Czy człowiek zły, mógłby być dobry? Warunki a człowiek.
| Autor |
Wiadomość |
|
Atei
Dołączył(a): Pt wrz 28, 2007 10:19 Posty: 314
|
 Czy człowiek zły, mógłby być dobry? Warunki a człowiek.
Aby odpowiedzieć na pytanie które zadam, najpierw wybierz sobie jakaś osobę którą możesz uznać za tą złą. Jakiegoś zabójcę, człowieka który był odpowiedzialny za okrutną śmierć setek ludzi. (Hitler, Osama Bin Laden, itp).
Teraz moje pytanie: czy taki człowiek mógłby być dobry, jeśli jego losy życiowe potoczyły się inaczej?
Przykładowo Osama Bin Laden jako małe dziecko trafia do USA, ma inne imię John, Wychowuje go rodzina zastępcza. Gdy dorasta to pracuje w firmie ubezpieczeniowej mającej swoją siedzibę w jednej z wież WTC. Żyje w katolickiej rodzinie, ma kilkoro dzieci.
Jako mały chłopiec był świadkiem okrutnej śmierci swojego zastępczego ojca. Jego matka pocieszała go, że tatuś jest w niebie i słyszy go teraz. John rozmawia z nim, nawet wtedy, gdy jest już dorosły.
Gdyby ten człowiek (Osama) żył w innym miejscu, to czy miałby szanse być innym człowiekiem? Czułym na śmierć i cierpienie innych? Czy mógłby pomagać potrzebującym?
Wiemy, że Osama to ten zły, czy zmiana warunków jego życia mogłaby zmienić jego tak, że zostałby on uznany jako przykład tego dobrego człowieka? Czy jednak Osama jako John też byłby zły, bo to przecież nadal ten sam człowiek?
Jaki wpływ na życie człowieka ma jego otoczenie?
_________________ Wierzę w naukę i rozum.
Przychodzi taki moment, kiedy naukowiec z uśmiechem na twarzy mówi: "to niemożliwe, to cud!". Po chwilach podniecenia przychodzi czas wytrwałych poszukiwań, aby w końcu ktoś mógł krzyknąć: "wiem!".
|
| N kwi 20, 2008 16:36 |
|
|
|
 |
|
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: Wiemy, że Osama to ten zły, czy zmiana warunków jego życia mogłaby zmienić jego tak, że zostałby on uznany jako przykład tego dobrego człowieka? Czy jednak Osama jako John też byłby zły, bo to przecież nadal ten sam człowiek?
To już nie byłby ten sam człowiek tylko zupełnie inny, taki Osama mógłby nawet zostać świętym...
|
| N kwi 20, 2008 17:04 |
|
 |
|
Adamek
Dołączył(a): Pn maja 22, 2006 4:20 Posty: 264
|
Zapewne dlatego (różne historie życia poszczególnych ludzi) też nie będziemy sądzeni jedną (według naszego potocznego rozumienia) miarą. 
_________________ Wszystkie rzeki płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera;
|
| N kwi 20, 2008 17:10 |
|
|
|
 |
|
Seweryn
Dołączył(a): N cze 10, 2007 18:20 Posty: 5517
|
Nie ma sensu gdybac jesli zaczniemy gdybac to należałoby rozważyc wszelkie możliwe warianty ,a ich jest milony jesli nie miliardy.
Jesli zaczniemy gdybać to należałoby też wziąśc pod uwagę że Osama wychowuje sie w Ameryce i zostaje prezydentem USA ,przy całej ukrytej nienawisci do swojego kraju . Osama knuje konflikt zbrojny i doprowadza do autodestrucji własnego kraju .Wiec rownie dobrze Osama mogl by byc znacznie gorszy.
_________________ Jestem po ślubie. Fotograf i kamerzysta z Koszalina których polecam http://www.akcjafilm.pl Videofilmowanie również super. Opinia moja i żony.
|
| N kwi 20, 2008 17:10 |
|
 |
|
krystianman
Dołączył(a): Pt mar 21, 2008 8:30 Posty: 409
|
jesli chodzi ci o to czy otoczenie determinuje nasze zachowania, nasza osobowosc i pozniejsze decyzje - to tak, owszem. tak się dzieje. w roznym otoczeniu roznie sie zachowujemy. wychowani w Afganistanie mozemy miec inny system wartosci i nasz charakter moze sie tam podporzadkowac innym zupelnie sprawom.
|
| N kwi 20, 2008 19:36 |
|
|
|
 |
|
Radaromontis
Dołączył(a): Wt gru 11, 2007 16:00 Posty: 672
|
Dziecko po narodzinach: kartka zamalowana na jakieś kolory.
Otoczenie: to kredki o różnych kolorach, które mażą po tej kartce, zmieniając odcienie tych kolorów, czasem tak mocno, że np. z zielonego powstaje czarny(99%'owy).
Otoczenie bezpośrednio wpływa na nasze charaktery, sposoby postępowania i tak dalej. Osama urodzony gdzieś indziej nie był bym tym Osamą, którego my znamy.
Sądzę, że doszliśmy do konsensusu, więc wątek może zostać zamknięty.
_________________ By wierzyć należy odrzucić wszelki sens, rozsądek i zrozumienie - Marcin Luter.
|
| N kwi 20, 2008 19:59 |
|
 |
|
Atei
Dołączył(a): Pt wrz 28, 2007 10:19 Posty: 314
|
Czyli wszyscy co do tej sprawy się zgadzamy: otoczenie ma wpływ na to jakim człowiek jest. Czy jest ktoś, kto myśli inaczej?
_________________ Wierzę w naukę i rozum.
Przychodzi taki moment, kiedy naukowiec z uśmiechem na twarzy mówi: "to niemożliwe, to cud!". Po chwilach podniecenia przychodzi czas wytrwałych poszukiwań, aby w końcu ktoś mógł krzyknąć: "wiem!".
|
| N kwi 20, 2008 20:42 |
|
 |
|
hitman
Dołączył(a): Wt sty 29, 2008 9:47 Posty: 866
|
Ja się nie zgadzam, ale to dlatego, że żyję w takim otoczeniu 
|
| N kwi 20, 2008 21:14 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Oczywiście wszyscy się zgadzamy, że człowiek jest zależny od warunków zewnętrznych, ale nie mały wpływ mają też geny, które tak samo są niezależne od człowieka.
Ale prawdopodobnie najgorszego zbrodniarza dałoby ię wychować na człowieka.
Czuję, że pytanie ma drugie dno... Mylę się? A więc do czego zmierzasz Atei?
|
| N kwi 20, 2008 22:02 |
|
 |
|
Adamek
Dołączył(a): Pn maja 22, 2006 4:20 Posty: 264
|
...podejrzewam teorię spiskową dziejów zwaną "fatum"...
Otoczenie ma niezmierny wpływ na człowieka - ale go nie determinuje.
Pewnie dlatego dla jednego nic nie znaczący (wymagający niewielkiego wysiłku) gest podania ręki będzie czymś wielkim dla innego...
Otoczenie wraz z jej sekwencyjnością, czyli historią są zasadniczo polem dialogu: człowieka z człowiekiem i Boga z człowiekiem (tudzież człowieka z Bogiem).
To poprzez to co nas spotyka, nasze doświadczenia możemy z Bogiem prowadzić dialog... wydaje mi się, że to jedna najdelikatniejszych form porozumiewania, gdzie nie jesteśmy ograbiani z naszej Wolności... zawsze możemy fakty przeinaczać, błądzić, poprawiać, potykać się...
To jak uczenie dziecka malowania, bez użycia ani jednego słowa, poprzez pokazywanie, trwanie, niszczenie kolejnych kartek, struganie ołówków...
echhhh, gdybym tylko umiał tak delikatnie rozmawiać z innymi jak czyni to Bóg względem mnie...
PS: trochę mnie poniosło...
_________________ Wszystkie rzeki płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera;
|
| Pn kwi 21, 2008 16:53 |
|
 |
|
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: Czuję, że pytanie ma drugie dno... Mylę się? A więc do czego zmierzasz Atei?
Drugie dno jest takie, że chrześcijaństwo i podobne do niego religie tracą sens bo jaki jest sens karać czy wynagradzać za to kim jesteśmy skoro nasza wolna wola to tylko suma tysięcy przypadków które składają się na to w jaki sposób myślimy...
|
| Pn kwi 21, 2008 17:34 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: wydaje mi się, że to jedna najdelikatniejszych form porozumiewania
Bez wątpienia. Tak delikatna, że wiele osób w ogóle tego nie dostrzega!
|
| Pn kwi 21, 2008 18:05 |
|
 |
|
Adamek
Dołączył(a): Pn maja 22, 2006 4:20 Posty: 264
|
Rita napisał(a): Bez wątpienia. Tak delikatna, że wiele osób w ogóle tego nie dostrzega!
Niestety... i tu upatrywałbym tragedii ludzkości.
_________________ Wszystkie rzeki płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera;
|
| Pn kwi 21, 2008 18:08 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Raczej nieskuteczności boskiej komunikacji. Jak na złączu przerywa to trzeba winić operatora, a nie rozmówcę, że ma słuch niedoskonały.
|
| Pn kwi 21, 2008 18:20 |
|
 |
|
Adamek
Dołączył(a): Pn maja 22, 2006 4:20 Posty: 264
|
rzeczywiście często nieskutecznej. Proponuję głuchym wytoczyć zbiorowy proces przeciw operatorom za fatalną jakość połączeń 
_________________ Wszystkie rzeki płyną do morza, a morze wcale nie wzbiera;
|
| Pn kwi 21, 2008 18:45 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|