Powiem wam tylko, że dawno temu poznałam czlowieka, który
był naprawdę blisko prawdy. I mało brakowało, a może byłabym dziś w okolicach Chin. Dwa razy mi się taka historia zdarzyła. Ale zawsze stało się coś. Wtedy wpakowano mnie w długi, bezsensowny, ponad roczny proces.
A nie wiadomo co by było gdyby nie to. Niemniej bałam się wtedy wielu rzeczy ze względu na MOJĄ historię. Teraz to pewnie już nierealne. Ten człowiek już w ogóle w Polsce nie jest. Ale kto wie co by się działo gdyby nie ten proces... najgłupszy proces jaki można sobie wyobrazić. Gdybym wiedziała wtedy w jakim bezsensie biorę udział to normalnie zebrałabym się od tych przeklętych ludzi po 1 rozprawie. Ale tak wierzyłam w sprawiedliwość. Zafajdaną sprawiedliwość, której nie ma nigdzie.
A dlaczego? Bo mi się stała krzywda i...niesprawiedliwość właśnie.
Na giga skalę.
Świnie nie ludzie, a kto wie co będzie dalej.