Kilka pytań do Ateistow...
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Uważam, że słusznie zauważyłaś Kasiulka.
Katolik cel życia ma już ustalony z góry. Uczy się go na lekcji religii,
Tym celem jest życie wieczne, i dostanie się do raju.
Nie musi więc poszukiwać. Gdyż, cel ma już odgórnie wyznaczony.
Ataista sam musi wybrać cel swojego życia. Przy czym ten cel siłą rzeczy jest ziemski.
|
So lis 04, 2006 11:05 |
|
|
|
 |
dobry_dziekan
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17 Posty: 1479
|
_________________ "Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja." T. Pratchett
|
So lis 04, 2006 13:43 |
|
 |
Synek
Dołączył(a): Pn mar 27, 2006 7:27 Posty: 414
|
Między innymi to wybrałem,
w co wcale nie wierzę, że tak jest...a najmniej Aztec’owi, co napisał:
Kasiulka:
Ale jeśli ktoś wierzy, właściwie sens i cel ma "ustalony odgórnie"...
Kasiulka:
Nie powiem, że nie boję się śmierci, ale nie jest to strach o to czy coś mnie potem czeka, bo wierze że tak...
Ddv 163:
Katolik, który w pełni uczestniczy w życiu religijnym i rzetelnie stosuje się do zasad Wiary nie musi się obawiać śmierci
Aztec:
Katolik cel życia ma już ustalony z góry. Uczy się go na lekcji religii, Tym celem jest życie wieczne, i dostanie się do raju.
Komentarzem nie zaopatrzam, bo Moderator by mnie...
Synek
_________________ śmiech to zdrowie
|
So lis 04, 2006 17:13 |
|
|
|
 |
Kasiulka=)
Dołączył(a): Pn paź 16, 2006 15:01 Posty: 490
|
Jesli mam byc szczera, to nie bardzo rozumiem co miales namysli Synek...
_________________ "- A jakie jest największe kłamstwo świata? - spytał zaciekawiony młodzieniec.
- To mianowicei, że nadchodzi taka chwila,kiedy tracimy całkowicie panowanie nad naszym życiem i zaczyna nim rządzić los.W tym tkwi największe kłamstwo świata."
|
So lis 04, 2006 17:43 |
|
 |
dobry_dziekan
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17 Posty: 1479
|
Wierzę w Latającego Potwora Spaghetti, bo czeka mnie w niebie piwny wulkan. Bardziej mi się to podoba niźli versia Chrześcijańska.
_________________ "Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja." T. Pratchett
|
So lis 04, 2006 22:25 |
|
|
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
 Re: Kilka pytań do Ateistow...
Synek napisał(a): Kasiulka=) napisał(a): Inny twoj cytat No: ...życia ale znowu nie widać radości na pogrzebach nie ważne czy opłakują wierzący czy nie choć teoretycznie wiara powinna łagodzić ból śmierć wciąż jest tym czego boimy się najbardziej...To zdanie jest dla mnie nieco niezrozumiałe... Uważam, że i tak jest jeszcze dużo osobistego i indywidualnego odczucia, które trudno zaszeregować i ujednolicić z daną religią, czy poglądem, ale jest to człowiecze i ludzkie, to, co nie dzieli a łączy, obojętnie kim sie jest Synek
Zgoda ale zawsze wydawało mi się, że w tym akurat powinniśmy się dzielić ostatecznie dla większości ateistów śmierć to koniec ostateczny zaś dla chrześcijan wręcz przeciwnie to dopiero początek i to (jeśli nie grzeszyli zanadto ) czegoś znacznie lepszego więc szczególnie jeśli zmarłemu się w życiu nie wiodło żałobnicy powinni być wręcz szczęśliwi wiedząc, że teraz będzie szczęśliwszy ale nie...
Czyżby jednak tak do końca w to nie wierzyli?
|
So lis 04, 2006 22:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Tym celem jest życie wieczne, i dostanie się do raju. Nie musi więc poszukiwać. Gdyż, cel ma już odgórnie wyznaczony. Ale musi poszukiwać drogi, którą zamierza dotrzeć do nieba...Zakon? Seminarium? Małżeństwo? Pomoc ubogim? Walka z sektami? Słuzba zdrowia? Szkoła? Dylematów jest naprawdę wiele... Cytuj: Ataista sam musi wybrać cel swojego życia. Przy czym ten cel siłą rzeczy jest ziemski
Może też dryfowac bez celu z "czarodziejką-gorzałką" na pokładzie...Sam pisałeś o znajomych ateistach-pijaczkach, którym nic się nie chce...
Nie rób z ateistów jakiejś duchowej arystoktracji...Wśród nich także zdarzają się osoby nijakie...
|
N lis 05, 2006 0:42 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Teresse napisał(a): Ale musi poszukiwać drogi, którą zamierza dotrzeć do nieba...Zakon? Seminarium? Małżeństwo? Pomoc ubogim? Walka z sektami? Słuzba zdrowia? Szkoła? Dylematów jest naprawdę wiele... A może normalne życie, tak dla odmiany? Rodzina, dzieci, praca, herbatka u znajomych i książeczka przed snem? Wspaniałe, proste, czyste życie a nie jakieś kosmiczne ekstrema? (nie liczę małżeństwa).
Po co komuś zakon jeśli jest szczęśliwy?
Seminarium? - żywa wiara jest lepsza niż słuchanie teoretyków jazzu co bluesa nie czują...
Pomoc ubogim? A co nie pomagasz? Bo jeśli nie, to powinnaś, ja pomagam.
Walka z sektami? Wychowanie dzieci w miłości i na mądrych ludzi jest najlepszą drogą walki z sektami.
Mam dziwne wrażenie, że patrzysz na horyzont a o każdy kamień się potykasz...
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
N lis 05, 2006 1:08 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
To prawda uwielbiam obserwować horyzont...A czy się potykam? Nie wiem na podstawie czego takie wnioski wyciągasz...
Aha, no tak...Jestem kobietą i to przeze mnie itd..
Mam wrażenie, że hmm...syty nie zrozumie głodnego...
Jesli ktoś ma powołanie do życia w rodzinie, to to go własnie uszczęsliwi...
Dzieci, kawka u znajomych, ciepły fotelik...
Ale są osoby, które pragną innego zycia...Dlaczego oni nie mogą isć do Boga swoją drogą? Taką bardziej szaloną?
Nasz spór przypomina "kłótnię" między Martą ( praktyczna realistka) a Marią...Chrystus powiedział jednak Maria lepszą cząstkę obrała...
|
N lis 05, 2006 1:17 |
|
 |
tommy
Dołączył(a): Pt wrz 22, 2006 8:21 Posty: 919
|
Teresse napisał(a): Może też dryfowac bez celu z "czarodziejką-gorzałką" na pokładzie...Sam pisałeś o znajomych ateistach-pijaczkach, którym nic się nie chce...
A katolik tak nie moze?  Mysle, ze znalezienie sobie sensu zycia to bardziej kwestia motywacji i checi do tego aby cos takiego zrobic anizeli konkretnie wiary. Oczywiscie - wiara moze w tej kwestii pomoc, gdyz sugeruje pewne gotowe rozwiazania - dazenie do nieba, nirvany, jednosci z danym bogiem itd. poprzez jak sama zauwazylas - rozne drogi. Ale jesli ktos sam nie chce popracowac nad swoimi pogladami i stwierdzic "To jest dla mnie sensem zycia!" to zadne gotowe rozwiazanie podsuniete przez religie mu nie pomoze.
A co do traktowania ateistow jako "duchowej arystokracji". Czyz nie mowilas pare razy juz, ze glosisz Prawde?  Aztec moze byc bardzo bezposredni, co moze wygladac nieco niekulturalnie, ale mysle, ze kazdy kto jest chociaz dosc pewny swojego swiatopogladu ma w sobie pewna doze arogancji bo w koncu uwaza sie(i tych co dziela ten poglad) za tego gloszacych jedyna prawdziwa prawde 
|
N lis 05, 2006 5:55 |
|
 |
dobry_dziekan
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17 Posty: 1479
|
Według mnie to różnica jest taka, że wierzący potrzebuje sensu życia, inaczej nie mógłby bez niego żyć, a ateista nie ; - )
_________________ "Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja." T. Pratchett
|
N lis 05, 2006 11:52 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Każdy jakiegoś potrzebuje ale nawet dla wierzących sam Bóg to często za mało 
|
N lis 05, 2006 13:13 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Synek napisał(a): Ddv 163: [/b] Katolik, który w pełni uczestniczy w życiu religijnym i rzetelnie stosuje się do zasad Wiary nie musi się obawiać śmierci [b]
Chrześcijaństwo jest religią życia - godnego życia.
Tak się składa, że dla nas, dla Chrześcijan śmierć jest jedynie zakończeniem pewnego etapu życia - które po śmierci zmienia jedynie swoją "formę".
Oczywiście - niepokój mogą budzić w nas okoliczności poprzedzające śmierć tą ziemską - jednak nikt z nas nie musi obawiać się jej jako "końca żywota" i kresu wszystkiego.
Ten, kto postępuje godnie, zgodnie z nakazami Wiary w życiu doczesnym samej śmierci się nie musi obawiać - bowiem śmierć "doczesna" jest dla nas jedynie zakończeniem pewnego etapu życia - i wejściem w następny etap.
Życia blisko Boga bez poważniejszych trosk, zmartwień i utrapień z którymi mamy do czynienia na obecnym "etapie" jakim jest życie "doczesne".
Nam zatem nie potrzeba wiele - żyć godnie i postępować w duchu Miłości Boga i Bliźniego, postępować zgodie z nakazami Wiary oraz bez zbędnych "emocji" dźwigać swój codzienny "Krzyż" - utrapienia dnia codziennego oraz doskonalić się zgodnie z "talentami" (zaletami) i pokonując na codzień swoje własne wady, rozwijając zalety które nam dano od Boga.
|
N lis 05, 2006 13:48 |
|
 |
dobry_dziekan
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17 Posty: 1479
|
Jeżeli chęć dobrego i szczęśliwego przeżycia egzystowania można nazwać sensem, to taki jest mój, bo potem nic nie ma.
_________________ "Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja." T. Pratchett
|
N lis 05, 2006 17:29 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: chęć dobrego i szczęśliwego przeżycia egzystowania
Chyba wszyscy normalni ludzie tego chcą reszta to szczeguły 
|
N lis 05, 2006 17:58 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|