Autor |
Wiadomość |
Kasjik444
Dołączył(a): N wrz 22, 2013 23:08 Posty: 1
|
 Niebo
Witam Od kiedy zaczęłam poważnie zastanawiać się nad zagadnieniem nieba nie mogę pozbyc się wrażenia, że jest ono oparte na pewnych, przynajmniej pozornych, sprzecznościach, których jak do tej pory nijak nie jestem w stanie ze soba pogodzić. Po pierwsze, w myśl założeń katolickiej wiary niebo jest stanem duszy związanym z odczuwaniem permanentnego szczęścia, związanego ze stałym obcowaniem z Bogiem. W potocznych wyobrażeniach jawi się ono jako ustawiczna sielanka, niezmącona żadnymi troskami, przysługująca tym, którzy za życia stosowali się do nakazów boskich. Z tym że człowiek, jako istota z natury rzeczy dualistyczna jest złożona z dwóch wiecznie walczących w nim sił, dobra i zła, wszyscy posiadamy negatywne i pozytywne cechy charakteru i tak dalej. Skoro w niebie ma istnieć tylko i wyłącznie to co, w pełni dobre, może nasunąć sie konkluzja, że człowiek zbawiony nie zachowa w pełni całej swojej natury, gdyż ulegnie ona pewnemu przekształceniu, a więc, siłą rzeczy, ograniczeniu. Innymi słowy nie będziemy juz wtedy takimi samymi istotami jak w naszym aktualnym życiu, nasza osobowość ulegnie zatraceniu. O ile w ogóle podobne pijęcia w niebie nie stracą całkowicie racji bytu. Nurtowało mnie tez zawsze zagdanienie naszej samoświadomości po przekroczeniu granicy śmierci, co na ten temat twierdzi Kościół katolicki? Chodzi mi o to że skoro będziemy wtedy teoretycznie dysponowali perspektywą wieczności. Skoro w niebie nie istnieje czas, do czego ma się więc sprowadzać takie wiecznotrwałe zawieszenie w próżi? Z czysto ludzkiego punktu widzenia przywodzi to niestety na myśl wizję męczarni nudy, lecz taką opcję na starcie wyklucza teza, że w niebie będziemy się wiecznie radować. Z tym wiążą się moje obawy że w pewnym sensie nasza świadomość czegokolwiek może zaniknąć, nie bedzie istniało żadne funkcjonowanie tylko zostaniemy przekwalifikowani na tryb "wiekuista radość", jak zwierzątka otłumanione jakąś tabletką szczęścia. Co wg Kościoła dzieje się więc wtedy z naszym umysłem?
|
N wrz 22, 2013 23:32 |
|
|
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Niebo
Może dlatego w katolickim pojęciu człowiek ze swej natury nie jest zły. Podobnie zło to jedynie brak dobra. Nie jest tak że w naszym życiu dymy nieraz do czegoś lepszego, walki z małogami, pozbywania się negatywnych cech charakreru. Czy np przeklinanie, z którym niejeden chce walczyć, nie jest czymś co nie należy do naszego charakteru? Czy nie jest tak że wielu się wyzbywa tych negatywnych cechy i wcale nie odczuwa tego jako straty? Być może tak należy spojrzeć na niebo, jako stan wyzbycia się wszytkiego tego co nam ani nie potrzebne, ani dobre. Skoro za życia zyskujemy, poprzez wyzbycie się wad, a nie tracimy, to co dopiero w niebie? Powiem wręcz że tam będziemy naprawdę tacy jacy jesteśmy. Natomiast co twierdzi Kościół to konkretnie nie wiem. Nie wiem czy istnieją odpowiedzi na te pytania. I może nawet nie istnieją dlatego że próbujesz umysłem objąć stan zupełnie niepoznany i odmienny od wszystkiego co istnieje i co my możemy poznać. Czy w niebie będzie nuda, co będziemy robić? Dla mnie oczywistym jest że będziemy sobą, świadomi, z zachowaną pamięcią, ale doświadczymy czegoś zupełnie nowego. Co konkretnie to wykracza poza nasze moźliwości poznawcze. Natomiast mieć wątpliwości czy dobry Bóg nie umie pooradzić sobie z naszym znudzeniem to dziwne 
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
N wrz 22, 2013 23:41 |
|
 |
atheist
Dołączył(a): So kwi 07, 2012 20:58 Posty: 575
|
 Re: Niebo
Kasjik444 napisał(a): Od kiedy zaczęłam poważnie zastanawiać się nad zagadnieniem nieba nie mogę pozbyc się wrażenia, że jest ono oparte na pewnych, przynajmniej pozornych, sprzecznościach, których jak do tej pory nijak nie jestem w stanie ze soba pogodzić. Moje rozumowanie podąża dokładnie tymi ścieżkami co Twoje, myślę dokładnie to co Ty. Wszystkie sprzeczności i konkluzje, które opisałaś/eś już zresztą kiedyś poruszałem w jednym z wątków. Z tym co piszesz wiąże się jeszcze jedna ważna konsekwencja. Skoro piekło to miejsce tak straszne, że ludzie którzy go zobaczą będą mdleć ze strachu to jak w obliczu tego i twierdzenia np. WISTa: WIST napisał(a): Dla mnie oczywistym jest że będziemy sobą, świadomi, z zachowaną pamięcią, ale doświadczymy czegoś zupełnie nowego. ludzie poradzą sobie ze świadomością, że ich grzeszni bliscy "smażą" się teraz w piekle? Jak w takich okolicznościach zażywać będą mogli wiecznej rozkoszy? Tylko pod warunkiem, że jak pisałaś/eś: Kasjik444 napisał(a): nie będziemy juz wtedy takimi samymi istotami jak w naszym aktualnym życiu, nasza osobowość ulegnie zatraceniu. (...) zostaniemy przekwalifikowani na tryb "wiekuista radość", jak zwierzątka otłumanione jakąś tabletką szczęścia.
|
Pn wrz 23, 2013 2:31 |
|
|
|
 |
Vacarius
Dołączył(a): N gru 30, 2007 13:48 Posty: 1268
|
 Re: Niebo
Kiedyś myślałem jak musiałoby wyglądać moje niebo abym się tam nie nudził. Doszedłem do wniosku ze w niebie musiałbym być Bogiem, który sobie tworzy swój równoległy wszechświat. Życie na miliardach planet, na niektórych z nich inteligentne. Potem wykasuje sobie tymczasowo pamieć i rodzę się jako przedstawiciel młodej cywilizacji na jednej z planet. Pewnie robiłbym to z nudów na każdej planecie z cywilizacją w moim wszechświecie. Tylko co z inteligentnymi formami życia po śmierci w tym moim wszechświecie? Im też wypadałby stworzyć jakieś życie po śmierci i jakiś sąd Boży. Na pewno złym mściwym formom życia nie pozwoliłbym na tworzenie własnego wszechświata. Nie dałbym im tej mocy i po porostu nudziliby się po śmierci za karę. Myślę ze właśnie po to tu żyjemy aby Bóg mógł osądzić komu można dać wszechświat a komu nie. A przy okazji Bóg sam się nie nudzi.
|
Pn wrz 23, 2013 4:02 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Niebo
Kasjik444 napisał(a): Po pierwsze, w myśl założeń katolickiej wiary niebo jest stanem duszy związanym z odczuwaniem permanentnego szczęścia, związanego ze stałym obcowaniem z Bogiem. W potocznych wyobrażeniach jawi się ono jako ustawiczna sielanka, niezmącona żadnymi troskami, przysługująca tym, którzy za życia stosowali się do nakazów boskich. Z tym że człowiek, jako istota z natury rzeczy dualistyczna jest złożona z dwóch wiecznie walczących w nim sił, dobra i zła, wszyscy posiadamy negatywne i pozytywne cechy charakteru i tak dalej.
To błędne rozumienie doktryny chrześcijanskiej. Człowiek nie jest taką dualistyczną istotą. Nie składa się ze zła i dobra. To o czym piszesz to manicheizm. Kasjik444 napisał(a): Skoro w niebie ma istnieć tylko i wyłącznie to co, w pełni dobre, może nasunąć sie konkluzja, że człowiek zbawiony nie zachowa w pełni całej swojej natury, gdyż ulegnie ona pewnemu przekształceniu, a więc, siłą rzeczy, ograniczeniu.
To błąd wynikający z błędu poprzedniego. Nie ma mowy o ograniczeniu lecz przeciwnie, o pełni rozwoju, która eliminuje dotychczasowe braki (a przecież zło to właśnie brak dobra) Kasjik444 napisał(a): Innymi słowy nie będziemy juz wtedy takimi samymi istotami jak w naszym aktualnym życiu, nasza osobowość ulegnie zatraceniu. O ile w ogóle podobne pijęcia w niebie nie stracą całkowicie racji bytu. Nurtowało mnie tez zawsze zagdanienie naszej samoświadomości po przekroczeniu granicy śmierci, co na ten temat twierdzi Kościół katolicki? Chodzi mi o to że skoro będziemy wtedy teoretycznie dysponowali perspektywą wieczności. Skoro w niebie nie istnieje czas, do czego ma się więc sprowadzać takie wiecznotrwałe zawieszenie w próżi? Z czysto ludzkiego punktu widzenia przywodzi to niestety na myśl wizję męczarni nudy, lecz taką opcję na starcie wyklucza teza, że w niebie będziemy się wiecznie radować. Z tym wiążą się moje obawy że w pewnym sensie nasza świadomość czegokolwiek może zaniknąć, nie bedzie istniało żadne funkcjonowanie tylko zostaniemy przekwalifikowani na tryb "wiekuista radość", jak zwierzątka otłumanione jakąś tabletką szczęścia. Co wg Kościoła dzieje się więc wtedy z naszym umysłem? Istotą szczęścia będzie wieczne poznawanie Boga i czerpanie radości z tego poznawania. Ponieważ Bóg jest nieskończony to i nasze Jego poznawanie, a w konsekwencji radość z niego i z Boga będą nieskończone. atheist napisał(a): Moje rozumowanie podąża dokładnie tymi ścieżkami co Twoje, myślę dokładnie to co Ty. Wszystkie sprzeczności i konkluzje, które opisałaś/eś już zresztą kiedyś poruszałem w jednym z wątków. Z tym co piszesz wiąże się jeszcze jedna ważna konsekwencja. Skoro piekło to miejsce tak straszne, że ludzie którzy go zobaczą będą mdleć ze strachu to jak w obliczu tego i twierdzenia np. WISTa (...) ludzie poradzą sobie ze świadomością, że ich grzeszni bliscy "smażą" się teraz w piekle? Jak w takich okolicznościach zażywać będą mogli wiecznej rozkoszy?
To proste. Widząc jak odbieraja oni karę za złe życie (bo chyba nie sądzisz, że będą "smażyli się" w wyniku pomyłki sądowej?) będą się cieszyli z tego, że zatryumfowała Boża sprawiedliwość....
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
Pn wrz 23, 2013 9:34 |
|
|
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Niebo
Kasjik444 napisał(a): Skoro w niebie nie istnieje czas, do czego ma się więc sprowadzać takie wiecznotrwałe zawieszenie w próżi? Z czysto ludzkiego punktu widzenia przywodzi to niestety na myśl wizję męczarni nudy To co piszesz jest sprzeczne - przecież nuda polega właśnie na odczuwaniu jałowości mijającego czasu.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Pn wrz 23, 2013 10:59 |
|
 |
MirMił
Dołączył(a): Cz lip 11, 2013 13:49 Posty: 86
|
 Re: Niebo
Gorąco polecam poniższą publikację, która w pewnym stopniu "odsłoni" przed Tobą niebo. http://merlin.pl/Tajemnice-czasow-ostat ... tAod6SIAbACo do bliskich, którzy mają "smażyć się w piekle", jeżeli odczuwasz że masz takie osoby w rodzinie, to polecam za nich modlitwę, posty i pokutę, aby Bóg w swym Miłosierdziu pozwolił im i Tobie cieszyć się wiecznym szczęściem w niebie. Zaskakujące jest to, że każdy człowiek oczekuje że trafi do Nieba zupełnie nic nie robiąc w tym kierunku. Książa myślą, że wystarczy msza święta, lekarze, strażacy i policjanci, że wystarczy ratować ludzkie życie. Zwykli ludzie, że trzeba być dobrym. Tym czasem Święci, Błogosławieni i wizjonerzy pokazują nam jak każdemu z nas jest daleko od Boga. Namawiają nas do poświecenia swego ziemskiego życia dla rodziny, przyjaciół a nawet dla wrogów. Za co i nas w Niebie spotka Boża Łaska. Dlatego nie należy zadać pytania "Czym jest Niebo" ale "Co zrobić aby dostać się do Nieba". Człowiek który wierzy we Wszechmoc Boga wykazuje się wielką ignorancją, jeżeli nie wierzy, że Bóg może dać wieczne szczęście. W/w pozycji jest fragment, w którym bł Katarzyna dowiaduje się, że pewien ksiądz dostał się do czyśćca na trzy godziny. Przez całe trzy godziny Katarzyna, widziała jego oczyszczenie. Po trzech godzinach ksiądz został zabrany przez anioła z czyśćca, wówczas powiedział "Teraz wiem, że nawet aniołowie mogą nabierać ludzi. Miałem tu być TRZY GODZINY a byłem całe lata." Można z tego wywnioskować, że to nie czas ma władzę nad Niebem ale Niebo nad czasem. Tak więc sekunda w Niebie może trwać milion lat, a milion lat może trwać sekundę. Jeżeli jesteśmy wstanie to pojąć to wieczność w Niebie wydaje się piękniejsza.
_________________ Kocham Boga, kocham wieś, Polski folklor kocham też! Święta Polskie -Boże Ciało, Boże Narodzenie, Wielkanoc
|
Pn wrz 23, 2013 16:41 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Niebo
medieval_man napisał(a): atheist napisał(a): Moje rozumowanie podąża dokładnie tymi ścieżkami co Twoje, myślę dokładnie to co Ty. Wszystkie sprzeczności i konkluzje, które opisałaś/eś już zresztą kiedyś poruszałem w jednym z wątków. Z tym co piszesz wiąże się jeszcze jedna ważna konsekwencja. Skoro piekło to miejsce tak straszne, że ludzie którzy go zobaczą będą mdleć ze strachu to jak w obliczu tego i twierdzenia np. WISTa (...) ludzie poradzą sobie ze świadomością, że ich grzeszni bliscy "smażą" się teraz w piekle? Jak w takich okolicznościach zażywać będą mogli wiecznej rozkoszy?
To proste. Widząc jak odbieraja oni karę za złe życie (bo chyba nie sądzisz, że będą "smażyli się" w wyniku pomyłki sądowej?) będą się cieszyli z tego, że zatryumfowała Boża sprawiedliwość.... To w jakimś sensie straszne, taka wizja. Czy kochałeś kogoś kiedyś bardziej niż swoje własne życie i chciałeś dla tej osoby bardziej szczęścia niż dla siebie samego ? I twierdzisz tak lekko że mógłby ktokolwiek cieszyć się widząc taką osobę w piekle, mógłby cieszyć się z tego że jest rozdzielony na wieki ? Poza tym, Niebo nie może być tylko stanem ducha, to także miejsce, jeśli człowiek będzie miał nowe ciało, to mimo wszystko że będzie to ciało posiadające inne, nadprzyrodzone właściwości to jednak będzie także materialne. Materia musi zajmować jakieś miejsce.
|
Pn wrz 23, 2013 18:00 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Niebo
equuleuss napisał(a): To w jakimś sensie straszne, taka wizja. Czy kochałeś kogoś kiedyś bardziej niż swoje własne życie i chciałeś dla tej osoby bardziej szczęścia niż dla siebie samego ? I twierdzisz tak lekko że mógłby ktokolwiek cieszyć się widząc taką osobę w piekle, mógłby cieszyć się z tego że jest rozdzielony na wieki ?
To fakt. Straszne. W naszym, dzisiejszym, pojmowaniu. Nie twierdzę tego "lekko". Sądzę jednak, że w niebie, będziemy wszystko widzieli w innej perspektywie i nie będziemy kierowali się emocjami skażonymi grzechem. Radość z Bożej sprawiedliwości będzie nieskończenie wyższa od smutku z losu potępionych. Nawet jeśli kiedy byli naszymi bliskimi. ps. poza tym mam nadzieję, że piekło będzie puste
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
Pn wrz 23, 2013 18:25 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Niebo
medieval_man napisał(a): equuleuss napisał(a): To w jakimś sensie straszne, taka wizja. Czy kochałeś kogoś kiedyś bardziej niż swoje własne życie i chciałeś dla tej osoby bardziej szczęścia niż dla siebie samego ? I twierdzisz tak lekko że mógłby ktokolwiek cieszyć się widząc taką osobę w piekle, mógłby cieszyć się z tego że jest rozdzielony na wieki ?
To fakt. Straszne. W naszym, dzisiejszym, pojmowaniu. Nie twierdzę tego "lekko". Sądzę jednak, że w niebie, będziemy wszystko widzieli w innej perspektywie i nie będziemy kierowali się emocjami skażonymi grzechem. Radość z Bożej sprawiedliwości będzie nieskończenie wyższa od smutku z losu potępionych. Nawet jeśli kiedy byli naszymi bliskimi. ps. poza tym mam nadzieję, że piekło będzie puste Prawdziwa miłość nie może być skażona grzechem. I nie jest. Nie przemawia do mnie to że radość z Bożej sprawiedliwości będzie wyższa niż smutek z powodu wiecznej rozłąki z bliską osobą. W takim razie, wtedy miłość przestaje mieć swój sens, zostaje jakby wypaczona, nieistotna. Bo w takim razie nieważne że kogoś kochałem tutaj, ważna jest tylko miłość Boża. Tak, jest najważniejsza ale czy miłość do stworzenia nie ma znaczenia ? Nie mógłbym się cieszyć z czegoś takiego. Bez kogoś kogo kochasz prawdziwą i głęboką miłością tutaj na ziemi, bez tej osoby Niebo mogłoby zamienić się w piekło, ciągłą rozpacz i tęsknotę. Nie mógłbym patrzeć z radością i cieszyć się z losu potępionych, szczególnie bliskich osób. Jak mógłbyś patrzeć i cieszyć się z wiecznej męki ukochanej dziewczyny, żony, matki, ojca, brata, siostry ? Na przykład matki która urodziła Cię, przewijała, karmiła, wychowała, a potem Ty cieszysz się z tego że ona cierpi wieczną mękę i cieszysz się z rozłąki z matką ? Wyobraź sobie że miałbyś w pamięci swoje życie i jakieś fajne chwile ze swoim bratem na przykład, a potem przyjąłbyś z radością to że on cierpi wiecznie i że jesteście rozłączeni na wieki ? To zakrawa na obojętność, w stylu, a co mnie to obchodzi, ważne że ja mam extra, że udało mi się. Boża Sprawiedliwość jest wykonana i cieszę się z tego że brat jest w piekle, a że tam kiedyś patrzyliśmy sobie z miłością braterską w oczy i klepaliśmy się po ramieniu, i nasze rozmowy o pierwszych dziewczynach, a to nieistotne... Albo matka jak mogłaby cieszyć się z potępienia własnego syna. Czy my czasem nie pojmujemy inaczej tego wszystkiego ? Ponieważ w moim pojęciu coś takiego się nie mieści po prostu ... Ja też mam taką cichą nadzieję że piekło będzie puste ...
|
Pn wrz 23, 2013 19:23 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: Niebo
Cytuj: nie będziemy juz wtedy takimi samymi istotami jak w naszym aktualnym życiu, nasza osobowość ulegnie zatraceniu. (...) zostaniemy przekwalifikowani na tryb "wiekuista radość", jak zwierzątka otłumanione jakąś tabletką szczęścia. Przede wszystkim, dlaczego uważasz, że twoja osobowość "w aktualnym życiu" to jesteś właśnie "prawdziwy" ty, zaś w niebie będziesz "otumaniony", z osobowością "zatraconą"? Może jest odwrotnie? Cytuj: ludzie poradzą sobie ze świadomością, że ich grzeszni bliscy "smażą" się teraz w piekle? Niczego ani nikogo, kto jest potrzebny do szczęścia komuś, kto trafi już do nieba, nie może w nim zabraknąć i z pewnością nie zabraknie. Cytuj: Jak mógłbyś patrzeć i cieszyć się z wiecznej męki ukochanej dziewczyny, żony, matki, ojca, brata, siostry ? Na przykład matki która urodziła Cię, przewijała, karmiła, wychowała, a potem Ty cieszysz się z tego że ona cierpi wieczną mękę i cieszysz się z rozłąki z matką ? Wyobraź sobie że miałbyś w pamięci swoje życie i jakieś fajne chwile ze swoim bratem na przykład, a potem przyjąłbyś z radością to że on cierpi wiecznie i że jesteście rozłączeni na wieki ? Mówisz o rzeczach "dobrych" - czyli o czymś, co z pewnością nie może trafić do piekła, skoro w piekle jest miejsce jedynie na zło, czyli jedynie na coś, co nie jest warte tęsknoty. Wszelkie dobro zaś pochodzi ostatecznie od Boga, a więc ani odrobiny z niego w niebie nie zabraknie.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn wrz 23, 2013 19:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Niebo
Wiesz, co... ktoś mi kiedyś na takie samo pytanie jak to Twoje odpowiedział tak: "Na pewno Bóg to jakoś rozwiąże". Chyba mądrze powiedział...
|
Pn wrz 23, 2013 19:55 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: Niebo
Atheist To jest pytanie w stylu czy Bóg się smuci, albo ma poczucie humoru. Generalnie zapominacie o jednej ważne rzeczy, ciągle rozumem ludzkim próbujecie objąć rzeczywistość niematerialną. Ponadto jest to trochę rozumowanie w oparciu o paradoks kłamcy. Przecież jest oczywisty że nie istnieje kłamca idealny, który tylko i wyłącznie kłamie. Podobnie może być i tutaj. A może rację mają ci którzy twierdzą że piekło jest puste? Tak czy inaczej wątpliwości wynikają bezpośrednio z niedoboru danych, a nie z samego faktu że pojęcie nieba jest samo w sobie sprzeczne.
Co innego gdy ktoś nam coś opowiada np o studiowaniu, pracowaniu, czy o niebie, a co innego gdy już faktycznie np studiujemy, pracujemy, albo znajdujemy się w niebie. Cudze najwierniejsze opisanie nam tego stanu, jeszcze nie tworzy ma takich myśli, jakie tworzy doświadczenie.
Warto sobie zadawać pytania, warto pytać czy zadajemy właściwe pytania i warto wiedzieć że nie wszystko jest jawne już teraz, a być może odpowiedni czas jeszcze nie nadszedł. Bóg jak widać bardzo długo w ludzkiej rachubie czasu różne rzeczy objawiał.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Pn wrz 23, 2013 20:00 |
|
 |
Qwerty2011
Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52 Posty: 1365
|
 Re: Niebo
A jak teologicznie uzasadnić sprzeczność:
W Niebie nie ma cierpienia, jednak Chrystus, Maryja i (jak rozumiem) święci "cierpią" widząc nasze grzechy. Czyli jednak mozna cierpieć w Niebie? Chciałem nawet założyć osobny wątek na ten temat, ale nie będę już mnozył bytów.
_________________ "Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4)
|
Wt wrz 24, 2013 12:46 |
|
 |
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Niebo
Jak to dobrze ująłeś Chrystus, Maryja i święci w niebie "cierpią" a nie cierpią. W niebie jednak święci tak będą ogarnięci radością, że żadna boleść nie może w nich postać. Toteż nie będą boleć nad grzechami, ale raczej radować się z miłosierdzia Bożego, dzięki któremu zostały im grzechy odpuszczone. Św. Tomasz z Akwinu, ST, qu.87, art.11, ad.3
Dotyczy to także grzechów innych osób.
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
Wt wrz 24, 2013 14:41 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|