No i taka interpretacja KRK grzechu pierworodnego skrzywdziła wielu ludzi, bo jak dziecko umarło przed chrztem, to ci ludzie mieli wielkie wyrzuty sumienia, nieraz do końca życia.

Bóg ma własne sposoby by zbawić dzieci które umarły przed chrztem.

Interpretacja należy do tego, kto ten fragment stworzył.

Oto moja interpretacja. Grzech jest wynikiem braku świadomości, człowiek świadomy nie popełni grzechu. Jeśli wychowywany jesteś przez nieświadomego rodzica, stajesz się dzieckiem nieświadomym jak rodzic/wychowawca, staje się jego "przedłużeniem". Gdy się nie odrodzi, niesie w spadku grzech poprzedników.
Nie uważam jej podobnie jak Ircia za lepszą, jest po prostu inna.

To znaczy wszyscy ludzie są nieświadomi, poza Jezusem i Maryją.

Chcesz powiedzieć, że policjant, który przez 8 minut dusił afroamerykanina, klęcząc na jego szyi gdy ten błagał o życie, nie był świadomy swego grzechu????

To znaczy tak nie twierdzę, tylko to wniosek z poprzedniego.

Robienie ze "świadomości" bożka to błąd. Sama świadomość to za mało, by nie grzeszyć.

"""

""""""""To nie ja zaprzeczam wykładni KRK:
""""z którego skutkami rodzimy się wszyscy i który jest "śmiercią duszy""""

To Pismo zaprzecza takiej interpretacji.

Ez 18
20 Umrze tylko ta osoba, która grzeszy.

Skoro dziecko nie zgrzeszyło, to samo urodzenie się nie może skutkować śmiercią duszy."""""""""

No i unikacie odpowiedzi na postawiony problem. Chyba nie taj trudno odpowiedzieć, jak rozumiecie jedno i drugie sformułowanie i czy da się je pogodzić ze sobą. Ja rozumiem, ze trudno jest się wypowiedzieć przeciwko tym, którzy w Kościele mają władzę i trudno się wypowiedzieć przeciwko temu, co jest w piśmie. Wiec najwygodniej jest się wcale nie wypowiedzieć. Tyle, ze taka postawa skutkuje tym, że błąd raz popełniony nigdy nie będzie usunięty. A skutki takiego błędu mogą mieć poważne konsekwencje. Trzeba mieć trochę odwagi żeby powiedzieć to, co się myśli.

Nie ma obiektywnego znaczenia Biblii, zawsze jest interpretacja.

Rz 3:23 wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej

I pozamiatane.



No nie wiem, 1 Kor 7:14 sugeruje, że dzieci się uświęcają przez wiarę rodziców, bo "W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste"

No ale do kogo to mówił? Do dorosłych, czy do niemowląt?





W tym tekście chodzi raczej o przekazywanie wiary, a nie o dziedziczenie grzechu. Normalne jest, ze dzieci naśladują rodziców i w ten sposób nabywają skłonności do grzechu ale dopóki sami nie zgrzeszą, to nie zaciągają winy.

Napiszę jeszcze raz pewien makabryczny wniosek jaki z tego wynika.
P1. Bóg zbawia dzieci, które umarły przed narodzeniem i jako nieświadome maluchy.
P2. Gdy człowiek dorasta może grzeszyć i tym samym trafić do piekła.
Wniosek- aby zagwarantować dziecku niebo należy je zabić odpowiednio wcześnie, koszt- prawdopodobnie własne piekło, ale biorąc pod uwagę szlachetne pobudki można liczyć na przebaczenie ze strony Boga. Choć z drugiej strony nie można, bo zapewne takie liczenie podejdzie pod grzech przeciwko Duchowi Świętemu, ale koszt własnego cierpienia dla zapewnienia nieba teoretycznie sporej grupie ludzi....
Tak, makabryczne, chore, ale logiczne...

Sorki, układ nieśmiertelności duszy i jednej jedynej szansy życia biologicznego gdy weźmie się pod uwagę śmiertelność zarodków, płodów i noworodków dla mnie jest delikatnie rzecz biorąc nielogiczny. Tak samo jak dziedziczność grzechu po Adamie i Ewie.

Ja grzech pierworodny traktuję jako metaforę odnoszącą się do naszych biologicznych uwarunkowań, potrzeby oceniania i osądzania oraz do niewiedzy/nieświadomości.
Chrzest jest symbolem świadomego podjęcia decyzji o obranym kierunku oraz wartości. Dlatego jestem za chrztem osób mogących podejmować świadome decyzje.
Po rodzicach dziedziczymy uwarunkowania biologiczne oraz sporo przekonań, ale dziedziczność grzechu jest dla mnie absurdem.

Zresztą doszliśmy tu do ciekawszej sytacji : śmierć nieśmiertelnej duszy? Niby jak? Że jednak jest śmiertelna?
To czym w takim układzie jest dusza?

Biblię można samemu interpretować tak by np. nie wierzyć w Trójcę. Inaczej interpretują SJ, inaczej protestanci.
Pytanie: czy wierzyć mam Kościłowi czy krzysiekniepieklo?

Andy- ja np nie widzę przekonujcych powodów aby wierzyć Kościołowi, a widzę sporo aby wierzyć Bogu czy choćby swojej intuicji.
Potrafię dostrzec powody aby ufać Biblii, ale nie konkretnym interpretacjom, choć aby nie było- Biblia nie jest dla mnie niepodważalnym autorytetem, szczególnie do niektórych ksiąg i fragmentów podchodzę z dużą rezerwą - z zasady tam gdzie dowody na fałszerstwo/dopiski/modyfikacje/zupełnie inne przeznaczenie i pierwotne znaczenie są dość mocne.