Witam,

Mam (jak każdy) jakieś problemy. Czy umartwianie sie nad nimi, myślenie o nich itd jest celem szatana? Czy on chce abyśmy się martwili, byli smutni z powodu tych problemówi i dlatego je na nas zsyła??
Któryś z użytkowników tego forum pokazał link do tej strony:
http://www.lados.info/o_mnie_wazne_jezus_mowi.php
...z której wnioskuję że nie powinniśmy sie zamartwiać nad naszymi problemami. Czy tak jest naprawdę? Czy jeśli pokładam w Chrystusie nadzieję że on rozwiążę moje problemy, ale jednocześnie o nich myślę jakby je rozwiązać, to utrudniam mu "pracę"?

1. Jak to działa? Nie rozumiem tego. Co ma piernik do wiatraka (za przeproszeniem)?

Szatan podopowiada mi w myslach różne złe, smutne rzeczy, sprawiając że nie mogę o nich przestać myśleć, dołuje mnie tak bardzo że nie mogę normalnie funkcjonować. Jak go od siebie odpędzić, aby przestał mi dokuczać. Demony boją sie modlitwy, diabeł wody święconej, ale on jest niematerialny więc nie mogę go pokropić wodą.

2. Jak zatem się go wyzbyć, uwolnić sie od niego, czego on sie jeszcze boi?

przyjmuj ciało naszego Pana Jezusa Chrystusa , co tydzień , albo jeszcze częściej , a całą resztę zostaw Bogu , niech on się martwi jak zrobić żeby było dobrze .

Najprawdopodobniej nie ma żadnego szatana czy innych demonów, a to czy wykrzesasz z siebie więcej optymizmu czy pesymizmu to Twoja sprawa. Ludzie mają różne charaktery, jedni widzą na czarno inni na różowo, cóż, świat nie jest sprawiedliwy.

A co do Jezusa i Jego wskazówek to ponoć trzeba się modlić, wierzyć, ufać że On nam pomoże o ile to jest zgodne z Jego wolą(dzienniczek św. Faustyny). Nie lubi On ponoć rozpaczania, ale sam już nie wiem bo:

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

no i gdzieś wyczytałem też, że wątpienie w Boże miłosierdzie obraża Ducha Świętego, a tego, Ci z Nieba ponoć nie wybaczają.

A ja od siebie doradzam więcej optymizmu, ale też nie zapomnij się czasem posmucić, a i pomodlić się chyba nie zaszkodzi.
Pozdrawiam

Czy Wy wszystko musicie zwalać na innych?
- za nasze grzechy musi umrzeć ktos inny (Jezus)
- gdy ktoś zrobi cos niewłaściwego, to oczywiście wina Szatana
- resztę zostaw Bogu niech on się martwi jak zrobić żeby było dobrze

___________

"Dlaczego miałbym być smutny z powodu czegoś, czemu można zaradzić?
Albo nieszczęśliwy z powodu czegoś, czemu i tak zaradzić nie mozna?

Jeśli da się zaradzić problemowi, nie ma potrzeby sie smucić. Kiedy jednak nie istnieje żadne dobre wyjście z sytuacji, irytowanie się czy smucenie równiez jest bezsensowne"

Ja mysle tak jak poprzednik czesta Komunia i duzo sie modlic.

Hary, nie będę sie powtarzała odnosnie walki z diabłem, tylko pozwolę sobie skopiować zpostu do Lucy, może troche pomoge Ci, a je sli chodzi o martwienie się , to w Biblia przestrzega przed ZBYTNIm zamartwianiem się bo to wyniszcza nie tylko duchowo ale psychicznie i fizycznie.

Jeśli nie oprzesz się diabłu, on zniszczy twoje życie. Każ mu spadać i proś Boga, zeby coś zrobił. W prostych słowach rozkazuj diabłu odejść: można tak: "w imieniu Jezusa Chrystusa związuję cię diable i rozkazuję ci opuścić moje życie w tej chwili. Nie zgadzam się na twoje nielegalne działanie. ..." Bardzo Ważne jest też walczyć Słowem Bożym. Możesz użyć Łk 10:19(naucz się na pamieć)
„Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach i po całej potędze przeciwnika a nic wam nie zaszkodzi” Używaj tej prostej broni w 3 minutowej konfrontacji w modlitwie 4-5 razy dziennie. Wyraźnie, z tego co piszesz widać, że jesteś pod szczególnym atakiem wroga.

Kluczowe jest , żebyś zaangażował się w walkę, bo inaczej wróg nie tylko będzie "trawił" twoje zdrowie, ale będzie posuwał się dalej i dalej w zależności od tego, jak wiele mu pozwolisz wziąć.
To jest proste. Nie musisz nic czuć. Autorytet wierzącego nie jest oparty w żadnym stopniu na umejętnościach, na poziomie duchowym, na latach z Bogiem, na tym, jak wyglądał Twój tydzień w modlitwie – ale tylko i wyłącznie na dziele Chrystusa na krzyżu.
Autorytet to autorytet. Kiedy go używasz to Bóg uwalnia swoją moc .
Bóg nie zrobi za nas czegoś, co należy do nas. On zawsze uwalnia Swoją moc w zależności od wypowiedzianego słowa...!
Zaangażuj się w tą prostą walkę, 2-3 minutowe modlitwy parę razy dziennie, a jestem pewna, że przyjdą zmiany. Niech Bóg Cię błogosławi! Nie daj się diabłu, on teraz ryczy i wścieka się bo chciałby żebyś się poddał.

waldek - tylko Jezus mógł umrzeć za nasze grzechy
człowiek z powodu upadku ma naturę skłonną do grzechu , nie zrobi żle ale szatan to taki gość który poprzez działania na zmysły człowieka pobudza go do zrobienia żle , natomiast reszta przypomina mi coś z buddyzmu .

O. Pio wypowiadał akt strzelisty i szatan podkulał ogon i przestawał dręczyć. Ważne jest przebaczenie ludziom, inaczej zły będzie wciąż posycał ogień i człowiek będzie wracał do nieprzyjemnych wydarzeń. Podstawą jest jednak trwanie w łasce uświęcającej. I zaufanie Bogu, a to prowadzi do optymizmu życiowego.

przebaczenie ludziom to podstawa uzdrowienia duszy i ciała i wogóle zbawienia ...i odpuśc nam nasze winy jako i my odpuszczamy... Podstawowa modlitwa. Ale zamartwiamy sie nie tylko relacjami z ludzmi i wtedy jeżeli czujemy że zmartwienie/zmartwienia zaczynają być w centrum naszego zycia, naszą obsesją , to należy się z nimi rozprawiać wykorzystując swój autorytet Dziecka Bożego i jak zachęcałam wyżej walczyć S lowem Bożym. Mozna jeszcze, jeżeli masz siłę ( ale Bóg pomaga) dołączyć post, niekoniecznie o chlebie i wodzie, ale wtedy najlepiej miec kogoś, żeby Cię Harry, wspierał modlitwą i też rozmową

Prawdopodobnie Stwórca chce abym doświadczał problemów, ponieważ chce w ten sposób wzmocnić moją wiarę (tak przypuszczam). Wszystko fajnie tylko czy ten czy inny sposób problem zostanie rozwiązany z Jego pomocą? Ksiądz w kościele mówił, że aby człowiek mógł trafić do raju musi nienawidzić swojego życia. Jeśli problem nie zostanie rozwiązany tak ja tego chce, owszem będę nieszczęśliwy, ale przecież nie o to chodzi - to za wysoka cena
Mam jakąś pewność że On mi pomoże być szczęśliwszym tu na ziemi, skoro ten świat należy do szatana?

Prawdopodobnie wywołujesz sobie sam problemy przez błądzenie na swojej drodze życiowej. Skoro z niej schodzisz - to są problemy.

Niektóre z nich widać już w Twoich postach.
Zamiast analizować swoje cele życiowe i swoje postępowanie dla ich realizacji, oglądasz się na Boga i jego obarczasz "winą" za wszystko co dzieje się w Twoim życiu. Zwłaszcza za problemy.
Zapomniałeś, że człowiek jest wolny?
Bóg nie majstruje w ludzkich losach. Jeśli bardzo zagrzęźniesz, pewnie Bóg poda Ci rękę. A Ty, jeśli będziesz bardzo zaślepiony w swoim widzeniu świata, Boga i siebie - możesz Boskiej ręki nie zauważyć, lub ją odtrącić.

Szatana nie widzę w tym, co opisujesz. Jeśli uważasz, że jesteś przezeń opętany, zwróć się do diecezjalnego egzorcysty o diagnozę i pomoc. Świat nie należy do Szatana. Coś źle interpretujesz.


Zmień kościół. Albo zmień księdza. Albo zastanów się co ten ksiądz chciał przez te słowa wyrazić.
Bo to co napisałeś, nie jest stanowiskiem Kościoła Katolickiego. Więc coś tu jest nie tak.

Przy okazji. Jest znakomity moment, aby "prawdziwi katolicy" i "uczeni w Piśmie" wyjaśnili w końcu na forum, jakie są według nich istotne cechy Szatana, demonów i diabła i co je odróżnia a jakie cechy mają wspólne.
Harry wyraźnie pisze o nich, używając trzech nazw. Czytamy też, że diabeł boi się święconej wody, a demony modlitwy. Czy to znaczy, że na diabła modlitwa nie działa, a na demony nie działa woda święcona? Ciekaw jestem "prawdziwego stanowiska Kościoła" o tym. Proszę o to od wielu miesięcy i brakuje mi odpowiedzi. Katechizm, który znam, nie zajmuje się demonologią i analizą świata ciemnego, więc tam brak szczegółów. Proszę więc o wyjaśnienia katolików z forum.

Kto nienawidzi życia ten nienawidzi Stwórcy, który wszystko do życia powołał. Jeśli takie słowa zostały wypowiedziane przez księdza, to zakładam dwie możliwości:
A) słowo "życie" zostało tu użyte w kontekście jego UŻYWANIA, czyli lepiej byłoby tu zastosować termin "u-życie" innymi słowy - traktowanie życia doczesnego jako wartości nadrzędnej.
B) Słowo "nienawidzieć" zostało wzięte z kontekstu biblijnego: "Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci..." (Łk 14,26) Oczywiste, że chodzi tu o zastosowanie odpowiedniej HIERARCHII WARTOŚCI, a nie o dosłowną nienawiść do najbliższych.

Katolikiem nie jestem ale na tyle na ile znam Biblię to odpowiadam.


Diabeł i Szatan to to samo. Słowo demony w Biblii nie występuje, ale myślę, że można uznać ja za złe duchy o których mówi Biblia. Szatan jest ich szefem. Ich wspólną cechą jest to, że chcą dla ciebie źle.


Nie ma czegoś takiego jak święcona woda w Biblii i nikt się jej nie boi, co najwyżej udaje że się boi. Wszelkie złe duchy boją się tylko jednego, czyli Boga. Modlitwa i czynienie tego co się Bogu podoba najprawdopodobniej jest najlepszą metodą walki ze złymi mocami. Modlitwa może działać, ale nie musi. Wszystko zależy od woli Boga.

Nie winię Boga za swoje problemy, ale po prostu jestem niezadowolony z życia jakie od Niego dostałem. Mam 26 lat i jeszcze nic fajnego w życiu nie osiągnąłem, każdy w moim wieku (z tych których znam/znałem) już coś ma/miał ((pierwsza) miłość, praca, rodzina, samochód etc.) tylko nie ja. Nie chodzi o to że nie próbuję, ale o to że jestem życiowych pechowcem. Ale nie gniewam sie na Niego za to - po prostu mam nadzieję że będzie lepiej, że mi pomoże to osiągnąć.
Co do księdza; Może 'nienawidzić' to za wiele powiedziane, chodziło mu o to że trzeba być niezadowolonym (ja to zrozumiałem tak, że trzeba mieć kiepską pracę, rodzinę, sasiadów itd. wszystko musi być do kitu, bo jak człowiek jest szczęśliwy to nie trafi do nieba).
Natomiast to, że demony (złe duchy) boją sie modlitwy usłyszałem w filmie dokumentalnym "do piekła i spowrotem" - o ludziach ateistach, którzy w czasie śmierci klinicznej trafili na chwilę do piekła. Kiedy już wrócili stali się potulni jak baranki ;p