Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 19, 2024 15:44



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 4 ] 
 Związek z osobą niewierzącą 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr sty 15, 2020 11:51
Posty: 2
Post Związek z osobą niewierzącą
Cześć!
Mam na imię Jarek i borykam się z pewnym problemem. Otóż od czterech miesięcy jestem w związku z dziewczyną. Jest wspaniałym człowiekiem, troszczy się o mnie i jest naprawdę bardzo dobra. Problem polega na tym, że ja jestem dosyć mocno wierzący, staram się przestrzegać pewnych zasad, a z kolei ona jest nie wierząca, a nawet przeciwstawia się kościołowi za pewne jego grzechy. Nie ma nic przeciwko mojej wierze, natomiast nie przyjmuje mojej propozycji zachęcenia do wiary. Ostatnio miała iść ze mną do kościoła, zaznaczyła, że jednorazowo, ale po pewnej rozmowie przed mszą na temat pewnych zasad w kościele zrezygnowała. Dodatkowo, na początku znajomości powiedziałem, że staram się żyć w czystości, a ona po dłuższym namyśle to zaakceptowała. Na początku nawet mnie wspierała, ale później sam nie dawałem rady i prokurowałem grzech. Moje życie duchowe mocno upadło, szedłem do spowiedzi a zaraz po tym grzeszyłem znowu, bo moja wiara była za słaba i ulegałem pokusie. Wczoraj po długiej i mocnej rozmowie stwierdziła, że ona nie chce wchodzić w ten temat, ale szanuje moje poglądy i zasady i że jeżeli chce, to ona będzie mnie odpychała fizycznie jeżeli będę miał pokusę. Uważam, że to spore poświęcenie, ale czy warto brnąć w to dalej? Czy w pewnym momencie to się nie posypie? Też obawiam się jak to będzie wyglądalło w kwestii wychowania dzieci. Z tego co mówiła, że chciała by ochrzcić
Pozdrawiam


Śr sty 15, 2020 14:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51
Posty: 3963
Post Re: Związek z osobą niewierzącą
Hmm...

mck83 napisał(a):
Cześć!
Mam na imię Jarek i borykam się z pewnym problemem. Otóż od czterech miesięcy jestem w związku z dziewczyną. Jest wspaniałym człowiekiem, troszczy się o mnie i jest naprawdę bardzo dobra. Problem polega na tym, że ja jestem dosyć mocno wierzący, staram się przestrzegać pewnych zasad, a z kolei ona jest nie wierząca, a nawet przeciwstawia się kościołowi za pewne jego grzechy. Nie ma nic przeciwko mojej wierze, natomiast nie przyjmuje mojej propozycji zachęcenia do wiary. Ostatnio miała iść ze mną do kościoła, zaznaczyła, że jednorazowo, ale po pewnej rozmowie przed mszą na temat pewnych zasad w kościele zrezygnowała. Dodatkowo, na początku znajomości powiedziałem, że staram się żyć w czystości, a ona po dłuższym namyśle to zaakceptowała. Na początku nawet mnie wspierała, ale później sam nie dawałem rady i prokurowałem grzech. Moje życie duchowe mocno upadło, szedłem do spowiedzi a zaraz po tym grzeszyłem znowu, bo moja wiara była za słaba i ulegałem pokusie. Wczoraj po długiej i mocnej rozmowie stwierdziła, że ona nie chce wchodzić w ten temat, ale szanuje moje poglądy i zasady i że jeżeli chce, to ona będzie mnie odpychała fizycznie jeżeli będę miał pokusę. Uważam, że to spore poświęcenie, ale czy warto brnąć w to dalej? Czy w pewnym momencie to się nie posypie? Też obawiam się jak to będzie wyglądalło w kwestii wychowania dzieci. Z tego co mówiła, że chciała by ochrzcić
Pozdrawiam


Podsumujmy:

Jesteś w związku od 4 miesięcy.
Ona się o Ciebie troszczy. (?)
W tym czasie chciałeś ją "zachęcać do wiary".
A tym "zachęcaniem" była próba zaciągnięcia ją do kościoła i wyjaśnieniem "pewnych zasad".
Ta znajomość przekroczyła pewien próg intymności, z czym Ty masz teraz problemy moralne.
Ona jest gotowa dla Twojego dobra "odpychać fizycznie".
Już rozmawialiście o dzieciach. Po czterech miesiącach "znajomości". Nieźle...

.
.
.

Nie widzisz, jednostronny jest to związek? Jak egoistycznie podchodzisz do niej jako osoby? Jak mało interesują Ciebie jej uczucia, poglądy, zasady moralne? Jak wykorzystujesz jej troskę o Ciebie dla własnych potrzeb? I nie bujaj, że to są zasady kościelne, że ty się dla wiary poświęcasz, bo to nie znosi z Ciebie odpowiedzialności.

Wydaje mi się, że ciągnąc dalej ten związek w ten toksyczny sposób co dotychczas możesz nieźle namieszać dziewczynie. Zastanów się dobrze, zanim następny raz będziesz jej wmawiał w brzuch poczucia winy za własne czyny i namiętności. Będziesz też zwalał na nią winę, jak ją rzucisz "w imię zasad"?

_________________
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
...

(Koh 3:1nn)


Śr sty 15, 2020 16:06
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr sty 15, 2020 11:51
Posty: 2
Post Re: Związek z osobą niewierzącą
Pod żadnym pozorem jej nie obwiniam. To moja wina, że jestem słaby i mało konsekwentny. Nie „zaciągam” do kościoła, tylko proponuje. Nie zdecydowała się, więc więcej już nie proponowałem. Rozmowa o dzieciach była w kontekście przyszłości, że planuje kiedyś ochrzcić jeżeli będzie je miała, co oczywiście mnie cieszy. Chciałem jakoś pokazać pewne zasady tego wszystkiego, żeby jej było łatwiej zrozumieć pewne rzeczy. Więc autorze posta powyżej, wiedz, że ani razu nie obwiniłem jej o problemy z moim życiem duchowym. Dodatkowo jako katolik chciałem zachęcić, tak - zachęcić do zrozumienia pewnych rzeczy. Jeżeli nie ma takiej ochoty, to nie zamierzam zmuszać. Chodzi mi głównie o budowanie przyszłości z osobą o takich poglądach, gdzie u mnie wiara to fundament. Przykro by mi było mieć rodzinę, i samemu do końca życia chodzić do kościoła ani nie mieć żadnego wsparcia w tej materii.


Śr sty 15, 2020 16:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51
Posty: 3963
Post Re: Związek z osobą niewierzącą
mck83 napisał(a):
Pod żadnym pozorem jej nie obwiniam. To moja wina, że jestem słaby i mało konsekwentny. Nie „zaciągam” do kościoła, tylko proponuje. Nie zdecydowała się, więc więcej już nie proponowałem. Rozmowa o dzieciach była w kontekście przyszłości, że planuje kiedyś ochrzcić jeżeli będzie je miała, co oczywiście mnie cieszy. Chciałem jakoś pokazać pewne zasady tego wszystkiego, żeby jej było łatwiej zrozumieć pewne rzeczy. Więc autorze posta powyżej, wiedz, że ani razu nie obwiniłem jej o problemy z moim życiem duchowym. Dodatkowo jako katolik chciałem zachęcić, tak - zachęcić do zrozumienia pewnych rzeczy. Jeżeli nie ma takiej ochoty, to nie zamierzam zmuszać. Chodzi mi głównie o budowanie przyszłości z osobą o takich poglądach, gdzie u mnie wiara to fundament. Przykro by mi było mieć rodzinę, i samemu do końca życia chodzić do kościoła ani nie mieć żadnego wsparcia w tej materii.


"Autor postu wyżej" ocenił wrażenie, jakie zostawiły Twoje opisy. Z jednej strony była ta próba pójścia razem do kościoła która rozbiła się o... jakąś dyskusję o zasady. Z drugiej strony jest ta deklaracja, po drugiej dyskusji, że ona będzie Ciebie odpychała fizycznie. Nie brzmi to jak związek oparty na wzajemności, na braniu ORAZ dawaniu. Tylko na tym, że jedna strona bierze i wymaga, a druga daje tyle, ile uważa za słuszne. Albo - wychodzi naprzeciw oczekiwaniom drugiej strony. Może wrażenie jest błędne, ale takie nadal pozostało.

I są gorsze rzeczy, niż chodzenie do kościoła bez drugiej osoby w związku. No chyba że się boisz że kiedyś przestaniesz, bo tak będzie wygodniej, dłużej zjeść śniadanie razem w niedzielę. Bo obawiasz się o swoją wiarę. Cóż, takie rzeczy się zdarzają, tak w małżeństwach mieszanych jak i - nominalnie - katolickich. Tylko od Ciebie zależy, czy będziesz trzymał wiary, religii, "zasad". A jeżeli reszta w związku będzie funkcjonować, to dlaczego miałbyś przestać?

Wydaje mi się, że powinieneś nieco uporządkować to, o czym mówisz "życie duchowe". Jeżeli jesteś w związku, to potrzeba intymności pojawia się sama. Tak nas natura ukształtowała, pretensje do niej kierować. Jeżeli więc ten związek masz zamiar kontynuować, to powstaje pytanie, jak chcesz go kontynuować. Cały czas się tak męczyć od upadku do upadku i wciągać dziewczynę w Twoje rozterki? Czy zdecydować, co dla Ciebie jest ważne a co ważniejsze? Zanim nie odpowiesz sobie na to pytanie, nie ma co myśleć o małżeństwie, chrzczeniu dzieci czy tym, czy będąc staruszkiem będziesz chodził sam do kościoła, czy z tą kobietą pod rękę.

_________________
Wszystko ma swój czas
i jest wyznaczona godzina
na wszystkie sprawy pod niebem
...

(Koh 3:1nn)


Cz sty 16, 2020 12:25
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 4 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL