Chciałbym się zapytać, czy można zapobiec pewnych rzeczy, unikając tego.

Podam taki przykład, który mnie nurtuje. Otóż zamierzam pojechać z kolegą samochodem w dłuższą podróż, jednak trochę obawiam się aby nic się nikomu nie stało. I tutaj mam pytanie, czy dobrze zrobię jeśli pojadę. Czy da się uniknąć pewnych skutków? Czy nie jest tak, że Pan Bóg ma już z góry ustalony scenariusz i np. jeśli będzie chciał mnie wziąć z tego świata to i tak zrobi w innych okolicznościach. Czy mamy wpływ na boskie decyzje?

Dziękuje za odpowiedzi.

Uważaj, bo zaraz wpadnie zefcio i powie ci, że udajesz, że mówisz po polsku.
Ale do meritum.
Jeżeli uważasz, że kolega słabo prowadzi, to sugeruję sobie odpuścić, ale nie dlatego, żeby Bogu nie dawać sposobności tylko w trosce o własne zdrowie czy też życie.
Jeśli zawsze z obawy o to, żeby się nikomu nic nie stało będziesz rezygnował z jakichkolwiek działań, to obawiam się, że nawet z domu nie wyjdziesz. Jeśli Bóg będzie nas chciał z tego świata zabrać to nas zabierze, jeśli będzie chciał zostawić to nawet z katastrofy lotniczej wyjdziemy bez szwanku.

Wierząc np. w objawienia Maryjne to owszem. Nawet w księdze rodzaju jest historia jak to Abraham pertraktuje z Bogiem gdy ten chce zniszczyć Sodomę i gdyby znalazł się tam 10ciu sprawiedliwych to zmieniłby zamiar Boga.

Nie ma za co.

Dzięki.

Kolega raczej dobrze prowadzi, gdyż prawie codziennie dojeżdża do pracy i nie raz przemierzał takie dystanse.

Ogólnie chciałbym jechać, jednak głównie mama z obawy o mnie, mówi żebym jednak został, gdyż dużo wypadków się dzieje. I też się zastanawiam czy to już nie obsesja.

Sorki za interpunkcję i błędy językowe, ale trochę jestem zdenerwowany.

Nie przypisywałbym takich zachowań obsesji. Myślę, że to po prostu rodzicielska troska.
Wypadki się zdarzają, ale można również zginąć w wypadku samochodowym we własnym łóżku nie wychodząc z domu. Sam Jezus powiedział: Nie znacie dnia ani godziny.

Powiedz mamie - śmierć nie żona, od Boga przeznaczona - jeśli ma nadejść kres, to żadną miarą człowiek nie ucieknie, a jeśli dane mu żyć do 80-tki, to żaden słaby kierowca go nie zabije.

Z drugiej strony jest przysłowie "Strzeżonego Pan Bóg strzeże", a tutaj oczywiście nie ma konieczności bym musiał jechać, więc już sam nie wiem...

Tylko czy o to w życiu chodzi, żeby robić tylko to, co konieczne?

Skoro masz możliwość wyjazdu, to jedź, korzystaj z życia, póki możesz, ciesz się tym, że trafiła Ci się taka okazja. Jeżeli to Twoja pierwsza w życiu dłuższa podróż, to naturalne że się boisz, że masz pewne obawy, że może Wam się coś stać. Mamę zapewnij, że kolega dobrze jeździ, ustalcie kiedy będziecie kontaktować się telefonicznie, żeby była spokojna o Ciebie i zrób listę rzeczy, które weźmiesz na wyjazd. Poproś ją o pomoc przy pakowaniu, o praktyczne wskazówki i odpowiedz na nurtujące ją pytania dotyczące wyjazdu. Nie ma się czego bać.

Tak.


Nie.


Nie.


Nie.

Przeznaczenie i wolna wola to się da połączyć? Moim zdaniem tak o ile przeznaczenie traktuje się jako zbiór zasobów, możliwości oraz wpływ wolnej woli na przeznaczenie,choćby w formie różnorodnego wykorzystania i rozwiania zasobów, jeśli uznamy że wszystko jest dokładnie zaplanowane, przewidziane i nieuniknione a Bóg wie dokładnie co się wydarzy, co wybierzemy, że jest tylko jeden nieunikniony scenariusz to prowadzi to do ciekawych paradoksów i konieczności eliminacji wolnej woli. Zresztą najpierw trzeba by ustalić czy na pewno ją mamy, a jeśli tak to w jakim zakresie.