Helenka napisał(a):
A co złego jest w złożeniu ofiary pieniężnej, która idzie na cele związane z kościołem, choćby i utrzymanie księdza. Nie jest to żaden nakaz. Owszem, zdarzają się księża, którzy mają cenniki na wszystko, ale ja nie spotkałam osobiście takiego, a mieszkałam w kilku parafiach.
Ja niestety spotkałam - kuzynka poszła załatwić pogrzeb męża. Oboje od lat schorowani, na mizernych rentach. Kupę kasy szło na leki, ostatnie 3 tygodnie mąż spędzał w szpitalu umierając na nowotwór - pierwotnie płuc z przerzutami na inne organy.
Ksiądz z miejsca określił 800 zł, uboga kuzynka zaczęła tłumaczyć swoją sytuację finansowa, otrzymała radę - pożyczyć, dostanie pani z ZUS to zwróci.
Kuzynka nie ustąpiła wyjęła przygotowane 500 zł i odrzekła, ze nie da więcej.
Ale w momencie gdy wyjmowała pieniądze z portfela ksiądz zauważył, że został jej banknot w portfelu. Gdy wyjaśniła, że to 50 zł dla organisty, powiedział - organiście doniesie pani później.
Nie dała księdzu tych 50 zł, nie poszła od razu do organisty, bo wypadła z kancelarii z płaczem, po drodze głośno płakała, w domu zebrana rodzina nie mogła jej uspokoić. Dopiero po zażyciu leków uspakajających zasnęła.
Tak ja potwornie upokorzył zachłanny duchowny.
Upokorzył jedną, a uczynił antyklerykałami kilka osób z rodziny.
Ja osobiście, chwała Bogu, nie spotkałam tak zachłannego księdza.
Owszem raz młody wikary z przekąsem "nie potrafił " podzielić podanej kwoty pieniędzy na ilość zamawianych mszy - prawdopodobnie wedle jego ocena zbyt niska.
Zeźlił mnie, więc zapytałam o cennik, odpowiedział "co łaska", co ja na to "skoro ksiądz nie potrafi podzielić, to proszę wpisać całą kwotę na pierwszą intencje, a pozostałe co łaska wedle zasady darmo otrzymaliście, darmo dawajcie".
Efekt?......ksiądz od tego momentu, dopóki był wikarym w mojej parafii, uprzejmie mi się kłaniał.