|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 5 ] |
|
Temat dla ludzi z wątpliwościami natury moralnej :)
Autor |
Wiadomość |
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
 Temat dla ludzi z wątpliwościami natury moralnej :)
Karen Horney
Nerwica a rozwój człowieka
ROZWÓJ JAKO WARTOŚĆ MORALNA
"Proces neurotyczny jest procesem zmian w psychice człowieka, że zaś powoduje trwonienie sił konstruktywnych - jest procesem wybitnie niepomyślnym. Nie tylko różni się jakościowo od prawidłowego procesu rozwoju zdrowego człowieka, ale jest mu przeciwstawny w większym, niż nam się dotąd wydawało, stopniu. W sprzyjających warunkach tkwiące w jednostce zasoby energii bywają zużytkowane do zrealizowania wszystkich jej możliwości, co nie znaczy, że rozwój przebiega u różnych jednostek identycznie. Zależnie od indywidualnych uzdolnień i skłonności, a także od warunków, w jakich upłynęły wcześniejsze i późniejsze okresy życia- człowiek staje się łagodniejszy lub surowszy, bardziej ostrożny lub bardziej ufny, bardziej lub mniej na sobie polegający, nabywa natury refleksyjnej lub bardziej zwróconej ku aktywności zewnętrznej, a przede wszystkim rozwija swoje indywidualne zdolności.
Bez względu na to, jak kształtuje się jego osobowość, będzie ona wynikiem rozwoju jego własnych, przyrodzonych mu predyspozycji. Jednakże pod wpływem wewnętrznych napięć jednostka wyobcowuje się niekiedy ze swej autentycznej osobowości. Skupia wówczas całą niemal energię, którą dysponuje, na kształtowaniu swego "ja"- poprzez rygorystyczny system wewnętrznych nakazów- na miarę istoty absolutnie doskonałej. Nic, co nie dorównywałoby boskiej perfekcji, nie mogłoby sprostać owemu wyidealizowanemu obrazowi własnej osoby. Nic mniej idealnego nie zaspokoi aspiracji jednostki do wspaniałych przymiotów, które, jak sądzi, posiada, ewentualnie mogłaby lub powinna posiadać.
Ten właśnie aspekt procesu neurotycznego (...) przykuwa naszą uwagę, wykraczając daleko poza sferę praktyczno-klinicznych i teoretycznych zainteresowań zjawiskami patologicznymi. Dotyczy on bowiem aspektów psychiki człowieka związanych z wartościowaniem moralnym, takich jak pragnienia, popędy, a także nałożony przez religię obowiązek osiągnięcia doskonałości. Każdy poważny badacz rozwoju człowieka bez wahania oceni jako niepożądane takie cechy, jak pycha czy arogancja, a także dążenie do perfekcji, o ile pycha jest jego siłą motywacyjną. Jednakże panują istotne różnice poglądów co do tego, czy system wewnętrznej kontroli jednostki nad samodyscypliną jest pożądany, a nawet konieczny jako zabezpieczenie postępowania zgodnego z nakazami moralności. Zakładając nawet, że owe wewnętrzne nakazy działają hamująco na spontaniczną aktywność jednostki, czyż jednak nie powinniśmy- w myśl chrześcijańskiego przykazania "bądźcie doskonali"- dążyć do doskonałości? Czyż nie byłoby to ryzykowne, a nawet zgubne dla moralnego i społecznego życia jednostki, gdybyśmy ją uwolnili od tych nakazów?
Nie miejsce tu na omawianie różnorodnych płaszczyzn, na których zagadnienie to było stawiane i rozstrzygane w dziejach ludzkości. Nie czuję się w tym zakresie kompetentna. Pragnę jedynie zaznaczyć, że jednym z istotnych czynników determinujących odpowiedź na to pytanie jest przyjmowana koncepcja natury ludzkiej.
Ogólnie mówiąc, istnieją trzy zasadnicze koncepcje celów moralnych, ukształtowane na podstawie różnych poglądów na istotę natury ludzkiej. Nikt, kto w jakiejkolwiek formie wierzy, że człowiek jest z natury istotą grzeszną lub igraszką prymitywnych instynktów (Freud), nie może pozwolić sobie na zlekceważenie nakazów samokontroli. Celem moralnym musi być w tym wypadku opanowanie i przezwyciężenie własnego status naturae, nie zaś indywidualny rozwój.(...)"
Wnioski wyciągajcie sami.
Jest to tylko mały urywek tej książki, która ma jakieś 500 stron. Polecam, jak ktoś jeszcze nie jest przekonany, że psychika to istne bagno, z resztą jak cały świat.
Ale mam taką swoją teoryjkę, że to wszystko jest i tak jak groch w ścianę i po prostu pewna grupa ludzi o konkretnej wrażliwości nie odnajdzie się nigdy w wierze katolickiej czy innej, wymagającej praktyk spowiedzi. (I nie mówię tutaj o ludziach, którym się zdarzy mieć jakąś logiczną wątpliwość, bo pewne wątpliwości chyba każdy posiada i są one uzasadnione). Myślę, że dla tej grupy ludzi wiara katolicka jest tylko pewnym etapem w życiu i dylematy moralne są nie do uniknięcia. Oni mają takie spojrzenie na świat, na siebie, na ludzi. Są bardzo wyczuleni na kwestię uczciwości. Być może, są jedynymi naprawdę uczciwymi ludźmi na tym świecie. Jak Philip Marlowe w powieściach Chandlera. To są tylko moje spekulacje, ale jakby się przyjrzeć temu, co ci ludzie mówią u spowiedzi, to nie znalazłby się ani jeden grzech ciężki. Są to ludzie, którzy zła nie czynią, a z pewnością nie dużej rangi. Oni po prostu nie potrafią, taka ich natura. I nie chcą. Dla nich coś takiego jak "chwila słabości" nie istnieje, oni mają jasno w główce wypisane, co mogę i mam robić, a co kategorycznie odrzucam. Oni nie potrzebują sakramentów by się rozwijać moralnie. To wszystko moje zdanie, oparte w dużej mierze na moich doświadczeniach podobnie beznadziejnych, jak tych ludzi tutaj wypisujących na tym forum swoje wątpliwości. Możecie to olać i wrócić do swoich dogmatów, ale nie miejcie potem do nikogo pretensji, że nadal nie wiecie, czy poprawienie dywanu w niedziele jest już pracą niekonieczną. Tak jak powiedziałem, moja teoryjka głosi, że ci ludzie są bardzo wyjątkowi, wrażliwi na bardzo subtelne, nieraz niewidoczne dla ludzi wokół, cierpienia i niesprawiedliwości. Kojarzycie fragment w ewangelii, gdzie Jezus mówi o dobrych i złych owocach? Moje pytanko brzmi: Czy praktykowanie waszej religii, korzystanie z sakramentów, szczególnie spowiedzi, przynosi wam dobre owoce? Ale wy już wiecie, że utrapienia, wątpliwości moralne dobrymi owocami nie są. Sami widzicie, że wątpliwości są dla was destrukcyjne. Teraz zostaje wam tylko jeden krok-zakwestionowanie tego, że religia jest wam potrzebna do rozwoju i że was rozwija.
|
Wt lip 14, 2009 22:54 |
|
|
|
 |
eywakua
Dołączył(a): Pn maja 18, 2009 16:59 Posty: 9
|
Według mnie, religia jest potrzebna do rozwoju każdego człowieka, bez względu na jego osobowość. Oczywiście - religia różnie pojmowana, nie mówię tutaj o cotygodniowym bieganiu na pokaz czy nie na pokaz, ale bez głębszego zastanowienia, do kościoła i wypełnianie wszystkich "poleceń" religii, ale nad pracą duchową, pracą nad swoim wnętrzem, jakkolwiek górnolotnie to brzmi. Człowiek jest istotą, która potrzebuje pewnych zakazów, ograniczeń i wyraźnie postawionych granic, żeby się nie pogubić. I nawet jeśli wątpliwości jest dużo, to ich wpływ destrukcyjny jako całokształt jest na pewno mniejszy niż dobro, które niesie rozwój duchowy.Ludzie do bólu dobrzy i uczciwi, o których piszesz, nie są ludźmi słabymi. Są silnymi jednostkami, które tych ograniczeń i nakazów potrzebują mniej. Oni SĄ wiarą, a nie żyją według wiary. A ta sztuka udaje się chyba nielicznym.
|
So lip 18, 2009 20:47 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Rozumiem, że masz zamiar dyskutować to o wpływie religii i jej nakazów oraz zakazów na życie człowieka z punktu widzenia psychologii itp. dlatego przeniosłem temat do tego działu. jumik
|
So lip 18, 2009 23:35 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
nie są wiara lecz nie oni żyja lecz żyje w nich Chrystus jak mówi Jezus słowami św Pawła w Słowie Boga zwanym Biblią.
w bibli Bóg przemawi tu i teraz do każdego człowieka.
katolika obowiazuje prawo wolności, sprawiedliwości i łaski Boga oraz życie wegług rad zawartych w błogosławieństwach .
wszelkie przykazania są to rady i wskazówki Boga lub Kościoła co za tym idzie czasem i Ducha Sw.
Kiedy się spowiadam to mówię ile razy nie potrafiłem kochać siebie z powodu rany pierworodnej, osobistych problemów emocjonalnych, braku wiedzy, złego wpływu innych deprawowanych z pokolenia na pokolenie od rany pierworodnej natury ludzkiej.
Spowiadam się z tego że zasmuciłem Ducha św lub obraziłem Boga lub jego miłość.
każdy grzech nie jest nigdy w pełni świadomy i dobrowolny z uwagi na rane pierworodną która uczyniła z nas tabula rasa czyli totalny brak wiedzy w tym umiejetniści mowy i poznania rzeczy i ludzi a także poczucia i świadomości godności dzieci Bożych i poczucia jedności i zaufania do Boga oraz świadomości że nas kocha i nie musimy sę go lękać jak Adam i Ewa a także odczuwamy wstyd i poczucie winny gdy popełnimy czyn zły.
Ale de facto to toksyczne poczucie winy i wstydu jest efektem toksycznego wychowania rodziców w kulturze zachodu.
W buszu ludzie nie są tacy wstydliwi i nie czuja sie za nic wini.
Jednak to rana pierworodna powoduje że z powodu utaconego poczucia goności człowiek jako dziecko postrzega rodziców i dorosłych i ich życie jako cudone i boskie z uwagi na możliwość robienia co sie chce oraz bycie tak wielkim, cudownym, potężnym i madrym jak dorosli.
Do tego z powodu utraty poczucia i świadomości godności osobistej w Bogu dzieci a potem dorośli moja ciagłe kompleksy lub sie wywyrzszają , nawet uważają za Boga lub ponizają uważając sie za śmieci, zera, nikogo.
Co prowadzi nawet do umiłowania cierpienia na tle seksualnym lub emocjonalnym (masohizm).
Do tega ta utracona w świadomosci Godność prowadzi nas do tosycznego poczucia winy i wstydu a także do ciagłego porównywania sie z innymi, brania do siebie przemocy słownej, fizycznej seksualnej w wyniku poznania zła.
Adam i Ewa nie znali zła na poczatku więc nie znali cierpienia duchowego jak i emocjonalnego i w minimalnym stopni odczuwali cierpienie fizyczne.
Kain zabił Abla(oczywiście to tylko opowieść lit.) z powodu dostrzegalnej nierówności nim a bratem , poczuciem skrzywdzenia, niesprawiedliwości Boga(Adamoweg wstydu i posadzania Boga o zło jak w przypadku kuszenia i zerwania owocu którego efektem jest poczucie winy, bycia złym , lekiem i nieufnoscia wobec Boga, posadzamy Boga o złe zamiary wobec nas/ karanie oraz jego niesprawiedliwość wobec nas w życiu/ jeden ma lepiej drugi gorzej, Bog nie karze złego nie nagradza dobrego za życia, dobry cierpi a zły nie itd.) i w efekcie przemiany teg fałszywego zranienia powstałego w wyniku utray przez prarodziców godności w Bogu, na gniew, nienawiść i chec rywalizacji zabija w jego odczuciu i przekonaniu tego "lepszego" broniąc własnej samooceny i wymierzajac samemu sprawiedliwość której rzekomo doświadczył od niesprawiedliwego Boga.
De fakto i Par exelence wszystkie grzechy biora się z pychy ktora powstała z checi bycia lepszym niz Bóg zarówno w przypadku prarodziców jak i szatana i demonów.
Od tej pory Szatan walczy z Bogiem chcąc Go upokorzyć i pokazać że naprawde jest lepszy od Boga tak jak mu się wydaje.
Tak samo prarodzice zrywajac owoc poznania dobra i zła czyli chcac stac się równym Bogu poznali zło co sprawiło rane śmiertelna człowieka(wygnanie z ogrodu eden i nie mozność spozywania owocu życia/niesmiertelności ) i absolutna nieodwracalnosć tago stanu( postawienie cherubów i miecz z połyskującym ostrzem).
Bóg jednak zapowiada Zbawce który sie pocznie z niewisty który poprzez swą sprawiedliwość i łaskę i wszechmoc dokonuje paschy i wybawi ludzi z pod fatalnej rany zadanej przez szatana ludziom/ leku przed śmiercią i nie znajomości zycia po śmierci, brak sesu cierpienia, pychy szatana chcacego pokonać Boga i zadania mu bólu, pozbawienia wszechmocy i stania się wiekszym od Niego.
Jezus pokonał też skutki grzech Diabła i ludzi czyli pierwotnej pychy diabła , demon która spowodowała to ze doswiadczaja piekła, czyli brzydza się i nienawidza Boga patrząc na niego a światło, prawda, doro, piekno, zrowie, obraz Boży doznaja piekła które jest "gniewem" Bożym w ich Boskiej naturze,istocie, obrazie i godności z powodu swojej pychy stania sie jak Bog lub wiekszym od Niego.
Tak samo gdy człowiek ma kaca po libiacji jet to efekt rany pierworodnej w wyniku której cierpi emocjonalnie i fizycznie dlatego sięga po alkohol do tego okłamuje sie że picie w nadmiarze alkoholu nie szkodzi( nazywa zło dobrem i chce być jak Bóg) cierpi moralnie czyli duchowo, czyni to co chce ale nie to czego pragnie czyli dazenie do życia a nie smierci i rozwoju i nieśmiertelności jak było na poczatku.
Kac na drugi dzień jest "gniewem" Bożym wpisanym w nasza naturę.
Kacowi fiz. towarzyszy kac duszy/ obrzydzenie, pogarda. nienawiśc do siebie nazywnie sie pijakiem, głupcem złym do tego kac moralny/ świadomość niszczenia zdrowia daru Bożego, wstyd, wina, lęk przed kara ze strony Boga bedacym skutkiem rany pierworodnej i niefności zasianej w ludziach w stosunku do Boga.
Szatan zawsze nas oskarza i straszy kara Bożą, to jego kłamstwo powoduje poczucie zagrozenia oraz rządanie niektórych ludzi zmysłowego/ nukowego dowodu na istnienie Boga.
Prarodzice mieli swiadomosc jego istnienia, troski bezwarunkowej miłości i poczuci swej nieskończonej i wiecznej Godnosci i byci dziedzicem Boga.
Tak naprawde prarodzice mogli byc śmiertelni z tym że zyli w stanie pierwotnej szczęśliwosci(nie znali zła i doświadczali cierpienia w minimalnym stopniu) wolności/ kierowania sie w pełni rozumem.
Lub odchodzili/ mieli odchochodzić(mogli wczesniej ulec pokusie Szatana) poprzez wniebowstapienie.
Gdybybyli nieśmiertelni ziemia by się przeludniła i doszło By do smierci głodowej.
Jezus zadosćuczynił za grzech demonów i ludzi w ten sposób że sam doświdczył ptępienia szatana, cierpienia wynikajacego z grzechu i sam stał się grzechem i cierpieniu mu towarzyszacemu w podmiocie podczas grzeszeni/pychy/ kłamstwa/nieBoga.
Jezus usprawiedliwił "ginew" Ojca na ludzi i demonów czyli jego cierpienie z powodu niedoli stworzeń.
Jak wiemy gniew jest reakcja na zło czyli zranienie. Jako że Bog nie ma w sobie idei zła moralnego/nieprawrdy wiec go nie stworzył i nie chciał ponieważ jest prawda i dobrocią wiec go nie rozumie a godzi sie na nie z uwagi na godnosć swoich dzieci czyli ich wolność.
Ta zgoda Go jednak Boli co powoduje konieczność zesłania Syna który poprzez stanie sie człowiekiem wyraza miłosć Ojca do ludzi i miłość Ojca do samego siebie oraz Jezusa Do Ojca. Jezus usprawiedliwiajac ludzi i demonów, zanurza bół Ojca w swojej miłosci do Niego i w ten sposób odzyskuje możliwos pełnego kochania ludzi w Jezusie.
Z radości ukojenia bólu,"gniewu" Ojciec daje zmartwychwstanie Jezusowi i ludziom i szatanowi w nim do utraconej jedności z Bogiem.
Po usprawiedliwieniu Jezus daje ludzia łaske w Osobie Ducha Sw.
Bóg zwalcza zło i cierpienie / przemoc, gwałt. nieprawde poprzez miłość, prawde, wszechmocną miłość okazujacą swoja pozorna niemoc doświadczajaąc w miłości do Siebie i ludzi niemozliwego dla Bog: bólu, smierci, stania się grzechem doświadczenia Jego pychy dajace Jezusowi wrażenie potepienia na krzyżu- tak napisała Adriane von Spayer.
Wszechmoc Boga Polega na tym że jest wolny i robi co chce a zawsze kieróje się miłością, prawda i poszanowaniem wolności swoich dzieci.
Jest tak wszechmocny że potrafi uratować wolność swoich wszystkich stworzeń nie naruszajac jej i pojednać je z sobą biorac na siebie skutki wolnosci swoich dzieci będac przy tym wolnym, soba i jeszcze bardziej szczęśliwym.
Bóg leczy swój "gniew" ni broniac się i nie atakójac lecz przytula z miłoscią siebie poprzez uczłowiczonego syna i ludzi.
|
N lip 19, 2009 3:36 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Najwyraźniej część osób zwyczajnie się boi się samemu podejmować decyzje i potrzebuje prowadzenia "za rączkę" przez takich czy innych guru.
Wstyd żeby zrzucać odpowiedzialność na nadprzyrodzone istoty. Wstyd bo wtedy nie można nawet się nazwać człowiekiem. Gdzie ta kurna WOLNA WOLA. Decydujcie sami o swoim życiu i ponoście konsekwencje do cholery.
Dziękuję za uwagę. 
|
Wt lip 21, 2009 13:56 |
|
|
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 5 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|