Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr sie 13, 2025 20:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 94 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona
 Komu jest łatwiej w życiu wierzącemu czy niewierzącemu? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post Komu jest łatwiej w życiu wierzącemu czy niewierzącemu?
Dawniej kiedy byłem mały, to myślałem ze łatwiej jest niewierzącym bo nie muszą do kościoła chodzić i sie modlić przed spaniem.
Ale wkraczając w dorosłe życie zacząłem sobie uświadamiać ze jest wręcz odwrotnie. Tym którzy otwarcie przyznają sie do ateizmu jest bardzo trudno żyć. Jest tak z kilku powodów.
1. Ciągle ktoś ciebie męczy i chce nawracać. Traci swój czas i twój. :(
I w końcu ty nałogowo zaczynasz przekonywać wierzących profilaktycznie do niewierny. I tracisz jeszcze więcej czasu. :(
Większość twojego wolnego czasu pochłania profilaktycznie uświadamianie wierzących ze to istnienie boga nie jest takie pewne jak by sie im wydawało.
2. Dziadek ciebie pomija w testamencie. :(
Wszyscy wierzący w jakiś sposób chcą ciebie szantażować i chcą dawać ci nauczkę ze bycie ateistą sie nie opłaca.
Bardzo dobrze to widać w demokracji. Nie ma chyba ani jednego posła który otwarcie mógłby powiedzieć ze jest ateistą. Bo gdyby powiedział to na pewno drugi raz posłem by już nie został. Bo wierzący nie patrzyliby już ze ma on dobre poglądy i ze jest uczciwy tylko by sie na nim mścili za to ze jest ateistą.
3. A po za tym. Twoje dziecko jest dyskryminowane w szkole przez rówieśników, bo nie chodzi na religie. A takie dzieci szkolę potrafią być bardzo wredne dla kogoś kto jest inny. Wśród dzieci nie ma takiej względnej tolerancji jak wśród dorosłych. Ale i tak gorzej niż dzieci od ateistów to mają dzieci od Światków Jehowy. To już normalnie wojna religijna. I takie prześladowane przez rówieśników dziecko przez te zmagania z nietolerancją ma gorsze wyniki w nauce. I gorszą przyszłość. :(
A nikt przecież tego nie chce dla swojego dziecka. Ateista ma dylemat moralny. Być katolikiem, ochrzcić dziecko i posyłać na religie aby nie było prześladowane przez rówieśników w szkole?
Czy być uczciwym z własnym sumieniem, nie okłamywać siebie i świata. Wypisać sie z wiary jako ateista. I mieć tez wypisane z wiary dzieci, które będą bite i prześladowane przez rówieśników w szkole? :(

Bardzo trudno jest być ateistą. :(


Pn kwi 14, 2008 7:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt mar 21, 2008 8:30
Posty: 409
Post 
coz to za chrzescijanie ktorzy ciebie tak traktuja? chyba nie znaja przykazania milosci;)

szczerze mowiac byc wierzacym tak szczerze i oddanie jest chyba jeszcze trudniej niz byc ateista. z tego wzgledu, ze teraz troche wiecej sie zrobilo ludzi ktorzy odchodza od Boga.

ps. ja jestem wierzacy i nie chodze na religie w szkole bo jest tylko katolicyzm wykladany. wiec tez jestem z tego powodu mozna powiedziec 'dyskryminowany' albo czasem i 'wyzywany' , ale jakos nei przejmuje sie tym, bo to jest najmniejszy z problemow moich;)

ah no i jesli wybierasz jakas droge to bierz odpowiedzialnosc za konsekwencje. nie zdolasz uchronic dzieci od wszystkich ludzi ktorzy beda wysmiewac i wyzywac ale mozesz nauczyc je tolerancji, zeby nie byly agresywne itp. przeciez ateista to nie od razu zly czlowiek:)


Pn kwi 14, 2008 7:16
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post 
krystianman napisał(a):
coz to za chrzescijanie ktorzy ciebie tak traktuja? chyba nie znaja przykazania milosci;)

Znają ale bliźni dla nich to ktoś kto wyznaje te same poglądy czyli wierzy w tego samego boga co oni.

krystianman napisał(a):
szczerze mowiac byc wierzacym tak szczerze i oddanie jest chyba jeszcze trudniej niz byc ateista. z tego wzgledu, ze teraz troche wiecej sie zrobilo ludzi ktorzy odchodza od Boga.

Ja kiedyś byłem wierzącym. Można by nawet powiedzieć bardzo wierzącym. I bardziej przeszkadzali mi ci którzy pomimo tego ze byli złymi ludźmi to kurczowo "trzymali" sie krzyża w kościele. Zamiast odejść od boga.

Ale to dzięki takim ludziom przejrzałem na oczy. Bo zacząłem zastanawiać sie dlaczego bóg to widzi a nie grzmi. Czy bóg istnieje. Zacząłem zgłębiać naukę aby naukowo odpowiedzieć sobie na to pytanie. I sobie odpowiedziałem, lecz przeciwnie z moimi oczekiwaniami. :o
Co początkowo było dla mnie szokiem. Ale już sie z tym pogodziłem ze nie mam żadnego wszechmocnego dobrego opiekuna który by sie o mnie martwił.

krystianman napisał(a):
ps. ja jestem wierzacy i nie chodze na religie w szkole bo jest tylko katolicyzm wykladany. wiec tez jestem z tego powodu mozna powiedziec 'dyskryminowany' albo czasem i 'wyzywany' , ale jakos nei przejmuje sie tym, bo to jest najmniejszy z problemow moich;)

Współczuje. Wiem jak to jest być wyzywanym bo mnie tez wyzywano w szkole ale nie z powodu religii bo byłem katolikiem tak jak większość, tylko powodu zagranicznego nazwiska.

krystianman napisał(a):
ah no i jesli wybierasz jakas droge to bierz odpowiedzialnosc za konsekwencje. nie zdolasz uchronic dzieci od wszystkich ludzi ktorzy beda wysmiewac i wyzywac ale mozesz nauczyc je tolerancji, zeby nie byly agresywne itp. przeciez ateista to nie od razu zly czlowiek:)

Dobrym rozwiązaniem byłaby nauka własnego dziecka samemu w domu. Jest tez taka możliwość. Ale na to trzeba mieć dożo czasu dla dziecka.
A żeby mieć dużo czasu to trzeba mniej pracować a wtedy mniej pieniędzy. Nie starcza na utrzymanie rodziny.
Tak źle i tak niedobrze.

Jednak chyba nie opłaca sie próbować chronić swoich dzieci przed światem. Bo kiedyś umrzesz a twoje dzieci same nie będą potrafiły sie bronić i zginą. A wiec trzeba posłać dzieci na jakiś kurs samoobrony a potem do tej brutalnej wyznaniowej szkoły. I jeszcze ich psychicznie przygotować do walki z chamstwem. I niech sie uczą jak przetrwać w brutalnym świecie pogrążonym w wojnach religijnych. :razz:
Tak chyba będzie najlepiej i tak zrobię. :D

Nie można dzieci nieprzygotowane puszczać do nietolerancyjnej szkoły ale tez nie dasz rady ich cały czas chronić przed nietolerancyjnym światem.
A wiec najlepiej nauczyć je jak mają sie bronić i puścić do szkoły aby wypróbowały samoobronę w praktyce.


Pn kwi 14, 2008 8:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 11, 2006 14:23
Posty: 3613
Post 
Vacarius, możesz przestać trollować? Mnożysz bzdurne tematy jak królik kocięta - nie wiadomo już po co? Jakieś swoje problemy tą metodą kompensujesz, czy co?

_________________
Obrazek
Gdy rozum śpi, budzą się po.twory.


Pn kwi 14, 2008 10:57
Zobacz profil WWW
Post 
Ja powiem tak: trudniej ma ten, który jest szczery wobec siebie i żyje tak, jak dyktuje mu sumienie. Ten, kto nie daje sobą manipulować i nie idzie po najmniejszej linii oporu, brzydzi się hipokryzją.


Pn kwi 14, 2008 18:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46
Posty: 2030
Post 
Ma podobne zdanie jak Rita. Najtrudniej żyje się tym, którzy wyznaczyli sobie jasne uczciwe zasady i ich się trzymają. Niezależnie od wiary czy jej braku.

_________________
Jestem panteistką.
"Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną."
(Carl Sagan)


Pn kwi 14, 2008 20:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post 
A co Stanisławie? Prawda w oczy kole. Może zbytnio to uogólnił ale to co pisze nie jest z palca wyssane. A tę uwagę o kompensacji to juz sobie mogłeś darować żeby nie wprowadzac elementów pyskówki i nie robić matariału do zbytnich uogólnień niewierzącym na temat zapalczywości wierzących, mocno przekonanych. ;)

_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Pn kwi 14, 2008 21:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt kwi 15, 2008 18:47
Posty: 15
Post 
vacarius mówiszo typowo polskich realich- o polskim katolicyzmie. :D
ja jestem wierząca, mieszkam poza Polską.
Tutaj nikt z chrześcijan nikogo nie nęka w/w przez Ciebie sprawach.
Chcesz-chrzcisz dziecko. Nie chcesz- nie chrzcisz.
Kościół jest bardzo przyjazny wobec każdego, zwłaszcza do tych, któzy przychodzą, poszukują itd.


Śr kwi 16, 2008 19:11
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42
Posty: 4717
Post 
Stanisław Adam napisał(a):
Vacarius, możesz przestać trollować? Mnożysz bzdurne tematy jak królik kocięta - nie wiadomo już po co? Jakieś swoje problemy tą metodą kompensujesz, czy co?

Jakoś bzdurne tematy katolików ci nie przeszkadzają...


Śr kwi 16, 2008 20:37
Zobacz profil
Post 
Zależy w jakim życiu.
Po śmierci czy przed nią.

Jeśli chodzi o życie po śmierci to gożej mają niewierzący bo oni nie znajdą nagrody za wielbienie Boga, bo nis nie robili za żucia.

Jeśli chodzi o te życie to różnie to bywa.


Cz kwi 17, 2008 8:34
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post 
Sebastian88 napisał(a):
Zależy w jakim życiu.
Po śmierci czy przed nią.

Jeśli chodzi o życie po śmierci to gożej mają niewierzący bo oni nie znajdą nagrody za wielbienie Boga, bo nis nie robili za żucia.

Jeśli chodzi o te życie to różnie to bywa.

A wiec według ciebie w tym życiu różnie to bywa a po śmierci lepiej mają wierzący. Czyli ogólnie lepiej mają wierzący.
Bycie ateistą to jest poświęcanie swojego dobra dla przekonań, honoru.
A bycie wierzącym to jest poświęcanie swojego honoru, gdyż sie klęka przed bogiem i tarza przed klerem, dla swojego dobra.

Pewnie w tym momencie powiesz, ze bóg nas stworzył i dlatego mamy przed nim klękać i wyrzec sie swojego honoru.
A weźmy odnieśmy tą samą zasadę do ojca i syna. Ojciec zrobił syna, a wiec czy syn ma klękać przed ojcem.
Czy to by był dobry ojciec który by takiego poniżenia wymagał od swojego syna? Nie!
Dobry ojciec traktuje swojego syna jak równego sobie. Dobry ojciec nie wymaga oddawania sobie czci. Ani nie żąda od syna żadnego uwielbienia dla swojej osoby.
A wiec nawet jeśli by jakiś świadomy byt "bóg" nas ludzi stworzył to nie oznacza ze mamy sie przed nim płaszczyć. A co więcej uważam ze taki byt który by nas stworzył to chciałby abyśmy nie wielbili go. Tylko chciałby abyśmy sie usamodzielnili a o nim zapomnieli.
Dobry ojciec chce aby syn zajął jego miejsce w przyszłości. Gnojenie syna robienie z syna podnóżka wyklucza taką możliwość.
A skoro jesteśmy dziećmi boga. Synami boga. To bóg powinien chcieć dla nas tak jak dobry ojciec chce dla swojego syna.
Czyli jeśli jakiś bóg stwórca ewolucji istnieje to sie bardzo ucieszy, kiedy mnie zobaczy ze ja jestem samodzielny i w niego nie wierze.
A ja sie uciesze kiedy ten bóg to będzie właśnie taki dobry ojciec, który sie ucieszy widząc ze jestem od niego niezależny. Uciesze sie kiedy bóg okazał sie takim dobrym ojcem, którego cieszyłoby to ze swojemu ojcu dorównałem. :-)

A natomiast ojca, który gnoi swoich synów, wgniata w ziemie. Ojca który robi ze swoich synów śmieci to nie chce takiego widzieć!
To niemożliwe ażeby jakiś potencjalny stwórca był taki arogancki. Bo inaczej nie tworzyłby świata tak ze świat działa samoistnie. Nie da sie znaleźć boga. Wszystko co sie wydawało dziełem bożym okazywało sie dziełem ewolucji. Bóg który by stworzył taki wszechświat to wyraźnie chciał sie ukryć. Czyli chciał aby jego synowie sie usamodzielnili. Aby nie wierzyli w boga.
Bo tylko niewierząc w boga można stać sie bogiem. A tego bóg czyli każdy dobry ojciec pragnie dla swojego syna. Ojciec najbardziej pragnie tego aby syn dorównał ojcu.

Dlatego potencjalny bóg stworzył nas za pomocą ewolucji. A nie od razu. Bo on chce abyśmy byli bogiem. A ewolucja właśnie do stworzenia boga dąży bo tworzy coraz to doskonalsze formy życia.
Dobry ojciec chce aby jego syn zajął jego miejsce. Dobry ojciec będzie uczył swojego syna przekaże mu całą swoją wiedzę.
A ewolucja to jest właśnie najlepszy i najprostszy najdoskonalszy i najpiękniejszy sposób nauki. Bóg który posłużył sie ewolucją. To nie chciał stworzyć człowieka, bo człowieka to by mógł sobie strzyc bez ewolucji.
Taki bóg chciał stworzyć boga! Czyli syna swojego, który godnie będzie bogiem.

Tylko co sie stało z bogiem-ojcem? Myślę ze on jeśli był w ogóle to sie unicestwił tworząc wszechświat. Bo dokładnie to samo może sie powtórzyć drugi raz.
Czyli ewolucja może doprowadzić do powstania bardzo inteligentnej istoty która wie wszystko. I taka istota po prostu sie znudzi swoim istnieniem. Bo co to za przyjemność istnieć kiedy sie wie wszystko? To straszne nudy!
A wiec taka istota. Niszczy siebie niszczy swoje środowisko w którym żyła i tworzy nowy wszechświat z takimi prawami fizyki ze ta istota wie ze w tym nowym wszechświecie wyewoluuje nowy bóg. Nowy bóg czyli syn tego który odszedł.
I tak to już sie może powtarza. Wiele razy. Jeden bóg odchodzi ale pozostawia wzór według którego powstaje nowy bóg. I kiedy ten nowy powstanie. To tez kiedy już wszystko wie to sie nudzi tym. Unicestwia sie i pozostawia wzór który tworzy kolejnego nowego boga w nowym wszechświecie.
Taki oto jest boski sposób na zabicie nudy. Bo jak zabić nudę kiedy sie wie wszystko? Można sie jedynie już tylko zabić i ze swoich szczątków stworzyć wszechświat w którym wyewoluuje nowy bóg. Nowy bóg który na nowo będzie sie cieszył ze zdobywania wiedzy.
To tak jakby sobie bóg wykasował pamięć. Bo to w sumie z tej samej energii co był zbudowany stary bóg powstaje nowy.
Bóg wszechwiedzący zdenerwowany tym ze wie już wszystko rozsypuje swoją wiedzę na drobny mak.

A my ludzie teraz żyjący. Jesteśmy tylko jednym ewolucyjnym etapem do stania sie bogiem.
Boga nie ma to jestem pewien. Bo nawet jeśli on był to sie zabił z nudów, uciążała mu wszechwiedza.
Ale nie bócie sie chłopy, nowy bóg nam wyewoluuję! Na pewno! :-)


Cz kwi 17, 2008 9:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post 
Każdy dorosły człowiek chciałby na nowo być dzieckiem.
A co jeśli bóg tez chciałby być dzieckiem?

To wtedy zrobiłby właśnie to o czym napisałem powyżej. :)


Cz kwi 17, 2008 9:49
Zobacz profil
Post 
Ojej! Ale mi źle!

Muszę "nawracać" a raczej odwracać wierzących.

Dziadek mnie pominie!!!!!!!!!!!

Tracę masę czasu!
Ale jest tym ateistom źle!

To po co nimi jesteście.

Ja się nie użalam i jestem szczęśliwy że mam Ojca który się mną troszczy.


Cz kwi 17, 2008 11:04
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48
Posty: 1268
Post 
Masz ojca, który każe tobie na kolanach stawać przed swoim obliczem. Który mówi ci ze jesteś tylko nic nie wartym pyłem.
Masz ojca który uważa ciebie za niesamodzielne dziecko które trzeba cały czas za rączkę prowadzić. Twój ojciec uważa ze ty sam nie potrafiłbyś sobie wymyślić dobrych przykazań.

A nie wszyscy ludzie dostali 10 przykazań od Jahwe. Np. Chińczycy nie dostali i jakoś sami wypracowali sobie swoje zasady moralne.
Ze 10 przykazań napisane przez boga to wymysł Mojżesza. Bo ludzie sami potrafią takie przykazana pisać.

A gdyby jakiś bóg chciał dawać ludziom przykazania to by dał tez chińczykom. Bo czemu tylko Żydom?
A może tylko Żydzi nie potrafili sami wymyślić sobie dobrych przykazań. Ze aż bóg musiał im z nieba dać. :D


Cz kwi 17, 2008 11:38
Zobacz profil
Post 
Vacarius:
Bóg nie wymaga od ludzi poniżania się. Reszta Twoich wywodów jest wobec tego bezwartościowa.


Cz kwi 17, 2008 15:25
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 94 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 7  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL