Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
Autor |
Wiadomość |
zsoborniki
Dołączył(a): N lut 07, 2010 11:42 Posty: 728
|
 Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
Bardzo często widzę rozbieżność pomiędzy deklarowaną wiarą ludzi ochrzczonych a ich życiem i zachowaniem się poza kościołem (świątynią). Uważam, że jest to skutek ogromnego kryzysu wiary w naszym Kościele katolickim. Poddaję pod dyskusję, czy ja jako katolik (a może jako człowiek nie związany z Kościołem katolickim) jestem świadomy tego zjawiska i jakie widzę sposoby jego przezwyciężania? Czy jest konieczne zajmowaniem się tym problemem? Czy temu zjawisku winni przeciwstawić się tylko "uczeni w piśmie" (hierarchia w Kościele)?
_________________ Pozdrawiam! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
zsoborniki
|
So mar 20, 2010 8:21 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
Tylko czy to jest kryzys, czy jednak stan jak najbardziej normalny, który trwa "od zawsze", poczynając od biblijnego Izraela? Trochę "gorących" i "zimnych", większość "letnich".
|
So mar 20, 2010 10:52 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
No z tym kryzysem to będzie się tylko pogłębiał. Im więcej się nauka i wiedza rozwija to tym dalej musi uciekać Bóg. Kiedyś był za chmurami w niebie, później w kosmosie, teraz musi się ukrywać w nieokreślonym kontinuum czasoprzestrzennym. Jak kiedyś ludzkość (i o ile oczywiście tak się stanie) wespnie sie na kolejny stopień poznania to Bóg znowu będzie musiał skryć się w innym miejscu. Jakie wnioski się Wam nasuwają ?
|
So mar 20, 2010 11:25 |
|
|
|
 |
wieczny_student
Dołączył(a): Cz sie 16, 2007 13:29 Posty: 2342
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
CzłowiekBezOczu napisał(a): No z tym kryzysem to będzie się tylko pogłębiał. Im więcej się nauka i wiedza rozwija to tym dalej musi uciekać Bóg. Kiedyś był za chmurami w niebie, później w kosmosie, teraz musi się ukrywać w nieokreślonym kontinuum czasoprzestrzennym. Jak kiedyś ludzkość (i o ile oczywiście tak się stanie) wespnie sie na kolejny stopień poznania to Bóg znowu będzie musiał skryć się w innym miejscu. Jakie wnioski się Wam nasuwają ? Błędne. Ale cóż, z błędnych założeń...
_________________ "Nie jesteś byle kim, więc nie możesz żyć byle jak."
|
So mar 20, 2010 12:01 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
Ja, jako chrześcijanin w dużej mierze wychowany na Ojcach Kościoła, wciąż mam przed oczami Kościół pierwotny. Wtedy nie było gorących, letnich, zimnych. Wszyscy byli gorący, wszyscy byli świadomi, wszyscy byli głęboko wierzący i tą wiarą żyli na co dzień (wielu aż do oddania życia). Uważam, że dla postawionego problemu kluczowe są następujące rzeczy: -autentyczna wiara - czyli przekonanie, że to, w co wierzę, jest prawdziwe -świadomość - czyli wiedza w co się wierzy -konsekwencja - ww. zaowocują prawdziwym chrześcijańskim życiem, jeśli człowiek jest konsekwentny i uczciwy wobec samego siebie, jeśli potrafi bronić swoich przekonań i żyć zgodnie z nimi. Moim zdaniem, najpoważniejszy jest problem braku świadomości. Przykra prawda jest taka, że ogromna ilość katolików nie wie w co wierzy, nie znają swojej wiary (i wcale nie mam na myśli wysokiej teologii na poziomie unii hipostatycznej czy transsubstancjacji). Spotykam się z tym niemal codziennie.
Znamienne jest, że takiego problemu nie było w czasach Apostołów ani Ojców. Problem pojawił się po reskrypcie mediolańskim w IV w. kiedy to chrześcijaństwo stało się religią państwową i jednocześnie masową. Za masowością poszło radykalne obniżenie jakości - z początku nie tak silne, później jednak już bardzo widoczne. Jeśli ktoś chciał przezywać swoje chrześcijaństwo w sposób radykalny, to musiał uciekać na pustynię albo zamknąć się w monastyrze. Biskupi, prezbiterze, diakoni, zakonnicy - oni mogli prowadzić życie duchowe. Z czasem poszło to w kierunku, że tylko oni mogli takie życie prowadzić. Cała reszta (którą dzisiaj nazywamy "świeckimi") nie miała możliwości prowadzenia życia duchowego. Namiastką takowego była i do dzisiaj pozostaje pobożność ludowa - jest to jednak wciąż tylko namiastka.
Smutne takiego stanu rzeczy owoce zbieramy dopiero dzisiaj. Ludziom taki erzac przestał wystarczać, bo i nie było to wiele więcej niż parodia chrześcijaństwa. Zżymamy się dzisiaj, że osoby ochrzczone się nie angażują w życie Kościoła, że nie żyją Ewangelią na co dzień - a przecież przez kilka wieków tego właśnie od nich oczekiwano. Tymczasem wraz ze wzrostem świadomości musi podążyć decyzja o odrzuceniu substytutu chrześcijaństwa - i może to skutkować albo całkowitym porzuceniem życia Ewangelią i odwróceniem się od Kościoła, albo przeciwnie, wiarą głęboką i świadomą, wyrażającą się w codzienności życia. Nie muszę chyba pisać, że ostatni sobór był właśnie taką refleksją nad tym, co zrobić, aby ochrzczeni poszli tą drugą ścieżką.
Jak można to osiągnąć? Przede wszystkim świadectwo. Zarówno świadectwo słowa, jak i życia tym słowem. To ma zawsze największą moc oddziaływania i przyciągania. Dalej katecheza. Nie tylko dzieci i młodzieży, ale i dorosłych. To formacja zarówno intelektualna, jak i duchowa, która potrzebna jest na każdym etapie życia. Ostatecznie trzeba chrześcijan zaangażować w życie Kościoła. Dzisiaj mamy wiele możliwości, a najbardziej znaczące są różne ruchy i wspólnoty, w których każdy może przeżywać swoje życie jako świadomy i zaangażowany chrześcijanin
|
So mar 20, 2010 12:07 |
|
|
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
wieczny_student napisał(a): CzłowiekBezOczu napisał(a): No z tym kryzysem to będzie się tylko pogłębiał. Im więcej się nauka i wiedza rozwija to tym dalej musi uciekać Bóg. Kiedyś był za chmurami w niebie, później w kosmosie, teraz musi się ukrywać w nieokreślonym kontinuum czasoprzestrzennym. Jak kiedyś ludzkość (i o ile oczywiście tak się stanie) wespnie sie na kolejny stopień poznania to Bóg znowu będzie musiał skryć się w innym miejscu. Jakie wnioski się Wam nasuwają ? Błędne. Ale cóż, z błędnych założeń... Błąd powoduje błąd. Bardzo słusznie. Ale jaki jest ten błąd ? (Wzorowane na: Stanisław Lem "Opowieści o pilocie Pirxie" opowiadanie "Wariacka Kąpiel" Rozmowa z Szefem)
|
So mar 20, 2010 12:23 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
Jestem świadom że problem istnieje i wychodzi to przy okazji różnych dyskusji tutaj. Czasem zastanawiam się czy to nie wygląda tak jakbym przy każdej okazji oceniał, a jednak ten kryzys jest przyczyną, lub jest jakoś związany z wieloma sprawami które tutaj poruszamy.
A co się robi konkretnie? Ukuto nawet pewien termin - nowa ewangelizacja, jako właściwie jako praca nam ludźmi którzy formalnie są w Kościele, nawet uczęszczają na Msze, ale ich życie duchowe jest ubogie, lub go zwyczajnie nie ma. A zatem to się robi, są ludzie w Kościele którzy chcą głosić Jezusa ochrzczonym.
Czy to było zawsze? Trudno ocenić, ale zapewne nie od dziś mamy tzw niedzielnych katolików. Myślę nawet że nastały czasy gdy jednak ludzie dokonują wyboru swych przekonań, czasem traktują wiarę instrumentalnie, a nie ujawniają się z tym tylko dlatego że jest u nas swoisty przymus wiary i niektórzy ludzie nie wyobrażają sobie jak można nie chodzić na Msze, a to też zniechęca.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
So mar 20, 2010 13:29 |
|
 |
Kamyk
Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18 Posty: 7422
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
Oczywiście, że jest szansa  Duch Święty jest niezawodny  Osobiście uważam, że Kościół właśnie teraz wychodzi z kryzysu
|
So mar 20, 2010 21:38 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
Z Kościołem jest, według mnie, tak że na bieżąco coś się dzieje. Nie ma momentu że nagle wychodzimy ze wszystkich problemów i już nic się nie pojawi. Działamy globalnie, ale walka jest o każdą duszę i w czasach nieco lepszych i tych nieco gorszych. Dziś myślę że problem jest walka o każdego człowieka i ta walka będzie trwać aż do paruzji. Pewne zmiany jeśli mają mieć zasię globalny wymagają czasu i to na pokolenia. Każdy etap i zauważenie problemu i podjęcie działania i widoczne efekty, jest ważny i ten proces jest ciągły. Dziś potrzeba ewangelizować "zchrystianizowanych od 1000 lat", jutro przyjdzie coś innego.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
So mar 20, 2010 23:04 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
CzłowiekBezOczu napisał(a): wieczny_student napisał(a): CzłowiekBezOczu napisał(a): No z tym kryzysem to będzie się tylko pogłębiał. Im więcej się nauka i wiedza rozwija to tym dalej musi uciekać Bóg. Kiedyś był za chmurami w niebie, później w kosmosie, teraz musi się ukrywać w nieokreślonym kontinuum czasoprzestrzennym. Jak kiedyś ludzkość (i o ile oczywiście tak się stanie) wespnie sie na kolejny stopień poznania to Bóg znowu będzie musiał skryć się w innym miejscu. Jakie wnioski się Wam nasuwają ? Błędne. Ale cóż, z błędnych założeń... Błąd powoduje błąd. Bardzo słusznie. Ale jaki jest ten błąd ? (Wzorowane na: Stanisław Lem "Opowieści o pilocie Pirxie" opowiadanie "Wariacka Kąpiel" Rozmowa z Szefem) Jako jest błąd?....nie zauważasz reguły, że im więcej nauka odkrywa, tym poszerza obszar niewiadomych.
|
N mar 21, 2010 9:06 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
Alus napisał(a): Jako jest błąd?....nie zauważasz reguły, że im więcej nauka odkrywa, tym poszerza obszar niewiadomych. To jest pokrętna sofistyka. Wiadomo że się poszerza ale przynajmniej wiesz że piorun to nie oznaka gniewu Boga a ziemia nie jest płaska i długa podróż nie spowoduje że spadniesz na głowę olbrzymiemu żółwiowi pod spodem. Zdaje się że zbłądziliśmy poza temat.
|
N mar 21, 2010 11:52 |
|
 |
aspherus
Dołączył(a): Cz lis 05, 2009 23:37 Posty: 385
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
CzłowiekBezOczu napisał(a): No z tym kryzysem to będzie się tylko pogłębiał. Im więcej się nauka i wiedza rozwija to tym dalej musi uciekać Bóg. Kiedyś był za chmurami w niebie, później w kosmosie, teraz musi się ukrywać w nieokreślonym kontinuum czasoprzestrzennym. Jak kiedyś ludzkość (i o ile oczywiście tak się stanie) wespnie sie na kolejny stopień poznania to Bóg znowu będzie musiał skryć się w innym miejscu. Jakie wnioski się Wam nasuwają ? Ze Pan Bog jest obok Ciebie .
|
N mar 21, 2010 17:23 |
|
 |
Highway
Dołączył(a): Pn maja 25, 2009 4:18 Posty: 404
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
Aspherus ,bardzo trafna uwaga. Nie można pojmować tylko i wyłącznie na wzór czysto materialny,ludzki. Nie do pojęcia jest jak mógł Bóg świat stworzyć,bo był to sposób boski. Dlatego,naprawdę Bóg jest wszędzie,jako duch absolutny. Nie powinnismy także twierdzić ,że jest on tu czy tam,bo tego nie da się określić,także nie powinniśmy twierdzić,że za jednym zjawiskiem stoi,za drugim nie. Bóg jest wszędzie i stoi za każdym zjawiskiem,ale nie tak,że je sprawia,on utrzymuje wszystko co jest w istnieniu. Nie znaczy to,że nadaje mu istnienie,człowiek jakiś przedmiot tworzy,ale Bóg jako stwórca wszystkiego jest pośrednio jakby przez to wszystko obecny.
_________________ "Bóg" bowiem wśród istniejących rzeczy istnieje jako rodzaj substancji,której nie przysługuje ani ruch,ani ginięcie,ani powstawanie.Arystoteles.
http://dowody.blog.onet.pl/
|
N mar 21, 2010 18:24 |
|
 |
evoleth
Dołączył(a): Śr sty 13, 2010 21:23 Posty: 569
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
CzłowiekBezOczu napisał(a): No z tym kryzysem to będzie się tylko pogłębiał. Im więcej się nauka i wiedza rozwija to tym dalej musi uciekać Bóg. Kiedyś był za chmurami w niebie, później w kosmosie, teraz musi się ukrywać w nieokreślonym kontinuum czasoprzestrzennym. Jak kiedyś ludzkość (i o ile oczywiście tak się stanie) wespnie sie na kolejny stopień poznania to Bóg znowu będzie musiał skryć się w innym miejscu. Jakie wnioski się Wam nasuwają ? To by oznaczało, że wraz z rozwojem wiedzy i nauki pogłębia się kryzys religii i duchowości na całym świecie, w perspektywie globalnej. Natomiast temat dotyczy kryzysu w Kościele Katolickim, jak mi się zdaje. Założenie jest błędne, gdyż świat w ostatnim czasie nie odwraca się od duchowości, wręcz przeciwnie. Wiedza nie zaspokaja w człowieku pragnienia poznania i doświadczania rzeczywistości nadprzyrodzonej. Dlatego ludzie poszukują tego, co transcendentne i zwracają się ku różnym formom duchowości w rożnych religiach i drogach duchowych. Stąd taka moda na new age, choć to płytka i łatwa "pobożność". Stąd coraz powszechniejsze zainteresowanie się buddyzmem i duchowością Wschodu. Stąd też popularność rożnych nauczycieli duchowych, nie związanych bliżej z żadną religią jak Ken Wilber, Ekhart Tolle, czy pierwotnie chrześcijański deMello. Dla mnie najciekawsze jest pytanie dlaczego ludzie spragnieni duchowości nie szukają jej w Kościele Katolickim, wręcz przeciwnie, odchodzą w jej poszukiwaniu. A przecież w katolicyzmie są całe jej pokłady. Dlatego uważam że winą jest słabość Kościoła, który nie umie zaoferować wiernym tego, czego naprawdę im potrzeba. Nie rozeznaje potrzeb i dramatów współczesnego człowieka. Nie dba o rozwój duchowy tych, którzy już są w Kościele. Nie uczy budowania głębokiej relacji z Bogiem i dobrych więzi z ludźmi. Skupia się natomiast na tym co zewnętrzne - moralizowaniu, obrzędach, strukturach, polityce i sporach międzywyznaniowych. Dlatego nie dziwi mnie kryzys w Kościele. Pod pewnymi względami może on nawet okazać się dobry, jeśli otworzy oczy na wewnętrzne problemy KK i przyczyni się do zmian na lepsze.
_________________ ...spotykam ludzi którzy myślą że jestem kim nie jestem widzę ich jak nie tych którymi są słyszymy się pogrążeni we własnych światach...
|
N mar 21, 2010 20:23 |
|
 |
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
 Re: Sposoby przezwyciężania kryzysu wiary w Kościele...
CzłowiekBezOczu napisał(a): Im więcej się nauka i wiedza rozwija to tym dalej musi uciekać Bóg. Kiedyś był za chmurami w niebie, później w kosmosie, teraz musi się ukrywać w nieokreślonym kontinuum czasoprzestrzennym. Przyznałbym rację, gdybyśmy Boga traktowali jako fizycznego staruszka z długą siwą brodą i Księgą Życia w rękach. Tymczasem chrześcijański punkt widzenia jest diametralnie inny: "...w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy." (Dz 17, 28) Takie rozumienie istoty Boga nie może kolidować w żaden sposób z szeroko pojętą nauką.
|
N mar 21, 2010 22:47 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|