Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 26, 2025 23:28



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 25 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 wierze czy wiem? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N gru 10, 2006 11:27
Posty: 1
Post wierze czy wiem?
no wlasnie, skad mam wiedziec czy ja juz wierze autentycznie, czy tylko mi sie wydaje, bo od urodzenia wpajana jest mi wiara w Boga. pochodze z bardzo religijnej rodziny i od zawsze bylam blisko zwiazana z Kosciolem. przez wiele lat nalezalam do Ruchu Światlo-Życie i ten czas wspominam niezmiernie milo, ale niestety odeszlam z Oazy przez wlasnie oazowiczow. jako juz animatorka, czyli ktos kto powinien miec chociaz odrobinke utwierdzona wiare, nie moglam przestac myslec o tym,ze w rzeczywistosci to nie ja sama odkrylam Boga, ale został mi On niejako podany na tacy i musialam Go zaakceptowac...
moje zycie tak sie potoczylo, ze w tej chwili (jest niedziela) zastanawiam sie czy powinnam isc do kosciola, bo mam takiego kaca ze i tak nic nie wyniose ani z kazania ani z mszy;/ oddalilam sie od Boga i czuje ze caly czas sie oddalam, ale brakuje mi takiej wewnetrznej checi, zeby to zmienic. taki stan nie jest fajny, ale mozna sie do niego przyzwyczaic :-(
jestem studentka pierwszego roku, wiec w moim zyciu zaszlo wiele zmian. mieszkam sama w obcym miescie. kiedys myslalam ze na studiach bedzie mi latwiej pojednac sie z Bogiem, ale to nieprawda. jest jeszcze trudniej. wiecej pokus, wiecej grzechow...chwilami az lapie sie za glowe widzac jak bardzo pobrudzilam moje serce i dusze:(
nie jest tak, ze podwazam istnienie Boga. wiem ze jest, wiem ze mnie kocha i doswiadczam Jego ingerencji w moje zycie wielokrotnie, ale nie mam sil, zeby zawrocic z drogi grzechu. co z tego ze wykaze raz dobre checi, skoro juz na drugi dzien mysle o kolejnym grzechu i nie potrafie sie powstrzymac:( zastanawiam sie jaki sens ma spowiedz, skoro ja popelniam wciaz te same grzechy. czy nie lepiej zatem wyspowiadac sie przed smiercia i liczyc na Miłosierdzie?albo po co mam sie modlic codziennie tymmi samymi regulkami? no niby moge modlic sie swoimi slowami, ale co ja mam wtedy Bogu mowic? ze mam za tydzien koło z matmy? przeciez On to wie!mam Mu codziennie powtarzac ze nie umiem kochac tak jak On? ze jestem beznaziejnie slaba i upadam na najprostszej drodze? On to przeciez wszystko wie, On wie WSZYSTKO!! wiec po co mam po mowic...prosilam Go, zeby mnie przyciagnal do siebie, a w zamian postawil na mojej drodze kolejne zrodlo grzechow...i jak tu z Nim negocjowac?modlilam sie kiedys o cierpienia, bo przeciez jak trwoga to do Boga, ale tez zero odzewu. teraz juz sie poddalam; juz nie prosze Go o wiare, o sily do nawrocenia...


N gru 10, 2006 12:58
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 01, 2006 9:21
Posty: 88
Post 
Tez tak mialem kiedyś.Ten sam problem Normalnie straszne przezycie. Takie wkurzajace Nie wiesz co masz myslec :D Ale sobie z tym poradzilem :D

_________________
" Większość ludzi na Ziemi to statyśći. Wypełniają przestrzeń nie posiadając myśli"


N gru 10, 2006 13:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42
Posty: 4717
Post 
Prawde mówiąc wiara ma bardzo słabe podstawy wierzysz bo wychowano cie w tej a nie innej wierze, wyznawcy innych religi też doświadczają w życiu działania swojego Boga/Bogów często bardzo różnych od tego którego wyznajesz więc nie traktował bym takich przeżyć jako dowodu jeśli w coś bardzo wierzysz możesz "oszukać" swój umysł i nie dotyczy to tylko przeżyć religijnych w pewnym sensie spotykasz się z tym na co dzień np.ból, smak,dotyk w czasie snu...
Co do modlitwy to ona jest chyba bardziej dla ciebie podobnie jak twoje życie ostatecznie Bóg i tak wie jakich wyborów dokonasz i gdzie pujdziesz po śmierci więc równie dobrze mogłabyś od razu tam iść.


N gru 10, 2006 14:44
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 05, 2006 12:24
Posty: 3666
Post 
No napisał(a):
Prawde mówiąc wiara ma bardzo słabe podstawy wierzysz bo wychowano cie w tej a nie innej wierze, wyznawcy innych religi też doświadczają w życiu działania swojego Boga/Bogów często bardzo różnych od tego którego wyznajesz więc nie traktował bym takich przeżyć jako dowodu jeśli w coś bardzo wierzysz możesz "oszukać" swój umysł i nie dotyczy to tylko przeżyć religijnych w pewnym sensie spotykasz się z tym na co dzień np.ból, smak,dotyk w czasie snu...
Co do modlitwy to ona jest chyba bardziej dla ciebie podobnie jak twoje życie ostatecznie Bóg i tak wie jakich wyborów dokonasz i gdzie pujdziesz po śmierci więc równie dobrze mogłabyś od razu tam iść.


A co z tymi, którzy wychowali się w jednej wierze, dobrze się w niej czują, ale są tak zachwyceni i poruszeni, że decydują się zmienić wiarę?

_________________
www.onephoto.net


N gru 10, 2006 16:51
Zobacz profil
Post 
Paschalis napisał:
Cytuj:
A co z tymi, którzy wychowali się w jednej wierze, dobrze się w niej czują, ale są tak zachwyceni i poruszeni, że decydują się zmienić wiarę?


Tu już kłopot.Zmiana wiary bądź co bądź zawsze jest apostazją w przypadku katolicyzmu.Protestanci np.mogą zmienić wiarę bez narażenia na ekskomunikę,ale w katolicyzmie są za to przewidziane kary kościelne (ekskomunika).A ekskomunikowany nie idzie do Nieba z tego co wiem.Chociaż trudno powiedzieć jak będzie po tamtej stronie.Tego nikt nie wie.W sumie otrzymał człowiek wolną wolę i rozum i wybiera dobro lub zło.


N gru 10, 2006 17:48

Dołączył(a): Pn sie 28, 2006 18:29
Posty: 106
Post 
Zamiast pomóc osobie, która prosi o pomoc czy jakieś pocieszenie, zaczynacie znów (po raz n-ty na tym forum w n-tym temacie) dyskusję czy Bóg istnieje. I oczywiście po raz n-ty każdy zostanie przy swoim, bo to bezcelowa dyskusja.

Osobiscie uważam, że osobie która zwierza się na katolickim forum ze swoich problemów, a prosząc o radę zaznacza, że wierzy Boga, mówienie o tym ze tego Boga nie ma, jest świństwem. Prowadzi do jeszcze większego rozchwiania emocjonalnego i podważeniem kolejnych podstaw światopoglądu. Czyli na dobre nie wychodzi.


Teraz na temat: Droga dorreczko! Przede wszystkim nie lekceważ modlitwy i to z wielu powodów. Bóg wie wszystko, ale czeka na to, byś sama mu to powiedziała. Bo tym dowiedziesz swej odwagi i dobrej woli. Samo przyjęcie postawy klęczącej i milczenie, refleksja jest już dobrą modlitwą. Jeśli za ciężko Ci przepraszać w modlitwie i obiecywać poprawę czy prosić o siłę, po prostu powiedz co Cię boli. To też pomoże. Uporządkujesz myśli, zastanowisz się, postarasz się objąć myślą całe swoje obecne zycie. To dobry, pierwszy krok. Chwila zadumy, wyrwania się z pędzącego życia.

Poza tym piszesz że wierzysz w Boga i chcesz się poprawić. Odrzuć myślenie "wszystko albo nic" choc wydaje sie ono logiczne. Zacznij od małej rzeczy. Jednej. Np nie wychodź w soboty na imprezy, byś mogła w niedzielę pójść do kościoła. Albo pójdź do kościoła nawet kiedy nie czujesz się godna (piszesz ze masz kaca), możesz przeciez pojsc wieczorem, kiedy poczujesz się lepiej. To przykłady, trudno mi doradzać dokładnie, nie mam takiej wiedyz i kompetencji.

W każdym razie staraj sie poprawiac po mału, jednocześnie się modląc. I jeszcze jedno: nie odkładaj spowiedzi na przed śmiercią. Po pierwsze, im dłużej zwlekasz, tym ciezej Ci bedzie się przełamać. Ze spowiedzią zawsze wiąże się pewna obawa i wstyd, ale czym częsciej jestes, tym lepiej wiesz ze po pojednaniu poczujesz sie lepiej. Po drugie: mozesz nie miec szczescia by wyspowiadac sie przed smiercia. Wiec zrób to póki wiesz, że możesz.

Powodzenia.

_________________
"Pewnego dnia chodząc po górach, dostrzegłem z daleka bestię. Kiedy przybliżyłem się, przekonałem się, że był to człowiek. Stając przed nim zobaczyłem, że jest moim bratem!"

Opowieść tybetańska


N gru 10, 2006 20:19
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 05, 2006 21:39
Posty: 10
Post 
W zupełności zgadzam sie z przedmówcą. Uważam, że metoda 'małych kroczków' pomoże. Nie rezygnuj, próbój. Stawiaj sobie codziennie, co tydzień jakiś łatwy do osiągnięcia cel, nie wszystko na raz (np. dzisiaj uklęknę i przemyślę cały dzień. co było w nim dobre, czego powinnam unikać. to już jest pewna modlitwa). Chyba każdy człowiek wychowany w danej wierze od majmłodszych lat przeżywa kryzys. Trudno jest go przezwyciężyć, ale jak sie uda, to życie staje się piękne (wiem po sobie :) ). Jestem całym sercem przy Tobie

_________________
"Nazywaj rzeczy po imieniu a zmienią się w oka mgnieniu"

3705707 - jakby ktoś chciał pogadać :)


N gru 10, 2006 20:40
Zobacz profil
Post 
dorreczko piszesz:
Cytuj:
nie jest tak, ze podwazam istnienie Boga. wiem ze jest, wiem ze mnie kocha i doswiadczam Jego ingerencji w moje zycie wielokrotnie, ale nie mam sil, zeby zawrocic z drogi grzechu. co z tego ze wykaze raz dobre checi, skoro juz na drugi dzien mysle o kolejnym grzechu i nie potrafie sie powstrzymac:( zastanawiam sie jaki sens ma spowiedz, skoro ja popelniam wciaz te same grzechy. czy nie lepiej zatem wyspowiadac sie przed smiercia i liczyc na Miłosierdzie?albo po co mam sie modlic codziennie tymmi samymi regulkami? no niby moge modlic sie swoimi slowami, ale co ja mam wtedy Bogu mowic? ze mam za tydzien koło z matmy? przeciez On to wie!mam Mu codziennie powtarzac ze nie umiem kochac tak jak On? ze jestem beznaziejnie slaba i upadam na najprostszej drodze? On to przeciez wszystko wie, On wie WSZYSTKO!! wiec po co mam po mowic...prosilam Go, zeby mnie przyciagnal do siebie, a w zamian postawil na mojej drodze kolejne zrodlo grzechow...i jak tu z Nim negocjowac?modlilam sie kiedys o cierpienia, bo przeciez jak trwoga to do Boga, ale tez zero odzewu. teraz juz sie poddalam; juz nie prosze Go o wiare, o sily do nawrocenia...


Radzę się nie załamywać.Też ostatnio doświadczam problemów z wieczorną modlitwą i medytacją biblijną .To jakiś rodzaj zniechęcenia.Zło próbuje być nieustępliwe,ale nie można się mu poddawać.Bóg Cię nie odrzuca.To,że akurat twoje prośby nie były wysłuchane nie oznacza,że o Tobie zapomniał.Możesz odmawiać jeden dziesiątek lub modlitwę myślną,jak wolisz.Może i widzisz czasem w modlitwie tylko regułki,ale można przecież zawsze znaleźć czas na milczącą modlitwę czy poadorować w kościele Najświętszy Sakrament.I pomimo upadków nie rezygnuj ze spowiedzi.Porozmawiać możesz także z księdzem.Co do grzechu to próbuj z nim zerwać.Nikt nie otrzymał aż takich pokus,żeby nie był w stanie dać im rady.Nigdy nie obwiniaj Boga o Twoje problemy.Trwaj mocno w modlitwie i nie lękaj się.


N gru 10, 2006 21:00

Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42
Posty: 4717
Post 
Krzychu napisał(a):
Zamiast pomóc osobie, która prosi o pomoc czy jakieś pocieszenie, zaczynacie znów (po raz n-ty na tym forum w n-tym temacie) dyskusję czy Bóg istnieje. I oczywiście po raz n-ty każdy zostanie przy swoim, bo to bezcelowa dyskusja.

Co masz na myśli?

Jeśli chodzi o mnie to pisałem tylko o wierze jako takiej może jeśli zda sobie sprawe, że Boga niekoniecznie można doświadczyć tu na ziemi paradoksalnie poczuje się lepiej?
A może to jednak OFFTOPIC w każdym razie takie przemyślenia mnie naszły po przeczytaniu posta dorreczki...


N gru 10, 2006 21:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 10, 2005 1:37
Posty: 589
Post Re: wierze czy wiem?
witaj dorreczko, parę uwag ode mnie.

dorreczka napisał(a):
nie jest tak, ze podwazam istnienie Boga. wiem ze jest, wiem ze mnie kocha i doswiadczam Jego ingerencji w moje zycie wielokrotnie, ale nie mam sil, zeby zawrocic z drogi grzechu. co z tego ze wykaze raz dobre checi, skoro juz na drugi dzien mysle o kolejnym grzechu i nie potrafie sie powstrzymac:( zastanawiam sie jaki sens ma spowiedz, skoro ja popelniam wciaz te same grzechy.


Też się nad tym zastanawiałem, ale przecież po spowiedzi nikt z nas nie zostanie świętym. Grzechy były i będą, a i żal nie do końca szczery. Ale... spowiedź przynosi mimo wszystko wielką ulgę, przekonałem się o tym niedawno.

Gdy czuję się głupio, oskarażam o nieuczciwość wobec siebie i innych, o hipokryzję, zatwardziałość, cokolwiek - zawsze pozostaje jeszcze "modlitwa celnika": "Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu", a Bóg słucha.

Powtarzalność grzechów nie bierze się sama z siebie; może być coś co nieświadomie do nich nas prowadzi i może czasami trzeba to mocno zerwać. Tak jak człowiek, któremu w pracy przeszkadzała jakaś gra komputerowa - w końcu wkurzył się, połamał płytę i wyrzucił za okno (tego ostatniego nie polecam).

dorreczka napisał(a):
modlilam sie kiedys o cierpienia, bo przeciez jak trwoga to do Boga, ale tez zero odzewu.


Tego nie rozumiem, przyznam... Uważasz, że cierpienie Cię zbliży do Boga?


Pn gru 11, 2006 12:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lis 15, 2006 20:42
Posty: 59
Post 
Do autora. Nic na siłe. Rób w życiu to co uważasz za stosowne. Poprostu o tym niemyśl i skup się lepiej np. nad swoimi zaiteresowaniami, nauką albo praca. Cała reszta przyjdzie w stosownym momencie. Nie zachodź w głowę z wiecznymi filozoficznymi problemami typu wierzyć nie wierzyć, co pierwsze, jajko czy kura, bo to będzie negatywnie wpływać na twoje życiowe decyzje. Nie słuchaj nikogo w tej sprawie, wierzący, czy niewierzący mają już wyrobione WŁASNE zdanie w tej sprawie. Ty musisz wyrazić swoje, słuchać swojego wew głosu. Przedewszystkim nie oszukuj samej siebie i idź za głosem serca nie oglądając się na nikogo. Nie daj nikomu manipulować własnymi uczuciami, pogladami czy marzeniami. Nie przejmuj się też opinią innych, bo poddasz się presji ludzi o już ugruntowanym światopoglądzie.


Pn gru 11, 2006 13:22
Zobacz profil

Dołączył(a): N lis 26, 2006 20:53
Posty: 60
Post 
moja rada jest taka: skoro wiara Ci nie pomogła, modlitwy nic nie dają, to może warto zastanowić się nad sensem tego wszystkiego?
Zamiast pokładać nadzieje w Bogu, weź się za swoje życie sama, weź się w garść i to zmeiń. Albo dostosuj się do obecenj sytuacji, może tak naprawdę nie jest ona tak tragiczna? mam wrażenie że tragizm Twojej sytuacji wynika ze wstydu przed Bogiem za to co zrobiłaś. Jeżeli nie wstydzisz się tego sama przed sobą to dlaczego miałabyś wstydzić się przed Bogiem?

Krótko: Weź się dziewczyno w garść i nie módl się, tylko coś ze swoim życiem zrób zamiast siedzieć i odprawiać czary. Powodzenia :)


Wt gru 12, 2006 18:38
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 10, 2006 19:36
Posty: 6
Post 
Porada w stylu: "weź się w garść i się nie módl" jest wg mnie nieporozumieniem, zaprzeczeniem istoty wiary. Św. Faustyna w okresach "opuszczenia" przez Boga też czuła pustkę i brak sensu w modlitwie. Oczywiście inny był tego wymiar, ale pewną analogię znajduję. Ty masz, dorreczko, teraz czas tworzenia wiary. Prawdopodobnie ten poprzedni okres był zrutynizowany i Bóg przeprawia Cię przez czas pustki duchowej, abyś się znalazła ponownie. Czas ten może być bardzo krótki, długi, albo bardzo długi. Od Ciebie zależy czy będziesz miała do czego wrócić. Wiara do Ciebie powróci, bo jeśli bardzo się tego chce, to NAPRAWDĘ wraca. Czego Ci serdecznie życzę, bo to nadaje sense całemu życiu.


Śr gru 13, 2006 14:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lis 29, 2006 11:56
Posty: 71
Post 
Aby wierzyć, trzeba najpierw coś wiedzieć: znać treść prawdy wiary i jej uzasadnienie, np. że jest objawione w Piśmie św. lub że znajduje się we wierze Kościoła.
Wiara nieuzasadniona, oparta np. tylko na emocjach ("moja kochana narzeczona tak wierzy, to i ja"), nie ma wartości!


Śr gru 13, 2006 15:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lis 29, 2006 11:56
Posty: 71
Post Re: wierze czy wiem?
dorreczka napisał(a):
............

Pewnie trzeba uporzadkować jakoś życie moralne, a niezaleznie od tego - pogłębić swoja wiarę i uczynic ją racjonalną, na miejsce emocjonalnej.
Czytaj dużo o Bogu!.


Śr gru 13, 2006 15:12
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 25 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL