Chrześcijanie nie muszą się bać żadnej prawdy. Chrześcijanie muszą się trzymać prawdy, bo twórcą prawdy (rzeczywistości) tego świata jest Bóg w którego wierzą chrześcijanie. Jeżeli chrześcijanin zaczyna ukrywać prawdę, lub zaczyna się jej bać, przestaje być chrześcijaninem.Wszelka prawda tego świata świadczy o istnieniu Boga i Jego dobroci, tak jak wszelkie dzieło świadczy o mistrzu, trzeba tylko mieć otwarty umysł na prawdę i ją poznawać.
Wyznawcy religii materialistycznej boją się prawdy, bo wszelka prawda pokazuje ich nędzę moralną, intelektualną i tragiczne skutki realizacji zasad tej religii w życiu.
Unia Europejska, to superpaństwo wyznaniowe (wszystkie są wyznaniowe), którego religią państwową jest materializm (mamoniarstwo), dlatego opłakane skutki ich poczynań z całkowitym upadkiem na horyzoncie, tak strasznie usiłują przykryć propagandą sukcesu i ogłupianiem ludzi, a szczególnie i dzieci młodzieży. Tu jest główna przyczyna odmowy przyznania TV Trwam na cyfrowym multipleksie.
Materializm, to religia kłamstwa, bo nawet swoją prawdziwą nazwę usiłują ukrywać pod zakłamanymi nazwami typu "ateizm", albo przykrywać "naukowym światopoglądem", czy "neutralnością światopoglądową". Co jedna nazwa, to większa brednia.

Średniowiecze wróć, Maluczki cię wzywa !

Maluczki to powinien dobrego psychoterapeuty poszukać

Wiem. Mamoniarzy razi w uszy ta prawda.

Maluczki. Tak sobie myślę,że Ty jesteś w mojej wizji świata...także mamoniarzem

Jasne! Mamoniarska wizja świata to matriks. Tam wszystko można widzieć co się chce.
Każdy ma swoją prawdę.
Sprawiedliwość to abstrakcja.
Ciekawe, że kiedy mamoniarzowi coś zabiorą, to ryczy że złodziejstwo? Dlaczego wtedy ma to być prawdą?
W mamoniarskiej wizji świata jedynym wyznacznikiem prawdy jest przemoc.

Maluczki.Chciałeś posmakować kapitalizmu...to masz.Liczą się goście z kasą,reszta jest,niestety,tylko szarą masą.A sprawiedliwości...może zaznasz w zaświatach

Maluczki w zablokowanym temacie napisał:

"Chrześcijanie nie muszą się bać żadnej prawdy. Chrześcijanie muszą się trzymać prawdy, bo twórcą prawdy (rzeczywistości) tego świata jest Bóg w którego wierzą chrześcijanie. Jeżeli chrześcijanin zaczyna ukrywać prawdę, lub zaczyna się jej bać, przestaje być chrześcijaninem.Wszelka prawda tego świata świadczy o istnieniu Boga i Jego dobroci, tak jak wszelkie dzieło świadczy o mistrzu, trzeba tylko mieć otwarty umysł na prawdę i ją poznawać."

Szkoda, ze nie miałam okazji przeczytać takich slow X lat temu, gdy bardzo bałam się Boga i pójścia za Nim. Nie myślałam wtedy, ze boje się prawdy, ale ze boje się konsekwencji pójścia za nią. Pójście za prawda wymaga odwagi w tym świecie.
Myślę, ze wiele osób, nie chce nawet słyszeć o Bogu, nie dlatego, ze nie chcieliby poznać prawdy, ale dlatego, ze wiedza, ze to nie będzie przyjemne.
...oderwać swoje serce od dóbr doczesnych, od tego co się lubi, a czasem nawet kocha..wszystko aby poznać prawdę, poznać Boga.
Łatwo się mówi...'pójdź za Jezusem' ...jednak prawda jest taka, ze jest to bolesny proces.
Ile razy ponownie zdaje sobie z tego sprawę, to mam więcej tolerancji dla ludzi, którzy nie chcą wierzyć w Boga. I choć ich postawa jest bez sensu, to zrozumiale jest, ze nikt nie chce cierpieć.

Możliwe, choć drugiej strony gdyby w tym zdaniu zamienić o Bogu na o nieistnieniu Boga to również miałoby ono sens.

Człowiek generalnie nie lubi dysonansów poznawczych, stąd opiera się każdej fundamentalnej zmianie zapatrywań nie tylko przez bezwładność.

raczej chodzi o to, ze gdy poznasz prawdę, to będziesz odpowiedzialny za to, co z nią zrobisz.
dopóki jej nie znasz to nie jesteś za nią odpowiedzialny.

prawda np. może być, ze dana osoba jest winna jakiemuś złu, choć nie chce tego dostrzec.
uznanie przez nią prawdy zmuszałoby ja do zmiany, chyba, ze zdecydowałaby się na zło świadome.
zmiana przeważnie jest niechciana, dlatego odrzuca się prawdę.

Fakt, ludzie boją się odpowiedzialności.

Boją się, że to, co robili (jak żyli) dotychczas okaże się wysiłkiem i czasem zmarnowanym. Zrywanie przywiązań do rzeczy, ludzi, sposobów postępowania, wyobrażeń na własny temat - jest bolesne. Być może metoda leży w uświadomieniu sobie, że w znakomitej większości wypadków przyczyna leży w złudnym utożsamieniu. Człowiek buduje w sobie pewne konstrukty (np. ja jako człowiek sukcesu, ja jako dusza towarzystwa, ja jako ten, co ma zawsze ostatnie słowo) z którymi się utożsamia, w następstwie czego odczuwa ich lęk, ich niechęć, ich bezwład - jako własny.

Nadto - stawanie w prawdzie ma w sobie pewną ostateczność, a ostateczność jest sferą do której człowiek odnosi się wyjątkowo niechętnie, choć przecież to ostateczności go w istocie określają.

...lub ja, jako np. inteligentny ateista!
ileż by kosztowało zerwanie takiej maski...

Na przykład.

Przy okazji, jeśli bierzesz mnie tutaj pod włos ( ) - nie jestem ateistą, nie znam jednakowoż pojedynczego zgrabnego słowa, którym mógłbym się tutaj określić.

Jest tu wiele osób, które chętnie ci pomogą w znalezieniu takiego słowa

JedenPost,

w skrócie - migasz się od poznania prawdy o sobie