Przeczytałem ostatnio książeczkę "Fatima - orędzie tragedii czy nadziei?". Zastanawiam się ilu z Was, katolików, rzeczywiście wierzy w to co można tam przeczytać i co w ogóle myślicie o takiej wizji Boga. Żeby było jasne co mam na myśli: otóż według autora objawienia fatimskie zapowiadały karę, jaką Bóg przygotowuje ludzkości a Matka Boska miała powiedzieć:

"Wojna zmierza ku końcowi. Lecz jeżeli ludzie nie przestaną obrażać Boga wybuchnie druga jeszcze gorsza". I dalej: "nadchodzi kara dla świata za jego zbrodnie, w postaci wojny, głodu oraz prześladowania Kościoła i Ojca Świętego".

Ten tekst był przedstawiony w książce na tle żydowskiego dziecka, do którego w getcie mierzy SS-man. Tak więc dowiadujemy się z katolickiej książki, że m. in. kilka milionów Żydów zostało rozstrzelanych, uduszonych w komorach gazowych czy zagłodzonych na śmierć gdyż dobry Bóg postanowił ukarać świat... Nawiasem mówiąc przepowiednia, że Kościół i Ojciec Święty się nacierpią niezbyt się ziściła: KK w Niemczech całkiem nieźle się odnalazł odprawiając msze dziękczynne za Wodza Rzeszy a i sam Ojciec Święty także nieźle potrafił z faszystami kohabitować.

Jeszcze bardziej przerażające jest, kiedy się wczytamy za co tak naprawdę Bóg postanowił ukarać świat II Wojną Światową. Otóż według objawień fatimskich Matka Boska nakazała, aby papież poświęcił Rosję Niepokalanemu Sercu Maryi... Siostrze Łucji ukazuje się wreszcie sam Jezus, którego ta pyta (nawet przytomnie): "dlaczego [Bóg] nie nawróci Rosji bez poświęcenia jej przez Ojca Świętego? (...) Ojciec Święty nie uwierzy mi, jeśli Ty nie obdarzysz go specjalnym natchnieniem". Na co Jezus miał odpowiedzieć: "Bo chcę, aby cały mój Kościół uznał to poświęcenie za tryumf Niepokalanego Serca Maryi, aby potem rozpowszechnić Jego kult i postawić obok nabożeństwa do Mego Boskiego Serca, nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi." I dodaje: "Módl się bardzo za Ojca Świętego! On to zrobi, ale będzie za późno."

No więc teraz już jasne - Jezus zesłał na ludzkość karę w postaci najokrutniejszej z wojen, zabijając kilkadziesiąt milionów ludzi na całej Ziemi, aby z odpowiednią pompą... ustanowić nowy kult, kult Niepokalanego Serca Maryi!

Zakładając, że to rzeczywiście prawda - jak Wy katolicy czujecie się z taką wizją Waszego Boga? Z wizją historii świata, w której to miłosierny Bóg zsyła na ludzkość karę w postaci II Wojny Światowej, gdyż wymyślił sobie nowy kult? I gdzie jest sprawiedliwość w karaniu obozami koncentracyjnymi Żydów, Cyganów czy Polaków za to, że papież nie posłuchał jakiejś zakonnicy i nie pobłogosławił Rosji?

Kara Boża w rozumieniu katolickim to konsekwencje popełnionego zła. Zło popełniają ludzie. Jeżeli na świecie źle się dzieje, jest to wina ludzi. Natomiast Pan Bóg nie podnosi na nas ręki, a jedynie pozwala nam odczuć to, co jest następstwem naszej głupoty.

W odpowiedzi na sam tytuł.
A co Cię to obchodzi ateisto?

Wiek XX przyniósł ogólną liczbę ofiar na ok 180 milionów istnień ludzkich. Żydzi stanowili niecałe 3% tej liczby, więc nie widzę żadnego powodu, dla którego tylko o ich stratach ludzkich mamy nieustannie pamiętać. W samej Rosji w wyniku bolszewickiego przewrotu i późniejszych następstw zginęło ok 40 mln Rosjan. Chcę przypomnieć, ze bolszewicki rząd Rosji składał się w 85 % z Żydów, co niedawno przypomniał prezydent Putin.
Putin: First Soviet government was mostly Jewish
http://theuglytruth.wordpress.com/2013/ ... ly-jewish/



Bóg szanuje wolna wolę, a sprawa poświęcenia Rosji była sprawdzianem dla papiestwa.



Kto go podejmie, ten się nie zawstydzi.


Czujemy się dobrze, bo tryumf należy do wytrwałych i wybranych znaczy Kościoła.




Akurat nie ukarał Bóg świata za czyn papieża, tylko ogólną degrengoladę moralną społeczeństw.
Kara była skutkiem występków ludzkości, a poświecenie Rosji Nieokalanemu Sercu Maryi, sposobem jaki Bóg nam ofiarował, by tą karę oddalić. Wolna wola papiestwa została zachowana a że górę wziął papieski sceptycyzm, to na Kościół przyszła wielka apostazja, czyli modernistyczne odstępstwo w wierze uaktywnione wybuchem V2 w 1962 r i późniejszymi reformami.
Obecny stan Kościoła najlepiej oddaje ten obrazek przedstawiający sanktuarium w Matki Bożej w Lourdes.

Co w takiej wizji Boga Cię gorszy? Że bywa surowy? A jaki ma być? Dlaczego ateiści w swoim humanitaryzmie, nie widzą niczego zdrożnego w procederze zwanym sztucznym poronieniem?
http://www.armyofgod.com/deadbaby1.jpg

http://www.armyofgod.com/Baby5.jpg

http://www.armyofgod.com/head-jar.jpg

Przegladając to forum coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że chrześcijaństwo to jakaś parodia religii cos czego nie sposób brac na poważnie. Niestety w przeciwieństwie do Dyscordianizmu tutaj wesoło nie jest.

Ty tu od samego początku jesteś z takim przekonaniem, łgarzu.

I to przekonanie coraz bardziej sie we mnie utrwala

Ja wierze w Objawienia Fatimskie

dzięki Ci za ten post!

rzeczywiście, chrześcijaństwo to parodia religii.

parodią jest wolność, podobno największy dar Boga - to podwójna parodia. tak samo Bóg, który zsyła swojego Syna na świat. tego Syna urodziła mu zwyczajna żydówka. gdy się rodził nie grzmiały trąby i nie zaczęły spadać gwiazdy. że Mesjasz przyszedł wcale nie zasiadać na złotym tronie - lecz aby odkupić grzechy człowieka (odkupienie moich i Twoich grzechów, fuller, co to znaczy w moim i Twoim życiu?). parodią jest, że Jezus dał się zabić.

parodią jest, że ten wielki Bóg zawarł pierwsze przymierze z nędzarzami, z narodem drugiej kategorii, z Izraelem. jest kpiną Jego nowe przymierze z nami w kontekście tego starego przymierza i że on sam jest Panem historii każdego człowieka - to jest dziwne, jest dziwne Boże Objawienie, że nie liczy się z czasem człowieka ani miejscem, które on mógł sobie upodobać. że Bóg nie chce pokłonów, a drogą do Niego jest poznanie samego siebie, jak pisze Merton. Kościół biedaków i grzeszników to parodia Kościoła. to wszystko jest, za przeproszeniem Ciebie, głupie, tak.

ale to głupstwo zbawia, bracie.

Chrześcijaństwo po prostu przeżyło swoją epokę i z braku odpowiedniego podglebia tudzież atmosfery, zwyrodniało.

Co nie przeszkadza mi przypuszczać, że gdzieniegdzie po zakamarkach kryją się jakieś wspólnoty, w których żywa jest ciągle linia przekazu od pierwszych Apostołów (albo od jakichś późniejszych mistyków zaniedbywalnie mało od Apostołów odstających). Tylko że takich wspólnot nie znajdzie się siedząc za Anonimowym Terminalem Sieci.

Bracie, iluz to ja tych zbawionych widziałem. Codziennie modle sie by przypadkiem i mnie nie czort nie zbawił : P


Mój pierwszy kontakt z chrzescijaństwem miał miejsce gdy zetknąłem sie ze wspólnota WCCM, to było piekne. Nie wiem dlaczego, zapewne powodowany ciekawościa zacząłem później wchodzic na portale katolickie i to co na poczatku oślepiło mnie swoim blaskiem okazało się czyms odpychajacym.

W samej wspólnocie wccm, którą sobie cenię czułbym sie jak w sekcie a z całością nie mam zamiaru mieć nic wspólnego.

Te, zając - uważaj. Jak to już ustaliliśmy z Drzewem Malinowym, Szatan i diabeł nie są jedną i tą samą osobą. Szatan (aczkolwiek Panna Funia tu się ze mną nie zgodzi i spuści mi łomot piekielny) jest bytem gotującym się od niepohamowanej złości, z największą satysfakcją wyprowadzającym człowieka na najdziksze manowce. Natomiast jeśli spotkasz na swojej drodze diabła, ufaj w ciemno. Na manowcach też się ostatecznie znajdziesz, ale z dobrymi wskazówkami, solidnym kijem do odganiania wilków i nie mniej solidnym kopniakiem na szczęście.


I co - znalazłeś pokój duszy, czy dalej żeglujesz przez wody wzburzone i niepewne? A może właśnie taką żeglugę sobie cenisz?

Lurker->

A żebyś wiedział!
->




Pytanie do Fullera, ale podoba mi się, więc je sobie podkradnę, przerobię na bliższe mi klimaty, i odpowiem
Ja wiem w jakim kierunku zmierzam, ale nie ograniczam się do szlaku. Chętnie zbaczam na manowce , sprawdzam inne ścieżki. Nie chodzi mi o to, by zdobyć szczyt i zakończyć wędrówkę, bo to ją właśnie cenię sobie najbardziej. I to, że mam możliwość poznawać ciągle coś nowego, dorzucić co mi tam pasuje, do tego swojego tobołka, który niosę. Nie zamknę się nigdy w jednej ideologii, w jednym systemie, bo czułabym się jak w więzieniu. Nie przestanę wędrować, poszukiwać inspiracji

Dlatego są tacy, co powrócili do tego co w Kościele bylo zawsze ważne i święte. Tam się na szczęście czas zatrzymał a widząc przykład innych, nie straciłem wiary.
http://www.youtube.com/watch?v=mTeYa9B5 ... BBEBB6E4AA