Witajcie
Chcialem opowiedziec o czyms,z czym zmagam sie od dobrych 10 lat...
Chodzi o masturbacje...
Ja bardzo długo zylem daleko od kosciola.Ale w takim sensie,ze fizycznie bylem co niedziele,ale duchowo mnie tam nie bylo...
Od dawna mam problem z masturbacją.Sporo osób z tym problemem,ma tez trudnosci z nawiązywaniem kontaktów czy w ogole z przeciwną płcią.U mnie tego nie ma.
Zyłem z tym wszystkim tyle czasu,jakies 4-5 miesiecy temu pod wplywem bliskiej mi osoby postanowilem sie nawrocic.Odbylem spowiedz,ale taką prawdziwą,w tym sensie,ze po tej spowiedzi po prostu sie rozplakalem,bo to wszystko ze mnie zeszło.Od tego momentu postanowilem byc innym człowiekiem.W intencji uzdrowienia mnie z tego syfu zmowilem tez Nowenne Pompejanska.Nie udalo sie z tego wyjsc,ale w tamtym momencie zaczalem zauwazac te złe rzeczy,na które kiedys nie zwracalem zbytniej uwagi.Stałem sie bardziej wrażliwą na zło osobą.Szczególnie na zło,ktore wychodzi z mojej osoby.Codziennie modle sie na różancu.Czasem udaje sie nie robic tego kilka dni,tydzien,półtora...Pozniej wszystko wraca.Jest mi tak wstyd przed Bogiem...Zawsze sobie obiecuje,ze to był ostatni raz,ale niestety,jest inaczej...Nawet teraz,jak to pisze,mam łzy w oczach.To juz nie chodzi nawet o mnie,że ja grzesze,tylko,że w ten sposób zadaje cierpienie Jezusowi,który przeciez mnie kocha...Dla mnie własnie to jest najgorsze...A teraz,przez to wszystko,co sie dzieje na świecie,musze siedziec w domu i te mysli,pokusy się potęgują...Wczesniej,jak cos takiego sie działo,staralem sie wyjsc z domu,pobiegać,zakupy,cokolwiek.Teraz to nie jest mozliwe...
Nie wiem na dobrą sprawe,czemu to wszystko napisalem...Chyba potrzebowałem to wszystko z siebie wydusic...Bardzo prosze o modlitwe w mojej intencji
