Zasada przyczyny i skutku odnosi się do naszej fizyczności.
Jeżeli usilnie wierzę, że kamień się przeniesie sam ale nic w tym kierunku nie uczynię to nic się nie wydarzy.
Jeżeli nie wierzę ale znam zasadę i przeniosę kamień, zasada zadziała.

To, że wierzę, że Bóg czy ktoś coś za mnie zrobi nie ma znaczenia i nie oznacza, że stanie się co zechcę choćbym czekał rok, dwa 100 lat czy na koniec świata. Głupotą jest czekanie z zakopanym denarem, ze skarbem jakim sami jesteśmy.
Wiara jest przekonaniem samego siebie w to, że jeżeli schylę się i spróbuję czyli powołam do życia przyczynę nastąpi tego skutek. Ale sama wiara nie jest potrzebna, jest zbędna.

Myślę, że do swoich mądrości doszedłeś na drodze czysto logicznej nie mając przy tym doświadczeń , które znalazły by odbicie w sferze fizycznej , która tak bardzo jest objęta mnóstwem ograniczeń i wszelkiego typu przekonań, że tego typu wypowiedzi, jakie przedstawiasz właśnie komunikujesz. Może dlatego też nie doszedłeś dalej tak aby tą rzeczywistość , którą postrzegasz można było kreować tylko na podstawie zmiany myśli lub osądu zawartego odnośnie tej rzeczywistości. Wiara w tym świecie jest tym co jest namiastką wiedzy w Niebie. W niebie przyczyna powoduje skutek bo wynika to z wiedzy. W naszej rzeczywistości co jest przyczyną a co skutkiem trzeba zaobserwować i w początkowej fazie jest to proces budowania się wiary od słabej po silną. Aż staje się pewnością.

Ten kto da się opętać zostanie opętany, dobro zawsze wygrywa

Czy ziemią rządzi szatan?
Tak.
Dobro ani zło nigdy nie wygrywa bo to dwie strony tego samego medalu. jedno bez drugiego nie istnieje.

Zakres rządzenia ziemią to próba wprowadzenia ładu głównie do materialnych aspektów życia. Jeżeli ktoś tylko w tym świecie szuka wszystkiego jest nieszczęśliwy lub ginie.
Zakres opanowany przez dobro to uczucia (nie emocje). Póki co nie udało się ich ani wycenić ani skomercjalizować choć są czynione coraz to wymyślniejsze próby.

Był taki film z demi Moore gdzie milioner założył się z kochającą się parą że kupi miłość bo codziennie to kupuje. I kupił wszystko kobietę, jej ciało, uśmiech, ich dom ale na końcu stwierdził, że ta kobieta nigdy nie popatrzy na niego jak na swojego pierwszego... chyba męża. I odpuścił... przegrał.

To jakaś pokrętna, niechrześcijańska, gnostycka filozofia.
W chrześcijaństwie wszystko dąży do dobra i dobro ostatecznie wygrywa. Zło jest czymś przypadkowym i nie należy do istoty tego, co stworzone.

Ok ujmę to inaczej. Dobro i zło to dualizm widoczny tylko z perspektywy naszego umysłowego postrzegania.
Wszystko jest jakie jest ani dobre ani złe. Po prostu JEST.

"tylko z perspektywy naszego umysłowego postrzegania" - a jakie są inne, lepsze, perspektywy naszego postrzegania, że to umysłowe, mielibyśmy uznać za niewystarczające?

W perspektywie chrześcijańskiej (a pewnie i judaistycznej) to nic nie znaczy.
Rdz 1,31

Nie, ani dobre, ani złe, ale po prostu dobre.

Dlatego napisałem o niechrześcijańskiej, gnostyckiej filozofii.

Umysł dyktuje co jest wystarczające a co nie.
Nie jesteś umysłem ani wątrobą ani sercem. JESTEŚ i to wszystko.

Są chwile w których umysł i myśli są uśpione wtedy odkrywa się inny świat ale jest on na tyle zaszufladkowany że tego nie zauważasz.
Lubisz się opalać? Jak się opalasz z zamkniętymi oczami i patrzysz na słońce to co widzisz, co czujesz? Widzisz ciemność? nie. Przyjrzyj się uważnie.

Jak tańczysz to myślisz, że umysł planuje kroki, wszystkie ruchy ciała, kończyn ? Kto więc to planuje? Jest w ogóle taki ktoś?

Umysł wszystko nazywa i szereguje. To sa jego wymysły, jego aktorzy i jego teatr.
Perspektywa chrześcijańska? A czym to jest. To nic innego jak teatr.
Wszystko jest jakie JEST. JA JESTEM. Po prostu jesteś.

Tap naprawdę nie ma nic oddzielnego wszystko jest JEDNYM.

Oczywiście, że Bóg widział co "uczynił" Kiedy patrzysz w lustro Bóg patrzy na samego siebie. Nie ma się czego bać. Umysł chce kontrolować świat pod postacią uwarunkowań emocjonalnych ale tak nie musi być. Umysł dzieli i rządzi.
Można być obok tego. Bóg to miłość, to życie, to MY. Bóg JEST. Ja JESTEM.
To nie jest imię Boga "ja jestem" tylko stań przed lustrem bez osądzania, bez nazywania (wiem że to nie jest łatwe) i powiedz do siebie. To Ja JESTEM. Kto to mówi? Kim On jest?

Nic dodac...nic ujac...

Widac jak na dloni, ze stales sie wolnym czlowiekiem...

Pisz ile tylko sie da...jestem pewna, ze wielu tutaj czeka na takie wskazowki...

Poznac Boga, to poznac samego siebie...

Dziekuje, boze dziecie...

To ja dziękuję za taki głos i pozdrawiam AdaBRD
Nie miałem na to wielkiego wpływu ale powiem tyle, że nie poddałem się. W krytycznej chwili odważnie poszedłem za głosem inaczej najprawdopodobniej byłoby już po mnie. Też miałem te myśli rzuć się w dół itp...

Tak jak i Ty też uważam, że ludzie czekają na wskazówki poza tym nic innego nie zadziała. Resztę muszą już sami.
Pamiętajmy, że jesteśmy naczyniem do którego co wlejemy to i wylejemy. Szkoda marnować życia na zbędne treści. Rozwiązania i wskazówki są wokół nas w poezji, kulturze, sztuce, przyrodzie.

Wolność to też wyzwania niestety. Tak jak mówił Jezus cały świat trzeba stracić i różnie to jest ale próżno szukać wyrozumiałości u rodziny czy znajomych natomiast to co daje radość to to, że ludzie dzisiaj szukają oj jak bardzo szukają i jak bardzo dość mają cierpienia, które ich otacza ale pomalutku zmieniają się.
Co mogę powiedzieć. Tak jak Jezus - nie bójcie się. Naprawdę nie ma czego

A jak ktoś się nie opala i nie tańczy?

Perspektywa chrześcijańska?
Czym jest?
Postrzeganiem świata w świetle Objawienia.
Żadnym teatrem, ale widzeniem świata jak Bóg, a nie jak czyjś chory umysł.

Jakiś dowód? Poza bełkotem?

No nie wiem... znam takich, którzy twierdzą, że kiedy patrzą w lustro, Napoleon patrzy na siebie...


Bóg to Bóg.
My to my.
Nie jesteśmy Bogiem.
Bóg nie jest nami.
W perspektywie objawienia Boga w historii.

Poetyckość nie ma nic wspólnego z duchowością.
Bóg jest realny. Nie jest tworem umysłu.

Bóg zawiera się we wszystkim co istnieje a więc szatan nie rządzi światem, jest tylko jednym z elementów wielkiej układanki, który w swoim czasie zostanie z niej usunięty. Szatan nie zrobi niczego na co Bóg mu nie pozwoli. Jest swojego rodzaju oskarżycielem, jednak i ta funkcja już w niedługim czasie zostanie wyłączona.
Szatan doskonale wie co go czeka jednak jego pycha i duma nie pozwala mu na przestanie pełnienia swojej funkcji. Szykujcie się bracia i siostry, przed nami trudny okres, niedługo być może tak przypuszczam nadejdzie najtrudniejszy czas w dziejach dla chrześcijan. Jednak w Bogu nadzieja, on nas uchroni i zaprowadzi do Nowej Ery. Do Nowej Ziemi gdzie Bóg otrze każdą łzę, tam już cierpienia nie będzie na żadnej płaszczyźnie.