Paradoks wszechmocy i nieśmiertelności.
Autor |
Wiadomość |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Tyle wątków o Imieniu Bożym i jak grochem o ściane.
Mam identyczne wrażenie  Ale czy Imię Boże brzmi tak, jak napisałem, czy nie ? Czy brzmi tak, jak napisałem, czy też brzmi inaczej ? Proszę, odpowiedz, bo nie bardzo rozumiem o co chodzi.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pt paź 30, 2009 15:04 |
|
|
|
 |
Dural
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34 Posty: 3243
|
Jak to wlasciwie jest. Czy stosownym jest uzywanie samego slowa - imie? Czy nie nalezy uzywac, w stosunku do takiej istoty jak Bog, innego okreslenia(?)?
_________________ Lecz początki, potem i leki nie pomogą. Owidiusz
|
Pt paź 30, 2009 16:59 |
|
 |
arcana85
Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00 Posty: 1909
|
Johnny99 napisał(a): Cytuj: Paradygmaty interpretacyjne to nie wzory logicznego rozumowania. Zauważ cudzysłów. Czy przez wzory logicznego rozumowania rozumiesz prawa logiki zdań ? To dlaczego łączysz to z ontologią ? W moim podręczniku logiki ( autor B. Stanosz ) nie ma nic o żadnej ontologii ani bycie, są tylko zdania.. O to własnie chodzi że o tym nie pisze w żadnej książce, gdyz sam doszłem do wniosku że logiczność musi być ontologiczną własnością bytu (jak zaznaczyłem nie bez wypływu Epikurosa), bo w przeciwnym razie poznanie nie byłoby mozliwe. A dokładnie to już pisałem: Cytuj: Całe stworzenie pokazuje że jego cechą ontologiczną jest logiczność. Skoro więc wszystko, absolutnie wszystko o czym wnioskujemy, każde rozumowanie które przeprowadzamy by dojść do Prawdy czynimy za pomocą logiki trudno się spodziewać by było inaczej (tzn logika nie była ontologiczną własnością bytu). Skoro o wszystkim orzekamy stosując logikę (inaczej stworzenie jakiejkolwiek spójnej koncepcji czy to naukowej, religijnej czy filozoficznej nie byłoby możliwe) DLACZEGO mielibyśmy nie orzekać podobnie o Istocie Najwyższej? Co daje nam prawo by wyłączać Boga z tego sposobu poznania. Jakie są przwesłanki że możemy go wyłączyć ze sposobu poznania którym poznajemy wszystko co on stworzył i co dał nam poznać? Wszystko co stworzył, całe jego zamierzenie jest logiczne, tylko on sam nie jest? Zarzucając logikę w procesie poznania można dojśc do najbardziej kosmicznych, absurdalnych i paradoksalnych wniosków i wszysko bedzie ok. Johnny99 napisał(a): Cytuj: Nie, matematycznych Aha, czyli teologicznych. No i popatrz, jakie ciekawe rzeczy nam z tych rozważań na materiale Pisma wychodzą  Co jeszcze ciekawsze, każdemu wychodzi coś innego  A już najciekawsze jest to, że jedni drugim wytykają błędy w tych rozważaniach ! A to bardzo proste. Na kształt doktryn wyznan chrześcijańskich wpływają: 1. Paradygmaty poznania (tylko pismo, pismo+tradycja, pismo było wielokrotnie przerabiane<zostawianei sobie dużego pola na interpretacje>, pismo przetrwało do naszych czasów w zasadzie nie zmienione, etc.) 2. Ewentualne błędy w logicznych procesach wnioskowania. Zdarzają się choć badacze z natury, nawet nieświadomie się nimi posługują. 3. W kwestiach gdzie brak wystarczającej liczby przesłanek, wniosek może byc wynikiem mniej lub bardziej dowolnej interpretacji. Jak widzisz "Logika" nie jest czynnikiem specjalnie różnicującym końcowy efekt rozważan teologicznych. Fundamentalną kwestią są paradygmaty które moga prowadzic do tak odmiennych doktryn, a wszyscy twierdzą że opierają sie na tym samym Piśmie. Johnny99 napisał(a): Przynajmniej nie popełniam błędu polegającego na odpowiadaniu poprzez stosowanie metody kopiuj-wklej z publikacji jednego ze związków wyznaniowych
Że to niby do mnie? Zabawne. Gdy posługuje się jakimiś cytatami zawsze podaje źródło, conajmniej jak byś o tym nie wiedział, nie ważne czy to papieska encyklika, orzeczenie KEP, wydawnictwo ŚJ, publikacja protestancka, dzieło naukowe czy strona internetowa. Jak wypisujesz takie (...) to czasmi się zastanawiam czy to rzeczywiście z Tobą niejednokrotnie rozmawiałem czy pod tym nickiem pisze jakaś nowa persona.
_________________ [b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b] "Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"
|
So paź 31, 2009 14:50 |
|
|
|
 |
arcana85
Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00 Posty: 1909
|
0bcy_astronom napisał(a): Coś mi się nie podoba w tym co tygrys pisał...
Jak doszedłeś do tego, że chleb się rozmnożył w sposób taki, że wolno latające atomy się poskładały i stworzyły ogólnie ów bochenki?
Nikt nie wie jak to się stało, teoretycznie jest to możliwe (i została by spełniona reguła zachowania masy więc owe 2+2 nie równałoby się 29 ;P )
No ale atomy są różne, w większości Azot i Tlen... Teoretycznie gdyby Bogu się chciało mógłby rozbić atomy na częstki elementarne i z nich zbudować chlebki a resztę (na pszykład nadmiar protonów który by został) wypierniczyłby w kosmos... ale po co się tak babrać... Jest prostsza odpowiedź: E=mc2Osoba dysponująca nieograniczoną energią może dowoli przekształcać ją w materie. Tak więc Jezus nie musiał nawet syntetyzować chlebków z juz istniejących atomów ale mógł je na bieżąco "stwarzać" zamieniając w nie część boskiej mocy. 0bcy_astronom napisał(a): Bóg to jest taki gamemaster gry zwanej życie... Jak Ty grasz sobie w starcrafta, i wpiszesz kod to pieniądze Ci się same pojawią, bez żadnego znikania diamentów z dalekich wysp czy pojedynczych pikseli gdzieś z rogu mapy... po prostu się pojawiają, znikąd...
Myśle, że z rozmnożeniem chleba było tak samo, po prostu go nie ubywało, tak jak Bóg stworzył (dodał) pierwszą materię, tak samo mógł dodać teraz te kilka chlebków
W starcrafta nie grałem tak więc może przykład do mnie nie dociera ale biorąc pod uwagę E=mc2 Bóg wcale nie musiał "cheatować".
I znów cud zniknął 
_________________ [b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b] "Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"
|
So paź 31, 2009 14:55 |
|
 |
arcana85
Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00 Posty: 1909
|
Johnny99 napisał(a): Cytuj: Tyle wątków o Imieniu Bożym i jak grochem o ściane. Mam identyczne wrażenie  Ale czy Imię Boże brzmi tak, jak napisałem, czy nie ? Czy brzmi tak, jak napisałem, czy też brzmi inaczej ? Proszę, odpowiedz, bo nie bardzo rozumiem o co chodzi.
Nie brzmi tak jak napisałeś.
To co napisałeś to jego samogłoskowy zapis.
Zaś z uwagi na to że nie znamy pierwotnej wokalizacji to wszystkie obecne są "wymysłem ludzkim" - Jahwe, Jehowa, Jahweh, Jao itd.
Więc wnioski są dwojakie:
1. Skoro to wszystko wymysły ludzkie to można ich używać "w te i we wte" i nie będzie to bluźnierstwem bo i tak nie znamy właściwej wokalizacji.
2. Są to równoprawne wokalizacje własnie dlatego że nie znamy oryginalnej wymowy. W związku z tym że każda z nich była używana przez setki lat przez wielu ludzi którzy wokalizując to imię oznaczające JHWH mieli na myśłi Boga Wszechmocnego, więc wszystkim tym formom należy się szacunek bo każde jest wokalizacją boskiego Imienia zapisywanego spółgłoskowo JHWH.
Wobec tego przekręcanie którejkolwiek z tych form i używanie jej szyderczo lub w inny niegodny sposób jest bluźnierstwem. <-- to moja prywatna opinia, choc jestem przekonany że podpada to pod "niegodne uzywanie Imienia". Dlatego wzdragam się nawet używać sformuowania z teologii występujacego np. we wstępie do księgi Rodzjau w BT "tradycja jahwistyczna" jako używanie wokalizaji Imienia Bożego nie specjalnie świadczące o szacunku do niego.
Pozdrawiam
_________________ [b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b] "Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"
|
So paź 31, 2009 15:23 |
|
|
|
 |
arcana85
Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00 Posty: 1909
|
W moich powyższych postach wkradł się błąd.
JHWH to oczywiście zapis spółgłoskowy a nie samogłoskowy. W hebrajszczyźnie nie było samogłosek.
_________________ [b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b] "Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"
|
So paź 31, 2009 15:40 |
|
 |
TheJOZI
Dołączył(a): Wt sie 25, 2009 19:43 Posty: 231
|
 Re: Paradoks wszechmocy i nieśmiertelności.
Ja to widze tak: Bóg może zniszczyć duszę, ale ponieważ wie wszystko wie, że tego niezrobi,i jest nieśmiertelna.
_________________ -Odliczanie do wieczności: http://opoka.tv/video/filmy/odliczaniedowiecznosci,mf,vid,fil,p_238.html -www.prawdapisma.blogspot.com "Przestań płakać: Oto zwyciężył Lew z pokolenia Judy, Odrośl Dawida, tak że otworzy księgę i siedem jej pieczęci"
|
Pn gru 28, 2009 13:18 |
|
 |
trade
Dołączył(a): N lis 19, 2006 23:14 Posty: 202
|
 Re:
arcana85 napisał(a): Jest prostsza odpowiedź: E=mc2 Osoba dysponująca nieograniczoną energią może dowoli przekształcać ją w materie. Tak więc Jezus nie musiał nawet syntetyzować chlebków z juz istniejących atomów ale mógł je na bieżąco "stwarzać" zamieniając w nie część boskiej mocy.
Niezupełnie. Równanie to stanowi o równoważności energii i masy, nie materii. Zatem dysponując nieskończoną energią Jezus mógł teoretycznie zmienić masę chleba ale nie jego ilość w sensie liczby bochenków czy wielkości bochenków.
|
N mar 07, 2010 19:53 |
|
 |
feanor
Dołączył(a): Pn mar 08, 2010 17:04 Posty: 15
|
 Re: Paradoks wszechmocy i nieśmiertelności.
@trade: wydaje mi się, że jeśli się już ma nieskończoną energię i przy okazji jest się bogiem, to nie jest dużym problemem sprawić, żeby na bieżąco produkowana z tej energii materia układała się w następne bochenki;-)
Wracając do tematu niszczenia nieśmiertelnych dusz: Żyjąc w trójwymiarowej przestrzeni w czasem, który grzecznie biegnie sobie do przodu łatwo zapominamy, że przecież Bóg wcale nie musiałby podlegać takim ograniczeniom. Nie widzę żadnego argumentu wskazującego na to, że czas w ogóle odnosi się do Boga. Wręcz przeciwnie, wydaje mi się, że pytanie o czas w odniesieniu do Boga jest bezprzedmiotowe - tak samo, jak bezprzedmiotowe byłoby narysować na kartce okład współrzędnych, jedną z osi nazwać czasem i próbować odnieść ten czas do rzeczywistego człowieka. Nie ma czegoś takiego jak wola Boga w danej chwili, jest po prostu wola Boga. Skoro przyjmujemy wszechmoc Boga, to można spokojnie przyjąć, że wszelkie prawa fizyki są po prostu jego wolą (tj. jest wolą Boga, żeby cząstka, o masie m, na którą działa siła F poruszała się z przyspieszeniem ..., itp, itp - i mamy to szczęście, że postanowił być tu przewidywalny;-) ). Co w takim razie oznacza, że Bóg stwarza nieśmiertelną duszę? To, że jego wolą jest, aby dusza zaczęła istnieć i już nie przestała. A co znaczy, że ją niszczy? To, że jego wolą jest, aby przestała istnieć. A to już by znaczyło, że jednocześnie chce i nie chce, żeby istniała - a to po prostu sprzeczne z logiką i jako takie nigdy nie może się zdarzyć.
|
Pn mar 08, 2010 19:36 |
|
 |
arcana85
Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00 Posty: 1909
|
 Re: Paradoks wszechmocy i nieśmiertelności.
feanor napisał(a): Co w takim razie oznacza, że Bóg stwarza nieśmiertelną duszę? To, że jego wolą jest, aby dusza zaczęła istnieć i już nie przestała. A co znaczy, że ją niszczy? To, że jego wolą jest, aby przestała istnieć. A to już by znaczyło, że jednocześnie chce i nie chce, żeby istniała - a to po prostu sprzeczne z logiką i jako takie nigdy nie może się zdarzyć. Nie wszystko dzieje się dlatego że Bóg tak chce. Adam z Ewą zgrzeszyli ale Bóg tego nie chciał, trzęsienie ziemi na Haiti zabiło 233 tysiące ludzi ale wątpie by było to wolą Bożą. Niektórzy twierdzą że Bóg jest poza logiką... 
_________________ [b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b] "Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"
|
Wt mar 09, 2010 21:33 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Paradoks wszechmocy i nieśmiertelności.
Poza naszą logiką z całą pewnością. A spór pomiędzy determinizmem a wolną wolą jest jednym z najstarszych chyba problemów filozoficznych? Ja się w takich dywagacjach uciekam do jedynego znanego mi porównania: Mam syna. Mogę go zniszczyć - mogłem go zabić lub okaleczyć bez wysiłku, kiedy był maleńki. Mogę rozwalić mu czaszkę i teraz. Jak myślicie, dlaczego tego nie robię? Czy on robi zawsze tylko to, czego od niego oczekuję? Czy nigdy nie postępuje wbrew mojej woli? Heh! Jak powiedziałem w innym wątku - charakterek odziedziczył po mnie. Gdyby zaczął być za grzeczny, najpierw postarałbym się dowiedzieć, czego ode mnie chce, a gdyby się okazało że nic, poleciałbym z nim do psychologa. Jednak czasem pozwalam mu zrobić głupstwo i samemu się sparzyć. Uważam tylko, żeby nie przesadził, żeby nie za mocno narozrabiał i nie zrobił sobie poważnej krzywdy. Drobne potknięcia i niewielkie siniaki - te zarobione samodzielnie, nie wytłuczone przeze mnie - są świetnymi pomocami dydaktycznymi. Na przykładzie ojca i - powiedzmy - dwuletniego dziecka widać to bardzo wyraźnie, prawda? Chce wleźć na wysoki murek? A niech włazi: jak mu się uda, będziemy dumni. Jak spadnie, to na drugi raz będzie ostrożniejszy. 
|
Wt mar 09, 2010 21:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Paradoks wszechmocy i nieśmiertelności.
Liam: Twój przykład dotyczy jedynie fizycznej możliwości podjęcia jakiegoś działania (w tym wypadku - próby kontroli drugiej osoby). Masz wrażenie, że możesz kontrolować działania swojego synka. To w żaden sposób nie oznacza istnienia wolnej woli, bo: - nie możesz być pewny tego, że w wolny, świadomy sposób podejmujesz decyzję o tej kontroli (a właściwie współczesna nauka o tym, co się dzieje w mózgu twierdzi coś raczej przeciwnego), - nawet, gdybyś decyzje podejmował w pełni świadomie, to i tak nie miałbyś fizycznie możliwości sprawowania pełnej kontroli w żadnej chwili.
|
Wt mar 09, 2010 22:51 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Paradoks wszechmocy i nieśmiertelności.
Nie zrozumiałeś mnie. Tu nie o moją wolę chodzi, tylko mojego syna. I to metafora, a nie współczesna nauka... 
|
Wt mar 09, 2010 23:08 |
|
 |
feanor
Dołączył(a): Pn mar 08, 2010 17:04 Posty: 15
|
 Re: Paradoks wszechmocy i nieśmiertelności.
Cytuj: Nie wszystko dzieje się dlatego że Bóg tak chce. Adam z Ewą zgrzeszyli ale Bóg tego nie chciał, trzęsienie ziemi na Haiti zabiło 233 tysiące ludzi ale wątpie by było to wolą Bożą. Tu się chyba nie zgadzamy. Może wchodzimy tu na dyskusję o znaczeniu słowa "chcieć", ale jeśli ma się wystarczające środki, żeby czemuś zapobiec (a Bóg zapewne takowe posiada) i się temu nie zapobiega, to moim zdaniem się tego chce. Gdyby Bóg chciał, to jakiemukolwiek trzęsieniu ziemi mógłby zaradzić bez najmniejszego wysiłku, ale widocznie tego nie chce - może dlatego, że bardzo Mu z jakichś względów zależy na tym, żeby nie zmieniać za często praw fizyki albo na tym, żeby nie manifestować swojego istnienia. Myślę, że ma swoje powody, ale nie nam je znać. Nawiasem mówiąc: ludzie często pytają przy okazji katastrof "jak Bóg mógł do tego dopuścić" zapominając o tym, że nie mamy żadnego punktu odniesienia żeby obiektywnie ocenić, czy wszelakich kataklizmów doświadczamy "często". Gdyby na przykład było ich dziesięć razy mniej, przypuszczam, że też znaleźliby się tacy, którzy by zapytali "jak doskonały Bóg mógł stworzyć tak niedoskonały świat". Żeby takich pytań nie było świat musiałby chyba być pozbawiony cierpienia w ogóle - ale to już chyba się nie daje pogodzić z niemanifestowaniem swojej obecności przez Boga  Co do Adama i Ewy - myślę, że Bóg chciał, żeby podjęli (właśnie oni, nie On) decyzję. Zaproponowany przez przedmówcę jest bardzo dobry: na pewno nikt nie chce, żeby jego dziecko popełniało błędy, ale często rodzice pozwalają dziecku zrobić coś głupiego - w tym przypadku po to, żeby się czegoś nauczyło
|
Śr mar 10, 2010 22:18 |
|
 |
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
 Re: Paradoks wszechmocy i nieśmiertelności.
feanor napisał(a): Tu się chyba nie zgadzamy. Może wchodzimy tu na dyskusję o znaczeniu słowa "chcieć", ale jeśli ma się wystarczające środki, żeby czemuś zapobiec (a Bóg zapewne takowe posiada) i się temu nie zapobiega, to moim zdaniem się tego chce. Gdyby Bóg chciał, to jakiemukolwiek trzęsieniu ziemi mógłby zaradzić bez najmniejszego wysiłku, ale widocznie tego nie chce - może dlatego, że bardzo Mu z jakichś względów zależy na tym, żeby nie zmieniać za często praw fizyki albo na tym, żeby nie manifestować swojego istnienia. Myślę, że ma swoje powody, ale nie nam je znać. Idąc tym tokiem stwierdzimy, że kupienie przez nas ogródka w którym niespodziewanie ryją krety jest winą Boga. Dlaczego nie zapobiegł tak niefortunnemu wyborowi? Dlaczego stworzył krety? Dlaczego stworzył świat? Gdyby nie stworzył nie byłoby złego wyboru, uciążliwych kretów i naszego problemu. feanor napisał(a): Co do Adama i Ewy - myślę, że Bóg chciał, żeby podjęli (właśnie oni, nie On) decyzję. Zaproponowany przez przedmówcę jest bardzo dobry: na pewno nikt nie chce, żeby jego dziecko popełniało błędy, ale często rodzice pozwalają dziecku zrobić coś głupiego - w tym przypadku po to, żeby się czegoś nauczyło Mam podobne wrażenie. Dodatkowo nie tylko człowiek miał się czegoś nauczyć, ale i szatan oraz wszystkie inne istoty niebieskie. Z pewnością nie byłoby wyjściem pedagogicznym zaniechanie istnienia po jego pierwszym błędzie.
|
Śr mar 10, 2010 22:53 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|