Co za różnica?
I pytanie: Po co Bóg w ogóle powołuje takich ludzi do życia?

Nie wiem czemu masz taką wizję. Uważasz, że Bóg - który ponoć nie czyni zła - nie jest wolny?
Każdy z nas nie robi nieskończonej ilości rzeczy, w tym dużą część z wyboru. Naprawdę nie wiem, czemu to ma oznaczać brak wolności.


Edukacja, przekonywanie odbiera wolność? To i ewangelizacja i nawracanie w takim razie chyba też? Bóg rzekł "idźcie i nawracajcie" zeby nas zniewolić?

A podejrzewam, że sposobów może być dużo więcej. Ot - choćby niedopuszczanie do urodzenia złych ludzi. I wiele, wiele więcej - bo skoro zgodziliśmy się, że wolność nie oznacza konieczności istnienia zła, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby istota wszechmocna stworzyła świat z wolnym wyborem, ale bez zła.

Wielka różnica, bo masz wybór niebo albo piekło a tak byłbyś wrzucony do piekła.
Powołuje do życia bo kocha, ludzie nie są zdeterminowani i mogą wybrać niebo, Ty też możesz wybrać niebo.

To po co powołuje tych, co nie wybiorą nieba?

To OD NICH zależy czy wybiorą niebo, dał im wolną wolę!

Ale wie, że nie wybiorą. Więc co im po tej wolnej woli, skoro finalnie będzie z tego tylko cierpienie?

Ale nie muszą wybrać! Wiedza ich nie zmusza, to od nich zależy co wybiorą.

Nie mówię o związku przyczynowo-skutkowym miedzy wiedzą Boga a ich wyborami, tylko o samej wiedzy... której chyba nie podważasz?

Pewnie może wiedzieć jakie kto będzie miał życie, ale może też nie chcieć sobie tego "spoilerować". Dał nam wolną wolę i może ciekawi go jak stworzona przez niego istota będzie dalej postępować. Życie każdego człowieka jest książką, którą czyta stronę po stronie a być może nie chce tak, że przeczyta tytuł i zna zakończenie.

Eeee... Na pewno piszesz o Wszechwiedzącym?

W pierwszym zdaniu użyłem słowa być może nie zrozumiałego dla niektórych.

Spoilerować to znaczy poznawać dalsze losy np. filmu przed jego emisją.

I dlatego myślę, że tak jest z ludzkim życiem. Bóg może ale być może nie chce wiedzieć z pewnymi wyjątkami od razu jak potoczy się nasze życie. Mamy wolną wolę, nie jesteśmy zaprogramowani na konkretne decyzje(a może tak? tylko jaki wtedy by to miało sens?). Dlatego z tego powodu może czuje radość jak ktoś się nawróci? Wierzy w niego? Albo jakąś inna pozytywną cechę, nie wiemy czym są emocje po tamtej stronie (a na pewno są skoro mówi się tyle o miłości Bożej).

Bóg jest miłosierny wszystko co robi to robi to dla naszego dobra życie jest krótkie a wieczność jest wieczna(a na pewno chce abyśmy zasłużyli sobie na niebo). A to czemu jeden ma lepiej a drugi gorzej w życiu to możemy tylko gdybać.

Przecież napisałeś okropną rzecz o Bogu i nawet tego nie zauważyłeś: otóż żeby mieć fun ze spoileringu skazuje nas na cierpienia z tym świecie. Miłosierdzie pełną gębą, nie powiem...

I druga kolejna ciekawa teza: Bóg chce, abyśmy zasłużyli na niebo. Po co? Ma ograniczoną liczbę miejsc, mało środków? Po co stwarza tych, którzy sobie nie zasłużą? I czy to cecha miłosierdzia, czy przeciwnie - miłosierdzie to obdarzanie dobrem bez względu na zasługi?

Kto powiedział, że mamy sobie zasłużyć? I czym?

Nie wiem czym kieruje się Bóg dając jednym ludziom lepsze a drugim gorsze życie być może dlatego, że każda osoba jest inna i w życiu jego dusza potrzebuje właśnie takich doświadczeń a nie innych ? Nie wiadomo też wiele o początkach ludzkiej duszy, lecz są dwie torie - dusza powstaje w momencie zapłodnienia lub są już gotowe od dawna i oczekujące na połączenie się ze swoim ciałem. (wydaję mi się, że jest tak jak w drugiej opcji) Bóg nie tworzy zła, tworzy je człowiek swoją wolną wolą a co za tym idzie - cierpienie.

Po co mielibyśmy zasłużyć na niebo? Po co Bogu dobre dusze w niebie? Nie mam pojęcia.