Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Helenka napisał(a): ada, piszesz takie bzdury, że aż trudno przejść obojętnie. Marek każde swoje zdanie popiera źródłami, czego żadne z Was nie robi. To Wasze samodzielne myślenie nie jest niczym poparte, niestety. Zwyczajne bla bla. "Nasze" myslenie jest poszukiwaniem...wynika z potrzeby serca i z milosci do PRAWDY... Nam nie chodzi o zwyciestwo w tej dyskusji ...PRAWDA przeciez obroni sie sama...Tu chodzi raczej o pewne potwierdzenie, czy droga, ktora zmierza KK rzeczywiscie jest droga wlasciwa i jedyna... Czy jest w tej naszej postawie cos tak godnego pogardy , ze ty, Helenko, nazywasz to bla bla...bzdury...."zapasy ze swinia w blocie"...choroba psychiczna...itd.... Wiesz, czasem dobrze jest doswiadczyc roznych sytuacji...to pomaga pozbywac sie niepotrzebnych zludzen co do istoty sprawy...
|
N lis 06, 2016 22:50 |
|
|
|
 |
Marek_Piotrowski
Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48 Posty: 3265
|
 Re: Dlaczego...?
I znów żadnych konkretów... Jeśli ktoś "poszukuje" Boga nie zaglądając do Pisma Świętego, to ja mówię wprost - nie szuka Boga, tylko siebie. Potem się dziwisz, że ktoś podsumowuje to co piszesz "bla bla bla"....
_________________ pozdrawiam serdecznie Marek
|
N lis 06, 2016 22:55 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Marek_Piotrowski napisał(a): adaBRD napisał(a): Marku, trudno znalezc partnera do dyskusji jesli sie jest " zbiorem informacji", ktory powstal w okreslonym celu...obrony nauk KK...nie przebierajac w srodkach... Nie bardzo rozumiem Twojego zarzutu. Oczywiście, że Pismo Święte powstało w "celu obrony nauk KK" (choć nie są owe nauki "pomysłem" KK tylko Chrystusa). Co radzisz? Nie posługiwać się w argumentacji Pismem? Wiedzą, jak rozumieli to Pismo pierwsi chrześcijanie, nauczani przez apostołów i ich uczniów? Czym zatem mam argumentować? Tym, co mi akurat przyjdzie do głowy? Cytuj: Z toba nie ma przeciez zadnej dyskusji, bo tobie wcale o dyskusje nie chodzi... Oczywiście, że nie o dyskusję. Chodzi mi o Prawdę, a nie o bicie piany... Cytuj: Ty jestes tutaj po to, aby kazdy przejaw samodzielnego myslenia tlumic w zarodku... Wiesz, nie każde "samodzielne" myślenie jest wartością pozytywną. Na przykład nie byłbyś zapewne skłonny zachwycać się kimś, kto w imię "samodzielnego myślenia" twierdziłby, że 2+2=5, prawda? Jeśli ktoś myli się co do faktów, to "samodzielne myślenie" jest jedynie inną nazwą na ignorancję... Cytuj: Taka postawa nie sluzy dyskusji lecz narzucaniu wlasnych pogladow... Ty nie piszesz jak czlowiek - spontanicznie, naturalnie, od serca...ty jestes jak komputer, zawierajacy dane i pelniacy okreslone funkcje... Rozmowcy nie maja szans z komputerem... Chrzescijanin to nie komputer... Ewangelizacja to nie walka na slowa...
Czy potrafisz wyobrazic sobie Jezusa, ktory dyskutuje jak maszyna...? Jeśli przez "dyskutowanie jak maszyna" rozumiesz przecinanie jałowych spekulacji słowami Pisma, to Jezus jak najbardziej tak właśnie dyskutował. I rzeczywiście "nie służyło to dyskusji" rozumianej jako jałowe przerzucanie się spekulacjami przez rabinów... Dziwię się, że nad taką rozmowę, odwołującą się do Pisma, przedkładasz to, co robi Whispernight - to jest rzucenie zupełnie bezpodstawnych (za to daleko idących) tez i zarzutów, po czym ucieczka bez prób uzasadnienia swojej wypowiedzi.... Cytuj: I rzeczywiście "nie służyło to dyskusji" rozumianej jako jałowe przerzucanie się spekulacjami przez rabinów... Marku, bez urazy, ale ty mi jakos bardziej kojarzysz sie z rabinem niz twoj rozmowca Whispernight ... Dlatego wlasnie, ze nie mowisz, jak Jezus, spontanicznie...z obfitosci serca...tylko wlasnie jak uczony w Pismie faryzeusz, ktory nie analizuje tego co sam mowi i co mowi rozmowca..."klepiesz" czyli cytujesz, wklejasz jakies gotowce dbajac tylko o to, zeby ci sie te gotowce nie pomylily... Mysle, ze taka dzialalnosc niewiele ma wspolnego z Chrzescijanstwem opartym na milosci do Boga i blizniego...
|
N lis 06, 2016 23:06 |
|
|
|
 |
Marek_Piotrowski
Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48 Posty: 3265
|
 Re: Dlaczego...?
A konkretnie? Jakieś argumenty masz? Bo - wbrew temu co piszesz - Jezus miał... w przeciwieństwie do Jego adwersarzy, do których mnie bezpodstawnie porównujesz. O ile pamiętam to oni właśnie bezpodstawnie oskarżali... A Jezus odpowiadał konkretnie, Pismem. Prawda jest priorytetem a nie rzekoma "spontaniczność" (choć rozumiem, że dla kogoś, komu brak konkretów, może być niezłym "alibi"  ) Tylko czy naprawdę "spontaniczność" polegająca na wygłaszaniu gołosłownych oskarżeń, to to, o co chodzi w chrześcijaństwie? 
_________________ pozdrawiam serdecznie Marek
|
N lis 06, 2016 23:13 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Marek_Piotrowski napisał(a): A konkretnie? Jakieś argumenty masz? Bo - wbrew temu co piszesz - Jezus miał... w przeciwieństwie do Jego adwersarzy, do których mnie bezpodstawnie porównujesz. O ile pamiętam to oni właśnie bezpodstawnie oskarżali... A Jezus odpowiadał konkretnie, Pismem. Prawda jest priorytetem a nie rzekoma "spontaniczność" (choć rozumiem, że dla kogoś, komu brak konkretów, może być niezłym "alibi"  ) Tylko czy naprawdę "spontaniczność" polegająca na wygłaszaniu gołosłownych oskarżeń, to to, o co chodzi w chrześcijaństwie?  Cytuj: Prawda jest priorytetem a nie rzekoma "spontaniczność" (choć rozumiem, że dla kogoś, komu brak konkretów, może być niezłym "alibi"  ) Marku, jestes bardzo przewrazliwiony na punkcie wlasnego "ja". Krytyka, to nie oskarzenia...dlaczego odbierasz inaczej niz ja komunikuje...? A spontanicznosc to nie zadne alibi lecz wynikajaca z "serca" reakcja na jakis bodziec...Wlasnie w sercu Bog wypisal nam swoje naturalne prawa...dla mnie glos serca jest zawsze priorytetem... Wszystko co pochodzi z zewnatrz jest u mnie w naturalny sposob akceptowane lub nie... Wiesz, rezonans...albo dysonans.... A tepakiem nie jestem i twoje posty tez potrafie analizowac...mimo, ze nie mam tej ilosci informacji co ty na temat Tradycji w KK , nie sadze aby to mialo byc argumentem w moich relacjach z Bogiem.... To ma tylko znaczenie w moich "relacjach " z liderami tego forum.
|
N lis 06, 2016 23:38 |
|
|
|
 |
Marek_Piotrowski
Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48 Posty: 3265
|
 Re: Dlaczego...?
Nie chodzi o twoje oskarżenia pod moim adresem, tylko o oskarżenia Whispernighta co do nauki Koscioła. Cytuj: A spontanicznosc to nie zadne alibi lecz wynikajaca z "serca" reakcja na jakis bodziec...Wlasnie w sercu Bog wypisal nam swoje naturalne prawa...dla mnie glos serca jest zawsze priorytetem... No właśnie - kolejne nieporozumienie, prowadzące do fałszywego rozumienia nauki Jezusa. Nieporozumienie powstaje z niezrozumienia słowa "serce" w Nowym Testamencie – współcześni ludzie Zachodu interpretują "przyjęcie sercem" w sposób uczuciowy, "antyrozumny". Nic bardziej błędnego! Semici w czasach Jezusa myśleli sercem, zaś czuli... nerkami.  Gdy Jeremiasz chciał powiedzieć, iż Bóg opiekuje się uczuciami i rozumem człowieka, napisał „Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego i który patrzysz na nerki i serce (..)” (Jr 20,12a). Nic dziwnego że Księga Przysłów używa zwrotu "serce rozumne" (Prz 18,15)– jest to mniej–więcej odpowiednik naszego dzisiejszego wyrażenia "mądra głowa". Podobnie Salomon otrzymał od Boga "serce mądre" (1 Krl 3,12). Także w Księdze Syracha czytamy że serce "rozważa przypowieści" (Syr 3,29) ."Serce mądre" rozróżnia mowy (Syr 36,19) a Kohelet mówi nawet że serce "pamięta" (Koh 8,5). Jeśli Izraelita (np. Jezus) mówił o "przyjęciu czegoś sercem" to mówił o przyjęciu całym sobą, ze szczególnym uwzględnieniem rozumu.
_________________ pozdrawiam serdecznie Marek
|
Pn lis 07, 2016 0:00 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Marek_Piotrowski napisał(a): I znów żadnych konkretów... Jeśli ktoś "poszukuje" Boga nie zaglądając do Pisma Świętego, to ja mówię wprost - nie szuka Boga, tylko siebie. Potem się dziwisz, że ktoś podsumowuje to co piszesz "bla bla bla".... Szukac siebie, to szukac Boga...Najlepiej robic to zagladajac do Biblii...Ja zagladam i biore sobie do serca to co sie tam znajduje...
|
Pn lis 07, 2016 0:44 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Marek_Piotrowski napisał(a): Nie chodzi o twoje oskarżenia pod moim adresem, tylko o oskarżenia Whispernighta co do nauki Koscioła. Cytuj: A spontanicznosc to nie zadne alibi lecz wynikajaca z "serca" reakcja na jakis bodziec...Wlasnie w sercu Bog wypisal nam swoje naturalne prawa...dla mnie glos serca jest zawsze priorytetem... No właśnie - kolejne nieporozumienie, prowadzące do fałszywego rozumienia nauki Jezusa. Nieporozumienie powstaje z niezrozumienia słowa "serce" w Nowym Testamencie – współcześni ludzie Zachodu interpretują "przyjęcie sercem" w sposób uczuciowy, "antyrozumny". Nic bardziej błędnego! Semici w czasach Jezusa myśleli sercem, zaś czuli... nerkami.  Gdy Jeremiasz chciał powiedzieć, iż Bóg opiekuje się uczuciami i rozumem człowieka, napisał „Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego i który patrzysz na nerki i serce (..)” (Jr 20,12a). Nic dziwnego że Księga Przysłów używa zwrotu "serce rozumne" (Prz 18,15)– jest to mniej–więcej odpowiednik naszego dzisiejszego wyrażenia "mądra głowa". Podobnie Salomon otrzymał od Boga "serce mądre" (1 Krl 3,12). Także w Księdze Syracha czytamy że serce "rozważa przypowieści" (Syr 3,29) ."Serce mądre" rozróżnia mowy (Syr 36,19) a Kohelet mówi nawet że serce "pamięta" (Koh 8,5). Jeśli Izraelita (np. Jezus) mówił o "przyjęciu czegoś sercem" to mówił o przyjęciu całym sobą, ze szczególnym uwzględnieniem rozumu.
A to ci dopiero madrosci... Cytuj: Jeśli Izraelita (np. Jezus) mówił o "przyjęciu czegoś sercem" to mówił o przyjęciu całym sobą, ze szczególnym uwzględnieniem rozumu
Jesli Jezus mowil o "przyjeciu czegos sercem" to dla mnie znaczy to, ze przyjal to zgodnie z wola i prawem Boga... "Calym soba" znaczy dla mnie, ze wola Boga i Jego Prawo "wypisane na sercu" stanowily dla Jezusa istote i sens Jego istnienia...to po prostu JEZUSOWA SWIADOMOSC...ktora kontroluje rozum...Ta SWIADOMOSC to dla mnie natura Boga...Jesli ktos przyjmuje sercem, czyli swiadomie, wtedy rozum nie protestuje.... Salomon pisze: "zaufaj Bogu, nie polegaj na wlasnym rozumie "...
Dlaczego...? Bo rozum to ego, ktore zwodzi na manowce... A wiec ,Marku, niezaleznie od tredow w swiecie zachodnim dla mnie liczy sie serce...swiadomosc...bo to jest moj bezposredni "kabel" laczacy mnie z Bogiem...Tam konsultuje moje wazne decyzje... A rozum podlega pokornie swiadomosci...i robi to, co jest jego instrumentalna funkcja...zwyczajnie sluzy...
|
Pn lis 07, 2016 1:20 |
|
 |
Marek_Piotrowski
Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48 Posty: 3265
|
 Re: Dlaczego...?
To nie są trendy w świecie zachodnim, tylko biblijne znaczenie "przyjęcia sercem". Nie ma to wiele wspólnego z uczuciami. Tyle.
_________________ pozdrawiam serdecznie Marek
|
Pn lis 07, 2016 8:41 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
adaBRD napisał(a): dla mnie liczy sie serce...swiadomosc...bo to jest moj bezposredni "kabel" laczacy mnie z Bogiem...Tam konsultuje moje wazne decyzje...
Duch Św działa w sposób doprowadzający człowieka do Prawdy. Do przyjęcia prawdy, do przyjęcia Chrystusa i wszystkiego co On naucza, do pójścia radykalnie za Chrystusem, bez wybiórczego stosowania tylko tego co jest wygodne. Duch Św doprowadza także do Kościoła / kościoła, do sakramentów, do prawdziwego życia realną wiarą. A nie wiarą pojmowaną na zasadzie sentymentalnego eterycznego uczucia, lub pojmowania Boga jako jakiejś nieokreślonej astralnej energii. Bóg jest osobą i potrzebuje relacji osobowej, żywej i prawdziwej. Bóg nie jest konsultantem ważnych decyzji życiowych, ale Bóg czeka na tą najważniejszą decyzję - prawdziwe nawrócenie. Zwrócenie całego jestestwa i życia do Boga, bez szukania siebie.
|
Pn lis 07, 2016 11:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
equuleuss napisał(a): adaBRD napisał(a): dla mnie liczy sie serce...swiadomosc...bo to jest moj bezposredni "kabel" laczacy mnie z Bogiem...Tam konsultuje moje wazne decyzje...
Duch Św działa w sposób doprowadzający człowieka do Prawdy. Do przyjęcia prawdy, do przyjęcia Chrystusa i wszystkiego co On naucza, do pójścia radykalnie za Chrystusem, bez wybiórczego stosowania tylko tego co jest wygodne. Duch Św doprowadza także do Kościoła / kościoła, do sakramentów, do prawdziwego życia realną wiarą. A nie wiarą pojmowaną na zasadzie sentymentalnego eterycznego uczucia, lub pojmowania Boga jako jakiejś nieokreślonej astralnej energii. Bóg jest osobą i potrzebuje relacji osobowej, żywej i prawdziwej. Jakis dziwny ten twoj komentarz, "equuleuss"... Sugerujesz, ze Duch Sw nie tak mnie prowadzi, jak trzeba...?
Duch Sw prowadzi ze mna " zajecia indywidualne" i wcale "nam" nie zalezy, zeby sie spodobac innym...
Bóg nie jest konsultantem ważnych decyzji życiowych, ale Bóg czeka na tą najważniejszą decyzję - prawdziwe nawrócenie. Zwrócenie całego jestestwa i życia do Boga, bez szukania siebie. Zapewniam cie, ze dla mnie Bog jest najlepszym konsultantem zawsze i wszedzie... A "nawracac" sie nie musze, bo caly czas naleze do NIEGO bez reszty...
PS Nie lubie slowa "nawracanie" ...zle mi sie jakos kojarzy...albo ze "swieta inkwizycja"...albo ze "swieta wojna" prowadzona przez islamistow...
|
Pn lis 07, 2016 14:38 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Marek_Piotrowski napisał(a): To nie są trendy w świecie zachodnim, tylko biblijne znaczenie "przyjęcia sercem". Nie ma to wiele wspólnego z uczuciami. Tyle. Owszem, ma to wiele wspolnego z uczuciami... Biblijne "serce" to przeciez ostoja MILOSCI...W "sercu" mieszka BOG... "Przyjmowanie sercem" znaczy przyjmowanie w DUCHU BOZEJ MILOSCI ... Rozum musi podlegac MILOSCI, bo inaczej...chyba nie musze dalej pisac, co sie stanie...? PS Obecny stan ,w jakim znalazl sie nasz swiat , jest wlasnie efektem panowania rozumu nad sercem...
|
Pn lis 07, 2016 14:59 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
adaBRD napisał(a): [color=#4000FF]Jakis dziwny ten twoj komentarz, "equuleuss"... Sugerujesz, ze Duch Sw nie tak mnie prowadzi, jak trzeba...?
Staram się tylko wskazać jakie są owoce działania Ducha Św. Z Twoich postów wynika że jesteś raczej przeciwna Kościołowi i religii, a to poddaje w wątpliwość czy Duch Św oświeca w taki sposób, raczej wręcz przeciwnie. Duch Św zapala serce człowieka miłością do Boga a także do Kościoła. Cytuj: Duch Sw prowadzi ze mna " zajecia indywidualne" i wcale "nam" nie zalezy, zeby sie spodobac innym... To znaczy? Cytuj: A "nawracac" sie nie musze, bo caly czas naleze do NIEGO bez reszty... Będąc z daleka od Kościoła, będąc z daleka od prawdziwej i żywej wiary w spotkaniu z Chrystusem w komunii? Tylko to daje prawdziwe światło. Cytuj: Nie lubie slowa "nawracanie" ...zle mi sie jakos kojarzy...albo ze "swieta inkwizycja"...albo ze "swieta wojna" prowadzona przez islamistow... Szatan daje także takie ''natchnienia'' i myśli aby zniechęcić do nawrócenia właśnie. Strategia. I tym samym odciąga skutecznie od realnej wiary i od realnej relacji z Bogiem. Tymczasem człowiek tworzy sobie swoje własne wizje, wygodne dla niego samego, i trwa w tym bo to takie słodkie i przyjemne i mało wymagające, stworzyć sobie Boga na obraz moich oczekiwań. A Chrystus mówi do nas - weź swój krzyż i idź za mną. Chrystus mówi - musisz się zaprzeć samego siebie i wyrzec niemal wszystkiego, także siebie samego. Wtedy można wejść na drogę ku Bogu.
|
Pn lis 07, 2016 18:17 |
|
 |
Marek_Piotrowski
Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48 Posty: 3265
|
 Re: Dlaczego...?
adaBRD napisał(a): Marek_Piotrowski napisał(a): To nie są trendy w świecie zachodnim, tylko biblijne znaczenie "przyjęcia sercem". Nie ma to wiele wspólnego z uczuciami. Tyle. Owszem, ma to wiele wspolnego z uczuciami... Biblijne "serce" to przeciez ostoja MILOSCI...W "sercu" mieszka BOG... "Przyjmowanie sercem" znaczy przyjmowanie w DUCHU BOZEJ MILOSCI ... Tylko że "Boża miłość" też nie jest uczuciem... Widzę że masz całkowite pomieszanie w tej sprawie. Cytuj: Rozum musi podlegac MILOSCI, bo inaczej...chyba nie musze dalej pisac, co sie stanie...? Miłości tak. Ale nie "uczuciu Miłości". Przykro mi, ale nie rozróżniasz podstawowych pojęć.. Cytuj: Obecny stan ,w jakim znalazl sie nasz swiat , jest wlasnie efektem panowania rozumu nad sercem... W sensie biblijnym powyższe zdanie nie ma sensu - bowiem w biblii siedliskiem rozumu jest właśnie serce. Jak pisałem, w Biblii uczucia mieszczą się w nerkach. Czemu prosta wiedza do Ciebie nie dociera?
_________________ pozdrawiam serdecznie Marek
|
Pn lis 07, 2016 19:12 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Dlaczego...?
Marek_Piotrowski napisał(a): adaBRD napisał(a): Marek_Piotrowski napisał(a): To nie są trendy w świecie zachodnim, tylko biblijne znaczenie "przyjęcia sercem". Nie ma to wiele wspólnego z uczuciami. Tyle. Owszem, ma to wiele wspolnego z uczuciami... Biblijne "serce" to przeciez ostoja MILOSCI...W "sercu" mieszka BOG... "Przyjmowanie sercem" znaczy przyjmowanie w DUCHU BOZEJ MILOSCI ... Tylko że "Boża miłość" też nie jest uczuciem... Widzę że masz całkowite pomieszanie w tej sprawie. Cytuj: Rozum musi podlegac MILOSCI, bo inaczej...chyba nie musze dalej pisac, co sie stanie...? Miłości tak. Ale nie "uczuciu Miłości". Przykro mi, ale nie rozróżniasz podstawowych pojęć.. Cytuj: Obecny stan ,w jakim znalazl sie nasz swiat , jest wlasnie efektem panowania rozumu nad sercem... W sensie biblijnym powyższe zdanie nie ma sensu - bowiem w biblii siedliskiem rozumu jest właśnie serce. Jak pisałem, w Biblii uczucia mieszczą się w nerkach. Czemu prosta wiedza do Ciebie nie dociera? Marku, ja juz dawno naleze do Boga bez reszty...JESTEM swiadomym dzieckiem bozym i ta cala wiedza nie jest mi juz potrzebna...Sprobuj to zaakceptowac...
|
Pn lis 07, 2016 20:08 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|