trzeba pamiętać że Bóg również przemawia do ludzi poprzez Proroków

świadczą o tym liczne objawienia uznane przez Kościół

Fatima, la salette, objawienia św. Faustyny,

to są objawienia uznane przez Kościół, z ostatnich czasów, co świadczy o tym że Bóg w ten sposób się z nami porozumiewa

dlatego uważam że nigdy nie można lekceważyć takich sygnałów

każdy przekaz z nieba jeżeli jest prawdziwy jest ważny

odrzucając z góry wszystko, możemy odrzucać prawdziwe słowo od samego Boga

dlatego trzeba badać takie objawienia

kościół nie zabrania publikować ani zapoznawać się wiernym z objawieniami

Papież Benedykt XVI wypowiada się o prywatnych objawieniach:

Przypominamy, że sprawę odróżniania objawień prywatnych od jedynego Objawienia publicznego poruszył
Benedykt XVI w swej niedawno ogłoszonej posynodalnej adhortacji apostolskiej Verbum Domini. Czytamy
tam:
„Synod zalecił «pomaganie wiernym we właściwym rozróżnianiu słowa Bożego i objawień prywatnych», których rolą „nie jest (…) „uzupełnianie” ostatecznego Objawienia Chrystusa, lecz pomaganie w pełniejszym przeżywaniu go w jakiejś epoce historycznej”. Wartość objawień prywatnych różni się zasadniczo od jedynego Objawienia publicznego: to ostatnie wymaga naszej wiary; w nim bowiem ludzkimi słowami i za pośrednictwem żywej wspólnoty Kościoła przemawia do nas sam Bóg. Kryterium prawdziwości objawienia
prywatnego jest jego ukierunkowanie ku samemu Chrystusowi. Jeśli oddala nas ono od Niego, z pewnością nie pochodzi od Ducha Świętego, który jest naszym przewodnikiem po Ewangelii, a nie poza nią. Objawienie prywatne wspomaga wiarę i jest wiarygodne właśnie przez to, że odsyła do jedynego Objawienia publicznego. Stąd kościelna aprobata objawienia prywatnego zasadniczo mówi, że dane przesłanie nie zawiera treści sprzecznych z wiarą i dobrymi obyczajami; wolno je ogłosić, a wierni mogą przyjąć je w roztropny sposób. Objawienie prywatne może wnieść nowe aspekty, przyczynić się do powstania nowych form pobożności lub do pogłębienia już istniejących. Może mieć ono pewien charakter prorocki (por. 1 Tes 5, 19-
21) i skutecznie pomagać w lepszym rozumieniu i przeżywaniu Ewangelii w obecnej epoce; dlatego nie należy go lekceważyć. Jest to pomoc, którą otrzymujemy, ale nie mamy obowiązku z niej korzystać. W każdym razie musi ono być pokarmem dla wiary, nadziei i miłości, które są dla każdego niezmienną drogą zbawienia”.
Benedykt XVI, papież



Ze względu na uchylenie kanonu 1399 i 2318 dawnego Kodeksu Prawa Kanonicznego przez Papieża Pawła VI w roku 1966 (AAS 58/16) nie ma już zakazu publikowania nowych objawień, wizji, proroctw, cudów itp. Nie obowiązuje już odtąd zakaz ich rozpowszechniania bez imprimatur Kościoła.

Czy takie uznanie oznacza, że Kościół zapewnia, że taki komunikat z Nieba na pewno o określony sposób nastąpił, czy może tylko, że wiara w to, że nastąpił (i taką a taka treść niósł) nie przyniesie szkody wierzącym?

Czy jeszcze coś innego?

Przede wszystkim, to Kościół twierdzi, ze w objawieniu publicznym jest wszystko co potrzeba. Objawienia prywatne mogą tylko pomóc zrozumieć objawienie publiczne, w konkretnym czasie historycznym. Jeżeli ktoś radzi sobie z objawieniem publicznym, albo też nie przeanalizował go jeszcze do końca, to raczej nie ma sensu sięgania do objawień prywatnych. Można potraktować je jako np. impuls do własnych rozważań, poznanie cudzych doświadczeń duchowych. Niemniej z katolickiego punktu widzenia, objawienia prywatne nie zawierają żadnej nowej, potrzebnej do zbawienia wiedzy, niezależnie czy jest to faktyczne słowo Boga czy tylko czyjeś omamy.

ale skąd masz taką teorię że jeszcze 3tys lat ?

i dlaczego wierzysz że pozyjesz do 70tki ?
może umrzesz w młodym wieku, jak mój bliski kolega na grypę.. a może pozyjesz? to wie tylko Bóg

Dłuższy czas np. 100 tysięcy lat to ludzie sami się wykończą.
Byłoby to dziwne gdyby miał przyjść zaraz, to nieprawdopodobne.
A 70 lat to średnia, mogę żyć dłużej,
W 2004 zaczęła się choroba, to tak jakbym wyszedł na pustynię i mam być przygotowany na długi 40 letni marsz na pustyni.

OK, ale rozumiem, że Kościół odnosi się jedynie do wartości takiego prywatnego objawienia, tj. jego treści, a nie orzeka, czy miało ono faktycznie miejsce?

wykończą się dużo szybciej
moze 20-30lat - obecna cywilizacja śmierci w tej obecnej formie stałaby się mordercza dla większości populacji ziemi, dlatego Pan Bóg wkroczy ze swoim Dziełem i rozegrają się kolejne karty Objawienia sw Jana


wg mnie baardzo prawdopodobne


albo np 35 lat i finito, czemu nie ?

wykończą się dużo szybciej
moze 20-30lat - obecna cywilizacja śmierci w tej obecnej formie stałaby się mordercza dla większości populacji ziemi, dlatego Pan Bóg wkroczy ze swoim Dziełem i rozegrają się kolejne karty Objawienia sw Jana
[/quote]
2000 tysiące lat temu tez myśleli że 20-30 lat wystarczy, za 2 tysiące lat będą tak patrzeć na dzisiejszy dzień.


Już mam 40. Jeżeli wcześniej to nic się nie stanie, ale muszę być przygotowany na ponad 70 lat

O ile się orientuje Kościół rozstrzyga oficjalnie o zgodności orędzia z naukom Kościoła. Zwykle wypowiada się tęż co do prawdopodobieństwa faktycznego wystąpienia objawiania, ale to stanowisko nie jest już obowiązkowe dla wiernych. No chyba, że jest uznane za szkodliwe i wiąże się z zakazem dalszego szerzenia kultu związanego z objawieniami.

Nie wykończą się.

Zresztą cywilizacja śmierci to typowo zachodni fenomen, w Afryce czy na Wschodzie życie toczy się swoim trybem, jak toczyło się od stuleci. Najwyżej przeżyją nas Murzyni i Japończycy. I muzułmanie. : P

Dziś jest w dyspozycji ludzi broń, która może zniszczyć świat. Na świecie panuje niby-pokój, a wystarczy popatrzeć na Iran i Syrie, gdzie ścierają się interesy USA, Izraela, Rosji i CHin, w imię czego? "pokoju"? Nie. Pychy wywyższenia swojej władzy i zdobycia kasy.
Sumienia ludzkie coraz bardziej są przyzwyczajane do zła, którego nie chcemy: przez media, przez rządy ustanawianie tzw swawoli, ale i ściślejszej kontroli każdego z braku zaufania, bo zło trzeba kontrolować, a Bóg przecież dał nam Wolną Wolę i Jego Przykazanie Miłości, przez zabijanie świętych dzieci, przez niszczenie świętości małżeństwa, przez kulturę seksu, przez tzw opinię publiczną, przez przyciskanie pasa, a ludzie nie nauczeni umiarkowania, sami wzniecą bunt, przyłączą się, przez utajony i reklamowany okultyzm, przez wmawianie, że szatana nie ma, przez ukrywanie i fałszowanie Prawdy, przez nieumiarkowany apetyt konsumpcji, a wszystko przez kryzys? Nie. Kryzys to tylko konsekwencja trwania w grzechu pożądania, w dodatku im więcej się ma tym więcej się chce, a na ziemi wszystko ma swój koniec. Świat się zagubił w ustalaniu i narzucania swojego zdania, coraz częściej różniącego się od Bożego. Historia uczy, że kryzysy ludzkie rozwiązuje tylko rozpoczęcie od nowa, czyli wojna.
Lepiej gdy to wojna z samym sobą Ducha z ciałem o Królestwo Niebieskie.
Jeśli człowiekowi zabierze się wszystko, nawet wiarę w pokój i nadzieję, na lepsze jutro, to do czego bez Jezusa jest zdolny? A cały naród co zrobi? A naród uzbrojony co zrobi? odpowiedzi są w historii człowieka. Objawienia to potwierdzenie, że Bóg nas kocha, dał nam wolną wolę to nie wtrąca się w nasze życie na siłę, głośno, przez Władzę ziemską, ale cicho szepcze, przez nicoś ziemską, bo chce nam pomóc, przez uczenie nas od nowa Miłości, ale kto Go dziś słucha
Wtrąci się, jeśli człowiek postanowi zniszczyć Ziemie, Jego Piękne dziecko.

Według mnie to nieprawda .

Cywilizacja śmierci to fenomen każdej kultury. Od Azteków, Murzynów po Japończyków. Sęk w tym, że we wszystkich przypadkach te cywilizacje śmierci upadły.

Oj tam, oj tam. Cywilizację, nie świat. Do zniszczenia świata trzeba by było ściągnąć Marsa z orbity, a na to jeszcze dłuuugo środków nie będzie.

Wyprzedzenia ruchów pozostałych graczy... no i jakiegoś spacyfikowania ajjatollaha, który faktycznie mógłby odpalić atomówkę w imię Boże, bez oglądania się na konsekwencje.

Chyba miałeś na myśli - nienarodzonych?

Ale zaciskanie pasa to właśnie umiarkowanie jest...

Tak, tylko że dawniej:
1. wojna nie powodowała takich zniszczeń, jak obecnie - zabijali się pięknie umundurowani panowie na jakimś polu, a miasta stały nietknięte (chyba że jakiś car kazał Moskwę podpalić); dzisiaj wszystko się prewencyjnie bombarduje z powietrza,
2. nie było aż tak zdepolaryzowanego świata, że istnieje jedno supermocarstwo - USA - którego potędze militarnej inni gracze mogą "naskoczyć"
- tak że ogólnie pax Americana panuje i raczej trudno liczyć na jego rychły koniec.

Pytanie, czy człowiek takiej wiary szuka, czy raczej stara się ją w sobie unicestwić...

Hm, zdefiniujmy cywilizację śmierci.

Azteków wytłukła zwykła ospa, Murzyni jak na siebie polowali tak polują, tylko że teraz już z kałasznikowami, Japończykom nic nie upadło (nawet dynastia panująca) i nawrócenienia z szinto bynajmniej nie szukają...

Takie szybkie z wikipedii : http://pl.wikipedia.org/wiki/Cywilizacja_%C5%9Bmierci

Azteków owszem wytłukły choroby, ale Hiszpanie też mieli swój wkład. Aztekowie urządzali tzw. "kwietne wojny", gdzie umawiali się z innymi plemionami, że jeńców wezmą by poświęcać ich dla ichniejszych bogów. W Afryce trzeba by było roztrząsać, w zależności od kultury.

Ciekawe zdanie jest o Japonii - jak wiadomo dostali mocnego "kuksańca" w 1945, po tym jak chcieli dominować w swoim sektorze (i urządzali rzezie w Azji). Następnie z Japonii został tylko cesarz i ludzie, którzy by się nie pozbierali gdyby nie pomoc USA. Podejście w ich kulturze do pewnych spraw (np. do rytualnego samobójstwa) trochę się zmieniło - można powiedzieć, że jest jakiś trend. Ale nie wiem, czy na plus, czy minus, bo wchodzi u nich powoli Zachód.



E tam. W kwestiach religijnych zawsze był u nich kogiel-mogiel. Było szinto, później buddyzm szinto, a później buddyzm ikko-ikki, trafiło im się chrześcijaństwo, a teraz jest tam masa sekt buddyjskich robiąca zamachy w Tokyo co jakiś czas. Są tacy ludzie, którzy wierzą tam po trochę we wszystko.