Jeśli zakładamy, że rozwój związany jest nierozłącznie z czasem, to inna forma czasu (wieczność) nieco komplikuje problem...
O ile dobrze rozumiem "Nie ma żadnego następstwa momentów u Boga", a więc i u Zbawionych.
Obrazowo: jest to jak gdyby tak, że człowiek istnieje w doczesności aktualnie tylko w jednym momencie- każda inna chwila jest przeszła albo przyszła. W stanie Nieba jednak przeżywamy każdą chwilę wieczności jednocześnie i to na dodatek w Bogu. Odpadają zatem zastrzeżenia wątpiących o "nudzie", jaka rzekomo miałaby panować w Niebie.
Św. Tomasz z Akwinu, Dzieła Wybrane, wyd. Antyk
Compendium Theologiae, część pierwsza, 'O wierze'
"8. Nie ma w Bogu żadnego następstwa [momentów]
Otóż jasno stąd wynika, że nie ma w Bogu żadnego następstwa [momentów], lecz Jego istnienie jest całe jednocześnie. Następstwo [momentów] stwierdzamy bowiem tylko w tych [bytach], które w jakiś sposób podlegają ruchowi; to bowiem, co w ruchu pierwsze i co późniejsze, sprawia następstwo czasu. Otóż Bóg, jak wykazaliśmy, w żaden sposób nie podlega ruchowi. Zatem nie ma w Bogu żadnego następstwa [czasu], lecz Jego istnienie jest całe jednocześnie.
Ponadto jeśli istnienie czegoś nie jest całe jednocześnie, [byt] ten może coś tracić i coś zyskiwać; traci bowiem coś, co przemija, zyskać zaś może coś, czego oczekuje w przyszłości. Bóg zaś nie traci i nie zyskuje, gdyż jest nieporuszalny. Tak więc Jego istnienie jest całe jednocześnie.
Z obu zaś tych argumentów wynika, ża jest On wieczny ze swojej natury. To bowiem jest wieczne ze swojej naturym co jest zawsze, a jego istnienie jest całe jednocześnie; stosownie do tego, co mówił Boecjusz, iż "wieczność jest to całe jednocześnie i doskonałe posiadanie bezkresnego życia.""
I opinia: Niebo jest stanem doskonałości. Postęp oznacza doskonalenie się. Mówiąc o rozwoju, zaprzeczamy możności osiągnięcia perfekcji. Rozwój nie może zatem istnieć w stanie Nieba.
Jeśli głoszę jakieś herezje, proszę o korektę
