Problem: czy pieniądze są jako takie dobre czy złe?
Myślę że powinniśmy rozróżnić JAKIE pieniądze. Nie chodzi tu czy złotówki, dolary czy euro, ale czy duże czy małe pieniądze.
Małe pieniądze: o ile pieniądz trudno nazwać wartością, to są przydatne. Przydają się do normalnego życia, więc są raczej czymś pozytywnym.
Duże pieniądze: to nie tyle już pieniądz, co władza nad innymi, którą powodują. To Mamona, która staje się bożkiem.
Więc: małe pieniądze tak! duże pieniądze nie!

Chociaz sa przyklady, ze to nie musi byc prawda. Bardzo ciekawa postac: Charles “Chuck” Feeney.
Podejrzewam, ze Robert Schuman rowniez nie byl najbiedniejszy a zrobil duzo dobrego.

Mając dużo pieniędzy trudno im nie ulec, ale
http://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/charles-chuck-feeney-miliarder-rozdal-cala-fortune-nie-ma-nawet-domu/xjyn1x1

W pewien sposób potwierdził że to tylko mamona
Brawa dla Feeneya. Nie znałem go wcześniej,

Andy, pieniadze to tylko narzedzie - jak moga byc "dobre" albo "zle" ?
Moga byc uzyte w dobrej, zlej albo obojetnej sprawie, musza np byc uzyte przy organizacji firmy, ktora da prace ludziom chcacym zarabiac "praca wlasnych rak" jak to napisales w innym temacie.
Moga byc rowniez uzyte do "spekulacji" na gieldzie i zarobic dla wlasciciela nastepne, czasem duze pieniadze.
W ten cichy sposob wielu kanadyjczykow w czasie boomu informatycznego stalo sie milionerami.

Natomiast kryptowaluty są złe. Używane są przez przestępców.
O ile na dolarze jest napisana piękna sentencja "In God we trust", czyli na samym banknocie przypomina że nadzieję trzeba mieć w Bogu a nie w pieniądzach, to na Bitcoinie "In Bitcoin we trust" - małpia przewrotność.

A złotówki nie są?

A co to są „duże pieniądze”? Od ilu złotych czy dolarów zaczynają się duże pieniądze?

A pieniądze fiduncjarne nie są używane przez przestępców? Wkurza mnie to Twoje bezwstydne gwałcenie zasad logiki.
Na bitcoinie nic nie jest napisane, bo bitcoin nie ma żadnej stałej fizycznej reprezentacji. Natomiast jeśli chcemy przenieść Bitcoin do „zimnego przechowania”, to możemy sobie napisać na tej karteczce cokolwiek chcemy, byleby zachować klucz.

Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwo, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa (Mt 15) - a także pazerność na kasę i władzę.

Zasadniczo świat, w jakim żyje i obraca się Andy, jest dobry, bo inaczej Andy musiałby przyznać, że żyje w piekle.

Świat, jakiego Andy nie zna namacalnie, a tylko zapośrednicza, jest światem złym.

Czy taką hipotezę dałoby się obronić (nie śledzę wszystkich postów Andy'ego)?

Otoz to. Wszystko moze byc wykorzystane tak albo inaczej.

Nie dalo by sie obronic. Swiat w jakim kazdy z nas (nie tylko Andy) zyje ma o wiele wiecej wymiarow.
Do niektorych z nich wogole nie mamy dostepu (na razie). W temacie dobra i zla przyszlo mi do glowy odwolanie sie przez Andy do "in God we trust" oraz naszych sasiadow "Gott mit uns". Napisy rowniez kontrowersyjne ale rowniez przyszlo mi do glowy (och ta moja glowa) jak to jest ze miliony ludzi na swiecie codziennie widza napis "in God we trust" i jest w porzadku ale przeszkadza im krzyz w sejmie, w szkole, pomnik papieza na placu i walka z religia w zachodniej Europie. A dolary lubia.

zwykle przeciwnicy Krzyża argumentują "po co wprowadzać podziały?"

Zadałem Ci Andy kilka pytań i zgłosiłem kilka wątpliwości dotyczących Twojej argumentacji. Olałeś je. Dlaczego tak mną gardzisz? Czym sobie zasłużyłem na taki stosunek do mnie?

Powiedzmy od miliona złotych


Nie są tak anonimowe. Kryptowaluty wysyła się w powietrze i zupełnie nie wiadomo gdzie trafią



Jednak ci którzy projektowali znak dolara, nie byli tak bezwstydni jak środowisko , które robi bożka z bitcoina.

Mogą być te odpowiedzi?

No, jak by się nie dało obronić, to by się nie dało. Ale mnie generalnie chodzi o to, żeby Andy przestał tak kurczowo trzymać się koncepcji poniekąd protestanckiej, że dobro to jestem ja i mój zbór (mój Braun, mój Międlar etc.), którzy odwracamy się od tego, co podsuwa nam świat – a Niebo, w domyśle, to będzie taki-jaki nasz zbór, tylko jeszcze bardziej. Co jest koncepcją nie to nawet, że błędną, ale po prostu szkodzącą człowiekowi, który zamyka się w tym swoim zb(i)orowym półświatku i nie dostrzega już poza nim Nietzschego.

A przecież świat jest dobry, więc można wstać i iść w niego – jest takie ładne słowo; afirmować. Afirmuj świat, Andy. Innego przecież nie dostaniesz.