Owieczka_in_black napisał(a):
Wyobraź sobie, Grzmocie, że jesteś w Kościele, który załóżmy w danym czasie odkrył, że to nie było prawdziwe objawienie, ale nie powiedział Ci tego, co byś zrobił, gdybyś się dowiedział? Ja bym wyszła i wiecej nie przyszła. Jakkolwiek szanuję przyznanie się do błędu i mogę szanować Kościół, który okazuje się omylny /bo składa się z ludzi/ to tego bym nie wybaczyła.
Ja, jakkolwiek względem Kościoła jestem na nie, widzę to tak: społeczeństwo generalnie nie jest zbyt "mądre". Osobno, mając chęć i czas na zastanowienie, ludzie są przeważnie mądrzy, ale jako społeczeństwo, w grupie, już nie. W tym momencie, stabilne, pozytywne "kłamstwo" wydaje się mieć lepsze skutki niż nagła, odmienna "prawda". A to, że ktoś, gdzieś się dowie jakiegoś faktu sprzecznego z oficjalnym stanowiskiem Kościoła - to często da się skorygować. Odpowiednia propaganda (mówię tu teraz ogólnie, nie względem KRK) jest nadal bardzo skuteczna.
Druga sprawa - jako niewierzący - uważam Kościół przede wszystkim za instytucję, organizację (bez żadnego nieomylnego przewodnictwa z góry). A każda organizacja w pierwszym rzędzie dba o własne interesy, nie o etykę. Zaś przyznawanie się do błędów, kiedy do tej pory swierdzało się własną nieomylność, jest raczej niezyskowne.
I z obywdu przyczyn wychodzi mi raczej preferencja zachowawczości, stałości z jedynie lekkimi modyfikacjami rozciągniętymi w czasie, w oficjalnych poglądach Kościoła, niezależnie od faktycznych nowych objawień czy interpretacji.