Kiedyś czytałem, że w każdej, byle odpowiednio długiej książce, można podobne zależności znaleźć. I w każdym tłumaczeniu.

Trafiłem ostatnio na taką księgę będącą najwyraźniej bardzo zręcznym przekazem matematycznego superintelektu:

No pewnie, bo przecież każdy język posiada jakąś strukturę, czyli rozkład liter, sylab i tak dalej nigdy nie będzie przypadkowy, zawsze można jakieś matematyczne zależności wskazać.

Prawdopodobieństwo takie że przez rok co tydzień będziesz wygrywał szóstkę w lotto

Ale zeszliśmy na nie ten temat. Dyskusja o tym jest, czy Bóg jest okrutny.

Ale sudoku przeciez jest okrutne.
Ilez to sie ludzie nad nim namecza. I po co? W jakim celu?

Żeby się mózgownica nie zastała.

Ale dlaczego w tak okrutny sposob?

Ciężko zaburzony grafoman. Smutne.


Bezbłędne kopie po 200 latach? Z wcześniejszych wersji zostały głównie strzępy.

Oczywiście mowa o NT, bo na temat ST to już w ogóle nie ma o czym gadać w tym kontekście.

Czy też może w każdym losowym ciągu liczb (ograniczonym; do tylu, ile jest liter w alfabecie) występują matematyczne zależności?

Tu nie chodzi o odkrycie nowego przykazania, bo przykazanie to istniało już w ST, ale o podkreślenie jego nadrzędnej roli. Konkretnie roli w interpretacji Biblii, bo o to pytałeś w poprzednim poście.
Tak na marginesie, to Bóg niczego nowego nie wymyśla, bo jest przecież wieczny.

To, że nie zawsze siebie kochasz, nie ma tu oczywiście nic do rzeczy, nie wpływa na stosowanie tego przykazania. Porównanie do miłowania siebie jest przykładem, a nie warunkiem zastosowania. Jeśli chciałbyś stosować miłość do bliźniego jako wtórną postawę, jak Ty to proponujesz, przykazanie musiało by brzmieć: miłuj siebie samego, a bliźniego swego tak samo i oczywiście kompletnie nie miało by sensu, bo nakłaniało by w pierwszym rzędzie do egoizmu.

To samo tyczy się Twojej propozycji przykazania "miłości", które de facto zatacza krąg adresowania miłości, docelowo umieszczając ją w osobie, z której wyszła. Przecież to totalny absurd: "Miłuj swojego bliźniego tak, żebyś sam mógł się cieszyć", gdzie w efekcie uciecha własna, jest motywem działania, a nie dobro bliźniego. Jezus mówi o miłowaniu naszych wrogów czy nadstawianiu drugiego policzka, gdzie jednoznacznie widać utratę własnych korzyści i innych dóbr osobistych, a to jest właśnie miłość w przekazach ewangelicznych.

Nikt nie mówi o mitach, tzn. nie ja. Mówię o bezcelowości zatrzymania się na poziomie "suchych" informacji w Biblii i traktowaniu ich bez kontekstu Boga.



Jak widać, niestety nie.



Zgoda, dziś brzmi to brutalnie, ale w czasach Mojżesza realia były inne. Życie jak i śmierć były niestety codziennością, różnego rodzaju przemoc i niesprawiedliwość, były częścią ówczesnej mentalności. Zastosowanie i zrozumienie przykazania miłości, wymagało by dużego zaawansowania znajomości Boskiego przekazu, nie sądzę, żeby w tamtej rzeczywistości, odniosło to jakikolwiek skutek. Nawet dziś są z tym problemy, i to delikatnie mówiąc niemałe, a przecież żyjemy w innych czasach, minęły całe tysiąclecia, a wiele osób całkowicie nie chce tego zrozumieć.
Po drugie pomijasz fakt najistotniejszy, tzn. zawarcie przymierza Boga z ludźmi. Przymierze oznacza z jednej strony, otrzymanie przez ludzi przywilejów, a z drugiej wypełnianie przez ludzi Boskich praw. Zatem nie jest to tak jak mówisz, że istnieją tylko nakazy i nic więcej, istnieje także obietnica darowania ludziom królestwa Bożego. Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę. Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem (Rdz 12.01)



Argument w rodzaju "ST i NT to zbiór niewiarygodnych pism i mitów", to tak, jakbym ja powtarzał, że skoro prezentujesz postawę osoby niewierzącej, to nie ma sensu z Tobą rozmawiać.

Bóg jest okrutny ! Bo który to ojciec spokojnie patrzyłby jak wąż zakrada się do jego dzieci - a Bóg się temu przyglądał , który to ojciec pozwoliłby by na to by wąż ukąsił jego dzieci - Bóg na to pozwolił i który to ojciec wygnał by swoje dzieci z domu zaraz po tym jak wąż je pokąsał - Bóg tak uczynił . Bóg to okrutny ojciec !

Prymitywne pisma dydaktyczne, dla prymitywnych ludów.

Obecnie posiadamy "nieco" szerszy pogląd, na otaczający nas świat, dlatego używanie Biblii, jako narzędzia dydaktycznego dla współczesnego człowieka, jest czystym nonsensem. Jako narzędzia do prania mózgu za to, sprawdza się doskonale... jak widać.

Tresci Biblii sa ponadczasowe, ale jak widac, dla niektorych reklamy telewizyjne sa bardziej wiarygodne i nie sa praniem mozgow.

Bóg dał człowiekowi wszystko, człowiekowi wolno wybrać wszystko. Więcej dać nie można.
Człowiek wybrał zło podsunięte mu przez węża. Ty też wybierasz swoje komentarze, takie a nie inne, a Bóg nie interweniuje przyglądając się, ale i wspierając np. poprzez dar umiejętnego czytania i rozumienia. Doceń wolność, którą posiadasz.