Da się to czytać, ale z trudem
Na skalę szerszą trudno byłoby przeforsować podobną ideologię. Wtedy większość obecnie znanych nam religii runęłaby w gruzy - bo monoteizm zmodernizowany, jak to określasz, zakładałby koniec pism objawionych. Byłoby pięknie, gdyby religie wyszły już poza etap kurczowego trzymania się starych ksiąg, ale do tego chyba jeszcze bardzo, bardzo daleko.
Likwidacja kontekstu kulturowego... Religia (a przynajmniej większość religii) nie może istnieć bez konkretnego kontekstu kulturowego, dlatego nawet, gdyby monoteizm zmodernizowany istniał, to funkcjonowałby w świecie bez religii. Zamiast nich byłoby po prostu coś, co nazwałabym różnorodnością nurtów światopoglądowych czy filozoficznych. Kultura kształtuje przecież całą dziedzinę rytualizmu, tak istotną dla religii.
W takim świecie każdy człowiek zdawałby sobie sprawę z tego, że może się mylić. Ale sęk w tym, że znaczna większość ludzi nie chce się mylić w kwestiach tak ważkich, jak życie pośmiertne czy istnienie duszy. Wiara w nieomylność danej religii utrzymuje w wyznawcach przekonanie, że są bezpieczni w sferze egzystencjonalnej. "My mamy rację, a oni nie, więc jesteśmy w lepszej sytuacji" - tak lubią myśleć wyznawcy. Człowiek nie chce zawracać sobie głowy wiecznym niepokojem, że może wierzyć nie w to, co trzeba. Monoteizm zmodernizowany zmuszałby więc ludzi do znalezienia innego sposobu na radzenie sobie z podobnym "strachem przed pomyłką".
No i w świecie monoteizmu zmodernizowanego powszechne byłoby coś takiego, jak pogląd "każda droga może być tą dobrą". Możliwe więc, że więcej ludzi wybierałoby swoje przekonania zgodnie z zasadą dwóch pytań: "Która wiara da mi rozgrzeszenie? Który Bóg najtaniej sprzeda mi zbawienie"? Więcej ludzi decydowałoby się też na zmianę wyznania na takie, które bardziej odpowiada ich osobistym poglądom, bo nie byłoby już strachu przed tym, że popełniają grzech, odchodząc od danej religii.
Pojawiłby się też problem kwestii moralnych. Np. jak tolerować i uznawać za równoprawny światopogląd, który zakłada, dajmy na to, zabijanie ludzi w imię wyznawanej idei? Monoteizm to nie tylko chrześcijaństwo, to cała mozaika religijna. Może znaleźć się ktoś, kto uzna, że do Boga można dotrzeć poprzez czynienie tego, co określamy w naszym społeczeństwie jako zło. Ten problem też trzeba by rozwikłać.
Pogdybać zawsze można... ale sam pomysł na razie jest odległą od realizacji wizją.