Witam wszystkich serdecznie! Założyłem tutaj konto, by zadać kilka pytań osobom obeznanym w Biblii, bo samemu trudno znaleźć mi odpowiedź.

Czy Biblia w jakiś sposób zabrania operacji plastycznych? Naszło mnie to pytanie po fragmencie w stylu "Każdy powinien nosić swój krzyż". Zakładając słuszność Biblii w końcu jesteśmy dziełem Boga, prawda? Czy Biblia w jakiś sposób odnosi się do tego tematu?

Formlanością będzie napisanie że Biblia raczej siłą rzeczy, nie odnosi się bezpośrednio do operacji plastycznej. Natomiast myśle że to o czym nauczał Jezus, sprowadza się do tego jaki owoc przyniesie dany czyn, tuaj operacja plastyczna. Jeśli jest ona potrzebna to nie widze przeciwskazań. Wiadomo że są sytuacje gdzie np. twarz zostanie poważnie oszpecona w wyniku wypadku. Taka operacja, choćby kosztowna, ma pomóc człowiekowi wrócić do pełnej równowagi, tutaj również psychicznej, pozwala odzyskać to co zostało utracone. Owoc jest dobry.
Natomiast mam poważne watpliwości czy dobry owoc przyniesie operacja z "kaprysu". Jeśli ktoś ma manie na punkcie własnego nosa i jest gotów wydać na to znaczne pieniądze, to wydaje mi się że takie coś dobrego owocu nie przyniesie. Nasza dbałośc o ciało musi mieć poprostu rozsądne granice. Ciało jest darem Boga i trzeba o nie dbać, ale nie tylko ciało jest naszym celem. Takdługo jak dbałość o ciało nie przysłoni dbałości o dusze, istnieje równowaga.

Piękna wypowiedź - o to mniej więcej chodziło.

Oczywiście, że siłą rzeczy bezpośrednio o operacjach plastycznych nie mogło być mowy... Ale czy to nie jest przejaw nie-akceptacji "doskonałego" dzieła Bożego? Np. załóżmy, że ktoś urodził się z 6 palcami. Niby jest "dziełem Boga"...

Ciało jest materią i podlega różnych procesom, również destrukcyjnym. Są nimi np. podatnośc na choroby, czy zaburzenia w rozwoju. To co określamy jako dzieło boże jest czymś więcej niż marnym ciałem. Pierwiastek duchowy który jest w nas wzbogacamy wiarą, nadzieją i miłością. Pierwiastek ziemski, fizyczny jeśli istnieje taka potrzeba wzbogacamy tak jak umiemy najlepiej. Jeśli jednak chcesz stworzyć jakiś schemat ogólny to myśle że to niemoźliwe. Sam fakt urodzenia się z czymś nie sprawia że musimy to akceptować. Mysle że takie rozumienie działea bożego jest błędne. Każda sytuacja jest indywidualna i należy kierować się tym jakie działania są konieczne, a jakie są zbędne. Poparzona twarz wymaga naprawy, ręka z 6cioma placami już nie, jest czymś nienaturalnym, lecz nic pozatym, bo żyje się i pracuje taką ręką normalnie.

Dobra - zrozumiałem twój przekaz... Chyba rzeczywiście zbyt materialne interpretowałem człowieka, jako dzieło Boga. W końcu nigdy nie zmienimy naszej duszy operacją chirurgiczną;) Takiej odpowiedzi szukałem - dzięki.

Myśle że warto pamiętać o tym że człowiek jest pewną całością. Dusza i ciało stanowią człowieka. To jest dopiero dzieło boże, podobne Bogu, w pewnym sensie takimi będziemy też w wieczności, obdarzonymi nowymi ciałami, zatem widać że tutaj rozdział jest tylko czasowy (czas śmierci jako oddzielenie duszy do ciała). Nie wątpie w to że jedna operacja plastyczna może zmienić życie człowieka i tego negować nie należy, ma to swój wpływ nie tylko na ten kawałek ciała, ale też na całego człowieka. Ciało i duch są ważne tak samo i dbając o jeden element dbamy też o drugi i vice versa.