Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt sie 15, 2025 22:41



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 81 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona
 Kim jest Bóg? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt mar 25, 2008 8:29
Posty: 82
Post 
Andrzej Kosela napisał(a):
Panie Arturze... może po kolei, bo zdaję się, że się Pan zagalopował. Pan nie ma pojęcia co się działo w Indiach 5000 lat temu, a co dopiero nie ma Pan kompletnego pojęcia co było miliony lat temu....
Gdzie są owe przekazy sprzed milionów lat, na które się Pan powołuje. Chętnie się z nimi zapoznam...

Panie Andrzeju, niech Pan studiuje naukę o duszy.
Dusza jest wieczna i jeśli jest uwarunkowana, to czy 100 lat temu w Indiach czy kilka milionów lat temu gdzie indziej, to i tak historia jej uwarunkowania podlega ściśle określonym zasadom. Dzięki znajomości tych zasad stanowiących jeden z aspektów wiedzy transcendentalnej można osiągnąć bardzo namacalny efekt nazwany oświeceniem. Wiedza ta jest przekazywana od czasów niepamiętnych (patrz Bagavad-Gita) głównie w postaci ustnej z mistrza na ucznia, ale na początku tego wieku Kali została spisana przez mędrca Dvaypayana Vyasę.
Wiem, wiem, dla Pana historia oznacza zupełnie co innego, zewnętrznego.
A wie Pan jak całą historię tego świata można przedstawić w kilku zdaniach?

Przyszedł człowiek, wbił kołek i powiedział, że ta ziemia wokół jest jego.
Po jakimś czasie przyszedł inny człowiek, zamordował tego pierwszego człowieka i jego zwolenników, następnie wyrwał kołek swojego poprzednika, wbił swój kołek i ogłosił się panem ziem wokół.
Potem przyszedł następny i następny człowiek, a po nim całe rzesze następnych. Wszyscy czynili podobnie. Głównie mordowali.
Oto cała chwalebna historia naszego świata.
Materiał głęboki i naprawdę godny studiowania.

Andrzej Kosela napisał(a):
Chyba Pan zdaje sobie sprawę, że to co Pan nazywa "literaturą wedyjską" nie stanowi jednego spójnego medium.

I w tym cały jej urok.

Andrzej Kosela napisał(a):
Nie neguję dorobku starożytnej literatury wedyjskiej - tak naprawdę bardzo cenię tę literaturę (w przeciwieństwie co do niektórych na tym akurat forum), lecz patrzę na to oczami historyka, a nie fanatyka religijnego.

Hola.
Skoro ośmiela się mnie Pan nazwać fanatykiem religijnym, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko odwzajemnić się pięknym za nadobne i zatytułować Pana pseudonaukowym przygłupem.
Co to takiego? To takie homo niewiadomo stuknięte w bruzdę Rollanda.
Miło? Jeśli tak, to ok, jeśli nie, to na przyszłość proszę bardziej szanować swoich rozmówców i ich prawo do właściwej im interpretacji otaczającej ich rzeczywistości.

Andrzej Kosela napisał(a):
Pisze Pan naprawdę rzeczy niedorzeczne.
Czy naprawdę wierzy Pan w te bajki New Age, które mówią, że istniał kiedyś na Ziemi "raj", moment w historii kiedy "przekaz wiedzy był zupełnie kompletny"?
O jakim przekazie Pan mówi? przekazie skąd? o jakiej wiedzy?

Czy naprawdę jest Pan taki tępy i nie może zrozumieć tego prostego i wielokrotnie już przeze mnie podkreślanego faktu, że źródłem mojej wiedzy jest literatura wedyjska, a ja nie jestem fanatykiem religijnym ani tym bardziej przedstawicielem jakiejś mrocznej sekty.
Po za tym co tu za bzdury próbuje mi Pan wkładać w usta.
Może ma Pan odchyłki psychiczne. Jest Pan uparty jak osioł, zadufany w swoją dość mierną wiedzę, obraźliwy a przede wszystkim przekonany o swojej wyższości.
Jak by tak się uprzeć, to coś tam pewnie można by znaleźć na Pana w „domu bez klamek.”

A tak na koniec.
Jeśli nauczy się Pan szanować swojego rozmówcę, to kto wie, może i Pana docenią.
Na razie to nie wychodzi to Panu zbyt tęgo.


Pt kwi 11, 2008 17:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 26, 2007 14:21
Posty: 79
Post 
Artur Jerzy napisał(a):
Andrzej Kosela napisał(a):
Panie Arturze... może po kolei, bo zdaję się, że się Pan zagalopował. Pan nie ma pojęcia co się działo w Indiach 5000 lat temu, a co dopiero nie ma Pan kompletnego pojęcia co było miliony lat temu....
Gdzie są owe przekazy sprzed milionów lat, na które się Pan powołuje. Chętnie się z nimi zapoznam...

Panie Andrzeju, niech Pan studiuje naukę o duszy.


Czym dla Pana jest dusza? Co wogóle dla Pana to słowo oznacza? W jakim kontekście go Pan używa? Czy hebrajskie nephesh to dla Pana dusza? a może platońskie nous?
Radziłbym Panu przeczytać traktat Arystotelesa "o duszy" w którym podsumowuje on dociekania filozofów do jego czasów. Dowie się Pan, że nie wszystko jest takie proste jak się Panu zdaje i że ludzie od początku świata nie mieli jednoznaczej opinii czym jest dusza...

Artur Jerzy napisał(a):
Dusza jest wieczna


Wydaje mi się, że z góry założył Pan pewien scenariusz i trzyma się Pan niczym tonący brzytwy. Jakie ma Pan dowody na to, iż "dusza" jest wieczna? Co to wogóle dla Pana oznacza? świadomą egzystencję przez miliony lat?
Poglądy filozofów na przestrzeni wieków były różnorodne. Osobiście jestem dość sceptyczny co do "wieczności" duszy.
Jak pisał Eliphas Levi w XIX wieku:
"Hrabia Joseph de Maistre powiada, że kiedyś ludzie drwić będą z naszej głupoty, jak dzisiaj śmieszy nas barbarzyństwo średniowiecza. Cóż by powiedział, gdyby ujrzał i usłyszał naszych spirytystów i teoretyków ukrytego świata duchów? Jakże jesteśmy żałosni! Absurdu unikamy dzięki absurdowi przeciwnemu. Wiek XVIII mniemał, że przeciwstawi się przesądowi, negując religię, a my potępiamy bezbożność tego wieku, przywracając wiarę w stare bajki naszych piastunek. Czyż nie można być bardziej chrześcijańskim od Woltera i uwolnić się od wiary w duchy?

Zmarli w takim stopniu powracają na Ziemię, co dziecko do łona matki. Śmierć to narodziny w nowym życiu. Natura działa tylko w porządku koniecznego postępu bytu i nie może zawieść swych podstawowych praw.

Dusza człowieka, której służą i którą ograniczają jego organy, może tylko za ich pośrednictwem wejść w kontakt z rzeczami świata widzialnego. Ciało jest przystosowaną do materialnego otoczenia powłoką, w której musi żyć dusza. Ograniczając aktywność duszy, ciało ową aktywność pogłębia. Dusza bezcielesna istniałaby wszędzie, ale w tak małym stopniu, że nigdzie nie mogłaby działać. W nieskończoności zagubiłaby się i została wchłonięta przez Boga, ba, poniekąd przezeń zniszczona.

Przypuśćmy, że wrzuciliśmy do morza kroplę słodkiej wody zamkniętą w kuleczce: w nierozbitej kuleczce kropla zachowuje swą naturę, ale kiedy kuleczka ulegnie rozbiciu, wtedy woda morska wchłonie tę kroplę."

Artur Jerzy napisał(a):
Wiedza ta jest przekazywana od czasów niepamiętnych (patrz Bagavad-Gita) głównie w postaci ustnej z mistrza na ucznia, ale na początku tego wieku Kali została spisana przez mędrca Dvaypayana Vyasę.


Pan pisze tutaj o legendach i baśniach, a nie o faktach historycznych.
Być może, że wiedza zawarta w Bhagavad Gita wykracza poza III wiek przed naszą erą, ale dokładne rozumienie tej wiedzy i tak zostało utracone w toku dziejów...Dziś badacze i członkowie różnych sekt nie mogą dojść jak tłumaczyć poszczególne słowa sanskryckie. Istnieją różne, często sprzeczne komentarze; różne sprzeczne ideologie odwołują się do Gity.
Pan przyjął jedną z tych ideologii i trzyma się jej - być może jest w niej trochę prawdy - nie oceniam tego, lecz z cóż z innymi? Jaką szkołę interpretacji Gity Pan reprezentuje? Opiera się Pan na Shankaracharya,
a może na Madhvacharya? a może reprezentuje Pan siwaizm? Czy może jeszcze jaką inną sektę indyjską?

Artur Jerzy napisał(a):
Wiem, wiem, dla Pana historia oznacza zupełnie co innego, zewnętrznego.
A wie Pan jak całą historię tego świata można przedstawić w kilku zdaniach?

Przyszedł człowiek, wbił kołek i powiedział, że ta ziemia wokół jest jego.
Po jakimś czasie przyszedł inny człowiek, zamordował tego pierwszego człowieka i jego zwolenników, następnie wyrwał kołek swojego poprzednika, wbił swój kołek i ogłosił się panem ziem wokół.
Potem przyszedł następny i następny człowiek, a po nim całe rzesze następnych. Wszyscy czynili podobnie. Głównie mordowali.
Oto cała chwalebna historia naszego świata.
Materiał głęboki i naprawdę godny studiowania.


Myli się Pan. Interesuje mnie raczej historia filozofii i myśli intelektualnej rasy ludzkiej, choć często historia ta splata się z wydarzeniami politycznymi. Przede wszystkim staram się być OBIEKTYWNY, RZETELNY i dążyć do PRAWDY, nawet gdyby była ona niewygodna dla kogokolwiek.
Prezentuję sceptyczną i racjonalną myśl filozoficzną, pozbawioną fanatyzmu i sekciarstwa. Wydaje się, iż szkoła Plotyna w Rzymie w III wieku prezentowała taki właśnie sposób rozwoju intelektualnego. Przynajmniej taki obraz wyłania się z pism Porfiriusza, ucznia Plotyna i autora m.in. traktatu "Przeciwko chrześcijanom". Cenię też obiektywizm Arystotelesa. Dzięki takim ludziom racjonalna nauka może posunąć się naprzód. W przeciwieństwie do pańskich sekciarskich wywodów o "wiedzy sprzed milionów lat", której świadectwa najwyraźniej istnieją tylko w Pańskiej głowie.

Nie będę nawet reszty komentował, bo zamiast odpowiadać dokładnie i rzetelnie na moje pytania zajał się atakami ad personam - to typowy przejaw "ostatniej deski ratunku" u takich osobników jak Pan.

Jeśli chce Pan prowadzić poważne dyskusje to proszę o skupienie się na faktach i trzymanie się tematu. Zadałem Panu kilka dość poważnych pytań, na które nie otrzymałem ŻADNEJ odpowiedzi....


Pt kwi 11, 2008 18:35
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn kwi 07, 2008 8:08
Posty: 36
Post 
Czy mozna cos wogole powiedziec o Bogu? Czy da sie Go poznac? Widzimy i poznajemy tylko Jego przymioty,Jego dary i storzenie. Wszystko cokolwiek mozemy o Nim pomyslec nigdy Nim nie bedzie, nigdy Go nie doscignie.
Chrzescijanstwo mowi o Bogu w trzech osobach. Jak rozumiana jest osoba w kontekscie Boga?


Pt kwi 11, 2008 19:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 25, 2008 8:29
Posty: 82
Post 
Andrzej Kosela napisał(a):
Jeśli chce Pan prowadzić poważne dyskusje to proszę o skupienie się na faktach i trzymanie się tematu. Zadałem Panu kilka dość poważnych pytań, na które nie otrzymałem ŻADNEJ odpowiedzi....

Drogi Panie, jestem otwarty na dyskusję, ale pewne warunki muszą być bezwzględnie zachowane.
Nie życzę sobie, aby Pan przypisywał mi jakieś swoje chore urojenia lub próbował mnie zaszeregować do jakiś formacji New Age albo też, co najgorsze, nazywał mnie fanatykiem religijnym, czy też reprezentantem mrocznej sekty.
Proszę także zauważyć, że za nim odwzajemniłem się Panu dość trafnym zresztą sloganem, dotyczącym pańskiej kompetencji do prowadzenia tego typu dyskusji, to już od dobrych kilka postów cierpliwie znosiłem Pana prymitywne impertymencje względem mojej osoby.
To prawda, ad baculum i ad personum stosowane są bardzo rzadko i głównie wtedy kiedy ktoś nie potrafi uznać własnej porażki w dyskusji. Jednak u Pana zasady te stanowią nieodłączny i lekko smrodliwy folklor wskazujący na Pana wielkie zadufanie we własną wyższość i skłonność do traktowania swoich potencjalnych rozmówców jako a priori niegodnych posiadania racji i własnej perspektywy.
Dlatego za nim potencjalnie zaistnieje możliwość dyskusji, musi Pan nie tylko przeprosić i obiecać więcej samokontroli, ale przede wszystkim zmienić swoje wewnetrzne nastawienie.
Zaprawdę, odrobina pokory by się Panu przydała.


Pt kwi 11, 2008 20:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 26, 2007 14:21
Posty: 79
Post 
Widzę, że nie chce Pan jednak prowadzić poważnej dyskusji...
Zadałem Panu kilka pytań, których jak widzę Pan unika, bo dobrze zdaje Pan sobie sprawę, że odpowiedzi na nie albo nie mają ŻADNEGO pokrycia w faktach albo są na tyle fantastyczne i baśniowe, że woli Pan już nic nie pisać...

Dlaczego unika Pan odpowiedzi na pytanie czym dla Pana jest dusza?


So kwi 12, 2008 11:32
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 25, 2008 8:29
Posty: 82
Post Dusza
Andrzej Kosela napisał(a):
Dlaczego unika Pan odpowiedzi na pytanie czym dla Pana jest dusza?

Ok, odpowiem, a w międzyczasie mam nadzieję, że Pan będzie na tyle odważny aby się jednoznacznie określić w stosunku do moich sugestii, które wyraziłem w treści mojego ostatniego postu. Jeśli Pan tego nie zrobi, to uznam, że nie jest Pan godny mojego skromnego towarzystwa, co oznacza również skromną prośbę, aby mi Pan już więcej głowy nie zawracał.

*

Zacznijmy od tego prostego faktu, że nie będę prezentował swojego własnego punktu widzenia, (bo kim że ja jestem – zaledwie małym żuczkiem na nieboskłonie świata), ale podobnie jak we wszystkich moich wcześniejszych postach prezentować będę perspektywę wedyjskich objawionych pism świętych.
W tym szczególnym wypadku dotyczącym zagadnień duszy opierać się będę głównie na autorytecie Bagavad-Gity, która w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Pieśń Boga” i w rzeczywistości zawiera nauki Samego Boga.
Zgodnie z wedyjską definicją, wiedza oznacza znajomość materii i ducha oraz kontrolera ich obu.
Oryginalnie ta wiedza jest przekazywana od niepamiętnych czasów od Samego Boga poprzez łańcuch samozrealizowanych mistrzów duchowych i uczniów zwanych systemem parampara. Osoby zainteresowane tym tematem odsyłam do 15 rozdziału Bagavad-Gity.
Ponadto w miarę swoich skromnych możliwości i realizacji będę się starał tłumaczyć niektóre zagadnienia w takim stopniu na ile pozwoli mi moja uwarunkowana świadomość.

**

Bardzo ważny punkt na początek:

Istnieją dwa rodzaje dusz – mianowicie mikroskopijna, cząstkowa dusza (anu-atma) i Dusza Najwyższa (vibhu-atma) czyli Bóg.
W Katha Upanisad (1.2.20) potwierdzone jest to w ten sposób:

anor aniyan mahato mahiyan
atmasya jantor nihito guhayam
tam akratuh paśyati vita-śoko
dhatuh prasadan mahimanam atmanah

„Zarówno Dusza Najwyższa (Paramatma), jak i atomowych rozmiarów dusza indywidualna (jivatma), usytuowane są na tym samym drzewie ciała, wewnątrz tego samego serca żywej istoty. I tylko ten, kto uwolnił się od wszelkich materialnych pragnień i rozterek, może, dzięki łasce Najwyższego, poznać wspaniałość i piękno duszy.”

A więc atma to oryginalnie transcendentalna żywa istota, indywidualna dusza, taka jak Ty i ja, przebywająca w celi materialnego ciała.
Jednak Paramatma to Dusza Najwyższa, niepojęty Bóg.

***

W Bagavad-Gicie (2.17) jest następujący werset:

avinaśi tu tad viddhi yena sarvam idam tatam
vinaśam avyayasyasya na kaścit kartum arhati

avinaśi – niezniszczalny; tu – ale; tat – to;viddhi – wiedz to; yena – przez kogo; sarvam – całe ciało; idam – to;tatam – rozprzestrzenione; vinaśam – zniszczenie; avyayasya – niezniszczalnego; asya – tego;na kaścit – nikt;kartum – robić;arhati – jestw stanie.

„Wiedz, że to co przenika całe ciało, nie podlega zniszczeniu. Nikt nie jest w stanie zniszczyć wiecznej duszy.”

Werset ten tłumaczy prawdziwą naturę duszy, która przenika całe ciało. Każdy może bez trudu zrozumieć co jest tym, co przenika całe ciało. Jest to świadomość. Każdy świadomy jest bólów i przyjemności odczuwanych przez jakąś część jego ciała, czy też cały organizm. Zasięg tej świadomości ogranicza się do jednego ciała. Bóle i przyjemne doznania jednego ciała nie są znane innemu ciału. Zatem każde ciało jest wcieleniem indywidualnej duszy, a symptomy obecności duszy odbierane są jako indywidualna świadomość.
Ta dusza rozmiarów atomu oddziaływuje na całe określone ciało. Według Mundaka Upanisad znajduje się ona w sercu każdej żywej istoty. Ponieważ oszacowanie jej wielkości nie leży w możliwościach współczesnej nauki materialistycznej, niektórzy z naukowców twierdzą niemądrze, że dusza w ogóle nie istnieje. Indywidualna dusza rozmiarów atomu przebywa w sercu razem z Duszą Najwyższą i dlatego wszystkie energie wprawiające ciało w ruch emanują z tej części ciała. Cząsteczki niosące tlen z płuc gromadzą energię pochodzącą od duszy. Kiedy dusza opuszcza serce, zanikają wtedy czynności krwi wywołujące fuzje. Medycyna uznaje wagę czerwonych ciałek krwi, ale nie jest w stanie stwierdzić, że źródłem energii jest dusza. Medycyna przyznaje jednak, że serce jest siedliskiem wszystkich energii ciała.
Te atomowe iskierki duchowej świadomości mogą być obrazowo (tylko obrazowo) porównane do molekuł promieni słonecznych, a Bóg do samego słońca. Promienie słoneczne zawierają niezliczoną ilość takich promieniujących cząsteczek zwanych fotonami. Podobnie, fragmentaryczne cząstki Najwyższego Pana, indywidualne dusze są atomowymi iskierkami promieni Najwyższego Pana.
Z tego też względu nazywane są prabha, czyli energią wyższą.

Więc bez względu na to, czy jesteśmy zwolennikami wiedzy wedyjskiej, czy współczesnej nauki, nie możemy zanegować istnienia duszy w ciele, a naukę o duszy dokładnie opisuje w Bhagavad-gicie Sam Bóg.

****

Bagavad-Gita (2.16):

nasato vidyate bhavo nabhavo vidyate satah
ubhayor api drsto ’ntas tv anayos tattva-darśibhih

na – nigdy; asatah – z nieistniejącego; vdyate – jest;bhavah – trwanie; na – nigdy; abhavah – zmieniając jakość; vidyate – jest;satah – z wiecznego; ubhayoh – obu;api – naprawdę; drstah – zauważyli;antah – wniosek; tu – zaprawdę; anayoh – ich;tattva – prawdy;darśibhih – przez proroków.

„Ci, którzy są prorokami prawdy, stwierdzili, że w nieistniejącym (materialnym ciele) nie ma trwałości, a to co istnieje (dusza) – nie ulega zmianie. Prorocy prawdy stwierdzili to, studiując naturę obu.”

W zmieniającym się ciele nie ma trwałości. To, że ciało zmienia się w każdej chwili, poprzez reakcje zachodzące w różnych komórkach, jest faktem uznanym przez współczesną medycynę. W ten sposób odbywa się wzrost i starzenie się organizmu. Jednak pomimo tych wszystkich zmian w ciele i umyśle, dusza pozostaje cały czas taką samą. W tym tkwi różnica pomiędzy materią i duchem. Z natury rzeczy ciało podlega bezustannym zmianom, dusza zaś jest wieczna. Fakt ten uznają wszyscy prorocy prawdy, zarówno impersonaliści, jak i personaliści. W Visnu-Puranie jest powiedziane, że Visnu i Jego siedziby posiadają samoiluminującą duchową egzystencję (jyotimsi visnur bhuvanani visnuh). Słowa istniejący i nieistniejący odnoszą się tylko do ducha i materii. Tak przedstawiają to wszyscy prorocy prawdy.

Jest to początek nauki Boga dla żywych istot pozostających pod dezorientującym wpływem ignorancji. Usunięcie ignorancji pociąga za sobą odnowienie wiecznego związku pomiędzy wielbiącym i wielbionym, i wynikającego stąd zrozumienia różnicy pomiędzy cząstkowymi żywymi istotami a Najwyższym Osobowym Bogiem. Naturę Najwyższego można poznać przez dokładne studia nad samym sobą, rozumiejąc różnicę pomiędzy sobą a Najwyższą Istotą jako związek pomiędzy częścią i całością. W Vedanta-sutrach, jak również w Śrimad-Bhagavatam, Bóg został uznany za źródło wszystkich emanacji. Takie emanacje doświadczane są jako wyższa, duchowa, i niższa, materialna energia. Jak zostało to wyjawione w Rozdziale Siódmym Bagavad-Gity, żywa istota należy do wyższej natury. Chociaż nie ma różnicy pomiędzy energią a źródłem energii, źródło energii uznane zostało za Najwyższego, a energia, albo natura, za podległą Jemu. Żywe istoty są zatem zawsze zależne od Najwyższego Pana, tak jak jest to w przypadku Pana i sługi albo nauczyciela i ucznia. Takiej czystej wiedzy nie może zrozumieć osoba znajdująca się pod wpływem ignorancji. I żeby zniweczyć tę ignorancję i oświecić wszystkie żywe istoty wszechczasów, Pan Bóg wykłada Bhagavad-gitę.

*****

Bagavad-Gita (2.13):

dehino ’smin yatha dehe kaumaram yauvanam jara
tatha dehantara-praptir dhiras tatra na muhyati

dehinah – wcielonego; asmin – w tym; yatha – jak;dehe – w ciele; kaumaram – wiek chłopięcy; yauvanam – młodość;jara – starość; tatha – podobnie; deha-antara – przemiany ciała; praptih – osiągnięcie;dhirah – ten, kto jest zrównoważony; tatra – skutkiem tego; na – nigdy; muhyati – wprowadzony w błąd.

„Tak jak wcielona dusza bezustannie wędruje w tym ciele, od wieku chłopięcego, poprzez młodość aż do starości, podobnie przechodzi ona w inne ciało po śmierci. Zmiany takie nie zwodzą osoby zrównoważonej.”

Ponieważ każda żywa istota jest indywidualną duszą, każda zmienia swoje ciało w każdej chwili, manifestując się czasami jako dziecko, czasami jako młodzieniec, a czasami jako starzec. Dusza jednak pozostaje zawsze taką samą i nie podlega żadnym zmianom. Ta indywidualna dusza ostatecznie zmienia swoje ciało w chwili śmierci, przechodząc wówczas do ciała następnego.

******

Bagavad-Gita (2.20):

na jayate mriyate va kadacin
nayam bhutva bhavita va na bhuyah
ajo nityah śaśvato ’yam purano
na hanyate hanyamane śarire

na – nigdy;jayate – rodzi się; mriyate – umiera;va – ani nie; kadacit – kiedykolwiek (w przeszłości, obecnie czy w przyszłości); na – nigdy; ayam – to;bhutva – powstała; bhavita – stanie się; va – albo; na – nie; bhuyah – albo ponownie się stanie; ajah – nienarodzona; nityah – wieczna; śaśvatah – trwała;ayam – ta;puranah – najstarsza; na – nigdy; hanyate – jest zabijana; hanyamane – będąc zabitą; śarire – ciało.

„Dla duszy nie ma narodzin ani śmierci. Nie powstała ona, nie powstaje, ani też nie powstanie. Jest nienarodzona, wieczna, zawsze istniejąca, nigdy nie umierająca i pierwotna. Nie ginie, kiedy zabijane jest ciało.”

Mała, fragmentaryczna cząstka Najwyższego Ducha, wielkości atomu, jest jakościowo równa Najwyższemu. Nie podlega ona zmianom, jak ciało. Czasami dusza nazywana jest niezmienną, czyli kuta-stha. Ciało podlega sześciu rodzajom przemian. Rodzi się w łonie matki, trwa przez jakiś czas, rośnie, wytwarza pewne produkty, stopniowo słabnie i w końcu znika. Dusza jednakże nie przechodzi takich zmian. Jest ona nienarodzoną, ale ponieważ przyjmuje materialne ciało, ciało to rodzi się. Dusza natomiast nie rodzi się ani nie umiera. Wszystko to co się rodzi, podlega również śmierci, a ponieważ dusza nie ma narodzin, nie ma również przeszłości, teraźniejszości ani przyszłości. Jest ona wieczną, zawsze istniejącą i pradawną, to znaczy, że nie ma w historii śladów jej powstania. Będąc pod wrażeniem doświadczeń cielesnych, szukamy historii narodzin duszy itd. Dusza nigdy nie starzeje się, tak jak obserwujemy to w przypadku ciała, i dlatego tzw. starzec czuje w sobie tego samego ducha co i w młodości. Zmiany zachodzące w ciele nie mają wpływu na duszę. Nie ulega ona degeneracji tak jak drzewo czy jakakolwiek rzecz materialna. Nie wytwarza również produktów ubocznych. Produkty uboczne ciała, mianowicie dzieci, są również odrębnymi indywidualnymi duszami i tylko z powodu ciała zdają się być dziećmi jakiegoś określonego człowieka. Ciało rozwija się dzięki obecności w nim duszy, ale dusza nie wytwarza żadnych produktów ubocznych ani też nie podlega żadnym zmianom. Jest zatem wolna od sześciu zmian zachodzących w ciele.

Podobny werset znajduje się również w Katha Upanisad:

na jayate mriyate va vipaścin
nayam kutaścin na babhuva kaścit
ajo nityah śaśvato ’yam purano
na hanyate hanyamane śarire

Sens i znaczenie tego wersetu jest takie same jak w Bhagavad-gicie, ale tutaj, w tym wersecie, jest jedno szczególne słowo: vipaścit, które oznacza uczonego, czyli posiadającego wiedzę.

Dusza posiada pełną wiedzę, czyli zawsze jest w pełni świadoma: Zatem świadomość jest symptomem duszy. Nawet jeśli ktoś nie może dostrzec duszy wewnątrz serca, gdzie się ona znajduje, to może wywnioskować o jej obecności na podstawie świadomości wykazywanej przez dane ciało. Czasami nie dostrzegamy słońca na niebie, z powodu chmur czy też z jakiejś innej przyczyny, ale zawsze istnieje światło słoneczne i dlatego możemy być pewni, że jest dzień. Skoro tylko pojawi się trochę światła na niebie wczesnym rankiem, możemy wnioskować, że oto wzeszło słońce. Podobnie, obecności duszy we wszystkich ciałach – czy to w ludzkich, czy w zwierzęcych – możemy domyślić się na podstawie istnienia w nich świadomości. Jednakże ta świadomość duszy różni się od świadomości Najwyższego. Najwyższa świadomość jest wszechwiedzą o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości; natomiast świadomość duszy indywidualnej ma skłonność do zapominania.

*******

Bagavad-Gita (2.22):

vasamsi jirnani yatha vihaya
navani grhnati naro ’parani
tatha śarirani vihaya jirnany
anyani samyati navani dehi

vasamsi – ubranie;jirnani – starei zniszczone; yatha – tak jak; vihaya – porzucając; navani – nowe ubranie; grhnati – przyjmuje;narah – człowiek; aparani – inne;tatha – w ten sam sposób; śarirani – ciała;vihaya – porzucając; jirnani – stare i zużyte; anyani – różne;samyati – naprawdę przyjmuje; navani – nowe ubranie; dehi – dusza wcielona.

„Tak jak człowiek zakłada nowe ubrania, zdejmując stare, podobnie dusza przyjmuje nowe materialne ciała, porzucając stare i zużyte.”

Zmiana ciała przez indywidualną duszę rozmiarów atomu jest uznanym faktem. Nawet niektórzy ze współczesnych naukowców, którzy nie wierzą w istnienie duszy, ale jednocześnie nie potrą wytłumaczyć źródła energii w sercu, muszą uznać bezustanne zmiany ciała zachodzące w nim od wieku dziecięcego do chłopięcego, od chłopięcego do młodzieńczego, i z kolei od wieku młodzieńczego do starości. Następnie zmiany te przenoszone są na inne ciało. Temat ten był dyskutowany przy prezentacji wersetu (BG 2.13).

********

Bagavad-Gita (2.29):

aścarya-vat paśyati kaścid enam
aścarya-vad vadati tathaiva canyah
aścarya-vac cainam anyah śrnoti
śrutvapy enam veda na caiva kaścit

aścarya-vat – jako zdumiewającą; paśyati – widzi; kaścit – kto;enam – ta dusza; aścarya-vat – jako zadziwiającą; vadati – mówi o;tatha – zatem; eva – z pewnością; ca – również; anyah – inny;aścarya-vat – podobnie zdumiewająca; ca – również; enam – ta dusza; anyah – ktoś inny; śrnoti – słucha o; śrutva – usłyszawszy; api – nawet;enam – ta dusza; veda – wie; na – nigdy; ca – i;eva – z pewnością; kaścit – ktoś.

„Niektórzy patrzą na duszę jako zadziwiającą, niektórzy opisują ją jako zadziwiającą, niektórzy słuchają o niej jako zdumiewającej, podczas gdy inni, nawet usłyszawszy o niej, nie są wcale w stanie jej zrozumieć.”

Ponieważ Gitopanisad w dużym stopniu oparty jest na zasadach Upanisadów, więc nic dziwnego, że ustęp ten znajdujemy również w Katha Upanisad (1.2.7):

śravanayapi bahubhir yo na labhyah
śrnvanto ’pi bahavo yam na vidyuh
aścaryo vakta kuśalo ’sya labdha
aścaryo ’śya jnata kuśalanuśistah

Fakt, że dusza rozmiarów atomu znajduje się w ciele olbrzymiego zwierzęcia, w ciele olbrzymiego drzewa figowego, jak również w drobnoustrojach, których całe miliony i biliony zajmują powierzchnię jednego cala, jest z pewnością rzeczą zdumiewającą. Ludzie o niewielkim zasobie wiedzy i ci, którzy nie są wyrzeczeni, nie są w stanie zrozumieć cudowności indywidualnej, atomowej iskry duchowej, mimo iż zostało to wytłumaczone w Bagavad-Gicie przez samego Boga.

Z powoda „wulgarnego”, materialnego pojmowania rzeczy, większość ludzi w tym wieku nie jest w stanie wyobrazić sobie, w jaki sposób takie maleńkie cząsteczki mogą stać się zarówno tak wielkimi, jak i tak małymi. Więc człowiek patrzy na duszę jako cudowną czy to ze względu na jej budowę, czy wygląd. Łudzeni przez energię materialną, ludzie są tak pochłonięci zadowalaniem zmysłów, że bardzo niewiele czasu pozostaje im na zrozumienie samorealizacji, mimo iż faktem jest, że bez samopoznania wszystkie czynności w walce o egzystencję kończą się ostatecznym niepowodzeniem.


So kwi 12, 2008 20:00
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 26, 2007 14:21
Posty: 79
Post Re: Dusza
W końcu widzę trochę sie Pan otworzył... Czy nie można tak było od razu? No to przeanalizujmy po kolei Pańskie tezy na temat duszy...

Artur Jerzy napisał(a):
W tym szczególnym wypadku dotyczącym zagadnień duszy opierać się będę głównie na autorytecie Bagavad-Gity, która w dosłownym tłumaczeniu oznacza „Pieśń Boga” i w rzeczywistości zawiera nauki Samego Boga.


Hmm, to bardzo interesujące, ale jak traktat napisany przez anonimowego autora bądz autorów może zawierać "nauki Samego Boga"... O jakim bogu Pan pisze? Rozumiem, że przyjmuje Pan na wiarę bajki niektórych Hindusów o rzekomej starożytności tego dzieła.
W rzeczywistości każdy poważny badacz tych spraw doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Bhagavad Gita była napisana przez sektę łączącą w sobie dwie z sześciu wielkich indyjskich doktryn: Sankhyya oraz Vedantę.
Oba te systemy filozoficzne są w dużej mierze sobie sprzeczne, ale anonimowy autor żyjący między 500 a 150 rokiem przed naszą erą stworzył pewien synkretyczny system, coś na kształt neoplatonizmu aleksandryjskiego. Nazywanie tego zlepku różnych idei i doktryn pochodzących często z bardzo odległej przeszłości "naukami objawionymi" może być jedynie wynikiem fanatyzmu i niedouczenia - tak jak już wcześniej to trafnie stwierdziłem, choć Pan tak się przed tym bronił. W równym stopniu są to "pisma objawione" jak żydowska Biblia, Koran czy inne pisma uważane za bezpośrednio pochodzące od "Boga", ale tylko przez niedouczonych fanatyków tychże religii.

Artur Jerzy napisał(a):
A więc atma to oryginalnie transcendentalna żywa istota, indywidualna dusza, taka jak Ty i ja, przebywająca w celi materialnego ciała.


Nauki o tym, iż materialne ciało jest wiezięniem dla duszy nie było obce
także innym kulturom. Podobnie uważały niektóre sekty w Egipcie, czy na Bliskim Wschodzie. Grecki orfizm także prezentował identyczne tezy. Słynne orfickie "soma sema" (ciało jest grobowcem, wiezięniem dla duszy)
przedstawia właśnie taki sposób pojmowania rzeczywistości. To wszystko znamy później jako gnostycyzm. Nie dziwne więc, że podobne idee znajdujemy także w Indiach.
Czy jednak jest to prawda? Wydaje się, że jednoznacznej odpowiedzi nie ma, ale z pewnością przyjmowanie tylko jednej odpowiedzi na to pytanie jest raczej wynikiem niedojrzałości intelektualnej.

Negowanie wszystkiego co materialne, tak drogie dla wszystkich gnostyków, moim skromnym zdaniem nie jest zbyt roztropne. Wydaje się, że dość mądrze napisał o tym Plotyn w swoich Enneadach, w rozdziale "Przeciwko gnostykom": dwóch ludzi mieszka w domu, którego nie wybudowali. Który z nich jest bardziej szczęśliwy? Ten, który przeklina architekta tego domu i który uważa się za lepszego od tego drugiego człowieka, ponieważ wierzy ślepo, że zna większą prawdę o tym domu oraz powtarza cały czas, że ściany w nim nie są realne? Czy może ten, który wielbi architekta tego domu za wspaniałą pracę, którą włożył w jego wybudowanie oraz godzi się na wszystko co przyniesie mu los? Jeśli mamy materialne ciała to znaczy, że zostały one stworzone w jakimś celu. Gnostycyzm odrzucając wszystko co materialne, marząc o jakimś czasie dopiero po śmierci, w którym możemy być szczęśliwy, pozbawia człowieka szczęścia, które jest do osiągnięcia i w tym życiu...

Artur Jerzy napisał(a):
Ta dusza rozmiarów atomu oddziaływuje na całe określone ciało. Według Mundaka Upanisad znajduje się ona w sercu każdej żywej istoty. Ponieważ oszacowanie jej wielkości nie leży w możliwościach współczesnej nauki materialistycznej, niektórzy z naukowców twierdzą niemądrze, że dusza w ogóle nie istnieje. Indywidualna dusza rozmiarów atomu przebywa w sercu razem z Duszą Najwyższą i dlatego wszystkie energie wprawiające ciało w ruch emanują z tej części ciała. Cząsteczki niosące tlen z płuc gromadzą energię pochodzącą od duszy. Kiedy dusza opuszcza serce, zanikają wtedy czynności krwi wywołujące fuzje. Medycyna uznaje wagę czerwonych ciałek krwi, ale nie jest w stanie stwierdzić, że źródłem energii jest dusza. Medycyna przyznaje jednak, że serce jest siedliskiem wszystkich energii ciała.
Te atomowe iskierki duchowej świadomości mogą być obrazowo (tylko obrazowo) porównane do molekuł promieni słonecznych, a Bóg do samego słońca. Promienie słoneczne zawierają niezliczoną ilość takich promieniujących cząsteczek zwanych fotonami. Podobnie, fragmentaryczne cząstki Najwyższego Pana, indywidualne dusze są atomowymi iskierkami promieni Najwyższego Pana.
Z tego też względu nazywane są prabha, czyli energią wyższą.

Więc bez względu na to, czy jesteśmy zwolennikami wiedzy wedyjskiej, czy współczesnej nauki, nie możemy zanegować istnienia duszy w ciele, a naukę o duszy dokładnie opisuje w Bhagavad-gicie Sam Bóg.


Czyli za duszę uznaje Pan to samo co starożytni Grecy, tacy jak Galen i inni przed nim mówiący o pneumie? A także Żydzi mówiący o nephesh. Mówili oni o tym, iż dusza znajduje się we krwi. Pobierana z powietrza, wraz z krwią zasila cały organizm dając mu odczuwanie przyjemności i bólu. Dzisiejsza fizyka mówi o tej "duszy" tlen. Lecz nawet starożytni filozofowie żydowscy czy greccy uznawali ten rodzaj duszy za całkowicie śmiertelny. Nawet Paweł z Tarsu znał ten rodzaj duszy, nazywając ją ziemskim Adamem, duszą ziemską, jak najbardziej śmiertelną.

Artur Jerzy napisał(a):
„Ci, którzy są prorokami prawdy, stwierdzili, że w nieistniejącym (materialnym ciele) nie ma trwałości, a to co istnieje (dusza) – nie ulega zmianie. Prorocy prawdy stwierdzili to, studiując naturę obu.”

W zmieniającym się ciele nie ma trwałości. To, że ciało zmienia się w każdej chwili, poprzez reakcje zachodzące w różnych komórkach, jest faktem uznanym przez współczesną medycynę. W ten sposób odbywa się wzrost i starzenie się organizmu. Jednak pomimo tych wszystkich zmian w ciele i umyśle, dusza pozostaje cały czas taką samą. W tym tkwi różnica pomiędzy materią i duchem. Z natury rzeczy ciało podlega bezustannym zmianom, dusza zaś jest wieczna. Fakt ten uznają wszyscy prorocy prawdy, zarówno impersonaliści, jak i personaliści. W Visnu-Puranie jest powiedziane, że Visnu i Jego siedziby posiadają samoiluminującą duchową egzystencję (jyotimsi visnur bhuvanani visnuh). Słowa istniejący i nieistniejący odnoszą się tylko do ducha i materii. Tak przedstawiają to wszyscy prorocy prawdy.


Nie rozumiem czym się Pan kieruje przyrównując (jak już to stwierdziliśmy całkowicie śmiertelny, materialny pierwiastek, który Pan nazywa duszą) do
pewnej sfery rzeczywistości, która nigdy nie ulega zmianie.
Zgadzam się natomiast z Panem i z anonimowymi autorami Gity, iż nasz widzialny świat podlega cały czas zmianom - nie jest przez to realny. Tak jak pisał Platon w Timajosie - "Czym jest to, co ciągle ulega zmianom, a czym to, co ciągle pozostaje niezmienne?"
Nasz świat widzialny jest jedynie pewną iluzją prawdziwej niezmiennej rzeczywistości i to ona jest tak naprawdę Rzeczywistością.
Dzisiejsza fizyka także doskonale zdaje sobie z tego sprawę, wysuwając tezy monistyczne tak podobne do starożytnych tez filozofów takich jak Tales czy Parmenides - istnieje tylko Jedna Wieczna, Niezmienna Substancja, z której wszystko pochodzi i do której wszystko wraca. Niektórzy nazywają ją Bogiem, ale z pewnością nie jako byt osobowy.
Wedle tej teorii nic we wszechświecie nie ginie tak naprawdę, tylko zmienia konfiguracje, gdyż pierwotna ilość Substancji nie może ulec zmianie (substancja ta nie ma gdzie się przemieścić skoro zajmuje WSZYSTKO).

Ale dalej musimy sobie odpowiedzieć na pytanie jak ma się do tego teza o nieśmiertelnej duszy... Czy naprawdę możliwa jest egzystencja ŚWIADOMEJ duszy bez fizycznego ciała?
Monizm wcale nie musi się wiązać z ideami nieśmiertelnej duszy, równie dobrze można go opisać uznając duszę za całkowicie śmiertelną używając słów mówiących o nieśmiertelności zważywszy na niezmienność Substancji jako całości.
O tym zdaje się pisać Eliphas Levi w wyżej przytoczonym przeze mnie fragmencie - dusza jako jednostka jest śmiertelna, lecz jest nieśmiertelna jako całość...

I tą tezą zakończyłbym moją wypowiedz. Chciałbym jeszcze przytoczyć jeden z najwspanialszych traktatów poświęconych problemowi istnienia duszy, mianowicie traktat Arystotelesa "o duszy". To dzieło, nacechowane obiektywizmem podejścia i racjonalizmem godnym współczesnego naukowca ukazuje jak wiele problemów istniało już w świecie starożytnym dotyczących zagadnienia duszy. Z pewnością nie było to takie proste i jednoznaczne jak to opisuje nam Pan Artur.



Księga pierwsza
ROZDZIAŁ I
Doniosłość psychologii i jej metoda

Chociaż [wszelką] wiedzę uważamy za rzecz piękną i wartościową, przenosimy jednak jedną nad drugą już to dla jej większej subtelności, już to dla jej przedmiotu wznioślejszego i bardziej godnego podziwu. Dla tych obu racyj musimy umieścić badanie duszy w rzędzie naczelnych nauk. Ponadto wiadomo ogólnie, że jej znajomość wzbogaca w wysokim stopniu cały zespól prawd, a w szczególności przyrodoznawstwo; ona bowiem stanowi jakby podstawę istnienia zwierząt.

Zamiarem naszym jest poddać naukowej dyskusji i dobrze poznać naprzód jej naturę i istotę, a następnie wszystkie jej właściwości, spośród których jedne stanowią cechę samej wyłącznie duszy, inne zaś przysługują także zwierzętom [złożonym z duszy i ciała!] lecz tylko dzięki niej.

Niezwykle trudno przychodzi urobić sobie o niej jakiś zdecydowany sąd. Ponieważ problem niniejszy - dotyczący substancji i istoty - napotykamy na wielu innych polach wiedzy, dlatego mógłby ktoś przypuszczać, że istnieje jakaś jedna metoda badań, wspólna wszystkim przedmiotom, których istotę chcemy poznać (jak istniejejedna metoda wyprowadzania własności przypadłościowych [z istoty]), i że powinniśmy szukać tej właśnie metody. Jeśli nie ma żadnej tego rodzaju wspólnej metody do ustalania istoty rzeczy, nasze zadanie staje się przez to trudniejsze; staniemy bowiem przed koniecznością określenia dla każdej [badanej] rzeczy jej właściwej metody. Ale gdybyśmy nawet doszli do przekonania, że należy się posługiwać dowodzeniem względnie metodą dzielenia lub inną jakąś metodą, pozostanie jeszcze wiele zagadnień i problemów do rozwiązania odnośnie do zasad, które mają stanowić punkt wyjścia dla naszych badań; dla różnych bowiem nauk są one różne, dajmy na to dla liczb i powierzchni.

Nie ulega żadnej wątpliwości, że na pierwszym miejscu należy rozstrzygnąć następujący problem: do którego spośród [najwyższych] rodzajów [czyli predykamentów] należy dusza i czym ona właściwie jest; chcę przez to powiedzieć: czy jest ona jednostką samodzielną [indywiduum] i substancją, czy jakością, czy rozciągłością, czy też może jakimś innym spośród predykamentów [przez nas] omówionych; ponadto czy jest czymś spośród rzeczy, które istnieją tylko w możności, czy raczej jest jakimś aktem - bo niemała zachodzi różnica [między tymi dwoma pojęciami]. Trzeba jeszcze zobaczyć, czy jest ona podzielna na części, czy nie i czy każda dusza jest tej samej natury, czy też odmiennej; a jeśli odmiennej, to czy różni sję od innych gatunkiem, czy też rodzajem; ci bowiem, co dzisiaj rozprawiają o duszy i badają ją, zdają się mieć na oku samą wyłącznie duszę ludzką.

Bardzo należy uważać również na to, by nie zostawić w cieniu następującego problemu: czy definicja duszy jest jedna (podobnie jak definicja zwierzęcia), czy też jest ona dla każdej z nich odmienna, jak odmienną jest definicja konia, psa, człowieka, boga - w tym ostatnim wypadku “zwierzę ogólne” albo nie jest niczym, albo jest czymś pochodnym,podobnie zresztą jak jakikolwiek “ogólny” przymiot. Ponadto, jeśli mnogość nie dotyczy duszy, lecz jej części, pozostaje do rozstrzygnięcia, czy zacząć nasze dociekania naukowe od całej duszy, czy od jej części. Niełatwo jest także zdecydować, które z tych [ostatnich] są od siebie naturalnie różne; dalej, czy należy badać wprzód części, czy też ich funkcje, na przykład myślenie czy rozum, wrażenie zmysłowe czy władzę zmysłową; i podobnie co do innych [części i funkcji duszy]. Jeśli funkcje, to można się dalej pytać, czy nie wypada zbadać wprzód ich przedmiotów, na przykład przedmiotu zmysłowego przed władzą zmysłową, przedmiotu rozumu przed samym rozumem. Ale poznanie istoty [tych substancji] wiedzie nie tylko do wykrycia przyczyn właściwości przypadkowych, które znajdują się w substancjach (podobnie jak w matematyce znajomość tego, co proste i tego, co krzywe lub istoty linii i powierzchni pomaga zrozumieć, ilu kątom prostym równają się trzy kąty trójkąta), lecz i odwrotnie, wzmiankowane przypadłości walnie przyczyniają się do poznania istoty [substancji]. W samej rzeczy, gdy będziemy w stanie zdać sprawę z wszystkich lub [przynajmniej] bardzo wielu przypadkowych właściwości zgodnie z doświadczeniem, wtedy także będziemy mogli powiedzieć coś gruntownego coś gruntownego o samej substancji. Punktem wyjścia bowiem wszelkiego naukowego dowodzenia jest istota [definicja] do tego stopnia, że wszelkie definicje, które nie pozwalają nam wykryć właściwości [substancji], a może nawet nie ułatwiają nam tworzenia o nich hipotez, są co do jednej dialektyczne i czcze.

Niemałą trudność sprawiają także przeżycia duszy: czy mianowicie wszystkie one są wspólne jej i osobnikowi, który ją posiada, czy też istnieją wśród nich jakieś właściwe samej tylko duszy? Rozwiązanie problemu narzuca się z konieczności; nie jest ono jednak łatwe.

W przeważającej ilości [przeżyć] jasno widać, że dusza [niemoże] bez wspólnoty z ciałem ani podlegać im, ani ich wywoływać; takimi są na przykład gniew, odwaga, pożądliwość i w ogóle wrażenie zmysłowe. Co najbardziej wygląda na wyłączną właściwość duszy, to myślenie, ale jeślii ono jest szczególnym rodzajem wyobraźni lub [przynajmniej] nie może zaistnieć bez niej, w takim razie i ono jest niemożliwe bez ciała. Jeśli zatem wśród czynności duszy lub jej stanów biernych znajduje się coś, co by było jej samej jednej właściwe, będzie ona mogła istnieć oddzielnie [od ciała]; przeciwnie, jeśli nie ma niczego takiego, co by było właściwe duszy jako takiej, nie będzie mogła istnieć samodzielnie; lecz będzie z nią tak jak z linią prostą: jako taka, posiada [ta ostatnia] różne właściwości, na przykład [właściwość] dotykania kuli spiżowej w jednym punkcie; nigdy jednak nie dotknie jej wtedy, jeśli się ją oddzieli [od ciała]. W rzeczywistości jest nieoddzielna, zawsze bowiem istnieje wraz z jakimś ciałem. Otóż zdaje się, że również wszystkie przeżycia duszy - odwaga, łagodność, strach, litość, zuchwalstwo a wreszcie miłość i nienawiść - implikują ciało; równocześnie bowiem z ich trwaniem i ciało podlega przemianom. A dowód na to? Niekiedy silne i gwałtowne podniety nie wywołują żadnego gniewu ani strachu; kiedy indziej słabe i ledwie dostrzegalne wzniecają [w nas] poruszenia, gdy mianowicie ciało jest podniecone lub znajduje się w stanie podobnym do gniewu. Widać to jeszcze wyraźniej z innego faktu: nawet w nieobecności jakiejkolwiek przyczyny strachu można przeżywać uczucia człowieka miotanego strachem. Z tego wszystkiego wynika, że uczucia są formami tkwiącymi w materii. Odpowiednio do tego trzeba je także definiować, na przykład gniew jest pewnym rodzajem ruchu danego ciała lub części czy władzy wywołanym daną przyczyną dla danego celu. Dla tej to racji do fizyka [przyrodnika] należy badanie duszy już to każdej, już to takiej, jaką opisaliśmy. Konsekwentnie fizyk [przyrodnik] i dialektyk będą inaczej definiować każde ze wzmiankowanych uczuć, na przykład gniew. Dla tego ostatniego [będzie on] “żądzą odwetu” lub czymś tego rodzaju; dla tamtego “wrzeniem krwi otaczającej serce lub elementu gorącego”. Ten podaje materialną stronę uczucia, tamten [jego] formę, czyli pojęcie; pojęcie bowiem stanowi formę rzeczy; lecz [w naszym wypadku] musi ona tkwić w danej materii, jeśli ma w ogóle istnieć. Rzecz się tutaj ma podobnie, jak z definicją domu: schron zabezpieczający nas od zguby grożącej nam od wiatrów, deszczu i upału”. Ktoś może go określić: “[zespół] kamieni, cegieł i belek”; jeszcze inny: “dana forma nadana tym rzeczom dla wzmiankowanego celu”. Który z nich jest fizykiem? Czy. ten, co uwzględnia tylko materię, ignorując zgoła formę? Czy może ten, co uwzględnia jedynie formę? Czy nie ten raczej, co [określa dom] za pomocą obu elementów? Ale w takim razie czym będą obaj inni? Bowiem chyba nie ma takiego, który zajmowałby się [w nauce] własnościami materii, które ani nie są oddzielne od niej, ani nie są pojęte jako od niej oddzielne. Fizykiem jest ten, co uwzględnia zarówno funkcje czynne danego ciała i danej materii, jak ich stany bierne. Co się tyczy właściwości, których się nie uważa za takowe, to nimi zajmuje się kto inny: jednymi specjaliści tacy, jak na przykład architekt lub lekarz, zależy od okoliczności; innymi, które wprawdzie nie istnieją oddzielnie, lecz są rozważane niezależnie od danego ciała i w oderwaniu od niego, zajmuje się matematyk; takimi wreszcie, które istnieją oddzielnie od ciał, zajmuje się “pierwszy filozof” [metafizyk].

Powróćmy jednak do miejsca, od którego zboczyliśmy. Mówiliśmy [tam], że przeżycia duszy nie dadzą się oddzielić od fizycznej materii zwierząt, do której, jak widzieliśmy, przynależą na przykład gniew i strach; i że nie istnieją w ten sam sposób, co linia i powierzchnia.
Rozdział II
Teorie duszy w starożytnej filozofii

Gdy badamy duszę, powinniśmy równocześnie stawiać problemy, które będziemy musieli w dalszym ciągu rozwiązać, oraz roztrząsać poglądy wszystkich poprzedników, którzy tylko je o niej wyrazili - a to wszystko w tym celu, aby skorzystać z ich trafnych uwag i ustrzec się ich pomyłek. Punktem wyjścia [naszych] badań będzie przegląd tych cech, które zdaniem ogółu najbardziej charakteryzują naturę duszy. Otóż dwie zwłaszcza cechy zdają się odróżnić jestestwo posiadające duszę od jestestwa, któremu jej brak, mianowicie ruch i wrażenie zmysłowe. Właściwie tylko te dwie [cechy] przejęliśmy w spuściźnie od przodków. W samej rzeczy jedni z nich utrzymują, że dusza jest przede wszystkim i głównie czynnikiem poruszającym. A wychodząc z założenia, że [to], co nie jest w ruchu, nie może wprawić w ruch niczego, wywnioskowali, że dusza należy do klasy jestestw, które są w ruchu. To właśnie skłoniło Demokryta do twierdzenia, że dusza jest szczególnym rodzajem ognia lub ciepłoty. Istnieje [powiada] nieskończona ilość kształtów, czyli atomów; te spośród nich, które mają kształt kulisty, nazywa ogniem i duszą; podobne są one od tzw. “pyłku powietrznego”, który jasno widać w promieniach słońca wpadających przez okna; mieszaninę wszystkich rodzajów nasion nazywa “pierwiastkami całej natury” (podobnie uczy także Leukippos). Racja, dla której utożsamia atomy kuliste z duszą, jest ta, że takie właśnie kształty szczególnie łatwo przenikają wszystkie rzeczy i wprawiają w ruch resztę jestestw przez to, że są same w ruchu; suponują, jak to jasno widać, że dusza właśnie jest tym czynnikiem, który udziela ruchu zwierzętom. Dla tej też racji oddychanie stanowi [według nich] cechę istotną życia.

Chociaż bowiem środowisko ściska ciała zwierząt i wypycha [z nich] te atomy, które im dostarczają ruchu (przez sam fakt, że same nie są nigdy w spoczynku), to jednak nadchodzi [zwierzętom] pomoc od zewnątrz, gdyż wchodzą do nich wnętrza inne atomy tejże samej natury w procesie oddychania. One bowiem zapobiegają wyparciu [ze zwierząt] tych atomów, które się już w nich znajdują; a dokonują tego przeciwstawiając się siłom ściskającym i zgęszczającym. Toteż tak długo [zwierzęta] żyją, jak długo są w stanie to czynić.

Doktryna pitagorejczyków, jak się zdaje, zawiera tę samą treść. W samej rzeczy jedni spośród nich utrzymywali, że dusza jest pyłkiem powietrznym; inni zaś, że jest tym, co porusza ten pyłek. Do niego odwoływali się dlatego, że jest z całą oczywistością w nieustannym ruchu, nawet gdy nie ma żadnego wiatru. Tę samą tendencję zdradzają wszyscy ci, co określają duszę jako “to, co się samo porusza”. Wszyscy oni bowiem sądzili, jak widać, że ruch stanowi najbardziej charakterystyczną cechę duszy, i że wszystko porusza się tylko dzięki duszy, a ona sama porusza się swoją własną mocą - bo przecież nie widzimy niczego, co by poruszało inną rzecz, gdy samo nie jest w ruchu.

Również Anaksagoras utrzymuje, że dusza jest tym, co porusza; i w ogóle wszyscy ci, co [z nim] powiedzieli, że rozum wprawił w ruch wszechświat. Jednak niezupełnie w ten sam sposób, jak Demokryt [rzecz pojmują]; ten ostatni bowiem utożsamił bez zastrzeżeń duszę z rozumem, bo [według niego] prawdą jest to, co się [nam] zjawia i dlatego Homer słusznie w poemacie powiedział, że Hektor leżał bez rozumu. W samej rzeczy [Demokryt] nie posługuje się terminem “rozum” dla oznaczenia jakiejś władzy poznającej prawdę, lecz mówi, że dusza jest tym samym, co rozum. Anaksagoras mniej jasno się o nich wyraża: w wielu miejscach twierdzi, że przyczyną piękna i prawdy jest rozum, ale gdzie indziej utrzymuje, że rozum jest duszą, bo znajduje się we wszystkich zwierzętach, wielkich i małych, wyższych i niższych. [Niesłusznie!] Wcale bowiem nie widać, by rozum w znaczeniu “mądrość” miał się znajdować we wszystkich zwierzętach lub nawet we wszystkich ludziach.

Wszyscy zatem, co skupiali uwagę na tym, że jestestwo posiadające duszę porusza się, sądzili, że dusza jest w najwyższym stopniu źródłem ruchu; przeciwnie, wszyscy ci, co zatrzymywali ją [uwagę] na poznaniu i postrzeganiu zmysłowym rzeczy, utożsamiają duszę z pierwiastkami bytu; i to jedni z większą ich ilością, drudzy z jednym, zależnie od tego, czy przyjmują więcej pierwiastków, czy tylko jeden. I tak na przykład Empedokles twierdzi, że dusza składa się z wszystkich pierwiastków, a nawet że każdy z nich jest duszą. Oto jego własne słowa: “Ziemią widzimy ziemię, wodą wodę, eterem boski eter, ogniem niszczycielski ogień, miłością miłość, smutną nienawiścią nienawiść.

W ten sam sposób również Platon w [dialogu] Timajos kształtuje duszę z pierwiastków, bo [według niego] tylko rzeczą podobną poznaje się rzecz podobną - lecz rzeczy składają się z pierwiastków. Podobnie też w wykładach O filozofii znajduje się twierdzenie, że “zwierzę samo w sobie” jest złożone z idei Jedynki samej w sobie oraz Pierwszej Długości, Pierwszej Szerokości i Pierwszej Głębokości; w podobny sposób złożone są inne byty. Jeszcze inaczej [tę myśl wyraża]: rozum jest Jedynką [Monadą], nauka jest Dwójką [Diadą], bo idzie prosto [od jednego punktu] do drugiego [do konkluzji]; mniemanie stanowi liczba właściwa [dla] powierzchni [Triada]; wrażenie zmysłowe wreszcie liczba [charakterystyczna dla] objętości [Quaternio]. Liczby bowiem były uważane za jednoznaczne z ideami i zasadami, a za złożone z pierwiastków. Natomiast rzeczy poznajemy już to zdrowym rozsądkiem, już to nauką, już to mniemaniem, już to wreszcie zmysłami - a liczby wzmiankowane są równocześnie ideami rzeczy.

Ponieważ dusza uchodziła i za źródło ruchu, i za zdolność poznawczą, dlatego niektórzy złożyli ją z tych dwojga, oświadczając, że jest ona liczbą, która sama siebie porusza. Różnią się jednak między sobą co do natury i liczby zasad. Największa różnica zachodzi między tymi, którzy je uważają za cielesne, i tymi, według których są one bezcielesne. Od tych zaś wszystkich różnią się ci, którzy mieszają je razem i wyprowadzają zasady z obu źródeł. Rozbieżność zdań dotyczy również ilości [zasad]: podczas gdy jedni przyjmują jedną zasadę, drudzy [opowiadają się] za większą ich ilością. Odpowiednio do tego tworzą pogląd na duszę: utrzymują - nie bez racji - że rzecz, która ze swej natury jest źródłem ruchu, znajduje się wśród pierwszorzędnych [zasad]. Dla tej to racji niektórzy sądzili, że dusza jest ogniem, bo on jest i najsubtelniejszy, i najbardziej bezcielesny spośród pierwiastków; ponadto on to w pierwszym rzędzie wykonuje ruch i porusza inne rzeczy.

Demokryt wyrażał się trafniej od innych, gdy uzasadniał obie te własności [duszy]: dusza i rozum są jedną i tą samą rzeczą, a ta rzecz jest jedną z pierwszych i niepodzielnych ciał; posiada zdolność poruszania dzięki delikatności i kształtowi [swoich atomów]; dalej [utrzymuje, że] ze wszystkich kształtów kształt kulisty posiada największą zdolność ruchową, i że taki właśnie kształt mają [atomy] rozumu i ognia.

Anaksagoras, jak się zdaje, twierdził, że dusza jest czymś innym od rozumu, jak to już zaznaczyliśmy wyżej; jednak traktuje je, jak gdyby były jedną naturą - z tym tylko zastrzeżeniem, że uczynił w szczególny sposób rozum zasadą wszechrzeczy; w każdym razie twierdzi, że on sam jeden spośród [wszystkich] rzeczy jest niezłożony, niezmieszany i czysty; jednej i tej samej zasadzie przypisuje obie funkcje - poznawania i poruszania - gdy mówi, że rozum wprawił w ruch wszechświat. Także Tales, jak widać z tego, co nam tradycja przekazała, zdaje się sądzić, że dusza jest siłą poruszającą, bowiem powiedział, że magnes posiada duszę, ponieważ porusza żelazo.

Diogenes, podobnie jak niektórzy inni, utrzymywał, że[dusza] jest powietrzem, uważał bowiem, że powietrze jest ze wszystkich [ciał] najsubtelniejsze, i że ono jest [pierwszą] zasadą; i że właśnie dzięki temu ma zdolność poznania i poruszania: [poznania], o ile jest pierwszą [zasadą], od której reszta bierze początek; poruszania zaś, o ile jest pierwiastkiem najsubtelniejszym. Także Heraklit uważa duszę ze [pierwszą] zasadę, a to dlatego, że jest ona gorącym oparem, z którego wszystko się składa; nadto że jest on w najwyższym stopniu bezcielesny i nieustannie płynie: wreszcie, rzecz, która się porusza, może być poznana tylko przez rzecz, która jest w ruchu; zarówno bowiem on, jak wielu innych sądziło, że rzeczy są w ruchu.

Podobnie jak oni myślał, jak się zdaje, i Alkmajon; twierdzi bowiem, że jest ona nieśmiertelna, bo jest podobna do “nieśmiertelnych”; i że zawdzięcza ona to [podobieństwo] nieustannemu ruchowi; wszak wszystkie boskie istoty - księżyc, słońce, gwiazdy i całe niebo - bez ustanku się poruszają. Niektórzy [filozofowie] bardziej powierzchowni, na przykład Hippon, utrzymywali nawet, że [dusza] jest wodą. Do tej teorii skłonił ich, jak się zdaje, fakt, że nasienie wszystkich [zwierząt] jest płynne; albowiem tych, co utożsamiają duszę z krwią, zbija w następujący sposób: nasienie nie jest krwią, a przecież ono jest duszą pierwotną.

Inni, na przykład Kritias, [twierdzili], że [dusza] jest krwią; sądzili bowiem, że najbardziej charakterystyczną cechą duszy jest postrzeżenie zmysłowe; a to znów zależy od natury krwi. A zatem wszystkie pierwiastki znalazły jakiegoś zwolennika - z wyjątkiem ziemi! Do niej nikt się nie odwoływał, chyba o ile utrzymywał, że na duszę składają się wszystkie pierwiastki, lub że ona stanowi je wszystkie.

Wobec tego można powiedzieć, że wszyscy określają duszę za pomocą trzech cech: ruchu, wrażeń zmysłowych, bezcielesności, lecz każda z nich jest odniesiona do [pierwszych] zasad. Dla tej też racji ci, którzy określają duszę za pomocą poznania, uważają ją za pierwiastek lub zespół pierwiastków, i z wyjątkiem jednego [filozofa] w podobny sposób ją przedstawiają. Mówią bowiem: “rzecz podobną poznaje tylko rzecz podobna”; a ponieważ dusza wszystko poznaje, dlatego składają ją ze wszystkich pierwiastków. Dla tej też racji wszyscy ci, co przyjmują jedną jakąś przyczynę i jeden pierwiastek, utrzymują konsekwentnie, że dusza składa się z jednego pierwiastka, na przykład z ognia lub powietrza. Ci zaś, którzy się opowiadają za większą ilością pierwiastków, wprowadzają także do duszy większą ich ilość.

Sam jeden Anaksagoras twierdzi, że rozum nie odbiera żadnego wpływu od zewnątrz i że nie ma nic wspólnego z innymi rzeczami. Jeżeli jednak jest taki, jak będzie mógł on [coś] poznać i z jakiej przyczyny? Tego ani on sam nie wyjaśnił, ani z tego, co powiedział, jasno nie widać.

Wszyscy ci, którzy wprowadzają przeciwieństwa do zasad, składają również i duszę z przeciwieństw. Przeciwnie, ci, co [oświadczają się] za jednym z dwóch przeciwieństw, np. ciepłem, zimnem lub czymś innym w tym rodzaju, odpowiednio do tego i duszę sprowadzają do jednego z nich. Dla tej też racji nawet do nazw się odwołują; ci bowiem, którzy utożsamiają duszę z ciałem, [utrzymują], że słowo “żyć” pochodzi od słowa “gorąco”; przeciwnie, ci, co ją utożsamiają z zimnem, [utrzymują]: że słowo dusza wywodzi się od oddychania i oziębiania.

Takie to teorie duszy przekazała nam tradycja - i takie dowody, na których się one opierają.


So kwi 12, 2008 22:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 25, 2008 8:29
Posty: 82
Post Re: Dusza
Andrzej Kosela napisał(a):
W końcu widzę trochę sie Pan otworzył... Czy nie można tak było od razu? No to przeanalizujmy po kolei Pańskie tezy na temat duszy...

Chętnie, ale wcześniej musi Pan coś jeszcze zrobić.

Jeśli Pan tego nie zrobi, proszę się nie wysilać, nie podejmę z Panem dyskusji.

Nawet "pospólstwo" jest godne "wysokiej filozofii" jeśli w sercu nosi klejnot pokory i nawet królowie nie mają kwalifikacji by posiąść tę wiedzę, jeśli ich serca są niczym wyschnięte koryta rzek.


So kwi 12, 2008 23:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 26, 2007 14:21
Posty: 79
Post Re: Dusza
Artur Jerzy napisał(a):
Andrzej Kosela napisał(a):
W końcu widzę trochę sie Pan otworzył... Czy nie można tak było od razu? No to przeanalizujmy po kolei Pańskie tezy na temat duszy...

Chętnie, ale wcześniej musi Pan coś jeszcze zrobić.

Jeśli Pan tego nie zrobi, proszę się nie wysilać, nie podejmę z Panem dyskusji.



Albo chce Pan prowadzić dojrzałą intelektualnie rozmowę, albo nie. Ja też nie muszę zupełnie z Panem dyskutować gdyż mam o wiele przyjemniejsze rzeczy do robienia. Także proszę nie prowadzić jakichś batalii słownych. Myślę, że i tak będzie nam trudno dojść do porozumienia gdyż jedyne racje jakie Pan może przedstawić pochodzą z rzeczy zupełnie nieweryfikowalnych naukowo. Ja natomiast opisuję rzeczy, które przynajmniej wydają się bliższe racjonalizmowi.


N kwi 13, 2008 0:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 25, 2008 8:29
Posty: 82
Post Re: Dusza
Andrzej Kosela napisał(a):
Myślę, że i tak będzie nam trudno dojść do porozumienia gdyż jedyne racje jakie Pan może przedstawić pochodzą z rzeczy zupełnie nieweryfikowalnych naukowo. Ja natomiast opisuję rzeczy, które przynajmniej wydają się bliższe racjonalizmowi.

Co do porozumienia uważam podobnie, choćby z tej prostej przyczyny, że reprezentujemy dwa odmienne systemy poznawania istoty rzeczy.
Pan prezentuje system wstępujący, a ja system zstępujący zwany też parampara.
System wstępujący oparty jest na materialnej logice i sile spekulacji. Z tego też względu związany jest z materialnym umysłem i jego ograniczeniami.
System zstępujący oparty jest na wiedzy, która przychodzi nie z tego świata, na przykład od Boga lub Jego wysłanników. Jednak myli się Pan, że nie można zweryfikować tej wiedzy naukowo. Można to zrobić, a osiągnięty sukces nazywany jest realizacją czyli vijnaną tej wiedzy. To jest o wiele więcej niż pozytywny wynik dedukcji, czy też potwierdzony wynik empirycznego doświadczenia.
Weźmy taki przykład:
Załóżmy, że jeśliby Pan nigdy nie jadł poziomków, to mimo tego, że mógłby Pan czytać na temat ich smaku miliony opasłych tomów lub prowadzić w tym zakresie kosztowne, pracochłonne i długoletnie badania, to i tak nie wiedziałby Pan, jak one smakują, dopóki by Pan osobiście ich nie posmakował.

***

Ok, to koniec.
Osobiście nie wierzyłem, że jest Pan zdolny do tego, aby móc przeprosić. Myślę, że mimo tego wielkiego balastu bezużytecznej wiedzy, z którą się Pan tak śmiecznie i trochę bezczelnie obnosi, jest Pan człowiekiem zagubionym do tego stopnia, że nawet nie zdaje sobie Pan z tego sprawy.

Życzę powodzenia i proszę omijać moje posty wielkim łukiem.


N kwi 13, 2008 2:42
Zobacz profil

Dołączył(a): So lut 16, 2008 10:30
Posty: 317
Post 
Cytuj:
System zstępujący oparty jest na wiedzy, która przychodzi nie z tego świata, na przykład od Boga lub Jego wysłanników. Jednak myli się Pan, że nie można zweryfikować tej wiedzy naukowo.

Bardzo możliwe, ze bardzo późna pora Waszej wymiany zdań na temat "kim jest Bóg", uczyniła z tego chyba tylko Wam samym zrozumiały potok słów. Ale jak to mawiają - "ranek mądrzejszy od wieczora", to może po przebodzeniu i Pan Andrzej i Artur odzyskają jasność umysłu.
Na pierwszej stronie jest zamieszczona prosta, odpowiedź samego Boga na to pytanie. Nie została ona zacytowana dosłownie, więc to robię - Wj 6:2-3
2. Bóg rozmawiał z Mojżeszem i powiedział mu: Jam jest Jahwe.
3. Ja objawiłem się Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi jako Bóg Wszechmocny, ale imienia mego, Jahwe, nie objawiłem im.
(BT)

To jest imię Boga, Ojca Jezusa Chrystusa. Natomiast dyskusja Panów dotyczy na pewno nie Boga Biblii i możliwe, że jest to dlatego tak zagmatwane. Jeżeli człowiek próbuje kierować sie własna mądrością, to tak to wygląda.
Natomiast nie bardzo wiem jak należy zakwalifikować to twierdzenie, że można zweryfikować wiedzę od Boga lub Jego wysłanników - odwagą, butą czy głupotą. Ja osobiście obawiał bym się nawet pomyśleć o tym, ale to ja.
I nie samo brzmienie imienia Boga - Jahwe, Jehowa, czy Jah, jest tutaj najważniejsze, ale to co to imię w sobie kryje. To daje odpowiedź na pytanie Kim Jest Bóg?

_________________
"Żaden człowiek nie umocni się niegodziwością, lecz korzeniami prawych nic nie zachwieje"
(Przysłów 12:3)


N kwi 13, 2008 8:09
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt mar 25, 2008 8:29
Posty: 82
Post 
zbyszek58-61 napisał(a):
To jest imię Boga, Ojca Jezusa Chrystusa. Natomiast dyskusja Panów dotyczy na pewno nie Boga Biblii i możliwe, że jest to dlatego tak zagmatwane. Jeżeli człowiek próbuje kierować sie własna mądrością, to tak to wygląda.

Bóg jest jeden. Żadna religia nie ma monopolu na Boga, ani chrześcijaństwo, ani islam, ani hinduizm, ani żadna inna religia świata.
Bóg ma też wiele imion takich jak Jahwe, Allach, Adonai, Krsna, Rama i wiele innych i objawione są one w tych róznych Pismach Świętych.
Jeśli jest Pan zainteresowany tym tematem, to zapraszam na:
viewtopic.php?t=16026

Jeśli chodzi o moją dyskusję z Panem Andrzejem, to zeszła ona z poziomu "Kim jest Bóg" do poziomu " Czy istnieje Bóg" i dlatego się tak zagmatwała.
Osobiście polecam przeczytanie kilku moich postów dotyczących atrybutów i przymiotów Boga, wyjawionych przez Samego Boga lub Jego reprezentantów w objawionych pismach wedyjskich, na początkowych stronach tej dyskusji.

zbyszek58-61 napisał(a):
Natomiast nie bardzo wiem jak należy zakwalifikować to twierdzenie, że można zweryfikować wiedzę od Boga lub Jego wysłanników - odwagą, butą czy głupotą. Ja osobiście obawiał bym się nawet pomyśleć o tym, ale to ja.

Nie odwagą, nie butą i nie głupotą można dokonać tej weryfikacji.
Nie można też tego dokonać za pomocą wszelkich mozliwych osiągnięć współczesnej nauki, ani w żaden inny, oparty na ludzkim geniuszu sposób.
Można zweryfikować wiedzę o Bogu tylko i wyłącznie środkami, które dane są od samego Boga. To właśnie dlatego od tysięcy lat część populacji ludzkiej zamyka się w klasztorach, zakonach, miejscach odosobnienia, pustelniach i innych sprzyjających wyciszeniu i kontemplacji miejscach, by głęboko w sercach doświadczać obecności Boga. Dla przykładu pisma wedyjskie opisują różnego rodzaju naukowe praktyki charakterystyczne dla różnych ścieżek samorealizacji i w każdej z nich wiara jest początkowym etapem takich procesów.
Te procesy to na przykład, poddawanie się ciężkim pokutom i wyrzeczeniom, rozdawanie własnego bogactwa biednym, pokorna służba dla ubogich, intonowanie świętych Imion Boga, kultywowanie wiedzy i róznego rodzaju praktyki medytacyjne. Wszystkie one mają tylko wtedy wartość i moc doświadczania mądrości Boga, jeśli dane są od samego Boga i zaaplikowane zgodnie ze wskazówkami Boga.
W tej delikatnej materii nic nie może być wydumane, wyspekulowane, gdyż daremny trud i strata czasu. Jeśli ludzie postępują dokładnie tak jak chce Bóg i podejmują próby poznania Go sposobami, które poleca Bóg, to rzeczywiście jest to możliwe, aby doświadczać wiedzy danej od Boga.


N kwi 13, 2008 9:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 26, 2007 14:21
Posty: 79
Post Re: Dusza
Artur Jerzy napisał(a):
Co do porozumienia uważam podobnie, choćby z tej prostej przyczyny, że reprezentujemy dwa odmienne systemy poznawania istoty rzeczy.
Pan prezentuje system wstępujący, a ja system zstępujący zwany też parampara.
System wstępujący oparty jest na materialnej logice i sile spekulacji. Z tego też względu związany jest z materialnym umysłem i jego ograniczeniami.


Czy zna Pan jeszcze inny umysł od tego jak to Pan ujął "materialnego", związanego z fizycznym mózgiem? Dlaczego ludzie, którzy mają uszkodzony fizyczny mózg, choć i nawet inne organy mogą mieć zdrowe, przypominają bardziej roślinę niż świadomą i racjonalną istotę? To dobitnie świadczy, że umysł nasz i nasza świadomość jest ŚCIŚLE związana z fizycznym mózgiem; jest niejako jego wytworem. To wyjaśnia także, dlaczego nie może istnieć oddzielna indywidualna świadomość w tym fizycznym, materialnym świecie bez fizycznego organu, którego używa. Dlatego też, nasi zmarli nie przebywają na ziemi nawet przez moment; niemożliwa jest także indywidualna, świadoma egzystencja pośmiertna, w którą wierzyli nawet i całkiem mądrzy ludzie na przestrzeni wieków.

Artur Jerzy napisał(a):
System zstępujący oparty jest na wiedzy, która przychodzi nie z tego świata, na przykład od Boga lub Jego wysłanników.


"Wiedza nie z tego świata".... Czy istnieje jeszcze jakiś inny świat od tego, który znamy? Istnieje tylko jeden materialny wszechświat, który wypływa z oceanu nieskończonej energii próżnii, jak mówi to współczesna astrofizyka. To prawda, że nasz świat widzialny, świat materii barionowej, jest jedynie pewnego rodzaju iluzją skrywającą Rzeczywistość, którą jest ocean światła kwantowego, lecz nie zmienia to faktu, iż ten nasz świat widzialny i materialny jest JEDYNYM rodzajem świata, w którym mogą żyć indywidualne, świadome jednostki. Po śmierci, nasza indywidualna, świadoma jaźń stapia się z tym oceanem energetycznym, niejako roztapia się w tym oceanie podobnie jak kropla słodkiej wody roztapia się w oceanie wody słonej...

Artur Jerzy napisał(a):

Osobiście nie wierzyłem, że jest Pan zdolny do tego, aby móc przeprosić. Myślę, że mimo tego wielkiego balastu bezużytecznej wiedzy, z którą się Pan tak śmiecznie i trochę bezczelnie obnosi, jest Pan człowiekiem zagubionym do tego stopnia, że nawet nie zdaje sobie Pan z tego sprawy.


Uważa się Pan za człowieka niemalże świętego widzę, a nie potrafi Pan prowadzić z pokorą, rzetelnej, racjonalnej dyskusji. Pańscy święci gimnosofiści z Indii, chodzący nago i negujący świat materialny do tego stopnia, iż jedli jedynie to co spadło z drzewa, wydaje się, iż mieli więcej spokoju wewnętrznego niż Pan. Gdyby było inaczej moje wypowiedzi nie potrafiłyby wytrącić Pana z równowagi...
Ja natomiast nie bedę zniżał się do Pańskiego poziomu
Co do rzekomych przeprosin to oczekiwałbym tego samego od Pana, bo obiektywnie rzecz ujmując użył Pan więcej obraźliwych słów w moim kierunku - nie domagam się tego jednak. Jestem tu jedynie po to, by prowadzić rzetelną dyskusję i udowodnić co niektórym jak są mali wobec niektórych spraw, a zdaje im się, że już posiedli całą wiedzę bo przeczytali Biblię, Koran czy Wedy...
Nazywając Pana fanatykiem ani Pana nie obraziłem, a nie użyłem takich obelżywych słów jak Pan w stosunku do mnie później. Niestety prawda kole w oczy, a fanatyzm to straszna choroba psychiczna, polegająca na nie możliwości myślenia racjonalnego i logicznego. Tak bardzo zaczytał się Pan w swoich Wedach, że zapomniał Pan, że jeszcze istnieje coś poza nimi. Naprawdę mogę jedynie Panu współczuć i życzyć PRAWDZIWEGO oświecenia w postaci otrząśnięcia się z fanatyzmu religijnego...


N kwi 13, 2008 11:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 26, 2007 14:21
Posty: 79
Post 
Artur Jerzy napisał(a):
Jeśli chodzi o moją dyskusję z Panem Andrzejem, to zeszła ona z poziomu "Kim jest Bóg" do poziomu " Czy istnieje Bóg" i dlatego się tak zagmatwała.


Czy naprawdę wywnioskował Pan z moich wypowiedzi, iż nie wierzę, że Bóg istnieje? Z pewnością nie wierzę w mniemania tłumu o tym Bogu.

Epikur "list do Menoikeusa"

Dołóż starań, aby twoje pojęcie bóstwa
obejmowało to wszystko, co świadczy o jego nieśmier-
telności i szczęśliwości. Bogowie wszakże istnieją, i wie-
dza o tym jest oczywista (εναργής); nie istnieją jednak
w ten sposób, jak to sobie tłum wyobraża; wyobrażenia
tłumu są zmienne. Bezbożny nie jest ten, kto odrzuca
bogów czczonych przez tłum, lecz ten, kto podziela
mniemanie tłumu o bogach. Wszak sądy tłumu nie
opierają się bynajmniej na wyobrażeniach pojęciowych
(προλήψεις), lecz na fałszywych domysłach. Stąd
też wywodzi się przekonanie, że bogowie zsyłają
na złych największe nieszczęścia, a dobrym świadczą
największe dobrodziejstwa. Ludzie zapatrzeni bez reszty
we własne zalety, uważają bogów za podobnych do
siebie, a to, co jest od nich różne — za obce.

Lukrecjusz"O naturze wszerzeczy"
Ksiega trzecia.
14-30

Skoro nam głosić poczniesz o prawdzie wszystkich rzeczy
Wiedzę umysłu twego, nieziemskiej wprost natury,
Wnet ducha trwoga pryska, pryskają świata mury
I widać, jako w próżni wszystkie się rzeczy stają.
Widać majestat bogów, widać zaciszne ich kraje,
Których nie chwieją wichry, ni chmury w wichrów biegu
Rażą deszczem, ni mrożą białe podmuchy śniegów,
Tylko łagodny eter bezmgielną swą zasłoną
Kryje je, uśmiechnięty przez świateł nieskończoność.
Wszystko natura tworzy, wszystkiego im dostarczy,
Niczem złem im umysłu na chwilę nie obarczy.
Nigdzie się nie pojawią żałobne Acheronty,
Ziemia nie stawi przeszkód dla oczu ani rąk twych,
Byś poznał, co pod nami dzieje się w próżni z dołu.
Boska przejmuje radość i trwoga z nią po społu,
Że przez moc twojej myśli tak się wspaniale jawi
Prawda rzeczy. Tyś jeden tajemnic ją pozbawił.

Lękam się, przyjacielu, byś to czytając nie sądził,
Że czynisz źle, bezbożnie, i w krętych szlakach błądzisz,
Zbrodnię nieomal spełniając. Zaprawdę powiedzieć można,
Ze zbrodnie rodzi zbyt często właśnie religia zdrożna.
Tak w Aulidzie nadmorskiej ołtarz Trójdrożnej Dziewicy
Krwią Ifigenii zbluzgali pobożni wojownicy,
I to nie krwią zbrodniarki, a czystej królewskiej córy,
I to najpierwsi danajscy wodzowie, nie podłe ciury.
Gdy wstęgą dziewicze jej sploty ujęli w równą połowę,
Widzi, jak ojciec pochmurny ponuro zwiesił głowę,
Widzi — kapłani przy niej w szatach skrywają noże
A lud dokoła zebrany łez w oczach wstrzymać nie może.
Niema z bezsilnej trwogi padła na ziemię omdlała
I nic jej pomóc nie mogło, ni ojca władza i chwała,
Ni to, że pierworodna ojca przyniosła mu miano.
Porwały ją zbrojne ręce, podały na ołtarz kapłanom —
Nie po to, by według zwyczaju po ślubie goście pocześni
W dom ją prowadząc radosną śpiewali weselne pieśni,
Lecz żeby czysta, niewinna, w sposób najbardziej haniebny
Zginęła z ręki rodzica dla zabobonów wróżebnych,
By wojsko mogło odpłynąć i flota żagle podnieść.
I takich, jak ta, niejedną zrodziła religia zbrodnię.

Artur Jerzy napisał(a):
To właśnie dlatego od tysięcy lat część populacji ludzkiej zamyka się w klasztorach, zakonach, miejscach odosobnienia, pustelniach i innych sprzyjających wyciszeniu i kontemplacji miejscach, by głęboko w sercach doświadczać obecności Boga. Dla przykładu pisma wedyjskie opisują różnego rodzaju naukowe praktyki charakterystyczne dla różnych ścieżek samorealizacji i w każdej z nich wiara jest początkowym etapem takich procesów.
Te procesy to na przykład, poddawanie się ciężkim pokutom i wyrzeczeniom, rozdawanie własnego bogactwa biednym, pokorna służba dla ubogich, intonowanie świętych Imion Boga, kultywowanie wiedzy i róznego rodzaju praktyki medytacyjne.


Czy naprawdę Pan uważa, że izolacja od świata i bezcelowe powtarzani jakichś tam formułek, którzy niektórzy nazywają medytacją czy modleniem się, zbliża do jakiegoś Boga? Możliwe, że praktyki takie dają tym ludziom pewien spokój wewnętrzny, ale nic poza to.
Z takich bezproduktywnych osobników nie powstaną statki kosmiczne, które zabiorą nas w przyszłości w kierunku gwiazd, nie powstaną komputery ani sieci komputerowe, nauka ani o krok nie posunie się naprzód.
To Ci z filozofów, którzy szli w kierunku nauki, jak na przykład średniowieczni alchemicy europejscy czy arabscy, mogli dać impuls nauce i rozwojowi człowieka...


N kwi 13, 2008 12:07
Zobacz profil

Dołączył(a): So lut 16, 2008 10:30
Posty: 317
Post 
Cytuj:
W tej delikatnej materii nic nie może być wydumane, wyspekulowane, gdyż daremny trud i strata czasu. Jeśli ludzie postępują dokładnie tak jak chce Bóg i podejmują próby poznania Go sposobami, które poleca Bóg, to rzeczywiście jest to możliwe, aby doświadczać wiedzy danej od Boga.

Tak te Pana słowa przemawiają do mnie i są zrozumiałe. Mam podobny sposób patrzenia na to. Jednak w tej krótkiej Pana wypowiedzi jest dużo sprzeczności.
Jako, ze jestem człowiekiem prostym, to i mój sposób pojmowania jest prosty. Z doświadczenia wiem,że aby coś pojąć, zrozumieć i dobrze to znać - nie wystarczy sama teoria. Jest to raczej opinia nie odosobniona. Nie będę rozważał, czy ważniejszym w szkoleniu, w poznawaniu jest teoria czy praktyka, wiem natomiast, ze i jedno i drugie jest niezbędne z naciskiem - na niezbędne.
Do czego zmierzam? Pisze Pan , panie Arturze - "To właśnie dlatego od tysięcy lat część populacji ludzkiej zamyka się w klasztorach, zakonach, miejscach odosobnienia, pustelniach i innych sprzyjających wyciszeniu i kontemplacji miejscach, by głęboko w sercach doświadczać obecności Boga.
Nie mogę wypowiadać sie na temat poglądu na to, przedstawianego w innych świętych księgach poza Biblią, ponieważ ich nie znam. Natomiast w świetle Biblii - a dla mnie jako chrześcijanina to Biblia jest wyznacznikiem tego co jest dobre a co złe, co jest prawdą a co fałszem, jest to postępowanie niewłaściwe. Mówię oczywiście o odizolowaniu sie od świata poprzez zamykanie sie w swoich samotniach.
Uczeń Jakub zapisał w swoim liście słowa - "Jk 2:26
26. Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków.
(BT)
Czy takie miejsca jak klasztory są dobrymi miejscami do pokazywania, że zależy nam poznaniu Boga i wypełnianiu Jego woli? Czy nie jest to ucieczka od prawdziwego służenia Bogu, jakim jest codzienne dawanie odpory knowaniom Szatana zmierzającym do odciągnięcia człowieka od służenia Prawdziwemu Bogu, a nakłanianie do służby dla niego, poprzez uleganie jego zakusom!? Dalej Jakub napisał - "Jk 4:17
17. Kto zaś umie dobrze czynić, a nie czyni, grzeszy.
(BT)
To rozpamiętywanie, analizowanie, cała ta kontemplacja, więc teoria musi być połączona z praktyką - pokazaniem w "normalnym" życiu, że bardziej mi zależy na spełnianiu woli Boga niż człowieka.

Jezus pozostawił na wzór a Apostoł Piotr tak napisał - "
1 Ptr 2:21
21. Do tego bowiem jesteście powołani. Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami.
(BT)
Jezus nie zamknął sie w synagodze i tam przyjmował ludzi, aby ich nauczać, ale własnym przykładem w życiu codziennym pokazywał, co to znaczy znać Boga i wypełniać Jego wolę. Jeżeli więc chodzi o chrzescijan,to powinni postępować tak samo a wówczas potwierdzają, że znają Boga.

_________________
"Żaden człowiek nie umocni się niegodziwością, lecz korzeniami prawych nic nie zachwieje"
(Przysłów 12:3)


N kwi 13, 2008 13:03
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 81 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL