Agnostyczne pytanie o tajemnicę zła
Autor |
Wiadomość |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
 Agnostyczne pytanie o tajemnicę zła
http://www.youtube.com/watch?v=PgFM3LaFezc
Uzyskałem już odpowiedź na pytanie, dlaczego Bóg dopuszcza cierpienie niewinnych. Osoba - Autorytet - stwierdziła, że Bóg przyzwala na zło, by wyciągnąć z Niego Dobro. Osoba owa, Duchowna, swego czasu była napadnięta przez Funkcjonariuszy SB. Cudem przeżyła. Choć nie potrafię zrozumieć, jak można pozwolić na tak dramatyczne cierpienia kogoś, kogo się kocha (ponoć Bóg jest Miłością) - uszanuję choćby fakt, iż w swoim antyklerykaliźmie znalazłem jednego wartościowego Kapłana, który nie chciał w żadnym stopniu nawracać. Był po prostu PRZYJACIELEM. Choć negatywne emocje w stosunku do Kościoła, po bardzo złych doświadczeniach upadły - tajemnica zła nadal pozostaje nierozwiązana. JAK MOŻNA DOPUŚCIĆ DO CIERPIENIA - PRZERAŻAJĄCEGO I DRAMATYCZNEGO, W KIMŚ, KOGO SIĘ KOCHA, I CENI PONAD ŻYCIE?
http://www.youtube.com/watch?v=PgFM3LaFezc
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Pt lut 20, 2009 14:17 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Czy Twoi rodzice uczyli Cię jeździć na rowerze? Pozwolili na to? Przecież to nieodłącznie jest związane z upadkami i bólem... a oni przecież Cię kochają.
_________________ Piotr Milewski
|
Pt lut 20, 2009 15:10 |
|
 |
Vacarius
Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48 Posty: 1268
|
Starożytni Grecy wierzyli w to ze bogowie są okrutni. I mieli racje co do tej okrutności. Natura - naturalna selekcja jest okrutna. 
|
Pt lut 20, 2009 15:22 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Tak postawione pytanie było już mnóstwo razy. Odpowiedzi na ogół są mętne - jest to jedna ze sprzeczności (sprzeczność jest zauważalna, kiedy rozważamy cechy Boga), prowadząca do porzucenia religii.
jumik napisał(a): Czy Twoi rodzice uczyli Cię jeździć na rowerze? Pozwolili na to? Przecież to nieodłącznie jest związane z upadkami i bólem... a oni przecież Cię kochają.
Przykład często nadużywany i mocno naciągany:
- rodzice nie są wszechmocni, nie mogą zapobiec upadkom, Bóg mógłby stworzyć świat, gdzie upadki nie byłyby bolesne,
- często cierpią ludzie nie ze swojej winy ("nie wywrócili się sami na tym rowerze, a ktoś ich popchnął" - no chyba że wszyscy są winni przez grzech pierworodny, ale to już inna bajka o odpowiedzialności zbiorowej),
- rodzice pozwalają dziecku dorosnąć, kupić samochód, jeździć szybciej, dorównać sobie i przerosnąć siebie - zaś Bóg, mimo gdzieniegdzie wspomnianego oczekiwanego partnerstwa wobec człowieka, nadal go ogranicza, i zawsze będzie nadrzędny.
|
Pt lut 20, 2009 15:27 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Grzmocie
Cytuj: - rodzice nie są wszechmocni, nie mogą zapobiec upadkom, Bóg mógłby stworzyć świat, gdzie upadki nie byłyby bolesne, Rodzice nie są wszechmocni ale w przykładzie Jumika jak najbardziej mogli by zakazać prób nauki jeżdzenia na rowerze w celu uniknięcia wszelkich niepowodzeń. Bóg działa podobnie, wedle swej wszechmocy, jak rodzic wedle swych moźliwości. Liczy się efekt, to że dziecko czegoś się nauczy, miast bezpiecznie siedzieć w domu i nic nie umieć. Gdyby upadki nie były bolesne byłby to poważny problem, gdyż jak wiemy ból spełnia rolę ostrzegawczą. Cytuj: często cierpią ludzie nie ze swojej winy ("nie wywrócili się sami na tym rowerze, a ktoś ich popchnął" - no chyba że wszyscy są winni przez grzech pierworodny, ale to już inna bajka o odpowiedzialności zbiorowej), Oczywiście, czasem, a nawet często ludzie cierpią nie bo ponosża karę za coś, taka jest poprostu nasza rzeczywitość i jest to prawda zawarta już w księdze Hioba. Dziwne że zarzucasz coś mając jedynie fragmentaryczną wiedzę. Cytuj: rodzice pozwalają dziecku dorosnąć, kupić samochód, jeździć szybciej, dorównać sobie i przerosnąć siebie - zaś Bóg, mimo gdzieniegdzie wspomnianego oczekiwanego partnerstwa wobec człowieka, nadal go ogranicza, i zawsze będzie nadrzędny
Masz wysokie ambicje (czyżby pycha?) chcesz być Bogiem... to nawet zabawne bo w pewnym sensie Bóg chce abyśmy mu dowrównali, On jest miłością i my mamy kochać, On jest prawdą i my mamy świdczyć prawdziwie... jak dla mnie wszystko ok i na właściwym miejscu.
Prócz tego, dziecko nigdy nie zastąpi swoich rodziców, jedynie może ich nąsladować w swoiej rodzinie. Także przykład jest błędny. Człowiek nie może dorównać Bogu, może Go jednak naśladować.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Pt lut 20, 2009 15:44 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
WIST napisał(a): Liczy się efekt, to że dziecko czegoś się nauczy, miast bezpiecznie siedzieć w domu i nic nie umieć.
Gdyby upadki nie były bolesne byłby to poważny problem, gdyż jak wiemy ból spełnia rolę ostrzegawczą. Tak, ale zdarzają się też często nauki pod dobrą opieką, kiedy dziecku nic się nie dzieje i mimo to się nauczy - kwestia staranności, możliwości, dobrych chęci. A upadki mogłyby nie być bolesne - ciało mogłoby być na nie odporne - co to za problem? WIST napisał(a): Oczywiście, czasem, a nawet często ludzie cierpią nie bo ponosża karę za coś, taka jest poprostu nasza rzeczywitość i jest to prawda zawarta już w księdze Hioba. Dziwne że zarzucasz coś mając jedynie fragmentaryczną wiedzę. Wbrew pozorom, zdaję sobie sprawę z tego, że czasami ludziom coś się przydarza. Tylko że ja nie uwzględniam w równaniu wszechwiedzącego, wszechmocnego, wszechkochającego bytu - więc u mnie do sprzeczności to nie prowadzi. WIST napisał(a): Masz wysokie ambicje (czyżby pycha?) chcesz być Bogiem... to nawet zabawne bo w pewnym sensie Bóg chce abyśmy mu dowrównali, On jest miłością i my mamy kochać, On jest prawdą i my mamy świdczyć prawdziwie... jak dla mnie wszystko ok i na właściwym miejscu.
Prócz tego, dziecko nigdy nie zastąpi swoich rodziców, jedynie może ich nąsladować w swoiej rodzinie. Także przykład jest błędny. Człowiek nie może dorównać Bogu, może Go jednak naśladować.
Tak, mam ambicje. W dzieciństwie nawet myślałem o zostaniu bogiem (UWAGA: pojęcie ogólne, piszemy z małej litery), ale uznałem, że modlitwy będą strasznie drażniące. Żartuję. Tu też nigdzie nie napisałem, że chcem być bogiem. Ja chcę być lepszy - co to za sztuka po prostu komuś dorównać?
Nie pisałem o zastępowaniu rodziców przez dzieci - chociaż to też się zdarza. Pisałem o przerastaniu rodziców przez dzieci - to daje największą radość rodzicom, i to prowadzi do rozwoju cywilizacji. Nie chodzi o to, żeby tylko naśladować, robić cały czas to samo, ślepo patrzeć w kogoś - trzeba się rozwijać, sięgać po rzeczy nowe.
|
Pt lut 20, 2009 16:16 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
grzmocie
Podanie przykładu sytuacji gdzie żadnej szkody się nie ponosi, nie jest arguemntem że wszystko w życiu można i da się przejśc gładko i bez bólu. Takie są realia. To że podam przykład bezpiecznej jazdy samochodem, nie zmieni faktu że na drogach ciągle są wypadki.
Jak już napisałem, ból pełni funkcje informacyjną. Faktem jest że czasem przydało by się móc go regulować, tylko że wtedy napewno ludzie wyłączyli by go na stałe, co byłoby bardzo grożne. Nie ma tu zatem znaczenia co by mogło być. Równie dobrze moglibyśmy nie mieć oczu aby nas słońce nie raziło...
Dorównanie najwyższemu jest tożsame z staniem się lepszym. Dla Ciebie może to być autorytet, ktoś kto naprawde Cie pociąga swoją postawą.
Cytuj: Nie pisałem o zastępowaniu rodziców przez dzieci - chociaż to też się zdarza. Pisałem o przerastaniu rodziców przez dzieci - to daje największą radość rodzicom, i to prowadzi do rozwoju cywilizacji. Nie chodzi o to, żeby tylko naśladować, robić cały czas to samo, ślepo patrzeć w kogoś - trzeba się rozwijać, sięgać po rzeczy nowe.
Sądzę iż rodzice wychowując muszą być dla swojego dziecka autorytetem. Nie ma nic złego w tym aby wzorować się na ojcu, być np. uczciwym, zaradnym, nie palić i nie chodzi tylko o klonowanie się, czyli picie tej samej kawy, czy oglądanie tych samych filmów. W tym sensie zatem o któym pisałem nie ma mowy o bezmyślnym i ślepym powielaniu. I jak najbardziej to o czym pisze pozostawia szeroki zakres autonomii, która jednak ma mocne podstawy. Bóg z racji swej doskonałości nie może zostać nijak prześcignięty, pozostaje jedynie "dorównywać" Mu. Nie musisz w Bogfa wierzyć, jest to zwyczajnie logiczne.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Pt lut 20, 2009 22:32 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Masz rację, autorytety są potrzebne, i rodzice dla dzieci autorytetami powinni być. I nie zawsze przewyższenie jest możliwe. Ale nie można z góry zakładać, że się zatrzymam tutaj i dalsze doskonalenie nie jest potrzebne.
|
Pt lut 20, 2009 22:42 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Ależ doskonalenie jest czymś niezbędnym, dla chrześcijan jest to coś co prowadzi do Boga i to od zawsze.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Pt lut 20, 2009 23:06 |
|
 |
Karwoch
Dołączył(a): Cz lut 12, 2009 17:36 Posty: 229
|
No tak, ale nadal nie rozumiem jak wiara katolicka tłumaczy sytuację w których zupełnie niewinnym ludziom przydarzają się tak straszne rzeczy, że doprowadzają danego człowieka do obłędu lub samobójstwa. I to wcale nie z winy drugiego człowieka a przypadku. Po takich zdarzeniach, dana osoba wcale nie jest mądrzejsza, tylko zniszczona i niezdatna do życia. Jeśli się nie uwzględni wielokrotnych inkarnacji, rozumiem że dla wielu ludzi występuje sprzeczność miłości Boga, do tego co się dzieje na świecie. Jest to zwyczajnie niesprawiedliwe że jedni przechodzą przez życie beztrosko i nie popełniają żadnego grzechu ciężkiego, przez co idą do nieba, a ludzie którzy przeżyli koszmar w życiu, popełniają samobójstwo i idą do piekła. Jak by nie patrzeć, uwzględniając tylko jedno życie na ziemi jest to absurd.
|
So lut 21, 2009 12:54 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Wiara katolicka nie rości sobie prawa do wyjaśniania wszystkiego. To po prostu nieprawda, że religia odpowiada na wszystkie pytania ( a takie ciche założenie z każdego tego typu wątku się przebija, u wierzących i u ateistów ). Koniec kropka, trzeba się z tym pogodzić.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
So lut 21, 2009 13:25 |
|
 |
teatime
Dołączył(a): Cz lut 12, 2009 13:29 Posty: 459
|
Johnny99 napisał(a): Wiara katolicka nie rości sobie prawa do wyjaśniania wszystkiego. To po prostu nieprawda, że religia odpowiada na wszystkie pytania ( a takie ciche założenie z każdego tego typu wątku się przebija, u wierzących i u ateistów ). Koniec kropka, trzeba się z tym pogodzić.
To tak na wypadek sceptycyzmu - masz wierzyć, ale pamiętaj, jak najdą Cię wątpliwości to wiara na nei nie odpowie, po prostu wierz 
_________________ Uczę o wielkich rzeczach i stromą idę drogą, rwąc religijne więzy i kłam zadając bogom.
Lukrecjusz
|
So lut 21, 2009 13:28 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Czy Ty naprawdę nie rozumiesz słowa " wiara " ? Jak może istnieć wiara bez wątpliwości ? To jest pewność, a nie wiara. Jak może istnieć wiara, która wszystko wie ? To jest wiedza, a nie wiara. Zarówno wątpliwości, jak i niedostatek wiedzy to nie są " problemy ", tylko bardzo istotny aspekt wiary. Czy to naprawdę jest takie trudne ? Tego naprawdę się nie da pojąć ? Bo pojawia się dosłownie za każdym razem, gdy tylko wschodzimy na ten temat..
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
So lut 21, 2009 13:35 |
|
 |
teatime
Dołączył(a): Cz lut 12, 2009 13:29 Posty: 459
|
Spokojnie, nie denerwuj się
Raz ktoś tutaj pisał, że wiara oznacza pewność bez dowodów.
A jeśli Ty nie masz pewności, to chyba znaczy, ze zastanawiasz się, czy po śmierci nie dosięgnie Cię makaronowa macka, lub rozpłyniesz sie w nicości?
_________________ Uczę o wielkich rzeczach i stromą idę drogą, rwąc religijne więzy i kłam zadając bogom.
Lukrecjusz
|
So lut 21, 2009 13:38 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Raz ktoś tutaj pisał, że wiara oznacza pewność bez dowodów. Chyba pewność serca - tu zgoda. Cytuj: A jeśli Ty nie masz pewności, to chyba znaczy, ze zastanawiasz się, czy po śmierci nie dosięgnie Cię makaronowa macka, lub rozpłyniesz sie w nicości?
Nikt nie wie, co będzie po śmierci.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
So lut 21, 2009 13:42 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|