Proszę więc o jakieś konkrety dotyczące istnienia Boga. Może jakiś konkret (dowód) przydałby się na niepokalane poczęcie, zmartwychwstanie itp. Nie sądzę, żeby tekst pisany pod natchnieniem można uznawać za dowód.

Bóg za złe karze, a za dobre wynagradza, jest przewidywalny.

Jak słyszę jak mówisz "nasze dzieci" i "w świecie nie ma czegoś takiego jak miłość" to się trochę niepokoję. Bo jeżeli nie ma miłości, to skąd i po co są dzieci?

Skoro karze, to jest okrutny i nie ma w nim żadnego miłosierdzia. Miłosierdzie Boga to jakiś mit, jak sam Bóg zresztą.
Ty chyba nie rozumiesz tego świata. Nie wiesz skąd się biorą dzieci? Przede wszystkim do tego potrzebny jest seks. A że połączony z miłością, to już inna sprawa. Bóg nie karze za złe - skąd taki głupi pomysł?

Że Bóg nie karze za złe, to faktycznie głupi pomysł. Ale skąd on się wziął to już nie mnie pytaj, bo jak widać wyżej, to Twój pomysł

Kara a miłosierdzie, to postawy, których nie można porównywać. Zresztą Twoja uwaga dotyczyła przewidywalności, więc pokazałem, że Bóg jest jak najbardziej przewidywalny.
Bóg nie byłby przewidywalny, gdyby raz za złe karał, a raz nie wiadomo z jakich powodów okazywał miłosierdzie. Wtedy mógłbyś Bogu coś zarzucić, no ale Bóg mówi jak postępuje i chimeryczny nie jest, więc zarzucić Mu nic nie można.

A co do braku miłosierdzia, to absolutnie nie ma się czego bać i panikować.
Chodzi o to, że jak już było mówione, Bóg za złe karze a za dobre wynagradza, ale jeśli człowiek zechce żałować na popełnione zło, to Bóg wtedy okazuje mu swoje miłosierdzie i wybacza zło. Więc nasza szczera skrucha i postanowienie zerwania za złem, skutkują okazaniem przez Boga swojego miłosierdzia, więc Bóg jak najbardziej miłosierny jest.Tak to funkcjonuje, wiec jak widzisz nie ma powodów do zmartwień, wystarczą szczere chęci.

Za to co do dzieci, że biorą się z seksu i miłości, to nie rozumiem, bo poprzednio pisałeś, że "miłości nie ma". To jak w końcu uważasz, jest miłość, czy nie ma?

Kara a miłosierdzie, to postawy, których nie można porównywać? Jak to?
Wg ciebie jesteśmy dziećmi bożymi tak? Tak. Więc aproksymujmy to na relacje ojca i syna ludzkiego. Cóż, dziecko rozrabia, ojciec je karze. Czasami dotkliwie, czasami nawet śmiercią. Jak jest łaskawy, trochę go pobije tylko. Gdy dziecko okaże skruchę - głaszcze go i nagradza.
Czy tak wg ciebie ma przebiegać proces wychowawczy rodzica? Miłosierdzie ojca jak ten wyładuje swój gniew - daj spokój!! Biada dzieciom, które sprzeciwiają się opiekunom. Tak - tak działa wychowanie w szkołach katolickich (w przeszłości) choć i dziś co jakiś czas wybucha afera, że jakaś siostra znęcała się nad wychowankiem ... to z tego właśnie, że jak Bóg karze, to czemu nie ludzie - ludzi? Daj spokój panie Chwat!!

Oj sowa, różnica polega na tym, że w odróżnieniu od rodzica, czy jak wolisz niedobrej zakonnicy, Bóg nikomu uszu nie nakręca. Jesteś free i robisz co chcesz, no nie? Nie dawaj więc głupich przykładów, bo nie są odpowiednie. Nie mów o kiju i marchewce, bo kija jeszcze nikt nie zobaczył. Wszystko polega na wolności naszego wyboru.

Ale żebyś nie mógł się później głupio tłumaczyć, że nie wiesz co robiłeś, to wiesz to jest złem i wiesz co jest dobrem. To takie proste. Sami sobie organizujemy naszą przyszłość. Bóg zadziała jak automat, po odmierzeniu zła i dobra, którego dokonaliśmy. I nie pocieszaj się niedobrymi zakonnicami, je obowiązują te same zasady.

ps. co z nieistniejącą istniejącą miłością, nie będzie odpowiedzi?

Jak to, przecież dziecko też jest wolne. Nikt mu nie broni robić źle. A karę od rodzica dostaje. Tak było w średniowieczu. Proces cywilizacyjny nauczył nas jednak, że karanie dzieci nic dobrego nie wnosi. Kładzie się ujmą na ich psychice, rani je. Te rany przenoszone są na dzieci tych dzieci. Marchewki też nikt nie zobaczył, a kijem straszy się dzieci na religii w XXI wieku. Skoro działa jak automat to po co on jest w ogóle potrzebny. Czy masz wrażenie, że modlisz się do robota, automatu? Daj spokój!

Panie Chwat, pisałeś, że Bóg jest przewidywalny, to po co się do niego modlić, jak wiemy jak postąpi, po co modlić się do niego, to tak, jakbyś chciał, żeby złamał swoje zasady, swój okrutny porządek.

Nie słyszałem, aby ktoś poważny dziś twierdził, że nie powinno się karać dzieci.

Masz na myśli dawno skompromitowane tzw. bezstresowe wychowanie?

Uważasz, że karanie dzieci jest dobre? Hmm.... chyba nie nadajesz się na katolika.

Intrygująca teza. Możesz wskazać jakiś fragment nauczania Kościoła katolickiego, w którym mamy potępienie stosowania kar względem dzieci?

Już ze sto razy widziałem wypowiedź @Soula, że katolikiem nie jest. Tobie jakoś nie udało się zauważyć. Każdy katolik to dla Ciebie jakiś ciemniak, a każdy kto powie coś rzeczowego do Ciebie, to i tak przyczepiasz mu łatkę ciemniaka katolika,

Co do wychowania, to kara i nagroda jest, była i będzie nieodzowna. Problem w tym, kiedy kara komuś kojarzy się z jakimś sadyzmem, a nie z normalnym działaniem wychowawczym, typu brak nagrody.

Nie słyszałem, aby współczesna psychologia twierdziła, że karanie dzieci jest szkodliwe.

Pomyliłeś to z biciem dzieci, czy o co chodzi?


Wyraźnie tutaj widać, że ateizm nijak nie przeszkadza kierowaniu się irracjonalnymi uprzedzeniami i stereotypami.

To że Bóg za dobre wynagradza a za złe każe, można jedynie odnieść do życia po śmierci, gdzie będziemy mieli tak zwaną nagrode albo kare.
Z doczesnym życiem to nie ma związku, oczywiście są jakieś incydentalne przypadki gdzie Bóg ingeruje w jakiś sposób w ludzkie życie, tyle że jest to tak rzadko spotykane, więc można to pominąć.

To proste, modlitwa to ta sama kategoria działań, co dobre uczynki wykonane realnie. Zależnie od jej intencji, wpływa na różne rzeczy. Nasze dobre intencje i działania, są dobrze oceniane, niezależnie czym są.