Dokładnie, czy gdyby ludzie mu uwierzyli i nauczałby do późnej starości nie było by zbawienia? Bo taki wniosek można wysunąć z tego co Wybawiony napisałeś...
Czy zbawienie opiera się o śmierć na krzyżu czy jednak o naśladowanie Jezusa, pogążanie jego Drogą, czyli zgodnie z tym czego nauczał, z tym, że zawsze Miłość przed tradycjami i przyjętymi prawami i zasadami...

Nie mam ciągot do podważania określonych pewników. Nie mam skłonności do takiego eksperymentowania.

Po co mam rezygnować z pewności rzeczy, o których mówiliśmy? Ja po prostu wierzę, że one są pewne i nie mam powodów, aby rezygnować z ich pewności.

Musi być sytuacja, że dany dowód wyklucza inny przebieg zdarzeń, niż właśnie dowodzona teza.

Według doktryny chrześcijańskiej do odkupienia kluczem jest jednak męka, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.
Ale z drugiej strony gdyby następstwa jego męki nie były tak spektakularne (zmartwychwstanie), wówczas jego nauka tak skutecznie nie rozprzestrzeniłaby się po Cesarstwie Rzymskim.
Więc może chodziło też w tym wszystkim o jego naukę.

Nie masz skłpnności czy po prostu się boisz, bo w pewnym sensie wiesz, że to tylko założenia nazwane pewnikami?

Po co rezygnować ze złudzeń? Jasne, że w Matrixie nie jest źle, a po połknięciu czerwonej pigułki nie ma odwrotu, tylko z jakiś przyczyn jednak wykazujesz dużą otwartość na alternatywne opcje, nie odrzucasz ich z samego faktu, że przeczą czemuś z czym się zgadzasz... Z jakich przyczyn jesteś gotowy zmienić zdanie? Jakim cudem jesteś gotowy uczciwie rozważać argumenty drugiej?

Czyli np zmajdujesz kości homo habilis, to jest fakt, ale czego to dowodzi? Czy czasem dużo nie zależy od tezy którą chce się udowodnić lub obalić?
Czy zdarza się, że przeciwne strony argumentują swoją pozycję tym samym dowodem materialnym, którego inaczej interpretują?

Pytanie czy samo zmartwychwstanie było spektakularne, czy też rozgoryczeni uczniowie świadomie lub nie zmitologizowali faktyczne wydarzenia.
Zauważ, że św Paweł na równi stawia swoje widzenie Jezusa z spotkaniami Jezyusa z innymi ludźmi, w tym z apostołami i tu poważne pytanie: czy doświadczył wizji czy spotkania z żywym, materialnym Jezusem?
Mamy opowieść o Tomaszu który dotykał Jezusa, pytanie czy ta relacja jest oparta na faktach czy została skomponowana w konkretnym celu. Oparta na przekonaniu i to autentycznym, że bez odpowiedniej ilości odpowiednio spektakularnych cudów przesłanie Jezusa po prostu zaniknie...
A jak ludzie potrafią rozdmuchać i ubarwić każdą opowieść to chyba sobie zdajesz sprawę?

Zobacz jakie mity i legendy obrosły wokół Buddy, który przecież uważał sam siebie za człowieka takiego samego jak inni, tyle tylko że odnalazł cenną ścieżkę w sobie.
Czy ktoś wierzy w te wszystkie niesamowite cuda i dziwny, czy rozsądniejsi wiedzą, że to legendy?

Jak często postacie historyczne obrastają w legendy? Dodaje się magiczne i cudowne wydarzenia?
Jeśli tak to kto i w jakim celu to robi?

Chcieli go ukrzyżować i zrobili to. Bóg obdarzył człowieka wolną wolą od samego początku. Dowodem na to jest prawo, które ludziom dał.

Ale mogli też tego nie zrobić, prawda? I co wtedy z dziełem zbawienia, które ponoć ma być zależne od śmierci na krzyżu? A jakby mu głowę ścięli mieczem? Albo wygnali? Albo uniewinnili?
Co by się stało jakby nie chcieli go ukrzyżować tylko woleliby słuchać jego nauk do końca jego życia?

Aha, danie prawa nie jest dowodem na istnienie wolnej woli, a tylko na wpływie pewnych czynników-przyczyn na skutki. Polecam Sama Harrisa, który świetnie to tłumaczy.

Pamiętajcie, że Jezus kontrolował swoje życie aż do końca:

"Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca."

Dowodem wpływu jakiej przyczyny na jaki skutek było danie przez Boga zakazu spożycia owocu z drzewa poznania dobra i zła?

Bóg raczej doskonale znał cechy charakteru i osobowości pierwszych ludzi i tym samym wiedział jak się to skończy, zobacz gdyby nie grzech Adama i Ewy cały plan zbawienia nigdy by nie zaistniał...
Jakie to rodzi analogie z współczesnymi zagraniami polityków: stwórz problem, rozdmuchaj go a potem zostań bohaterem, a ludzie ze strachu zgodzą się na kolejne ograniczenie swojej wolności oczywiście dla swojego dobra. Z Bibilii polityk serio dużo się może dowiedzieć...

Na upartego ze wszystkiego można uczynić teorię spiskową i każdego posądzić o niecne zamiary, tylko po co?

Jakie niecne zamiary? Mówię tylko o bożym planie, który ponoć ma dla każdego z nas A wszystko co robi i planuje Bóg z założenia jest dobre, no nie? Więc celowe posadzenie tego drzewa na środku Edenu, stworzenie i umieszczenie Węża w raju i wszystkie inne akcje są dobre, prawda? Biblia mówi prawdę o czynach Boga, a to co czyni jest dobre - tak, czy nie?

Oczywiście że wszystko co Bóg czyni jest dobre. Dlatego też dobre było to, że Bóg dał ludziom wolną wolę i prawo. Innymi słowy stworzył ich takimi, by byli zdolnymi do wyboru posłuszeństwa, względnie nieposłuszeństwa.

Czyli nasza wolność w tym wolność rozumiana jako suwerenność jest dobra, bo pochodzi od Boga?

Jeśli tylko Miłość jest prawem, to tak.

Bóg jako istota wszechmogąca mógł stworzyć świat zupełnie inaczej niż mamy to teraz, miał do wyboru nieskończoną ilość wersji świata, być może nawet taką gdzie od razu nie byłoby cierpienia a nie dopiero taką gdzie po śmierci cielesnej człowiek przy dobrych wiatrach trafi do nieba gdzie nie ma cierpienia.
My nie wszystko rozumiemy tak jak Bóg, który jest wszechwiedzący ale przypuszczam, że mógł on stworzyć nawet taki świat gdzie byłaby wolna wola identyczna jak teraz a mimo to nie byłoby cierpienia na żadnej płaszczyźnie, czy faktycznie tak mogło być być może nigdy się nie dowiemy.

Wybawiony, uważasz, że Miłość to prawo w jakim znaczeniu?
Kapral- na czym opiera się cierpienie? Co jest przyczyną cierpienia? Czy istnieje opcja odczuwania tylko przyjemnych doznań?