towarzystwie czterech najbardziej oddanych uczniów, którym następnie nakazał wrócić do miasta, rządzić i głosić jego naukę, dopóki nie powróci. On zaś udał się na tratwie czy też łodzi do swojej dalekiej ojczyzny za morzem. Inna wersja legendy głosi, że na wybrzeżu Morza Wschodniego ofiarował swoje życie za ludzi spalając się na stosie ofiarnym, a jego dusza uniosła się do nieba, zamieniając się w Gwiazdę Poranną (czyli planetę Wenus), sam zaś Quetzalcoatl przeniósł się do Mictlanu. Od tego czasu ludzie oczekiwali jego cudownego powrotu..." https://pl.wikipedia.org/wiki/QuetzalcoatlBóg który stworzył świat, urodzony przez dziewicę, nauczyciel moralności. Ofiarował własne życie i wstąpił do nieba, a jego wyznawcy oczekiwali jego powrotu... Ekhm, brzmi nieco znajomo, co nie? JedenPost napisał(a): equuleuss napisał(a): Czy ktokolwiek wyznaje dzisiaj azteckiego boga który stał się słońcem? Tak. Niewiele osób, owszem. Może mieć to jakiś związek z faktem, że wyznawcy Jezusa napadli na wyznawców Nanahuatzina, zagarnęli ich kraj i narzucili swoją religię, jak sądzisz? Dokładnie tak to wygląda.
|
Śr gru 16, 2015 16:41 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
JedenPost napisał(a): Tak. Niewiele osób, owszem. Może mieć to jakiś związek z faktem, że wyznawcy Jezusa napadli na wyznawców Nanahuatzina, zagarnęli ich kraj i narzucili swoją religię, jak sądzisz?
Zainteresował mnie temat, toteż z ciekawości pogrzebałam w necie, by dowiedzieć się jak wyglądał wspomniany "napad" i "narzucenie swojej religii". Okazuje się, że wyznawcy Jezusa stanowili liczbę kilkuset najeźdźców wobec milionów rdzennych mieszkańców, więc już samo to jest dziwne, że udało im się podbić kraj Azteków, który był wysoko rozwinięty jak na tamte czasy. Okazuje się, że sami tubylcy z własnej woli dołączyli do przybyszów, czy @JedenPost wie dlaczego? Coś tu niehalo, bo skoro wzięto hiszpańskiego konkwistadora za boga, to powinno im coś świtać w głowach, że może się mylą i gość nie jest bogiem, skoro im nakazuje podbijać ich własny kraj. Musiała istnieć jakaś dodatkowa motywacja, która skłoniła Indian do walki u boku wroga. Może brutalne rytuały nie miały tak wielu zwolenników? Kolejną sprawą jest "narzucanie religii". Jak to wyglądało, skoro w ciągu wielu lat nie wybuchały zamieszki, powstania, ani nie było zamachów na nową władzę przyjezdnych, która nie miała silnego zaplecza w postaci np. armii bądź sojuszników wśród ościennych krajów? Co ciekawe, masowe nawracanie potomków Azteków nie odbywało po objęciu władzy przez Hiszpanów, szczere zainteresowanie tubylców katolicyzmem nastąpiło dopiero kilka lat po podbiciu wskutek pewnej historii Indianina Juana Diego, który bynajmniej nie nawracał niewiernych ogniem i mieczem, zatem trudno mu zarzucić, że "narzucał" im swoją wiarę. Jeżeli nie jest to prawda, proszę o sprostowanie, wraz z podaniem przykładów jak przebiegało przymusowe nawracanie rdzennych mieszkańców wbrew ich woli.
|
Śr gru 16, 2015 19:47 |
|
|
|
 |
sowaniejestmadra
Dołączył(a): Śr wrz 02, 2015 11:40 Posty: 654
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
medieval_man napisał(a): Non sequitur. To, że na świecie jest cierpienie nie jest przesłanką wniosku, że Bóg nie istnieje, albo, że nie jest dobry w sensie moralnym. Jest przesłanką za tym, że kompletnie nie ingeruje w ziemski świat czy też Wszechświat.
|
Śr gru 16, 2015 19:54 |
|
 |
sowaniejestmadra
Dołączył(a): Śr wrz 02, 2015 11:40 Posty: 654
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
glejt napisał(a): Allah to ten sam , Bóg ale każdy prorok , który przyszedł po Jezusie został nazwany przez Niego fałszywym. Choć nie można powiedzieć, że i oni nie są dziećmi Boga , którzy mogą dostąpić zbawienia. Czym innym jest jednak głoszenie ewangelii jako dobrej nowiny o miłości a czym innym głoszenie jej tak aby ta była naginaniem słów Jezusa aby miłość została nadużywana lub była narzędziem do kontrolowania. Bóg jako miłość nie kontroluje, pokładając w nas całkowite zaufanie. Tak samo do niczego nie zmusza dając nam wolny wybór. Doskonale rozumie, że usunięcie tego przymusu i kontroli daje w efekcie powrót do tego co ktoś sobie wyżej ceni. Jak możesz pisać że Ewangelia to dobra nowina? W imię tejże palono na stosie, wyrzynano w pień innowierców itd. itd. mając tę Świętą Księgę przed sobą.
|
Śr gru 16, 2015 20:00 |
|
|
|
 |
sowaniejestmadra
Dołączył(a): Śr wrz 02, 2015 11:40 Posty: 654
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
To bezsensowne poruszać taki temat. Skoro nic nie wiemy o Bogu, nie wiemy również czy istnieje.
|
Śr gru 16, 2015 20:24 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
Mrs_Hadley napisał(a): Okazuje się, że wyznawcy Jezusa stanowili liczbę kilkuset najeźdźców wobec milionów rdzennych mieszkańców, więc już samo to jest dziwne, że udało im się podbić kraj Azteków, który był wysoko rozwinięty jak na tamte czasy. Okazuje się, że sami tubylcy z własnej woli dołączyli do przybyszów, czy @JedenPost wie dlaczego? Wie. Z powodów politycznych, ponieważ ten "kraj Azteków" (Trójprzymierze) był wieloetnicznym imperium, którego większość mieszkańców nie miała powodu kochać Mexiców, co Hiszpanie dobrze wykorzystali. Mrs_Hadley napisał(a): Kolejną sprawą jest "narzucanie religii". Jak to wyglądało, skoro w ciągu wielu lat nie wybuchały zamieszki, powstania, ani nie było zamachów na nową władzę przyjezdnych, która nie miała silnego zaplecza w postaci np. armii bądź sojuszników wśród ościennych krajów? Oczywiście, że były, zarówno w Meksyku, jak i potem w Peru czy Chile. Slyszałaś może o Vilcabambie? Wojnach z Chichimekami, Mapuczami, Mixtonami? A nowa władza jak najbardziej miała przecież "w krajach ościennych" sojuszników. W Nowym Meksyku Hiszpanie nawet niebywale spokojnych Pueblo zdołali doprowadzić do takiej desperacji, że ci skutecznie przegnali ich na całe 12 lat - w tym czasie masowo dokonywali obrzędu zmycia chrztu, co chyba dobitnie uwidacznia jaki był ich stosunek do misjonarskich dobroci. Mrs_Hadley napisał(a): Co ciekawe, masowe nawracanie potomków Azteków nie odbywało po objęciu władzy przez Hiszpanów, szczere zainteresowanie tubylców katolicyzmem nastąpiło dopiero kilka lat po podbiciu wskutek pewnej historii Indianina Juana Diego, który bynajmniej nie nawracał niewiernych ogniem i mieczem, zatem trudno mu zarzucić, że "narzucał" im swoją wiarę. Jeżeli nie jest to prawda, proszę o sprostowanie, wraz z podaniem przykładów jak przebiegało przymusowe nawracanie rdzennych mieszkańców wbrew ich woli. Zacząć od tego, że po prostu zabroniono im praktykować własne religie? Niszczono świątynie? Mordowano kapłanów? Co niby robiła w Meksyku Inkwizycja?
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Śr gru 16, 2015 20:33 |
|
 |
Robek
Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04 Posty: 6825
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
Argumentem na przeciw, jest to że wszystko można wyjaśnić za pomocą nauki, i zwykłego przypadku, Bóg nie jest do niczego potrzebny.
_________________ Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.
|
Śr gru 16, 2015 21:05 |
|
 |
Dżery
Dołączył(a): So paź 17, 2015 22:00 Posty: 104
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
tak, za pomocą przypadku faktycznie wszystko można wyjaśnić, z wyjątkiem tego czym w istocie ów przypadek jest. Czyli wyjaśniamy jedne zdarzania za pomocą innego, o którym nic nie wiemy. Czyli właściwie nic nie wyjaśniamy.
|
Śr gru 16, 2015 21:42 |
|
 |
Robek
Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04 Posty: 6825
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
Dżery napisał(a): tak, za pomocą przypadku faktycznie wszystko można wyjaśnić, z wyjątkiem tego czym w istocie ów przypadek jest. Czyli wyjaśniamy jedne zdarzania za pomocą innego, o którym nic nie wiemy. Czyli właściwie nic nie wyjaśniamy. Może nie jeden konkretny przypadek, tylko losowe zdarzenia, występujące jeden po drugim, w nieskończoność.
_________________ Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.
|
Śr gru 16, 2015 21:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
JedenPost napisał(a): Wie. Z powodów politycznych, ponieważ ten "kraj Azteków" (Trójprzymierze) był wieloetnicznym imperium, którego większość mieszkańców nie miała powodu kochać Mexiców, co Hiszpanie dobrze wykorzystali. Zatem Hiszpanie wykorzystali negatywne nastroje mieszkańców. Liderzy społeczności mogli wykorzystać przybyszów, żeby przekonać ludzi, że wśród nich jest ten zapowiadany bóg i wyruszyli na wojnę. Z tego co napisałeś, wykluczasz możliwość współwiny mieszkańców, obarczasz całą winą wyznawców Jezusa i mnie to ciekawi, bo choć jestem laikiem, dostrzegam złożoność sytuacji i wydaje mi się, że odpowiedzialność za to, co się później wydarzyło nie ponoszą tylko Hiszpanie, a konkretniej katolicy. Cytuj: Oczywiście, że były, zarówno w Meksyku, jak i potem w Peru czy Chile. Slyszałaś może o Vilcabambie? Wojnach z Chichimekami, Mapuczami, Mixtonami? A nowa władza jak najbardziej miała przecież "w krajach ościennych" sojuszników. I oni też nie są winni sytuacji, która miała miejsce? Cytuj: Zacząć od tego, że po prostu zabroniono im praktykować własne religie? Niszczono świątynie? Mordowano kapłanów? Co niby robiła w Meksyku Inkwizycja? Nie wiem, co robiła, ale wiele źródeł podaje, że nawracanie na nową religię szło im kiepsko, opór społeczeństwa był duży, info na temat udokumentowanych kar śmierci zarządzonych przez hiszpańską inkwizycję to niecałe 40 osób, przy czym nie dotarłam do info, czy wszyscy byli kapłanami, zatem jaka była skala morderstw i tortur? A także w jakim zakresie respektowano zakaz praktykowania własnych religii? I co najważniejsze: kto tego pilnował, bo chyba nie sprowadzono setek tysięcy inkwizytorów, którzy obserwowali, czy jakiś mieszkaniec łamie zakaz? Robek napisał(a): Argumentem na przeciw, jest to że wszystko można wyjaśnić za pomocą nauki, i zwykłego przypadku, Bóg nie jest do niczego potrzebny. Nauka nie zajmuje stanowiska wobec Boga. Nie bada świata niematerialnego.
|
Śr gru 16, 2015 22:11 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
Mrs_Hadley napisał(a): proszę o sprostowanie, wraz z podaniem przykładów jak przebiegało przymusowe nawracanie rdzennych mieszkańców wbrew ich woli. "Na gruzach Tenochtitlanu Hiszpanie zbudowali miasto Meksyk. Ostatni władca aztecki Cuauhtemoc, jeszcze w dniu upadku miasta dostał się do niewoli. 28 lutego został stracony po tym, jak udowodniono mu spisek przeciwko Cortesowi. Hiszpańscy Konkwistadorzy przez kolejne lata systematycznie niszczyli każdy przejaw kultury azteckiej. W miejscu pałacu królewskiego zbudowali pałac wicekróla, na gruzach świątyń powstały kościoły chrześcijańskie. Jezioro Texcoco przez dziesięciolecia stopniowo osuszano. W roku 1535 Meksyk stał się siedzibą wicekróla Nowej Hiszpanii. W kolejnych dziesięcioleciach Hiszpanie podporządkowali sobie wszystkie plemiona i ludy Meksyku. Do kraju napływała coraz liczniejsza grupa osadników. Indianie byli zmuszani do przyjmowania religii chrześcijańskiej. Wielu cierpiało w wyniku chorób i ciężkiej pracy fizycznej. Jedynym plemieniem, które uzyskało pewne przywileje byli Tlaxcaltekowie. Niektórzy misjonarze, którzy przybyli do Meksyku starali się zrozumieć kulturę miejscowych plemion i uczyli się ich języków. Powstały wówczas liczne księgi mówiące o życiu ludności Meksyku. Według najnowszych badań, liczba ludności Meksyku w latach 1519-1565 spadła z 25 do 2,5 miliona ludzi. Hiszpanom mimo to nie udało się nigdy całkowicie wyplenić miejscowej kultury. Język Azteków - nahuatl, jest do dzisiaj używany w kulturze indiańskiej. Niektóre zwyczaje do dzisiaj cenione są wysoko wśród rdzennej ludności Meksyku..."https://pl.wikipedia.org/wiki/Podb%C3%B ... pan%C3%B3wUdane podboje zawsze wyglądają tak samo. Wprowadza się własną kulturę, własne prawo, własną religię. Oczywiście brak respektowania nowych wartości, są na ogół ostro tępione, a osoby dopuszczające się krytyki są dyskryminowane. Takie postępowanie przez długie lata, pozwala absolutnie "wymazać" wartości i zwyczaje rdzennych mieszkańców. To na prawdę nie miało znaczenia, czy to był grek, rzymianin, muzułmanin czy katolik, ale zawsze po udanym podboju, lokalne świątynie były równane z ziemią, a w ich miejsce powstawały świątynie ku czci bogów czczonych przez najeźdźców. A że nie da się całkowicie "wymazać" pozostałości po upadłych kultach, widać choćby na przykładzie przesądów w naszym pięknym kraju. Owe przesądy to niemal zawsze pozostałości po pogańskich wierzeniach. Historia bardzo brutalnie ukazuje, jak wielkim "oszustwem" jest religia sama w sobie. Ludzie wierzą i "kochają" własne wyznanie wiary, które niemal zawsze, było wpychane siłą i agresją wprost do gardła ich własnym dziadom i przodkom...
|
Śr gru 16, 2015 22:33 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
Mrs_Hadley napisał(a): Zatem Hiszpanie wykorzystali negatywne nastroje mieszkańców. Liderzy społeczności mogli wykorzystać przybyszów, żeby przekonać ludzi, że wśród nich jest ten zapowiadany bóg i wyruszyli na wojnę. Z tym dopatrywaniem się w Hiszpanach bogów to akurat raczej pic, bodaj jedynie chwiejny Motecuzoma miał z tym przez jakiś czas problem. Mrs_Hadley napisał(a): Z tego co napisałeś, wykluczasz możliwość współwiny mieszkańców, obarczasz całą winą wyznawców Jezusa i mnie to ciekawi, bo choć jestem laikiem, dostrzegam złożoność sytuacji i wydaje mi się, że odpowiedzialność za to, co się później wydarzyło nie ponoszą tylko Hiszpanie, a konkretniej katolicy. A to ciekawe, bo nie pisałem nic o niczyjej winie, tylko wskazałem na prosty fakt, że ówczesna religia nie znudziła się mieszkańcom Meksyku, tylko została im odebrana, w zamian zas narzucono im Jezusa. Jasne, Mexicowie też wcześniej narzucili podbitym własną, ponieważ w Dolinie Meksykańskiej rozumiano te kwestie mniej więcej tak, jak wśród plemion semickich - wygrywał ten, kto miał silniejszego boga. Tak też zresztą wyglądało to po hiszpańskim podoboju. Wg. Sahaguna odbyła się niedługo po nim debata między franciszkanami, a kapłańską elitą, w której ci pierwsi opisywali tym drugim jaki wspaniały jest ich Bóg i jak dobrze uczynią przyjmując go, na co Mexicowie odpowiedzieli w stylu "OK, wygraliście. Ale my tu pełnimy tą samą rolę, co wy u siebie. Że co niby mamy teraz powiedzieć ludziom?". Odpowiedź franiszkanów ostatecznie sprowadzał się właśnie do "Ale my wygraliśmy". Kapłani wkrótce dyplomatycznie się ochrzcili (zapewne nie chcąc by spotkało ich to, co kolegów po fachu podczas Maskary w Wielkiej Świątyni), ale sam Sahagun, poczatkowo tym zachwycony, z czasem wstrzymał się z nagłaśnianiem sprawy, ponieważ stało się aż nazbyt oczywiste, że był to ruch czysto polityczny. Mrs_Hadley napisał(a): A także w jakim zakresie respektowano zakaz praktykowania własnych religii? I co najważniejsze: kto tego pilnował, bo chyba nie sprowadzono setek tysięcy inkwizytorów, którzy obserwowali, czy jakiś mieszkaniec łamie zakaz? Głównie w zakresie kultu publicznego oczywiście, zwykłych ludzi nikt nie był w stanie upilnować (takie np. zakazy używania roślin wizyjnych były mniej więcej tak skuteczne, jak dzisiejsze ustawodawstwo antynarkotykowe), stąd widoczny w Meksyku do dziś powszechny synkretyzm, tym wyraźniejszy i mniej katolicki, im dalej od miast. Nie zapomnijmy o ogromnej w tym czasie depopulacji, upadku całego systemu społecznego, o tym, że Meksyk wkrótce stał się na jakiś czas największym na świecie tyglem kulturowym - tu przypomniało mi się odnoszące się do pewnego produktu określenie: chińska podróbka wykonanej przez chińczyków meksykańskiej kopii chińskiego oryginału - to wszystko sprzyjało erozji tradycji i podatności na indoktrynację.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Cz gru 17, 2015 5:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Za przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
Mrs_Hadley napisał(a): Cytuj: Zacząć od tego, że po prostu zabroniono im praktykować własne religie? Niszczono świątynie? Mordowano kapłanów? Co niby robiła w Meksyku Inkwizycja? Nie wiem, co robiła, ale wiele źródeł podaje, że nawracanie na nową religię szło im kiepsko, opór społeczeństwa był duży, info na temat udokumentowanych kar śmierci zarządzonych przez hiszpańską inkwizycję to niecałe 40 osób, przy czym nie dotarłam do info, czy wszyscy byli kapłanami, zatem jaka była skala morderstw i tortur? Skala nawracania pod przymusem, także z zastosowaniem brutalnej siły zamiast dobrowolnie, była ogromna. Oprócz niszczenia miejsc, obiektów kultu, książek, oficjalnie wprowadzono system pracy przymusowej na rzecz najeźdźców oraz przymusową chrystianizację. Prawa z Burgos (1512), wydane jeszcze przed podbojem kontynentu i chroniące miejscową ludność przed złym traktowaniem stwierdzały m.in.: * Indianie mają zostać przemieszczeni do encomiendas, gdzie na każdych pięćdziesięciu należy zbudować cztery domki. Encomenderos, dysponujący Indianami, będą wykorzystywać ich pracę przy uprawie i hodowli. * W encomiendas musi zostać wzniesiony kościół z wizerunkiem Naszej Pani oraz dzwonem wzywającym Indian na porę modlitwy. Osoba posiadająca Indian musi towarzyszyć im co wieczór w kościele i upewniać się, czy wykonują znak krzyża i śpiewają hymny. Indianin, który nie przyszedł do kościoła, nie ma prawa do odpoczynku podczas następnego dnia. * Encomenderos ma obowiązek pilnować, czy Indianie prawidłowo uczą się chrześcijaństwa i co dwa tygodnie sprawdzać. Ma ich nauczać Dekalogu, Siedmiu Grzechów Głównych, Wyznania Wiary. Encomendero nie dopełniający prawidłowo tego obowiązku zapłaci grzywnę w wysokości sześciu złotych pesos. * Osoby mające pięćdziesięciu Indian powinny wyznaczyć jednego zdatnego chłopca, który ma być uczony czytania i pisania oraz wiary katolickiej. Chłopiec ten będzie następnie nauczał innych Indian, gdyż Indianie prędzej przyjmą to, co mówi, niż to co mówią Hiszpanie. Jeśli encomendero ma stu Indian, należy wyznaczyć dwóch chłopców. Wiara musi zostać zakorzeniona w głowach Indian, by zostały zbawione ich dusze. * Jeśli Indianin zachoruje w pobliżu miejsca, gdzie jest ksiądz, ten musi go odwiedzić i recytować credo [...] Jeśli Indianin umrze, należy go pochować w pobliżu kościoła. [...] * Wszyscy Hiszpanie, którzy mają Indian w encomiendas muszą chrzcić niemowlęta w ciągu tygodnia od urodzenia. To był oficjalny, łagodny wariant chrystianizacji.
|
Cz gru 17, 2015 7:00 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Za i przeciw argumenty w kwestii istnienia Boga.
A dzisiejsi Rycerze Kolumba nie mają problemu z noszeniem imienia patrona, będącego wszak pionierem encomiendyzacji, zniewalania i eksterminacji Indian.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Cz gru 17, 2015 7:23 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|