Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 19, 2024 22:33



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Dziedziczenie religii. 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47
Posty: 23
Post Dziedziczenie religii.
Czy nie jest to tak, że nasza wiara czy światopogląd zależy od wychowania w domu? Gdy mamy apodyktycznych rodziców - buntujemy się totalnie, odrzucamy ich wiarę. Gdy są ateistami - szukamy duchowości, gdy są wierzącymi, my staramy się świat poukładać racjonalnie. Chociaż pewnie z wiekiem to się zmienia i szukamy swojej drogi, a najczęściej wracamy do wierzeń rodziców?


Śr wrz 22, 2004 11:44
Zobacz profil
Post Re: Dziedziczenie religii.
Trusiekun Bubski napisał(a):
Czy nie jest to tak, że nasza wiara czy światopogląd zależy od wychowania w domu? Gdy mamy apodyktycznych rodziców - buntujemy się totalnie, odrzucamy ich wiarę. Gdy są ateistami - szukamy duchowości, gdy są wierzącymi, my staramy się świat poukładać racjonalnie. Chociaż pewnie z wiekiem to się zmienia i szukamy swojej drogi, a najczęściej wracamy do wierzeń rodziców?



Witaj Trusiekun :)
Nie popadajmy w błędy uogólnienia.
Kiedy rodzice są ateistami, dzieci mogą szukać duchowości, a mogą zostać ateistami.
Kiedy rodzice są wierzący, dzieci mogą odejść od wiary, lub zostać wierzącymi.

Światopogląd rodziców jest pewną podbudową i ukierunkowuje pierwszy etap w życiu, no ale nie przesadzajmy. Ostatecznie każdy sam przemyśli problem na nowo.

Ponadto to nie jest tak, że to że ktoś ma pogląd np. rodziców powoduje, że ten pogląd nie jest prawdziwy. Nie ma znaczenia skąd u kogoś zainteresowanie daną hipotezą. Ważne jest czy hipoteza jest prawdziwa.
Jest po prostu hipoteza istnienia Boga a weryfikacja jej jest niebywale trudna a wręcz niemożliwa.


Śr wrz 22, 2004 12:08

Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47
Posty: 23
Post 
Cytuj:
Kiedy rodzice są ateistami, dzieci mogą szukać duchowości, a mogą zostać ateistami.
Kiedy rodzice są wierzący, dzieci mogą odejść od wiary, lub zostać wierzącymi.

Mogą, owszem.

Ja jednak myślałam o apodyktycznych rodzicach, którzy przymuszają dzieci do swojego punktu widzenia. Zmuszanie do chodzenia do kościoła wywiera odwrotny skutek - na wiele lat może zniechęcić do religii i wiary. I odwrotnie - wychowanie w silnie ateistycznej atmosferze może dać bodziec do zainteresowania się czymś innym. Każde chyba dziecko chce być niezależne i jest okres w jego zyciu, kiedy buntuje się przeciwko wzorcom narzucanym w rodzinie. Mnie np. takie przymuszanie skutecznie zniechęciło do KK na wiele lat.


Śr wrz 22, 2004 12:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 29, 2004 8:06
Posty: 101
Post Re: Dziedziczenie religii.
Trusiekun Bubski napisał(a):
Czy nie jest to tak, że nasza wiara czy światopogląd zależy od wychowania w domu? Gdy mamy apodyktycznych rodziców - buntujemy się totalnie, odrzucamy ich wiarę. Gdy są ateistami - szukamy duchowości, gdy są wierzącymi, my staramy się świat poukładać racjonalnie. Chociaż pewnie z wiekiem to się zmienia i szukamy swojej drogi, a najczęściej wracamy do wierzeń rodziców?


Nie mogę tego potwierdzić. Całkiem u mnie inaczej :-)

_________________
I jak ten głupiec u mądrości wrót
Stoję - i tyle wiem, com wiedział wprzód


Śr wrz 22, 2004 12:31
Zobacz profil
Post 

Mnie też. Trudno jednak mówić, aby moi rodzice byli apodyktyczni.
Po prostu to co piszesz to uogólnienie - tak czy siak uogólnienie.
Nawet jeśli społeczność by była apodyktyczna w promieniu tysięcy kilometrów, to się może pojawić ktoś, kto będzie myślał inaczej.
To są tylko uogólnienia.


Śr wrz 22, 2004 12:32

Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47
Posty: 23
Post 
No dobrze, może i uogólniam. Mam jednak pytanie. Dlaczego kładzie się taki nacisk na wychowanie religijne dzieci w szkole? Czy to konieczne? W końcu każdy będzie szukał i znajdzie swoją drogę. Dlaczego wtłacza się dzieciom w głowy regułki zamiast sprawiać, by zaczęły myśleć samodzielnie? Dam przykład. W naszej parafii dzieci, które przystępują do bierzmowania muszą przejść roczne "szkolenie" łącznie z prowadzeniem specjalnych zeszytów, uzyskiwaniem podpisów świadczących o obecności na szkoleniu, losowaniem osób, za które dzieci mają się pomodlić (założę się, że ta modlitwa będzie polegać na odrabianiu pańszczyzny) itp. Czy to zachęca do samodzielnych poszukiwań, do wniknięcia w istotę rzeczy? Nie sądzę. Ta metoda raczej przymusza do pewnych zachowań, uczy automatyzmu, wyrabia poczucie winy w stylu: jak nie pójdę do kościoła będę mieć grzech, więc muszę, muszę się modlić, muszę kochać bliźniego, muszę się zachowywać tak a nie inaczej, itp. Coś jest nie tak.


Śr wrz 22, 2004 13:04
Zobacz profil
Post 
Trusiekun Bubski napisał(a):
No dobrze, może i uogólniam. Mam jednak pytanie. Dlaczego kładzie się taki nacisk na wychowanie religijne dzieci w szkole? Czy to konieczne? W końcu każdy będzie szukał i znajdzie swoją drogę. Dlaczego wtłacza się dzieciom w głowy regułki zamiast sprawiać, by zaczęły myśleć samodzielnie? Dam przykład. W naszej parafii dzieci, które przystępują do bierzmowania muszą przejść roczne "szkolenie" łącznie z prowadzeniem specjalnych zeszytów, uzyskiwaniem podpisów świadczących o obecności na szkoleniu, losowaniem osób, za które dzieci mają się pomodlić (założę się, że ta modlitwa będzie polegać na odrabianiu pańszczyzny) itp. Czy to zachęca do samodzielnych poszukiwań, do wniknięcia w istotę rzeczy? Nie sądzę. Ta metoda raczej przymusza do pewnych zachowań, uczy automatyzmu, wyrabia poczucie winy w stylu: jak nie pójdę do kościoła będę mieć grzech, więc muszę, muszę się modlić, muszę kochać bliźniego, muszę się zachowywać tak a nie inaczej, itp. Coś jest nie tak.


Powiem krótko: Gdy się trochę zestarzejesz a wspomnisz wtedy lata dziecięce a zwłaszcza panienskie (z jednej z wcześnieszych wypowiedzi domyślem się ze jesteś dziewczyną) nie westchniesz, zwłaszcz gdy Cię życie uderzy: Dlaczego moi rodzice nie spuścili mi zawczasu manta? Mogłabym uniknąć tego obecnie drogieg frycowego, które muszę na każdym kroku płacić. Ja także miałem pretensję, zwłaszcza do ojca, że mi zbyt wcześnie pozwolił na samodzieność. A kiedy przerwałem studia na politechnice, to potem po dwóch latach mówiłem do ojca: Czemuś mi nie skuł gęby na kwaśne jabłko, nim poszedłem do dziekanatu odebrać swoje dokumenty.


Śr wrz 22, 2004 16:13
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Powiem krótko: Gdy się trochę zestarzejesz a wspomnisz wtedy lata dziecięce a zwłaszcza panienskie (z jednej z wcześnieszych wypowiedzi domyślem się ze jesteś dziewczyną) nie westchniesz, zwłaszcz gdy Cię życie uderzy: Dlaczego moi rodzice nie spuścili mi zawczasu manta? Mogłabym uniknąć tego obecnie drogieg frycowego, które muszę na każdym kroku płacić. Ja także miałem pretensję, zwłaszcza do ojca, że mi zbyt wcześnie pozwolił na samodzieność. A kiedy przerwałem studia na politechnice, to potem po dwóch latach mówiłem do ojca: Czemuś mi nie skuł gęby na kwaśne jabłko, nim poszedłem do dziekanatu odebrać swoje dokumenty.


Teofilu ... skuwanie gęby, czy spuszczanie manta to rozwiązanie siłowe. A jedynym jego efektem jest sila frustracja w przyszłości. Bo nawet gdyby ten jeleń skończył pod przymusem politechnikę, to całe życie miałby żal do "skuwającego mu gębę", że jego życie mogło potoczyć się inaczej, tak jak sam tego chciał. Nie wolno nikomu niczego narzucać siłą. Można podpowiedzieć rozwiązanie, w ostateczności zmanipulować. Ale nigdy nie wolno używać siły, bo produkuje się w ten sposób życiowych nieudaczników. Ludzi którzy musieli się ugiąć pod argumentem siły. Uczelnia która kończysz ma drugorzędne znaczenie. Ważne czy to czego się uczysz jest tym co chcesz robić w życiu. Za własne decyzje człowiek musi sam zapłacić. I jest to znacznie łatwiejsze niż płacenie za cudze (bo ktoś wiedział lepiej i "skuwał gęby") ... Bierzesz czasem pod uwagę Teofilu, że możesz się mylić ?


Śr wrz 22, 2004 16:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47
Posty: 23
Post 
Po przeczytaniu Twojego postu, Teofilu pomyślałam, że masz w sumie rację, bo przecież taki młody człowiek ma pstro w głowie i trzeba, żeby w tym wieku jeszcze ktoś nim odpowiednio pokierował, żeby nie zmarnował sobie za szybko życia. Po co ma się uczyć na własnych błędach, skoro można mu tego zaoszczędzić.

Jednak Pug też ma rację. Nie wiadomo, czy nie miałbyś teraz pretensji do ojca, że Cię zmusił do studiowania na politechnice, bo gdzie indziej wg ciebie miałbyś lepszą przyszłość.

Nie mam pretensji do rodziców, bo zrobili oni to, co uważali za najlepsze dla mnie, w miarę swoich mozliwości.
Wydaje mi się, że nauka religii to coś innego, niż zwykłe przyswajanie wiedzy w szkole i powinna być inaczej traktowana.

Cytuj:
Gdy się trochę zestarzejesz a wspomnisz wtedy lata dziecięce a zwłaszcza panienskie (z jednej z wcześnieszych wypowiedzi domyślem się ze jesteś dziewczyną) nie westchniesz, zwłaszcz gdy Cię życie uderzy


Już się trochę zestarzałam i właśnie wspominam te lata. :-D Zgadzam się, że należy od dziecka dużo wymagać, ale nie zmuszać.


Śr wrz 22, 2004 17:18
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Cytuj:
W końcu każdy będzie szukał i znajdzie swoją drogę.


Tylko jedna uwaga - Trusie (można tak w skrócie? ;) ). Żeby wracać, trzeba wiedzieć, do czego. Do czego ma wracać ktoś, kto ma teraz prawie 30 lat, religię skończył na 6 klasie, w domu z wiary zostały tylko zwyczaje świateczne (przynajmniej na 1 rzut oka), a ostatnia Spowiedź i Komunia Św to była pierwsza? Dziwisz się, że mówi: ja nie wiem po co się chodzi do Kościoła? No - chodzi - jak jest Msza za kogoś z rodziny czy ślub czy pogrzeb... Ale na święta już nie - bo po co?

Dla Boga nie ma nic niemożliwego - wiem. I mam nadzieję. Czy gdyby chodził dłużej na religię, coś by się zmieniło? Nie wiem. Nie mówię o przymusie fizycznym. Ale może upór rodziców byłby sygnałem: to jest ważne. Może miałby szansę coś usłyszeć - zrozumieć. Uwierzyć.

Cytuj:
Nie wolno nikomu niczego narzucać siłą. Można podpowiedzieć rozwiązanie, w ostateczności zmanipulować. Ale nigdy nie wolno używać siły, bo produkuje się w ten sposób życiowych nieudaczników. Ludzi którzy musieli się ugiąć pod argumentem siły.


Zastanawiam się nad tym co powiedziałeś, Pug. Bo podpowiedzieć rozwiązanie - zgadzam się. Ale gdzie widzisz różnicę między siłą a manipulacją? W każdym wypadku jest to sposób ograniczania wolności drugiego człowieka - tylko ten drugi jest uczciwszy, bo jawny. Jeden i drugi upokarza (manipulacja, jeśli zostanie odkryta, jeszcze bardziej), budzi gniew i bunt.

Złamanie człowieka zawsze pozostawia ślad. To prawda. Ale nie każdy "argument siłowy" - jakkolwiek zasadniczo nie uważam tego typu rozwiązań za słuszne - jest łamaniem człowieka i to ma na celu. I z drugiej strony - człowieka można złamać nie używając siły fizycznej.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


N wrz 26, 2004 8:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lis 29, 2003 12:52
Posty: 1364
Post 
Cytuj:
Złamanie człowieka zawsze pozostawia ślad. To prawda. Ale nie każdy "argument siłowy" - jakkolwiek zasadniczo nie uważam tego typu rozwiązań za słuszne - jest łamaniem człowieka i to ma na celu. I z drugiej strony - człowieka można złamać nie używając siły fizycznej.


Nie mówię o łamaniu, lub wykrywalnej manipulacji. Jeżeli jednak kogoś dobrze znasz czasem wiesz gdzie uderzyć by przebić się przez pewien sposób rozumowania. Jak napisałem to sprawa ostateczności, zamiast stosowania siły fizycznej. Zgadzam się, że manipulacja jest podła, ale przynajmniej nie powinna pozostawiać śladów na psychice.


N wrz 26, 2004 12:14
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47
Posty: 23
Post 
Cytuj:
Do czego ma wracać ktoś, kto ma teraz prawie 30 lat, religię skończył na 6 klasie, w domu z wiary zostały tylko zwyczaje świateczne


Myślę, że jakiś błąd popełnia się już na lekcjach religii. Może nie powinno się wtłaczać do głow pewnego zasobu wiedzy religijnej, ale jakoś zainteresować tematem i zaszczepić chęć dociekania prawdy. Nie mówię, że ważniejsza jest rola rodziców, bo z tym jest różnie. Wydaje mi się, że główny błąd polega na tym, że dzieciom przekazuje się prawdy wiary jako coś, co jest porównywalne z faktami naukowymi. Tzn. jakby to była ta sama płaszczyzna. Nie mówi się o wątpliwościach, nieścisłościach, kontrowersjach. A taki uczeń z lekcji np. biologii dowiaduje się coś innego. I wtedy jest jakiś dysonans. Jedno nie przystaje do drugiego.


N wrz 26, 2004 20:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Pugu

Więc jak - bo mnie z twoich wypowiedzi wynika że manipulacja jest możliwa byle tylko nie została odkryta. Bo przecież manipulacja zawsze pozostawia ślady w psychice

Trusiekun

No to może w ogóle żadnego zasobu wiedzy nie powinno sie "wtłaczać" w szkole ?


N wrz 26, 2004 20:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt wrz 21, 2004 16:47
Posty: 23
Post 
Cytuj:
Trusiekun

No to może w ogóle żadnego zasobu wiedzy nie powinno sie "wtłaczać" w szkole ?


Nie popadajmy w skrajności.


N wrz 26, 2004 20:59
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn cze 01, 2009 10:00
Posty: 5103
Post 
Trusiekun Bubski napisał(a):
Nie popadajmy w skrajności.


a gdzie jest granica skrajności - i na jakiej podstawie ja określasz ?


N wrz 26, 2004 21:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 19 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL